4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

^
|
|
Btw to są sny które ma zazwyczaj Shoto

#Shoto

Siedziałem na tej ławcę naprawdę długo , była już jesień i ręce mi przemarzły , było strasznie zimno ale nie zamierzałem ani wracać do rodzinnego domu ani do akademików w U.A . Chciałem zostać sam .

Wczoraj podjąłem decyzję o tym , że się wyprowadzam , nikt nie był zadowolony z tej decyzji oprócz mnie.
Wynająłem małą kawalerkę i dzisiaj z samego rana przeniosłem do niej rzeczy z mojego pokoju w akademiku .

Dzwoniłem też do Pana Aizawy , który nie miał nic przeciwko temu abym zamieszkał gdzieś indziej w końcu jestem dorosły.

Już pracowałem jako bohater i dorabiałem też w Kawiarni , więc było mnie stać na jakiś tani wynajem .

Z Momo w ogóle mi się nie układało , naprawdę chce z nią zerwać nawet jeszcze dziś , ona jest zapatrzoną w siebie egoistką , którą jedyne co obchodzi to status społeczny .

Dobra nie będę tak siedzieć na zewnątrz.

Wstałem i udałem się ponownie do galerii gdzie poszedłem do Starbucksa .

Usiadłem przy jednym ze stolików po czym złożyłem zamówienie , najbardziej nie lubię gdy pytają się mnie o imię to takie denerwujące.

Gdy mój napój przyszedł wyczułem na sobie czyjś wzrok , dwóch czarnowłosych chłopaków nieustannie się na mnie patrzyło.

Jeden był niski , miał może 173 cm a drugi na oko może 188 . Oboje mieli zielone oczy i oboje ciągle na mnie zerkali .

Wstałem od swojego stolika i podszedłem do miejsca gdzie siedzieli .

-Macie jakaś sprawę do mnie ?- zapytałem obojętnie .

-Nie nie , skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy ? - niższy podrapał się zakłopotany po głowie.

- No ciągle się na mnie patrzyliście - oznajmiłem patrzać na niższego chłopaka , którego kojarzyłem , nawet nie wiem skąd , ale te jego oczy takie duże i tak intensywnie zielone , na pewno gdzieś je już widziałem.

-A co popatrzeć nie można , w końcu jesteś synem tego bohatera numer jeden , którego nazwy nie pamiętam a w dodatku uczęszczasz do U.A , więc nie dziw się tak , że ktoś cię obserwuje - wtrącił się wyższy - tym bardziej , że ten chłopczyk obok mnie jest twoim zagorzałym fanem - stwierdził chłopak dumny z siebie , że powiedział coś takiego , a ten drugi się zarumienił.

-Musisz mu wybaczyć on się dzisiaj nie najlepiej czuje - powiedział niższy z zaciśniętymi zębami i równocześnie walnął wyższego w głowę.

Zaśmiałem się na to byli naprawdę śmieszni . Nie pamiętam kiedy ostatnio się śmiałem a oni potrafili wywołać u mnie uśmiech w mniej niż minutę.

Przesunąłem krzesło do ich stoliku i usiadłem.

-Jestem Shoto Todoroki miło mi was poznać - powiedziałem uprzejmie .

-Ja jestem Ray........etto , Taiyo jak ja właściwie mam na nazwisko? - niższy zaczął się przedstawiać , ale coś mu nie wyszło.

-Skąd ja mam to wiedzieć ? - zapytał poirytwoany chłopak.

-Jesteś moim przyjaciel - Ray powiedział z wyrzutami .

-Sam nie wiesz to skąd ja mam niby ?- wyższy zaśmiał się pod nosem - W ogóle co jest z tobą nie tak , że nie wiesz jak masz na nazwisko ?! - wyższy ciągle się droczył z tym Rayem ale on najwyraźniej nie zauważył tej jego gierki.

-Nie ważne Todoroki-kun mów mi po prostu Ray - zaśmiał się nieśmiało chłopak , zabijając spojrzeniem swojego kolegę.

-Nie zwracaj uwagi na tego idiote - zaśmiał się wysoki - Mów mi Taiyo Omisaki - przywitał się chłopak i przez stół podał mi rękę.

-Jesteście naprawdę zabawni - zaśmiałem się i zauważyłem , że za każdym razem gdy coś mówię Ray się rumieni co było na swój sposób urocze .

To w jaki sposób ten niziutki chłopak się uśmiechał jak mówił , to wszystko było tak jakbym już kiedyś to przeżył to wszystko było mi tak bliskie a jednak tego nie pamiętam .

Nie wiem czemu , ale nabrałem ochoty żeby przytulić Raya , strasznie chciałem to zrobić , ale się powstrzymywałem , w końcu znamy się dopiero od 30 minut .

Rozmawialiśmy jeszcze około godziny , dopóki nie zadzwonił mój telefon .

Dzwonił mój ojciec żebym przewiózł resztę swoich do nowego miaszkania .

-Przepraszam , ale będę musiał już iść - oznajmiłem i wyłączyłem telefon .

-No my też będziemy się już zbierać , co nie Taiyo - zapytał chłopak kolegi , po czym wstał i założył plecak .

- No to pa Todoroki-kun - powiedział Taiyo z miłym uśmiechem i przybił ze mną żółwika .

-No to pa Shoto - chłopak zwrócił się do mnie po imieniu , ale ku mojemu zaskoczeniu nie przeszkadzało mi to.

Postanowiłem wykorzystać sytuację i zrobić to na co miałem od dłuższego czasu ochotę , ,, na pożegnanie" przytuliłem chłopaka , który był jakieś 20 cm niższy ode mnie .

Chłopak się trochę zdziwił gdy go objąłem , ale mnie nie odepchnął , Ray wtulił się we mnie jeszcze bardziej , ale gdy zrozumiał co zrobił puścił mnie i odszedł , ale nim to zrobił udało mi się dostrzec łzy w oczach chłopaka .

#Deku

-Chyba posunąlem się za daleko - powiedziałem do Taiyo gdy wyszliśmy z galerii.

-Nie sądzę to chyba on cię przytulił co nie ? - czarnowłosy chyba polubił Todorokiego nie wiem czemu , ale cieszy mnie to.

-Ale mógł mnie rozpoznać - oznajmiłem smętnie.

-Przecież stracił pamięć - przypomniał mi chłopak i podszedł do straganu z dango .

-Masz rację - mruknąłem - A co o nim myślisz ? - zapytałem z uśmiechem na samą myśl o Todorokim.

-Jest naprawdę fajny , gdyby przyjęli mnie do U.A to pewnie próbowałbym się z nim zaprzyjaźnić i w dodatku ładnie się ubiera - stwierdził Taiyo i podał mi dango .

(Ubrania Shoto)

-To znaczy , że próbowałeś się tam dostać ? - zapytałem zdziwiony , że aplikował do szkoły dla bohaterów .

-Nawet się tam dostałem , ale mnie wywalili - odpowiedział i się zaśmiał.

-Dlaczego ? - Taiyo nigdy mi o tym nie wspominał.

-Aaa przez pierwsze półrocze używałem mojego daru na nauczycielach żeby ściągać na sprawdzianach , później ponoć wdałem się w bójkę i jeszcze jakieś pierdoły jak na przykład złamałem komuś rękę , czy podpaliłem kosz ze śmieciami no wiesz o co chodzi . - oznajmił spokojnie Taiyo.

- Nie spodziewałem się tego po tobie - odpowiedziałem i się zaśmiałem , bo wyobraźiłem sobie minę Taiyo gdy dyrektor Nezu onajmia mu , że zostaje wyrzucony przez szkołe.

- Wiesz ja też nie spodziewałem się , że jesteś mordercą który na swoim koncie ma wiele ofiar śmiertelnych , u ponad 300 wywołałeś jakiś paraliż albo przez to te osoby wylądowały na wózku - chłopak zaśmiał się , ale w sumie miał rację nie jestem wcale lepszy od niego .

Szliśmy jeszcze przez jakiś czas gdy zatrzymaliśmy się w kawiarni i zamówiliśmy kawę , co prawda byliśmy wcześniej w starbucksie , ale poszliśmy tam tylko ze względu na to , że Todoroki tam szedł i w gruncie rzeczy nic nie wypiliśmy .

Gdy przyszło nasze zamówienie Taiyo zadał mi dość dziwne pytanie.

-Kiedy i dlaczego zabiłeś pierwszego człowieka ? - zapytał mnie niewzruszony .

-Czemu miałbym ci to mówić ? - chłopak zdziwił mnie tym , nie sądziłem , że będzie rozstrząsać to co było kiedyś .

- Bo chcę wiedzieć - stwierdził z uśmiechem na twarzy .

-Okej przekonałeś mnie - oznajmiłem - To było jakieś dziewięć lat temu , gdy reszta ligi musiała mnie zostawić na miesiąc samego w bazie , ponieważ wyjeżdżali na misje , ale wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze ? - zapytałem a Taiyo zaprzeczył - że nikt z ligi nie chciał abym był zabójcą , chcieli abym był ich strategiem , który wymyśla plany nie chcieli abym brudził sobie ręce . Sam wybrałem tą drogę .

9 lat temu

15 lipca

Muszę pójść zrobić jakieś zakupy , dobrze , że Shigaraki zostawił mi pieniądze .

Tęsknię za nimi nie ma ich dopiero tydzień a już mi ich brakuje , jesten naprawdę żałosny , powinien być tak silny jak Dabi albo Tomura .

Było lato , na zewnątrz było naprawdę gorąco . Miałem na sobie biały luźny podkoszulek i krótkie czarne spodenki ze szelkami.

Wziąłem mój portfel i poszedłem po najpotrzebniejsze rzeczy do przygotowania kolacji.

Po zakończonych zakupach chciałem wrócić do domu , uznałem , że najlepiej jeśli pójdę skrótem , który prowadzi najpierw przez wąskie , ale w miarę bezpieczne uliczki a później przez piękny park.

Gdy przechodziłem uliczkami usłyszałem za sobą kroki , jednak nie odwróciłem się nie mogłem wiedzieć czy ta osoba faktycznie mnie śledzi czy po prostu normalnie idzie.

Przyspieszyłem kroków i osoba za mną zrobiła to samo , już byłem pewny , że ktoś mnie śledzi , chciałem się obrócić i zareagować , ale nim zdążyłem to zrobić ktoś mnie złapał i przyłożył nasączony czymś materiał do mojej twarzy , a ja nic nie mogłem zrobić , po prostu czułem , że tracę przytomność .

Kilka godzin później

Obudziłem się przywiązany do krzesła a z czoła strumieniem spływała mi krew , od zawsze miałem wysoką tolerancję na ból , ale to cholernie bolało.

Pomieszczenie w którym się znajdowałem było niemal puste , jedyne co w nim było to stara szafa w kącie. Ściany były poobdzierane i odpadał z nich tynk.

W pokoju nikogo nie było , chciałem wykorzystać okazję i uciec spalając sznury , ale z jakiegoś powodu nie udało mi się użyć mojego daru .

Spanikowałem i zacząłem się szarpać na krześle , ale nie mogłem się uwolnić.

W pewnym momencie drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł mężczyzna miał srebrne włosy , był średniego wzrostu i był nawet dobrze zbydowany .

Miał na sobie Brązowy długi płaszcz , białą koszule i szare spodnie , w rękach trzymał prawdopodobne cygaro.

-Kim ty jesteś ?!- krzyknąłem przerażony do zbliżającego się mężczyzny .

- O widzę , że nasza królewna się obudziła - powiedział i uśmiechnął się psychicznie .

-Dlaczego mnie porwałeś ? - zapytałem z przerażeniem w oczach.
Mężczyzna podniósł moją brodę i szepnął mi do ucha .

-Pozwól , że to ja będę zadawał pytania - srebrnowłosy wyjął cygaro z buzi i dmuchnął mi dymem w twarz a ja zacząłem się dusić - Jesteś tu tylko dlatego , że znalazłeś się w złym miejscu o złym czasie . To nie twoja wina , byłeś pierwszą napotkaną przeze mnie słabą osobą. - mężczyzna znów się uśmiechnął.

Rozpiął mi pierwsze trzy guziki od koszuli i cygaro które dotychczas trzymał w ręce przyłożył mi do nagiej skóry.

Ból był przerażający , nie da się tego porównać do niczego innego na tym świecie.

Zacząłem krzyczeć z bólu nie umiałem powstrzymać łez , a ten psychopata im głośniej krzyczałem on tym mocniej dociskał cygaro do mojej skóry.

Płakałem , krzyczałem , szarpałem się , wolałem o pomoc , ale nikt nie przyszedł , nikt nigdy nie zamierzał mi pomóc.

-Co.....ty ode mnie.......chcesz?- zapytałem gwałtownie nabierając powietrza .

-Po prostu mi się nudziło - stwierdził mężczyzna i kopnął krzesło tak , że przewróciłem się razem z nim .

Gdy leżałem na podłodze , srebrnowłosy połozył swojego brudengo buta na mojej klatce i docisnął mnie do ziemi , nie mogłem nabrać powietrza i z buzi wyplułem krew . W tym momencie już wiedziałem jak bardzo go nienawidzę.

Mężczyzna znów postawił krzesło i patrzył na półprzytomnego mnie przez dłuższą chwilę , po czyn wyciągnął nóż , który miał przyczepiony do paska i jeszcze przez chwilę przyglądał się mi.

Domyśliłem się co chce zrobić i za wszelką cenę chciałem tego uniknąć.

-Blagam nie rób tego - prosiłem błagalnym głosem , jednak srebrnowłosego nie obchodziły moje prośby i wbił mi nóż w ramię po czym go przyciągnął po całej długości tak aby rana była dłuższa.

Krew spływała mi po ręce , rana była ogromna przechodziła przez całe ramię a w niej w dalszym ciągu był nóż.

Ponownie zacząłem błagać kogokolwiek o pomoc , jednak nikt nie przyszedł .

Gdzie jest do cholery ten symbol pokoju , który ma chronić przed złem ?!

Całe pomieszczenie śmierdziało splonym mięsem z mojej rany do której mężczyzna przyłożył cygaro.

Ból jaki przeżyłem w przeciągu 15 minut był najgorszym co doświadczyłem w całym swoim życiu. W porównaniu z tym co robi mi ten facet moja mam mnie głaskała.

Jednak mężczyzna nie zamierzał poprzestać na tylko tylu ranach . Wyciągnął z mojego ramienia tkwiący w nim nóż a ja krzyknąłem z bólu. Srebrnowłosy przeciął kilka razy moją klatkę piersiową , nie na tyle żeby mnie zabić ale wystarczająco mocno abym poczuł ból .

Płakałem i wytrzymywałem ten przerażający ból przez następnych kilka godzin .

Gdy facet wyszedł z pokoju moje ciało było dosłownie zmasakrowane , kilka razy zostałem przypalony papierosem , więc całe pomieszczenie śmierdziało spalonym mięsem .

W dodatku kilka miejsc na moim ciele tak bardzo krwawiło , że miałem nadzieję , że się wykrwawie i umrę.

Wolę umrzeć niż jeszcze raz przeżyć choć 1/4 tego co dzisiaj . Jednak chwilę później , gdy ponownie usłyszałem kroki już wiedziałem , że moje życzenie się nie spełni.

Twarz miałem całą spuchnieta a całą resztę mojego ciała to szkoda nawet opisywać.

Zdziwiłem się , bo do pokoju nie wszedł mężczyzna tylko jakiś niski chłopczyk z niebieskimi włosami , chyba był trochę starszy ode mnie ale na pewno niższy .

-Hej żyjesz jeszcze? - zapytał nieśmiało chłopczyk i odwrócił wzrok widząc mój stan .

Nie odezwałem się , po prostu nie miałem na to siły , jednak poruszyłem lekko palcem , aby dać chłopcu znak , że jeszcze nie umarłem .

-Ufff tak się cieszę - westchnął niebieskowłosy i podbiegł do mnie z apteczką i miską z gorącą wodą .

Chłopiec zaczął przemywać moje rany wodą i zmywać krew z twarzy .

Nawet po przemyciu niektóre rany nie przestały krwawić więc niebieskowłosy mi je opatrzył .

W bandażach miałem obie ręce , jedną nogę oraz całą klatkę piersiową.

Chłopiec rozciął sznur , bo wiedział , że i tak w takim stanie nie będę mógł niczego zrobić.

-Spokojnie , nic ci nie zrobię - niebieskowłosy pogłaskał mnie po głowie - zobaczysz uratuje cię .

-Nie licz... - wyplułem krew z buzi , bo mówienie sprawiało mi zbyt wiele trudu - na horror........ ze szczęśliwym zakończeniem - dokończyłem zdanie , ale nie podejrzewałem nawet , że to sprawi mi tak wiele wysiłku.

Ja nie płakałem , nie mogłem , mimo , że wszystko sprawiało mi przeogromny ból , nawet każdy oddech , nie bylem w stanie uronić ani jednej łzy .

Za to niebieskowłosy nie miał z tym większego problemu i miałem wrażenie , że płacze ze względu na mnie.

Żyłem w tym koszmarze jeszcze dwa tygodnie , po tych dwóch tygodniach zdałem sobie sprawę, że nikt mnie nie uratuje i żeby przetrwać muszę zabić tego psychopate.

Ostatecznie wyszło na to , że Atarashi na nic się nie zdał ( ten w niebieskich ) , ponieważ był zbyt słaby , wystarczyło go lekko uderzyć w twarz a on już tracił przytomność , kilka razy próbował się wstawiać w mojej obronie , ale za każdym razem obrywał i mdlał, założę się , że on nie przeżyłby nawet jednego dnia w mojej skórze.

Jednak mimo iż był tak beznadziejny i bezużyteczny polubiłem go , był naprawdę fajny. Gdy go spotykałem to on zazwyczaj gadał i opowiadał o sobie , ja tego nie robiłem , ponieważ nie byłem w stanie mówić po tym co mi ten psychol robił.

Okazało się , że Atarashi , służy temu mężczyźnie , ponieważ ten obiecał , że jeżeli będzie jego psem on nie zrobi nic rodzinie niebieskowłosego . Chłopak miał 10 lat i rodzinę z dwojgiem rodzeństwa , jego dar był fajny , ale w ogóle nie przydatny , bo źle go wykorzystał , mógł kontrolować temperaturę pomieszczenia albo czyjegoś ciała . Może przy odrobinie szczęścia udałoby mu się podnieść tak temperaturę żeby srebrnowłosy umarł , ale chłopiec nie był gotowy na to żeby kogoś zabić , za to ja byłem na to całkiem przygotowany .

Przestałem liczyć ile ran miałem na ciele ile razy mężczyzna przypalił mnie papierosem , ile razy kopał mnie , bił , ile paznokci mi wyrwał , te wszystkie tortury uformowały moją nienawiść do srebrnowłosego , chciałem go zabić , pragnąłem tego jak niczego innego na świecie.

16 dni później

- Wiesz Izuku , chciałbym żeby ten facet w końcu umarł - powiedział Atarashi przemywając mi ranę , która była zrobiona papierosem , to bolało , każdy najmniejszy ruch mojego ciała był strasznie bolesny .

-Nie.....ma...sprawy - odpowiedziałem , a chłopak się zaśmiał , bo chyba myślał , że żartuję.

15 minut później Atarashi wyszedł z pokoju i zostałem sam , byłem słaby , bardzo słaby , w dodatku ten mężczyzna dawał mi chyba jakieś trucizny , bo nie mogę użyć swoich darów .

Dzisiaj będzie dzień w , którym zakończę życie tego psychola , ale żeby to zrobić muszę nabrać siły , a najlepszym na to sposobem jest sen , nie byłem już związywany , bo srebrnowłosy uznał , że moje rany są zbyt poważne abym mógł w jakikolwiek sposób się bronić.

2 godziny później

Obudziłem się z okropnym krzykiem , ponieważ ktoś wylał na mnie wrzątek.

Krzyczałem i wiłem się z bólu na podłodze , na mojej skórze było mnóstwo oparzeń . Nawet nie zdążyłem się uspokoić po wylanej na mnie wrzącej wodzie , bo od razu zostałem kopnięty w brzuch i wyplułem krew .

Mężczyzna się uśmiechał do mnie , po czym wyjął papierosa z buzi i docisnął mi go do klatki piersiowej .

-Wiesz , bawiłem się z wieloma dziećmi , ale ty wytrzymujesz najdłużej , dwójka zdechła po pierwszym dniu , a pozostała czwórka po tygodniu , nie miałem jeszcze dziecka , które wytrzynywałoby tak długo , jesteś prawdziwym skarbem - srebrnowłosy wyciągnął nóż , bardzo dobrze właśnie na to czekałem.

Psychopata wbił mi ostrze w nogę , bolało jak cholera , ale przeżyłem gorsze rzeczy , teraz jest idealna okazja , mam tylko jedną szansę nie mogę tego zmarnować .

Szybkim ruchem wyjąłem nóż z nogi i wbiłem go w szyje mężczyzny , który nawet nie zdążył zareagować , taki ruch kosztował mnie masę bólu , ale gdy srebrnowłosy upadł martwy na ziemie , to zdałem sobie sprawę , że warto było tyle wycierpieć dla takiej chwili.

Jednak nie zamierzałem na tym poprzestać , ledwo doszedłem do mężczyzny , usiadłem na nim i wyjąłem mu nóż z szyji , a krew rozlała się po całym pomieszczeniu , ponieważ przeciąłem mu tętnice .

Jeszcze kilka razy dźgnąłem go w klatkę piersiową , aby upewnić się , że już na pewno się nie obudzi .

Chwilę później do pokoju wszedł niebieskowłosy i gdy zobaczył ten widok to zwymiotował i stracił przytomność.

Moja adrenalina tak wzrosła , że przestałem czuć ból i mimo , że z trudnościami , podszedłem do Atarashiego i wziąłem go na plecy po czym wyszedłem z budynku .

( tak wygląda obecnie Atarashi 19 lat )

_____

W życiu nie napisałam tak długiego rozdziału xD

Miłego dnia ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro