12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem.

                                   *

Simon siedział w parku od ponad godziny i wpatrywał się w biegające po palcu zabaw dzieci. Myślał szybko o całym swoim dzieciństwie i od razu tego pożałował. Przypomniała mu się ostatnia rozmowa z matką, zanim ta wjechała w drzewo, próbując wyminąć samochód, który jechał z naprzeciwka. Pamiętał tylko tyle, że kłócili się o Lunę, z którą już wtedy Simon był mocno zżyty. Mieli po 7 lat, kiedy to ich przyjaźń stała się bardzo mocna. Tak mocna, że trwała aż do teraz. Mieli swoje chwilę słabości, ostatecznie jednak każdy z nich wybrał miłość do innej osoby. Simon poczuł, że jego oczy stają się ciężkie ze zmęczenia i przepełniającego go smutku. Samo wspomnienie matki było dla niego trudne a fakt, że do tej pory czuł na sobie ciężar odpowiedzialności za wypadek, w którym kobieta utraciła życie dobijał go poraz kolejny. Pamiętał jak na dzień matki w szkole stawiało się mnóstwo rodzicielek. A on? On zawsze stał sam z boku i z zazdrością wpatrywał się w równowieśników, którzy wręczali prezenty swoim mamą. Simon podniósł się ciężko z ławki i ruszył w niewiadomym sobie kierunku. Kiedy zorientował się gdzie jest, stał nad grobem swojego ojca. Kata rodziny, od którego uciekli z matką jeszcze, kiedy on sam miał 4 lata. Przez ten cały czas winił się, że nigdy nie potrafił pomóc mamie. Myśli Simona rozwiał dźwięk telefonu. Wyciągnął urządzenie i ze zdziwieniem odkrył, że dzwoniła Ambar.

-Tak? - spytał zdziwiony bo od momentu wybudzenia się, dziewczyna ani razu się do niego nie odezwała.

-Ładny prezent zostawiłeś Emilii na szyji - rzuciła niby od niechcenia blondynka.

-Ambar... Mogę to wytłumaczyć - chłopak był przerażony słowami dziewczyny i chciał wziąść całą winę na siebie. Mimo kłótni z Emilią, chciał jej szczęścia.

-Nic nie musisz wyjaśniać. Weź Emilie i obydwoje odpierdolcie się ode mnie - powiedziała dziewczyna i się rozłączyła.

Simon zdębiał słysząc oziębły ton dziewczyny, ręce zaczęły mu drżeć ze złości. Nie wiedział skąd Ambar dowiedziała się o malince, którą jej zrobił. Wybrał szybko numer do szatynki ale odpowiedziała mu poczta głosowa. Poczuł się niespokojnie, ponieważ Emilia zawsze odebrała telefon. Postanowił, że pójdzie do niej i zorientuję się co się stało. Po mniej niż 15 minutach doszedł do klatki, w której mieszkała Emilia i szybko wdrapał się na 4 piętro. Nie pukał, wiedział, że drzwi zawsze są otwarte. Kiedy wszedł do mieszkania, ze zdziwieniem stwierdził, że jest ono puste.

-Emilia? - zawołał dla pewności. Nie wiedział, czy dziewczyna śpi, czy faktycznie nie ma jej aktualnie w domu. Kiedy nie usłyszał głosu, szybko wyszedł z gniazdka brunetki.

Poraz kolejny wyciągnął telefon z kieszeni swoich spranych dżinsów i spróbował połączyć się z nią jeszcze raz, ale i tym razem włączyła się poczta. Chłopak był cały w nerwach, nie wiedział co ze sobą zrobić. Postanowił, że zadzwoni do osoby, z którą nie chciał w życiu mieć kontaktu. Jednak sytuacja była zbyt poważna żeby dumę narzucać ponad obowiązek.

-Halo? - usłyszał w słuchawcę wyniosły głos. -Po co do mnie dzwonisz? Zajęty jestem.

-Benicio, czy nie orientujesz się może, gdzie aktualnie jest Emilia?

-Emilia? A kto to taki? - spytał, starając się brzmieć poważnie.

-Bez jaj. Była u Ambar a ich rozmowa musiała skończyć się źle. Wiesz gdzie ona jest, czy nie? - poraz kolejny tego dnia Simon stracił cierpliwość i posilił się na chamski ton.

-Nie wiem. Nie mam z nią kontaktu od momentu jak wyrzuciła mnie z domu - powiedział. -Ale jeśli tak Ci zależy to spróbuje dodzwonić się do Vladiego. Może on coś będzie wiedzieć?

-Jeśli możesz to zadzwoń i daj mi szybko znać - poprosił Simon, chodząc tam i z powrotem po klatcę brunetki. -Nie wiem, co może jej odwalić.

-Wyluzuj. Zaraz dam Ci znać - powiedział chłopak i się rozłączył.

Oby to coś dało, pomyślal zrezygnowany chłopak i usiadł na schodach, oczekując telefonu od Benicio, który mimo lecącego czasu nadal się nie odzywał.

__________________________________________________

Witam!
Mam dla Was informejszyn dnia.
  Otóż wszystkie rozdziały tej książki są już napisane. I teraz pytanie do Was, wolicie aby rozdziały były dodawane rano i wieczorem, czy każdego dnia o godzinie 14:30?

Nie ukrywam, że ta książka dobiega końca z racji na przedłużający się lament Emilii i dużo, dużo pomysłów na następne książki. Także decyzję pozostawiam Wam. Mam nadzieję, że zdecydujecie, w przeciwnym razie rozdziały będę publikować rano i wieczorem. To tyle z mojej strony.

Czekam na odzew, dziękuję bardzo i do nexta!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro