• R o z d z i a ł P i e r w s z y •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Karol siedziała na zimnej podłodzę, czekając na nielubianą lekcję francuskiego.

Jak na złość szykowała się kartkówka, na którą brunetka nie była w ogóle przygotowana.

Sevilla główkowała, co robiła przez ostatnie dni i jedyne co potrafiła wymienić to imprezy oraz imprezy.

Karol zdawała sobie sprawę z faktu, że przesadza z dyskotekami, jednak zawsze twardo trzymała się zasady, że "na koniec roku szkolnego wszystko da się poprawić".

Siedząca brunetka nie zauważyła, że ktoś dosiadł się obok niej, jednak kiedy poczuła trącenie w swoje ramię, podniosła twarz na ową osobę.

Carolina posłała dziewczynie ciepły uśmiech i klapnęła obok niej, zrzucając plecak ze swoich ramion.

-Słyszałaś o tym, że do naszej szkoły będzie chodził syn Lorrain? - odparła z radością w głosie, czym zdumiła meksykankę, gdyż szatynka nigdy nie wykazywała zainteresowaniami chłopakami.

-Serio? Oby był bardziej normalny niż jego mamusia - odparła rozbawiona lecz szybko zdała sobie sprawę, że wpadła w kłopoty.

Wolno odwróciła głowę a kiedy jej wzrok skrzyżował się ze złowrogim spojrzeniem pani Lorrain, przeklnęła się w myślach za swój niewyparzony język.

-Miło mi, że o mnie rozmawiacie - odparła oschle, wbijając ostry wzrok w zmieszaną twarz Karol. -Tak się składa, że ja także o Tobie rozmawiałam i myślę, że dobrze byłoby Cię dziś wziąść do odpowiedzi - odparła i odwróciła się z zamiarem odejścia, jednak nim to zrobiła ponownie stanęła twarzą w twarz z brunetką. -I módl się, byś każde słowo wypowiedziała choć w miarę dobrze bo jak nie... to czeka Cię następna jedynka, moja droga. Sprawdzimy, czy tak jak znasz się na komentowaniu na mój temat znasz francuski - zakończyła i odeszła w stronę klasy.

Karol stała jeszcze przez moment, odprowadzając kobietę wzrokiem, po czym uniosła rękę w górę i pokazała jej środkowy palec.

-Nie zdam przez nią! - jęknęła Karol załamanym głosem. -Będę powtarzać tą klasę tak długo, jak ona będzie uczyć w tej szkole chyba że wcześniej się zabiję.

-Nawet tak nie mów - odpowiedziała Carolina, obejmując ramię dziewczyny. -Wszystko będzie okej tylko musisz zabrać się do nauki.

-To chyba wolę się zab... - odparła lecz przerwała, kiedy na korytarzu pojawił się Ruggero. -Jezu, on jest cudowny! - wyszeptała w stronę przyjaciółki, nie odrywając wzroku od chłopaka.

Brunet stał z boku i spoglądał ze skupieniem w swój telefon, jednak szybko odwrócił twarz w stronę brunetki i pomachał jej dłonią.

Policzki Sevilli zapłonęły czerwienią więc szybko spuściła głowę w dół, starając się jak najlepiej ukryć swoje zawstydzenie.

-Spodobał Ci się? - spytała Kopelioff, uśmiechając się dwuznacznie pod nosem.

-Mnie? - spytała, udając, że pytanie dziewczyny ją rozbawiło. -To nie mój typ chłopaka!

-To dobrze! - obie aż podskoczyły, kiedy ujrzały za sobą k r ó l o w e  szkoły. -Bo on jest zajęty! - odparła Valentina, podpierając się pod boki.

Obok niej stała Giovanna, przyjaciółka blondynki, która wbijała szyderczy wzrok prosto w siedzące dziewczyny.

-To super - rzuciła Karol niewzruszonym głosem, jednak w środku czuła, jak jej żołądek podchodzi do gardła.

-I nawet nie próbuj się do niego zbliżać bo Cię zniszczymy! - warknęła brunetka i tak jak Valentina, podparła się rękoma o boki.

-Koniec tej gadaniny - przerwała pani  Lorrain, przechodząc obok dziewczyn. -Do klasy, ale już!

Przyjaciółki posłusznie podniosły się z ziemi i zabierawszy swoje plecaki, ruszyły do klasy.

Kiedy Karol zmierzała do swojej ławki, usłyszała chrząknięcie, które wydała z siebie nauczycielka.

-Gdzie się wybierasz, panno Sevilla?! - spytała z rozbawieniem w głosie, przechylając głowę w bok.

-Em do ławki? - odpowiedziała brunetka pytaniem na pytanie.

-W takim razie zapraszam do tablicy.

-Ale ja nic nie umiem - wyszeptała Karol, czując jak kobieta wwierca w nią swoje małe oczy wyglądające jak paciorki.

-Tego się spodziewałam - odparła pani Lorrain, wpisując ocenę niedostateczną w dzienniku. -Myśle, że jak posiedzisz sobie rok dłużej w szkole to nauczysz się pokory skoro nie potrafisz dostosować się do zasad panujących na moich lekcjach.

Jej tyradę przerwał dźwięk otwieranych drzwi a w nich stanął Ruggero we własnej osobie, który od razu spojrzał na brunetkę.

-A to moi drodzy mój syn, Ruggero. Od dziś będzie chodził z Wami do klasy - odparła kobieta z uśmiechem a Karol wstrzymała oddech, kiedy usta bruneta uniosły się w szerokim uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro