𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗜𝗜𝗜 - Niespodziewani goście

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Nick? Kiedy przyjdzie George? — Westchnął blondyn znudzony leżąc na kanapie. Od przyjazdu do Londynu minął już ponad tydzień. Dream zdążył się już trochę przyzwyczaić, jednak nadal opuszczał mieszkanie jedynie z George'm lub jeśli po niego idą. Jakoś z nim czuł się bezpieczniej niż z dwudziestolatkiem — Nie było go już kilka dni, kiedy zamierza przyjść?

— To tylko trzy dni, Dream. Nie wyolbrzymiaj jakby to było dużo czasu. — Nick pokręciło głową robiąc coś na swoim laptopie. Czarnowłosy zajmował się kosmitą tak jak mógł najlepiej. Często proponował mu jakieś wyjście by ten nie siedział w domu, ale ten upierał się, że bez George'a nigdzie nie pójdzie. To aż dziwne, że przywazal się do niego mimo iż znało się niezbyt długo.

— To długo... Nawet nie dzwonił — Fuknął pociągając nosem tak jakby miał się rozpłakać. Szybko się to zmieniło, gdy ktoś zapukał do drzwi. Chyba Dream nigdy nie był tak szybki jak wtedy. Stanął przy nich i z wielkim uśmiechem otworzył nawet nie patrząc przez wizjer czy to na pewno George. Cóż... To nie był on. Do pokoju zaraz wbiegło kilka osób ubranych w garnitury. Gdy Nick chciał coś na to powiedzieć, został obezwładniony przez jedyną kobietę tam. Nie żeby mu to przeszkadzało, ale ta dość mocno wygięła mu rękę — Wy chyba nie jesteście George...

— Zabezpieczyć obiekt. — powiedziała inna kobieta, która dopiero weszła do mieszkania stukając swoimi obcasami. Rozejrzała się i zobaczyła dwóch mężczyzn. Od razu wiedziała, który z nich jest kosmitą. — Drugiego też zabieramy. Wyprowadzić ich.

— Nie, bez George nigdzie nie pójdę! — Warknął kosmita swoją siłą unosząc dwóch mężczyzn, którzy go złapali — Jestem tu pokojowo, ale bez niego i Nicka, nie mam zamiaru nigdzie iść.

— Spokojnie, tym też się zajęliśmy. Dostaliśmy rozkaz by zabrać całą wasza trójkę — Wytłumaczyła owa kobieta, która chyba była tu jedną z ważniejszych osób. Dream tylko ciężko westchnął i mało delikatnie odstawił mężczyzn na podłogę.

Nick zaśmiał się, ale został zganiony wzrokiem przez tą dziewczynę, która go żalu czas miała na oku, bo jej zadaniem było po prostu na niego uważać. Zwyczajne procedury. Każdy z posłanych na akcję je miał, ale widać nie obchodziło to Dreama, który niczym rasowa diva szedł dalej z uniesioną głową i rękami złożonymi na piersi.

On, Nick i kobieta dowodząca tej akcji, wsiedli do czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami i ruszyli w stronę szkoły ich przyjaciela. Tam już reszta zespoły załatwiła sprawę George. Nie było to trudne, w końcu jakim prestiżem szkoła będzie się cieszyła tym, że ich uczeń dostał kilkumiesięczny staż w NASA?

Tyle bowiem, że podjechali do szkoły, a do tego samego auta co Nick i Dream wsiadł również George będący cały w skowronkach. Taki też był Dream od razu kiedy zobaczył jego hebanową czuprynę. Jego poziom energii i pozytywnych wibracji aż się podniósł sprawiając jakby dziwne anomalie na ich środku transportu, ponieważ radio, które było cicho nagle się włączyło i przeskoczyło na stację gdzie była jakaś piosenka o miłej melodii.

— Hej — Uśmiechnął się chłopak od razu zostając przeciągnięty między Dreama, a Nicka. Oczywiście była to sprawa tego pierwszego, który nie powstrzymując się, przytulił najstarszego — Oh, stęskniłeś się?

— Nie pisałeś! Nie dzwoniłeś! Nawet nie powiedziałeś, że tyle może cię nie być! — odparł z zarzutem Dream nie mogąc przestać się do niego przytulać. Jego ręce automatycznie się zaciskały jeszcze bardziej przez co też zaczął trochę dusić chłopaka. Wtedy też zareagował Nick, który odciągnął przybysza od swojego przyjaciela, który już zaczął sinieć na twarzy.

— Przepraszam... Mieliśmy dni otwarte i mieliśmy dość sporo do zrobienia. Przez ostatnie noce nawet nie spałem — Wytłumaczył otwierając plecak by dać kosmicie ciastka, które robili na warsztatach — Nie miałem pomysłu, więc spróbowałem zrobić naszą trójkę, trochę mi nie wyszło — Zaśmiał się kładąc sobie pojemnik na kolanach. Uchylił wieczko prezentując im ciasteczka-monstra, które tylko z koloru mogły ich przypominać.

— Ciekawa interpretacja, ale artysty z ciebie nie będzie. — odrzekł Nick, ale zgromil go tym razem Dream, któremu te ciastka się bardzo podobały. Były one przecież robione z głębi serca i nie ważne, że wyglądały tak jak wyglądały. Ważne, że George o nich cały czas pamiętał. Sam ten fakt cieszył go normalnie niczym dziecko.

— Są śliczne — Uśmiechnął się blondyn biorąc ciastko, które miało wyglądać jak George. Nie zrobił tego przypadkowo. Chciał właśnie go wybrać. Wyglądał bowiem słodko, tak samo jak ten prawdziwy — Mogę cię schrupać?

George'a zaszokowało lekko. Popatrzył on na ciastko, potem przeniósł wzrok na blondyna, a następnie znowu na ciastko, które już zblizalo się do ust blondyna. Z jakiegos powodu na jego twarzy pojawił się blady rumieniec, który nabierał na sile. Kiedy jednak zobaczył jak ten zachacza swoimi ostrymi zębami o ciastko już nie wytrzymał i schował twarz w ręce tylko upominając chłopaka.

W tym czasie czarnowłosy patrzył na nich dokładnie, mrużąc przy tym oczy. Ewidentnie widział coś dziwnego w zachowaniu kosmity. U George'a było to już normalnie, że zawstydza się nawet przy najgłupszych rzeczach, nawet przy pocałunkach postaci z bajek. Jednak nie mógł rozgryźć zachowania Dreama. Nie znał kultury rasy chłopaka, ale tu na ziemi to byłoby wzięte za jawny flirt.

— Nie rozgadywać się. — warknęla kobieta, która ewidentnie próbowała się porozumieć z dowództwem jednak jej to nie wychodziło. Coś zaraz poleciła kierowcy. Ten ruszył, a George i Nick wiedzieli już, że to oznacza ich chyba największa wspólna podróż do tej pory.

— To są ci oni? — Zapytał w końcu George i w tym momencie czarna szyba oddzieliła ich od kierowcy i dość poważnie wyglądającej kobiety.

— Ostra, nie? — Uśmiechnął się czarnowłosy, wpychając im do rozmowy. Oczywiście musiał być tym, który jako pierwszy wprowadzi swój temat do rozmowy.

— Ona mogłaby być twoją matką — Brunet złapał się za skroń, a Dream, tak jak zawsze gdy Nick zaczynał mówić o dziewczynach, skrzywił się. Dobrze, że George o nich nie mówi, inaczej byłoby to dołujące.

— Nie wiem, ale skoro mnie znaleźli to muszą to być oni. — odparł wchodząc w monolog najmłodszego z tego grona. Ten bowiem nie przestawał trajkotać o tym jakie to kobiety nie są. — Jeśli wam cokolwiek zrobią to od razu wiedzcie, że ja nie chciałem was w to wplątać.

— Mi się jak na razie podoba. Nie wiem czy to przykrywką, czy serio, ale w szkole wytłumaczyli to jako staż w NASA. Nawet jeśli to nim nie będzie, choć wolałbym by było, to może spotkam swojego dziadka? — Uśmiechnął się pod nosem, wyjmując notatnik z plecaka. Zaraz potem otworzył go na stronie ze zdjęciem, na którym był on jako 4 latek i właśnie jego dziadek. Chyba wiadomo na kim bardziej skupił wzrok przybysz. Same jego lekko świecące znaki to zdradzały.

— Nie przyzwyczajaj go. Już zdążył przejrzeć wszystkie albumy, które mam w poszukiwaniu jakiś twoich zdjęć. — zaśmiał się Nick, który w zasadzie sam mu je podsunął. Dream oczywiście nie odmówił i przejrzał je znajdując tam zdjęcie, które sobie wziął, George'a w sukience. Było ono urocze nie można było tego nie przyznać.

— Nie macie u siebie czegoś takiego jak zdjęcia? — Zdziwił się chłopak nie rozumiejąc, że tu nie chodzi o zdjęcia, a o niego samego. Cóż... Przynajmniej Nick teraz wiedział jak się czuje George na codzień będąc tym mądrzejszym i bardziej domyślnym z ich dwójki.

— Pewnie, że mamy, ale... Na tych zdjęciach chyba jeszcze nigdy nie widziałem tak uroczego dziecka jak ty. Chciałbym by mój syn tak wyglądał. By odziedziczył po tobie ten pocieszny wyraz twarzy. — rozmarzony wziął zdjęcie i jeździł po nim palcami chcąc jakby pogłaskać małego George'a po policzku czy zmierzyć jego włosy.

— Nie wiem jak to u was jest, ale u nas nie można czegoś odziedziczyć jeśli nie jest się z tym kimś spokrewnionym — Zauważył zaraz potem słysząc jakby pacnięcie. Cóż... Nick chyba jeszcze nigdy nie widział kogoś tak niedomyslnego w takich sprawach. Przecież tu było widać aluzję jak ja dłoni.

— U nas akurat można — Skłamał kosmita, puszczając porozumiewawcze oczko do Nicka. Cóż... Chyba będzie czekała ich poważna rozmowa jak tylko George'a nie będzie w ich towarzystwie.


***
Hehe, nie mam nic do napisania, więc...

Bajjo ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro