• R o z d z i a ł P i ę t n a s t y •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunetka leżała na swoim łóżku a w Jej myślach panował nieład.

Ruggero zaprzątał każdą Jej myśl a zrezygnowana dziewczyna nie wiedziała, co ze sobą zrobić.

Wiedziała jednak, że Valentina nie odpuści dopóki będzie widziała w Niej zagrożenie.

Pukanie do Jej drzwi od razu postawiło Ją na nogi i z ogromną ulgą podbiegła do drzwi, czując napływające do Jej oczu łzy.

Karol bała się, że przez dzisiejszą kłótnię z Caroliną ich stosunki ulegną zmianie.

Dziewczyny przyjaźniły się zaledwie od roku, jednak dla każdej z nich była to cenna relacja.

Obie były dla siebie ważne lecz Sevilla nie zdawała sobie nawet sprawy z faktu, jak rani swoją przyjaciółkę.

Brunetka otworzyła drzwi a Jej oczom ukazała się zgarbiona postać Jej ojca, który ze skruchą spoglądał w Jej twarz.

-Dawno temu wróciłaś? - spytał po krótkiej chwili ciszy, jaka zapadła między obojgiem.

-Godzinę temu - wymamrotała cicho brunetka i a Jej wzrok skierował się na bok.

-Posłuchaj, Karol - zaczął facet niepewnym głosem. -Przepraszam za to, co się wczoraj zdążyło... Ja... Ja nie wiem, kiedy straciłem nad sobą kontrolę ale uwierz mi, bałem się... Bałem się, że stracę i Ciebie... A tego bym nie przeżył... - wyszeptał Jej ojciec a dziewczyna przytuliła się do Niego z całą siłą.

Nie mogła być na Niego zła, w końcu był Jej ojcem.

Wiedziała ile znaczyła dla Niego Monica, wiedziała też, jak bardzo cierpiał po Jej śmierci.

Obojgu było trudno pogodzić się z myślą, że już więcej nie będzie im dane z Nią porozmawiać, jednak starali się żyć jak dawniej.

Ojciec Karol odetchnął z ulgą i wtulił córkę w swoje objęcia, co dziewczyna uznała za dobry znak.

-Tato - zaczęła, odsuwając się od mężczyzny - pomyśl nad leczeniem, dobrze?

-Dobrze, kochana. Nie chcę, byśmy pewnego dnia rozeszli się w niezgodzie...

-Ale o co Ci chodzi? - spytała brunetka, mierząc ojca czujnym spojrzeniem.

-Z Twoją mamą pokłóciłem się w dzień Jej wypadku - wyznał po chwili facet, biorąc głęboko powietrze w usta. -Doszło między Nami do bardzo poważnej wymiany zdań a ja w złości powiedziałem Jej, że chciałbym już nigdy Jej nie oglądać. Dlatego tak ciężko jest mi się pogodzić z Jej odejściem, gdyż nie mogłem wytłumaczyć Jej swoich słów ani powiedzieć, jak bardzo Ją kochałem.

Dziewczyna stała jak wmurowana w podłogę nie wiedząc, co powiedzieć.

To, co wyznał Jej Jej ojciec zszokowało Ją na tyle, że między Nimi po raz kolejny zapadła wielka cisza.

-Obwiniam się każdego dnia o Jej wypadek lecz kiedy piję to... zapominam o tym, czuję spokój. Rozumiesz? - spytał po chwili mężczyzna, czując jak żal rozdziera Jego serce i duszę a widok smutnej córki był dla Niego niezmiernie smutny. -Ale dla Ciebie zapiszę się na terapię. Chcę z tym skończyć, chcę zacząć żyć jak normalny człowiek.

-Dobrze, tato. Rozumiem wszystko i będę Cię wspierać, kiedy będziesz tego potrzebował! - zapewniła słabo Karol, gładząc deliktanie ramię ojca.

-Dziękuję Ci, Karol. Jesteś najwspanialszą córką pod słońcem! - powiedział mężczyzna a Jego twarz poszerzył delikatny uśmiech. -Zostawie Cię samą, odpocznij.

-Dobrze, dziękuję - odparła cicho i zamknęła drzwi do swojego pokoju.

Dla Karol żadne wytłumaczenie nigdy nie tłumaczyło alkoholizmu lecz tym razem czuła, że Jej ojciec stoczył się właśnie przez wyrzuty sumienia.

Brunetka skojarzyła, że parę dni przed wypadkiem mamy, podsłuchała jak Jej tata mówił o masowych zwolnieniach z pracy.

Mężczyzna stresował się, że straci posadę i zostanie bezrobotny a na każdą próbę podniesienia Go na duchu reagował złością.

Już wtedy zaczął pić lecz pił umiarkowanie.

Po śmierci Monici wpadł w ciąg, nie przestawał pić, nie przestawał popadać w depresję.

Myśli Karol przerwało ciche pukanie do drzwi, na co brunetka mruknęła cicho pod nosem a drzwi do Jej pokoju stanęły otworem, przez które szybko weszła Carolina.

-Dziękuję, że przyszłaś - odezwała się Sevilla, patrząc z wdzięcznością na przyjaciółkę, która zajęła miejsce na brzegu Jej łóżka.

-Nie mogłabym postąpić inaczej - mruknęła niewyraźnie Kopelioff.

-Co nam zrobić? - spytała po chwili Karol, spoglądając na przyjaciółkę.

-Z czym? - odparła dziewczyna pytaniem, splatając swoje palce ze sobą.

-Z Ruggero, z Valentiną i wogóle...

-Znowu zaczynasz ten temat? - obruszyła się Kopelioff, wbijając zirytowane spojrzenie w przyjaciółkę. -Odpuść Go sobie bo sprawisz sobie same problemy!

-Ale ja nie mogę... - wyznała, niepewnie spoglądając w stronę szatynki. -Zakochałam się w Nim.

-Karol, mam tego już po dziurki w nosie! - warknęła wściekle, podnosząc się z łóżka. -Wiecznie tylko Ruggero i Ruggero! Nie widzisz niczego poza Nim a on... On Cię tylko wykorzysta i zostawi! Gdyby mu zależało, tak jak niby zależy Tobie to już dawno zostawił by Valentinę! - dodała, idąc w kierunku drzwi.

Brunetka spojrzała na swoją przyjaciółkę, czując jak ogarnia Ją smutek.

-Dlaczego zamiast się cieszyć moim szczęściem i mnie wspierać to Ty ciągle tylko mnie krytykujesz i próbujesz oddalić mnie od Ruggero?! - krzyknęła rozżalona Sevilla, podnosząc się z łóżka.

-Martwię się! - warknęła Kopelioff, nie reagując na poprzednie słowa przyjaciółki.

-To nie dlatego, widzę po Tobie, że czegoś mi nie mówisz!

-Martwię się bo... - zaczęła lecz zamilkła i wbiła wzrok w okno. -To nieistotne, nawet gdybyś wiedziała to nie zmieni to Twojego podejścia do wszystkiego, co Ci mówiłam.

-Caro... - jęknęła cicho Karol, podchodząc bliski przyjaciółki.

Kopelioff uniosła głowę do góry i spojrzała w zielone oczy przyjaciółki, czując jak zatapia się w nich bez opamiętania.

-Przepraszam ale muszę już iść - wymamrotała słabo szatynka i ruszyła ku drzwi, jednak Sevilla złapała za nadgarstek przyjaciółki i zwróciła Ją w swoją stronę.

-Nie wyjdziesz stąd dopóki nie powiesz mi, co się dzieję! - odparła poważnym głosem, czując jak cała niepewność uderza Jej do głowy.

Carolina przegryzła wargę widząc, jak blisko znajduję się twarz Karol, po czym bez słowa złożyła na Jej policzku delikatny pocałunek.

-Czy to Ci wystarcza? - spytała po chwili ciszy Kopelioff, spuszczając wzrok na ziemię.

-Tak - wyszeptała Sevilla i wróciła na swoje łóżko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro