~*~ 3. ~*~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wielkim szokiem było dla mnie zdzierżenie informacji, że praktycznie wszystkie lekcje odbywały się w sali numer 15.

A co za tym szło?

Dzielenie ławki z burakiem, który na imię miał Simon.

Z każdą chwilą moja opinia na jego temat pogarszała się a w mojej głowie utworzyła się lista wyzwisk określających jego osobę.

Był szorstki, arogancki i bezczelny, nawet dla nauczycieli!

Nie żebym była jakąś kujonicą ale wymaga się raczej szacunku dla osób starszych a on?

On reprezentował chamstwo i nieróbstwo a inni brali z niego przykład ponieważ "starszy" kolega wie więcej.

Czyli jakby to przetłumaczyć, straszy tylko wiekiem a inteligencją raczej nie grzeszy.

Simon wogóle nie reagował na fakt, że się nim brzydzę i przy każdej możliwej okazji dotykał mojej ręki, klepał w tyłek albo poprostu się o mnie ocierał próbujący tylko przejść obok, jak to tłumaczył.

Co z tego, że obok jest mnóstwo miejsca ale nie, on musi przejść akurat obok mnie.

No uwziął się na mnie, nie ma co, pomyślałam z odrazą i odeszłam na bok.

Wyciągnęłam telefon i weszłam na messengera, wybierając dymek z moją przyjaciółką jeszcze z Blake South Collage, Jazmin.

Hej kochana, jak u Ciebie pierwszy dzień? Ja niestety już mam dość a mineły dopiero trzy godziny lekcyjne ugh... Całuje i mocno tęsknię. Wieczorem możemy porozmawiać przez kamerkę jeśli będziesz miała czas i ochotę.

Kiedy przestałam pisać, poczułam na sobie wzrok Alvaréza.

Przewróciłam oczami i już miałam znów wsadzić nos w swój telefon ale zobaczyłam, że podchodzą do mnie dwie dziewczyny, w tym poznana dziś Delphina.

-Chyba wpadłaś mu w oko - zagadneła brunetka, wskazując lekko głową w stronę stojącego nieopodal chłopaka.

-Komu? - spytałam, nieodciągając wzroku od ekranu telefonu.

-No a komu? Simonowi. On Cię żywcem pożera wzrokiem - dodała niższa dziewczyna o czerwonych włosach. -Jestem Dominica ale wolę jak mówią mi Domi.

-Ambar - odparłam i podałam jej rękę, co dziewczyna zignorowała i mocno mnie przytuliła.

-Zagadaj do niego - poradziła dziewczyna. -On chyba jeszcze na nikogo nie miał parcia tak szybko.

-No właśnie. Parcia na seks a mnie nie interesuje jednorazowy numerek - odparłam, na co dziewczyny wymieniły zdziwione spojrzenia.

-Parcie to parcie. Fakt, że mu się podobasz jest jasny. Ja bym tam od razu do niego leciała - rozmarzyła się Domi.

-To sobie go weź - zakończyłam szybko i ruszyłam w stronę klasy.

Kiedy weszłam do pomieszczenia, na swoim miejscu tuż pod oknem siedział już Simon.

Chciałam wyjść z klasy lecz wpadłam na nauczycielkę, którą jak na złość okazała się smoczyca.

-Panno Smith, nie zachowuj się jak niezdara i naucz się chodzić jak człowiek - zaczeła. Przewróciłam oczami a kobieta musiała to zauważyć bo ponownie zaczęła tyradę. -Pierwszy dzień a Ty już rzucasz sobie kłody pod nogi. Co gorsza pod moje nogi. Wierz mi lub nie ale jestem mściwa i żebyś się nie zdziwiła jak na egzaminie też będę niezdarna i wlepie Ci pałe bez sprawdzania.

-Pani Roberts, przecież Ambar nic nie zrobiła - zaczął Simon, co zdziwiło mnie na tyle, że nawet słowem się nie odezwałam.

-Obrońco nieucieśnionych lepiej się nie odzywaj bo sam lepszy nie jesteś. Ciebie już dawno wyrzuciłabym z tej szkoły lecz Twoi rodzice zbyt dużo za Ciebie płacą - rozwrzeszczała się kobieta a mnie w jednej chwili szlak jasny strzelił.

-Czy może pani sobie odpuścić? Pierwszy dzień szkoły, każdy próbuje się wpasować w ten szkolny natłok zadań a Pani jeszcze próbuje nas zastraszać? - zapytałam niezwykle spokojnie, co wprowadziło w szok Panią Per Smok Roberts. -Nie jest chyba dozwolone grożenie uczniom obniżeniem oceny z egzaminów ze względu na zachowanie, czy niezdarność, nieprawdaż?

Kobieta cisneła wściekłym spojrzeniem we mnie i na pięcie wyszła z sali, trzaskając drzwiami.

Uśmiechłam się pod nosem i pod wodzą zaciekawionych spojrzeń, które odprowadziły mnie do ławki, którą dzieliłam z Alvarézem, usiadłam na swoim miejscu.

Poczułam na sobie wzrok, tym razem jednak jednej osoby i o dziwo, nie było to bezczelne jak do tej pory tylko podziwiające.

-No co? - spytałam po krótkiej chwili.

-Nic... Jestem pełen podziwu, że odezwałaś się jak ta kurwa na mnie najechała - odparł.

Spojrzałam na niego z oczekiwaniem.

Nie wiedziałam jak mam zareagować, czy zbyć go, czy odpowiedzieć mu jakkolwiek a on siedział i patrzał na mnie z wdzięcznością.

Poczułam się dziwnie, od wczorajszego spotkania widziałam w nim tylko chama i gbura a teraz widziałam w nim normalnego chłopaka, z problemami.

-Nie ma za co - odpowiedziałam tylko i znów wsadziłam nos w telefon.

Chyba zauważyłam prawdziwego Simona, tego który kryję się pod maską bad boy'a.

Do końca lekcji siedziałam rozkojarzona, zastanawiając się, czy to co zauważyłam w oczach chłopaka, prócz wdzięczności to faktycznie dobroć, czy tylko gra.

Tylko po co miałby grać?

Wczoraj pokazał, że liczy na seks w ramach wynagrodzenia za wniesienie moich walizek.

Ale może to tylko kolejna z masek, która ukrywa prawdziwego, głęboko schowanego chłopaka w ciele dupka?

Z każdą chwilą walczyłam ze sobą żeby nie chcieć próbować dojrzeć prawdziwego oblicza Alvaréza i szczerze?

Coraz bardziej czułam po sobie, że ta chęć wzrasta z każdym wymienionym z Nim spojrzeniem.

_________________________________________________

Witam, witam!

Oto następny rozdział.

Więc to tak na szybko tylko i do nexta!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro