• Rozdział Trzeci •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Jasne - zgodził się brunet bez zastanowienia.

Uśmiech blondynki powodował, że wierzył we wszystko co mówiła, nawet jeśli się z tym nie zgadzał.

Działała na niego jak wiatr na morze, rozwiewała lekko morskie fale ku górze, by zaraz opaść na dno.

Tak czuł się on, gdy ona uśmiechała się do niego, by za chwilę szarpać nim jak lalką i wpijać się w jego usta.

Tańczyli, obijając się o ściany w morderczym tangu.

Wpadali sobie w ramiona, pieszcząc swoje wargi namiętnymi pocałunkami,

Kolorowali swój wspólny czas jedną kredką,

Zakreślając jednakowe linie wokół ich serc.

Nie wiadomo kiedy znaleźli się w jej mieszkaniu,

ponownie odbijając się od ścian,

tym razem w negliżu,

gdy ich ciała złączyły się w jedność,

pragnienie jednym tchem wyrwane z gardła,

niewinność już nieczysta,

szaleństwo do granic możliwości,

I cisza...{1}

Matteo leżał w łóżku obejmując w swych ramionach drobną blondynkę, która oddychała miarowo.

Zastanawiał się jak doszło do tego, że znalazł się w... no właśnie, gdzie?

Leżał z przymkniętymi oczami, czując jak ból rozchodzi się po całym jego ciele a żołądek najwidoczniej zechciał robić przewrotki.

Otworzył oczy a promienie słońca, które wkradało się przez ogromne okno rozświetlając pokój, oślepiło jego twarz.

Brunet przymrużył oczy i zwrócił wzrok na dół, czując wzrok na sobie.

Nie mylił się, nocny anioł wpatrywał się w niego wielkimi oczami, uśmiechając się pod nosem.

Matteo uniósł kąciki ust w górę a dziewczyna uniosła się z łóżka, odsłaniając nagie ciało, które skrywała pod kołdrą.

-Zjesz coś? - spytała, przybierając niewinny wyraz twarzy, wiedząc jak jej ciało działało na nieznajomego.

Brunet pokręcił głową z niedowierzeniem i podniósł się z łóżka, idąc za nią krętymi korytarzami, które zdawały się nie mieć końca.

-Mieszkasz tutaj? - spytał, spoglądając jak jej krótkie blond włosy falują na jej głowie a każdy ruch jest wdzięczny i delikatny.

Matteo był zachwycony jej seksapilem a jednocześnie niewinnością, jaka tryskała z jej oczu.

Taka mała, słodziutka blondyneczka, pomyślał i usiadł na obrotowym krześle, spoglądając na spokojną twarz blondynki.

-W zasadzie to... Wkradłam się tutaj - zawołała ze śmiechem i wyciągnęła z lodówki pudełko z jajkami.

-Wariactwo, totalna świruska - odparł i zaniósł się łagodnym śmiechem.

-Słucham? - spytała, wbijając w niego nieruchomy wzrok.

-Nie na poważnie - uspokoił ją, dziwiąc się, że mogła sobie wziąść do siebie jego żarty.

Twarz blondynki w sekundę ponownie rozjaśnił szeroki uśmiech a jej oczy błysnęły niczym ostrze noża.

-Pokazać Ci coś? - spytała i nie czekając na odpowiedź bruneta, pobiegła do innego pomieszczenia, z którego za chwilę dało usłyszeć się jej głośny śmiech.

Matteo mimowolnie uniósł kąciki ust w górę i czekał na powrót bezimiennej.

Siedział z przymkniętymi oczami, kiedy poczuł piersi dziewczyny, którymi przylgnęła do pleców bruneta, delikatnie całując jego kark oraz ramiona.

Brunet szybko złapał jej ciało i uniósł je w górę, szukając dostępu do ust.

Tym razem świadomie obdarowywali się pocałunkami, wkładając w nie wiele namiętności.

Ocierali się swoimi ciałami, wydając z siebie ciche jęki prosto w swoje usta.

Kochali się namiętnie i z uczuciem, które zupełnie odbiegało od normy.

Czas dłużył się a sekundy wybijały się jeszcze wolniej niż zwykle pozwalając im dłużej cieszyć się ich obecnością.

______________________________________________________________________________________

{1} - Proszę o niekopiowanie tekstu, jest to mój własny twór, fragment napisany specjalnie do tej książki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro