[𝟏𝟎] 𝐐𝐮𝐢𝐝𝐝𝐢𝐭𝐜𝐡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

" Nie obchodzą mnie oni "

               — Musi kochać Quidditch. — wyznał Harry, spoglądając na twarz Hermiony, zdobioną w promienie słońca. — Znaczy, nie musi, ale... sama wiesz, o co mi chodzi. — poprawił się, opierając plecy o korzeń drzewa.

— To nic dziwnego, że chcesz mieć wspólne pasje ze swoja bratnią duszą. Może ja jako twoja druga połówka nie jestem miłośniczką tego sportu, ale odnajduje się w książkach, poniekąd eliksirach oraz wierszach.

— Oh, tak. Wiersze są cudowne, nie wiem, ile bym oddał za, chociażby prosty wiersz od osoby, którą kocham. — westchnął. — Mam wrażenie, że zachowuję się nieodpowiednio.

— Jesteś już zakochany w osobie, której jeszcze nie spotkałeś.

— Może spotkałem, tylko jeszcze uczucie nie wykwitnęło. — Potter wzruszył ramionami, odwracając mimowolnie wzrok, by odpędzić wszelkie ciążące w jego umyśle myśli.

— Nasza więź... — mruknęła Hermiona cicho. — Sprawia, że czuję się przygnębiona i chce, bym wypowiedziała jedno imię...

Potter zacisnął pięści, zdając sobie, o jakie imię chodzi.

— Jakie? — spytał, pomimo że wiedział.

On naprawdę wiedział.

— Cedrik. Cedrik Diggory.

Nastała między nimi chwilowa cisza. Dłoń Miony mimowolnie uniosła się w górę, by wplątać palce we włosy przyjaciela, który natychmiastowo przylgnął do niej, jak mały szczeniak do swej matki. Szatynce nie umknęły drżące westchnienia, wyrywane spod ust czarnowłosego. Instynktownie objęła go mocniej, kiedy ten zacisnął palce na jej szacie.

— Przepraszam. — usłyszała jego mruknięcie. — Minął niby rok, a wciąż zachowuję się tak samo. To absolutnie poniżające.

Starał się zachowywać spokojnie, lecz Granger z łatwością wyczuwała jego doprawdy szybkie bicie serca.

— Czy on...

— Nie, nie umarł. — westchnął Harry, rozluźniając ciało, ułożył tył głowy na kolanach przyjaciółki, przymykając oczy. — Miałem czternaście lat, Cedrik był trzy lata starszy. Poznałem go na jednej z wycieczek, ponieważ tata napierał, bym z nim pojechał, by obejrzeć mecz Quidditcha. Okazało się, że Amos Diggory, ojciec Cedrika, był przyjacielem z dzieciństwa mojego ojca, więc chcąc nie chcąc, widziałem Ceda często. Zakochałem się nim, jak nigdy. Był cudowną betą, opiekował się mną, troszczył się i najważniejsze... — zaciął się na moment. — Również mnie pokochał.

— Ale on nie był twoją bratnią duszą. — wyszeptała Gryfonka, bawiąc się włosami chłopaka.

— Czekałem na to uczucie, na ten dreszcz, na zmianę koloru naszych tęczówek, kiedy za którymś razem na siebie spojrzymy. W końcu darzyliśmy siebie uczuciem, dlaczego to musiało tak długo trwać, byłem tym doprawdy zirytowany, a rodzice cieszyli się, że moją bratnią duszą będzie ktoś, kogo znają.

— Ale nigdy to się nie stało...

— Dokładnie. — skinął głową. — Dwa miesiące przed moim szesnastymi urodzinami odnalazł swoją bratnią duszę, piękną, miłą oraz kulturalną Azjatkę. 

— Oh, Harry... — westchnęła, nie będąc w stanie ukryć swych zaszklonych oczu.

— Od tamtego czasu już go nie widziałem, nawet nie chcę go widzieć. Nigdy nie zapomnę tego dnia, kiedy ze mną zerwał, ale wiedziałem, dlaczego to robił, przecież nie będę kłócić się z jego przeznaczoną osobą. Ona jest jego, nie ja. Zazdroszczę jej, tak bardzo.

— Wciąż ciebie to okropnie boli, prawda?

— Nie zawsze. — zaprzeczył. — Ale bywają dni, w których chciałbym być nią. Trzymać go w ramionach, całować, być szczęśliwy.

— A twoja rodzina, jak na to zareagowała? — zaciekawiła się.

— Rodzice smutni, ale rozumieli. Blackowie od samego początku snuli domysły, że to nie to i cholera, mieli racje. 

— A Weasleyowie?

— Nie obchodzą mnie oni. — wyrwało się z jego ust. — Mam na myśli, nie wiem co czuli. 

— Ale ty i Ginny, Ron...

— Są tylko znajomymi, niby są miłymi ludźmi, ale intuicja zakazuje mnie, by im zaufać, sam nie wiem, dlaczego, ale ostatnio, kiedy nie posłuchałem się jej, źle skończyłem i złamałem prawą rękę.

— Molly jest cudna.

— Zgodzę się tutaj z tobą. — przytaknął jej. — Ale moimi ulubieńcami to bliźniacy.

— Tak! — zaśmiała się perliście. — Rozbawiają mnie do łez jak nikt, a na dodatek ich wspaniały sklep, który ma tragiczne skutki w szkole, ponieważ codziennie są jakieś żarty, w każdej chwili każdy może stać się ofiarą, nieważne kim jest.

— I to jest piękne w żartach. — uśmiech zdobił piękną twarz zielonookiego. — Każdy może stać się ofiarą, nieważne, jakiej jest krwi i jaki ma status. Nieważne, ile ma pieniędzy, ile przyjaciół czy wrogów. Nauczyciele również są bezbronni, ale z powodu, że nas uczą, to z szacunku nie wypada im robić.

— Jesteś tak kulturalny, Harry. — westchnęła Miona. — Nie wiem, jak dogadasz się z Pansy.

— Pansy? — zmarszczył brwi. — Ah tak, twoja bratnia dusza. — olśniło go. — Dlaczego miałbym nie?

— Bywa wulgarna, irytująca, denerwująca i prowokacyjna. Sprytu i odwagi jej nie brakuje, młodsze roczniki się jej boją i nawet im się nie dziwię.

— Jesteś jej przeciwnością Miona, jakim cudem dajecie radę? — parsknął Harry.

— Jest inna dla mnie. — uśmiechnęła się lekko, przyglądając się cerze przyjaciela.

Była jak mleko. Bała się go dotknąć, bo jeszcze zostawiłaby zaczerwienienie.

— Twoja cera jest... — zachwyciła się.

— Nie gadamy teraz o mnie, ale o twojej bratniej duszy, Miona. Kontynuuj. — przewrócił oczami, poprawiając przekrzywione okulary.

— Może przy mnie i tak wciąż przeklina, może i denerwuje mnie jak nikt inny, podsyca mnie straszliwie, ale kocham ją. Potrafimy się dogadać, dojść do kompromisu. Jest wyrozumiała, czasem pogrywa nieuczciwie, ale nie zapominajmy, z jakiego jest domu. Powinna stereotypowo być dla mnie trudna, chamska... okej, czasem jest trudna, ale to są te małe wady, które mi nie przeszkadzają. Kocham ją całym sercem, czuję, że mam po co wstawać z rana. Najważniejsze, że mnie kocha również. Okazuje mi to przy małym gronie osób, ponieważ obie nie czujemy się swobodnie, kiedy wszyscy na nas patrzą. A kiedy jesteśmy we dwie... — uśmiechnęła się. — Jest miła, spokojna, kochana, troskliwa oraz zdenerwowana tym, że nie daje jej dużo uwagi.

— Kim. Ty. Do cholery. Jesteś?

^^^^^^^^^^^^^^

kolejny rozdział — za trzy dni [ 08.01.2021 o 14:00 ]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro