❝ɴɪᴇ ᴘᴌᴀᴄᴢ, ᴍɪʀᴀʙᴇʟ❞

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

✩。:*•.───── ❁ ❁ ─────.•*:。✩

— Przyniosłaś hańbę naszej rodzinie! — Alma zatrzasnęła za sobą drzwi do dziecięcego pokoju.

Mała dziewczynka w białej sukience i dużych okularach rozpłakała się. Opierając się o ścianę, osunęła się po niej. Casita zafalowała podłogą, chcąc ją pocieszyć.

Ceremonia. Jej ceremonia.

Tak bardzo cieszyła się, że i ona będzie miała swój dar.

Ale daru nie dostała.

Dotknęła klamki i drzwi zniknęły. Drzwi do jej nowego pokoju.

Jako jedyna nie będzie niezwykła.

Zepsuła wszystko.

Jej familia już nie jest perfekcyjna.

Zawiodła ich. Zawiodła tych, których kochała. Zawiodła całą swoją rodzinę. Zawiodła ich, tak bardzo ich zawiodła...

A przecież chciała tak jak inni mieć dar. Nic więcej. Chciała, żeby mogli być z niej dumni.

Ale ich zawiodła.

I teraz abuela jej nienawidzi.

Dlaczego? Dlaczego to ona nie dostała daru, a nie ktoś inny? Co było z nią nie tak, że jej drzwi zniknęły? Czy przez to będzie teraz wyrzutkiem, bo była inna od reszty Madrigalów?

— Nie płacz, Mirabel — do pokoju wsunął się jej primo — Camilo. Podszedł do niej i usiadł obok. Z kieszeni wyjął arepę i podsunął dziewczynce pod nos w nadziei, że to ją pocieszy.

Mirabel jednak na niego nawet nie spojrzała.

Camilo przekrzywił głowę jak mały piesek i zmarszczył brwi w zamyśleniu. Chciał, żeby jego prima nie była smutna, ale skoro arepa nie pomogła, musi wymyślić coś innego.

Odłożył jedzenie na szafkę nocną. Popatrzył na półki pełne różnych zabawek. Nagle olśniło go i pobiegł do swojego pokoju. Wyjął spod kołdry pluszowego kameleona. To był jego ukochany pluszak, ale jeśli Mirabel ma dzięki niemu przestać płakać, to gotów był go oddać.

Wrócił do dziewczynki. Dalej siedziała skulona pod ścianą.

Zerknął na pluszaka. Nie chciał się z nim rozstawać, ale nie chciał też, żeby jego prima była smutna.

Westchnął, ostatni raz przytulił kameleona i położył go Mirabel na kolanach.

Dziewczynka podniosła na niego zapłakane oczy.

— To dla ciebie — powiedział Camilo.

Mirabel wzięła w ramiona pluszaka i wtuliła się w niego.

— Naprawdę? — spytała z niedowierzaniem.

Camilo pokiwał głową, zaczynając nieco żałować oddania kameleona, jednakże gdy zobaczył, jak uśmiech powoli pojawia się na twarzy Mirabel, poczuł miłe ciepło w sercu.

— Ale dlaczego mi go dajesz? — dziewczynka popatrzyła na niego zza zielonych okularów.

— Żeby Ci nie było smutno... — odparł Camilo, nie wiedząc, czy dobrze zrobił.

Mirabel wstała i przytuliła chłopca najmocniej, jak potrafiła.

— Te amo, primo... wyszeptała.

— Ja ciebie też, prima — szepnął Camilo — Ale już więcej nie płacz, dobrze?                                                    ✩。:*•.───── ❁ ❁ ─────.•*:。✩

KONIEC

familia-rodzina

abuela-babcia

primo-kuzyn

prima-kuzynka

Te amo, primo...-Kocham cię, kuzynie...


Hej, hej!

To jest trochę taki One-Shot przeprosinowy. Tydzień temu miał być rozdział, ale po bierzmowaniu już mi się naprawdę nie chciało. Potem w sobotę byłam zajęta, a jeszcze później musiałam wyjechać i wróciłam dopiero w niedzielę wieczorem. Przepraszam, głupio to wyszło, ale ja poprostu nie miałam głowy, żeby o tym myśleć.

Ale One-Shot jest (pomijając fakt, że to efekt wczorajszej nudnej lekcji chemii) i rozdział, mam nadzieję, też będzie.

Przepraszam raz jeszcze

~Dżulia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro