𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗩𝗜𝗜𝗜 - Chory kosmita

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nick najpierw upewnił się co u jego przyjaciela. Odpowiedź była prosta - ten aktualnie przeżywał szok i napadł złości w jednym. Miotał się po łóżku, a kiedy czarnowłosy odchodził z jakimiś ubraniami, które to o dziwo były dla nich specjalnie przygotowane, ten już siedział cały pod kołdrą zwinięty w kulkę. To oznaczało, że nie jest najgorzej, ale najlepiej też nie. Obstawiał już, że ten ryknie na kosmitę kiedy tylko ten pojawi się w jego zasięgu wzroku.

Wrócił do łazienki gdzie zauważył jak chłopak siedzi pod prysznicem znowu z odkręcona wodą. Chciał się tak ukarać za to co zrobił i o dziwo to działało. Powodowało, że Dream powoli trzeźwiał odzyskując rozum, ale też sprawiało, że czuł się jakby chory. Na jego planecie nie było to jakoś spotykane, więc wewnętrznie cierpiał jeszcze bardziej. Cóż... To zmiększyło serce Nicka.

— No już, wyłaź z pod prysznica. Nie wiem jak opiekować się przeziębionym kosmitom. — odparł zamykając wodę i westchnął. Nie mógł patrzeć na tak posępnego chłopaka. — Jest dobrze, George nie rozerwie cię na części. Co najwyżej tylko nakrzyczy i tyle. — wyciągnął do niego rękę by pokazać tak, że ten może już wstać. Ten tylko uniósł na niego wzrok i popatrzył spod mokrej, teraz brązowej, grzywki.

Pociągnął nosem i ogarnął ją. Chwycił jego rękę i wstał od razu zdejmując z siebie bluzę. Chciał jak najszybciej przeprosić George'a za swoje zachowanie. Bardzo mu na tym zależało.

— Jak myślisz... George mi wybaczy? — Zapytał niepewnie, nakładając na siebie suchą koszulkę. Wziął od młodszego resztę ubrań i gdy ten się odwrócił, zabrał się za przebieranie dolnych części garderoby — Nie chcę by się na mnie gniewał, nie robiłem tego spe... Spe.... — Kichnął, zaraz potem zaczynając mówić już bardziej zakatarzonym głosem — specjalnie....

— Wie, że zrobiłeś to pod wpływem alkoholu. Mimo to będzie zły, bo zaszedłem za daleko. — Odparł kręcąc głową. To w sumie było rozczulające jak ten starał się przypodobać chłopakowi. — Teraz powinieneś już iść odpocząć. Jeśli dziś się porządnie wygrzejesz to  jutro nie będziesz czuł się tak źle.

— Okej... — Pokiwał głową i z miną przybitego szczeniaka wyszedł z łazienki. niemal od razu rzucił się na niego Georgez, który wyskoczył spod kołdry łapiąc go delikatnie za fraki. Widząc jednak wzrok i lekko podkrążone oczy blondyna, niemal od razu cała złość z niego spłynęła — Ja przepraszam! Nie chciałem byś źle się czuł, nie byłem trzeźwy rozumem... Nie będę już nigdy więcej pi... Pi... — Urwał kichając kilka razy, ale tak by nie opluć niższego — Pił...

— Dream, to co zrobiłeś było złe, ale za to dostaniesz reprymendę kiedy indziej. Teraz do łóżka i masz się grzać. Tylko spróbuj wystawić nos spod kołdry to dostanie po głowie. — rozkazał mu puszczajsc go. Zaraz wskazał na drugą część łóżka, która była nietknięta. To znaczyło oczywiście, że Nick śpi na kanapie. Zawsze to lepsze. W końcu ciasne, ale własne. Czarnowłosy jednakże nie byłby sobą gdyby czegoś nie dopowiedział.

— Z wami to sam komediodramat. — prychnął nizabral koc oraz jedna poduszkę. Ruszył z nimi na kanapę. Postanowił jednak jeszcze coś obejrzeć korzystając z tego, że w ich pokoju jest telewizor z możliwością włączenia czegoś na internecie. Taka technologia powinna być po prostu wszędzie.

— Czekaj, opatulę cię — Westchnął zaczynając dokładnie okrywać młodszego, który nadal przepraszającym wzrokiem wodził po twarzy daltonisty — Dream, przecież ci wybaczyłem — Westchnął przejeżdżając dłonią po jego miękkich włosach — Ale ty jesteś gorący —ruknal lekko zszokowany i przyłożył dłoń do jego czoła, a drugą do swojego — Płoniesz... Więcej nie pijesz. Jeszcze mi się rozchorujesz od alkoholu — Dream i Nick dobrze wiedzieli, że to nie od tego. Nie mieli jednak zamiaru wyprowadzać trzeciego chłopaka z błęgu nie chcąc go znowu denerwować. W siwym mu raczej do twarzy nie będzie.

Po opatuleniu chłopaka odszedł w stronę kanapy gdzie usiadł przy Nicholasie i oparł się o jego ramię. Westchnał i zawiesił wzrok gdzieś na ekranie telewizora. Czuł się wycieńczony przez tych szaleńców. To było dla niego totalnie nie zrozumiałe jak można mieć tyle sił. Mu ich już brakowało od długiego czasu, a pewnie gdyby nie ta akcja z alkoholem to ci nadal by szaleli.

— Ty też powinieneś iść już spać. Wyglądasz jak wampir. Jesteś blady i masz nieobecne oczy. — zauważył Nick podglądając na przyajciela kątem oka.

— Gdybyście mi nie dawali tak w kość, to może wyglądałbyś lepiej — Mruknął jeszcze chwilę tak siedząc. Zamrugał kilka razy i uniósł się z kanapy — Nie siedź za długo. Nie wiadomo, o której nas ściągnął z nóg na lotnisko. — Przeciągnął się i podszedł do łóżka powoli wchodząc pod kołdrę co przykuło wzrok Dreama, który nadal dygotał — Chodź, może będzie ci cieplej — Uniósł trochę pościel pozwalając by ten się do niego przytulił kładąc swoją głowę na jego klatce — Spróbujcie zasnąć i też trochę odpocznijcie — Ziewnął przymykając oczy i objął odruchowo młodszego. Mając coeplutkie i wygodne posłanie oraz przyjemnego "misia mógł już spokojnie zasnąć.

To była mała nadroda dla Dreama, który zarumienione objął go w pasie i przytulił się do niego. Przymknął oczy i tak jak chłopak spróbował zasnąć. Nie musiało minąć wiele czasu by ci zasnęli, a na nogach został tylko czarnowłosy. Pierwsze ci zrobił to zdjęcie chłopakom, by zachować dla potomnych, a potem w sumie nie miał za wiele do roboty. Zgasił światła, wrócił mną kanapę i ułożył się. Potem zaczął wpatrywać się w sufit. Miał jakieś myśli w głowie, ale były na tyle spokojne, że, w które też odpłynął do krainy Morfeusza.

— Lecimy prywatnym samolotem? — Zdziwił się brunet, który zauważył, że idą w stronę jakiegoś małego samolotu. Na pewno mniejszego niż te normalne. Stanęli przy nim i w czasie gdy podjeżdżały schodki, dopiął Dreamowi do końca kurtkę. Ten bowiem rozchorował się, ale nie wyglądało to jakoś poważnie. Co prawda było widać zdenerwowanie na twarzy kobiety prowadzącej tę akcję, ale po zbadaniu kosmity, trochę się uspokoiła.

— Linie komercyjne są przepełnione w tych miesiącach na trasie Europa - Ameryka. Poza tym nikt nie może się dowiedzieć, że wasz przyjaciel to kosmita. — Powiedziała kobieta wsiadając jako pierwsza do samolotu. Za nią wszedl Nicholas, który to usiadł pewnienna jednym z wygodnych skórzanych foteli. Potem wszedł Dream, a na samym końcu był George, który tylko modlił się by im nic się nie stało. Nie leciał jeszcze nigdy samolotem i bał się tego.

— Są tu jakieś koce? — Zapytał i od razu zabrał z dłoni Dreama whisky z lodem, które podał mu, chyba, prywatny barman. Oby barman... Co by to było gdyby to był pilot — Siadaj gdzieś tam, zaraz przyjdę.

— Nick... Czemu George się tak o mnie troszczył mimo, że zrobiłem takie głupoty? — zapytał cicho blondyn siadając koło czarnowłosego. Zaraz wytarł nos w rękaw i pociągnął nim. Było widać, że katar nie ma dla niego serca, albo to kosmita go tak źle znosi. Wyglądał conajmiej jakby miał grypę, a nie jakiś katarek.

— To George, ma coś w stylu matczynego instynktu. Tylko, że on nie wierci ci dziury, że się przeziębiłeś, ani nie wpycha w ciebie ochydnych lekarstw. Robi to w babciny sposób, ale jest fajnie — Uśmiechnął się na samą myśl o tym. Pamiętał jak raz zachorował i George specjalnie dla niego nie chodził przez tydzień na zajęcia opiekując się nim. Najlepszy tydzień w życiu.

— Ale to jest starszne, Nick. Powinien być na mnie zły, a jeszcze się o mnie tro.... Aksiu! — kichnął dość głośno, a potem było słychać jak cos sié tłucze. Widać jego moce zaczynały działać losowo i po prostu coś przeniósł z mieja na miejsce rozbijać to. — Parrzepraszam... Po prostu mam na myśli to, se George powinien odpocząć. Dziś ledwie wstał, a  potem wyglądał jak trup. Teraz z resztą też tak wygląda....

— To mu to o powiedz — pokręciło głową zaraz potem spoglądając na Dreama, a potem na George, który usiadł na kanapie starając się nie zamknąć oczy na dłużej niż sekunda. Kiwnął głową, a blondyn niepewnie przesiadł się z fotela na kanapę do swojego opiekuna. Postanowił zastosować raka samą taktykę jaką zastosował wcześniejszego dnia, czyli przytulenie się do niego. Ułożył się i niepewnie położył głowę na kolanach, George'a. Od razu poczuł jego palce ze swoich włosach co sprawiło, że jakby zachciało mu się spać. Przez chwilę miał zamiar się zerwać by tego nie zrobić, póki nie zauważył jak Nick daje mu potajemnie znam, że dobrze idzie.

Wtedy też najstarszy odpuścił, przymknął oczy, a na jego plecach po niewielkiej chwili pojawił się koc, który opatuli go cego i sprawił, że ciepło oraz przyjemność się połączyli i wyszło jego ciągłe zmęczenie. Dopiero wtedy przeszedł w tryb "czuwam, ale odpoczywam". Jakby na to nie patrzeć, to było to słodkie.



***
Przepraszam, że dopiero dzisiaj rozdział, ale wczoraj do wieczora byłam na komunii i późno zaczęłyśmy pisać rozdział. Do tego pewna małpa uznała, że to jebie i idzie spać. A tak serio to pod sam koniec odpadła. Jeden odpis został, a ta odpadła.

Jeszcze z rana musiałam czekać na baner... Masz dziś przejebane

Dziś postaram się wstawić jeszcze rozdział z wczoraj i raczej jutro wstawię ten dzisiejszy.

To tyle,
Bajjo ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro