• Rozdział Dziesiąty •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Mieliśmy robić zdjęcia, czyż nie? - Ambar zbyła jej pytanie swoim, uśmiechając się zadziornie w stronę brunetki.

-O! Tam - zawołała z entuzjazmem, wskazując palcem w stronę molo - będzie idealnie!

Brunetka nie czekając na resztę pobiegła w stronę wskazanego miejsca, co rusz kuląc się ze śmiechu.

-Jestem jak ratownicy ze Słonecznego Patrolu - zawołała roześmiana, z trudem dobiegając do molo. -Ale za to jestem pierwsza i mogę udzielić Ci pomocy Matteo - dodała po chwili, przytulając się do Balsano, który kręcił głową z szerokim uśmiechem na twarzy.

Brunetka stanęła na palcach i wpiła się w usta swojego ukochanego, co ten szybko przerwał, czując na sobie krępujący wzrok blondynki.

-Ustawcie się to zrobię Wam w końcu zdjęcie - odparła po chwili wpatrywania się w zakochaną parę, włączając aparat.

Luna zapozowała do zdjęcia niczym zawodowa modelka, natomiast speszony Balsano starał się unikać kontaktu wzrokowego z dziewczyną, która wwiercała w niego swoje oczy przez oko kamery.

-Matteo, postaraj się - upomniała go Smith, nakierowując kamerę bardziej w stronę bruneta. -To ma być romantyczne i jak najbardziej prawdziwe, tak? - spytała po chwili, mierząc obu nieodgadnionym wzrokiem.

-Uhm no tak - mruknął chłopak i wydobył na usta najbardziej widoczny uśmiech, na jaki było go stać.

Blondynka uniosła kąciki ust w górę zabrała się za robienie fotek.

-Już chyba starczy tych słodkich zdjęć, hm?  - jęknął z nadzieją w głosie, na co obie dziewczyny pokiwały głowami, jak gdyby kontaktowały się drogą telepatyczną.

-Nudziarz - skwitowała Ambar i wraz z brunetką wpadły w sidła histerycznego śmiechu.

Brunet wymienił spojrzenie ze swoim przyjacielem i westchnął pod nosem, jednak wolno ruszył za idącymi z przodu dziewczynami.

-Ambar? - odezwała się po chwili Luna, siadając na piasku. -Opowiesz w końcu o chłopaku ze zdjęcia? Jestem tego tak strasznie ciekawa - zawołała, starając się przyozdobić twarz najsmutniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać.

Blondynka uśmiechnęła się znacząco w stronę Balsano i westchnęła ostatencyjnie pod nosem.

-Niech będzie - zgodziła się, na co po plecach Matteo przebiegł dreszcz strachu wyjawioną prawdą.

Czuł, że Ambar dobrze się bawiła widząc jego mękę i wieczny stres, jednak każdego dnia te uczucia wzrastały a on sam czuł, że długo tego nie wytrzyma.

-Poznałam go nagle, kiedy uciekałam z tandetnej imprezy - zaczęła mówić a oddech Matteo przyśpieszył.

Twarz bruneta w momencie zszarzała, co nie uszło uwadze Smith, która stanęła obok Simona i oparła się o jego ramię.

Szybko jednak odwróciła się w jego stronę, kładąc jego dłonie na swojej talii, zaś wzrok utkwiła w zadowolonym Alvarez'ie.

-On też uciekał więc zrobiliśmy to razem - kontynuowała, łapiąc bruneta a dłoń i okrążając lekkim truchcikiem ławkę, na której siedziała Luna i Matteo.

-Przespaliście się na pierwszym spotkaniu? - spytała Luna  poszerzonymi oczami ze zdziwienia.

-Uciekliśmy choć też ze sobą spaliśmy. Cały nasz wspólny weekend spędziliśmy w łóżku na namiętności i czułości, jaką musiał mało komu okazywać bo to co robił było wręcz niemożliwe.

-I co było dalej? - zawołała Valente, niecierpliwie kręcąc się na ławce.

-Spędziliśmy razem upojne chwilę - mówiąc to wpatrywała się prosto w oczy brązowookiemu, dotykając jego umięśnionego torsu przez koszulkę. -Namiętność i pożądanie, znacie te dwie emocję, które w jednym czasie uderzają Wam do głowy, robiąc z niego papkę? Tak było w  n a s z y m - odparła akcentując owe słowo - przypadku. Wszystko co dobre zostawiliśmy w łóżku - dodała z lekkim uśmiechem i ku zdziwieniu wszystkich wpiła się w usta Simona, który szybko odwzajemnił jej pocałunki.

Kiedy po dłuższej chwili przestali, Matteo mógł przysiąc, że blondynka przygryzła wargę, patrząc w jego twarz.

-A poźniej mnie zostawił - odparła, nim Luna otworzyła usta. -I na tym się to kończy - odparła, wzruszając ramionami.

-Rodem jak z kiepskiego romansidła - skomentowała Valente, siadając obok Ambar. -Ale masz nas a my zawsze Ci pomoemy, wiesz?

Blondynka cicho mruknęła pod nosem i wzięła do ręki odrobinę piasku.

Szybkim ruchem zaczęła przesypywać go przez palce, wbijając zadowolony wzrok w skulonego Balsano, jak gdyby piaskiem pokazywała mu, że jego czas z Luną dobiega końca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro