[𝟏𝟒] 𝐎𝐯𝐞𝐫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

" Kocham cię "

               Harry wiedział, że przez ostatni tydzień nie wykazywał się sporą inteligencją.

Można było to dostrzec najbardziej, teraz kiedy o dwudziestej trzeciej szedł uważnie do odpowiedniej Wieży, uważałby nie trafić na Prefektów. Sprawnie mu poszło z Prefektem Ravenclawu, gdzie wystarczyło rzucić małym kamyczkiem w zupełnie inną stronę, a on tam powędrował. O mało co nie złapał go Puchon, ale w ostatnim momencie zjawił się Prefekt Gryffindoru, który nieświadomie go uratował.

Potter zatrzymał się przez znanym mu korytarzem, gdzie ostatnim razem schwytał go Ślizgon, ale dlaczego miałoby stać się to również i tym razem?

Przecież to było nieprawdopodobne

— Potter.

A jednak.

— Czy ostatnim razem nie wyraziłem się jasno? — spytał Draco z uniesioną głową, ewidentnie górując nad omegą.

Metr osiemdziesiąt pięć Ślizgona miało przewagę na metr siedemdziesiąt sześć gryfona.

— Jesteś dziwnie wysoki jak na omegę. — Wyrwało się spod warg Malfoy'a, nieukrywającego w oczach swej fascynacji.

Przekręcił głowę, unosząc różdżkę.

— Lumos. — Mruknął Ślizgon, podchodząc do Okularnika. — Dziwnie wysoki. — Powtórzył, tak jakby do siebie. — Co tutaj robisz, o tej godzinie?

— Wracałem z biblioteki. — Odparł gryfon zgodnie z prawdą.

— Okej.

— Okej? — Harry uniósł brew. — Tak po prostu mi wierzysz?

— A dlaczego miałbyś mnie okłamać? Są jakieś szczególne powody.

— Jestem Gryfonem, a ty Ślizgonem, myślę to jakiś powód jest.

— Widać, że jesteś gryfonem — czystokrwisty uśmiechnął się kpiąco. — Wy Gryfoni, jesteście tak do siebie podobni. Jesteście tak zaniedbani — zacmokał. — W sensie z charakteru, ale znajdą się i ci z wyglądu również — dodał po chwili dla sprostowania, gdy dostrzegł zmrużone oczy omegi.

Przysunął się jeszcze bliżej Harry'ego.

— Jak to jest mieć oczy w kolorze Avady, Potter?

— Jak to jest używać tego zaklęcia, Malfoy?

Draco uniósł brew, nie mogąc powstrzymać krótkiego parsknięcia spowodowanego słowami bruneta.

— Może nadawałbyś się na Ślizgona, Potter.

— Wolę dostawać komplementy niż obrazy — odgryzł się zielonooki.

Kącik ust Ślizgona uniósł się wysoko i Harry mógł pierwszy raz dostrzec szczery uśmiech chłopaka naprzeciwko.

Ma bardzo ładny uśmiech — taka myśl zjawiła się w głowie omegi. — Piękne włosy, nie te z rana, ale wieczorne. Są tak delikatnie roztrzepane, co dodaje mu absolutnego uroku — spojrzeli jednocześnie w swe oczy. — Srebrne oczy są piękne, a teraz wyglądają niebiańsko na jeszcze piękniejszym chłopaku.

— Doszły mnie słuchy, że chcesz dostać się do drużyny — Malfoy rozpoczął temat.

— Dobrze słyszysz — mruknął gryfon, nie odwracając wzroku. — Zostałem szukającym — rzekł z ogromną dumą. — Umm... — zmarszczył brwi, kiedy usłyszał cichy śmiech Prefekta. — Co jest w tym takiego zabawnego?

— Pierwszy mecz masz za dwa tygodnie, nieprawdaż? — mruknął. — Z moim domem.

— Tak? — odparł niepewnie Harry.

— Mam nadzieję, że jesteś uczciwym szukającym, nie to, co twój poprzednik.

— Powinienem raczej zwrócić się z tym do waszego szukającego — prychnął Potter.

— Masz okazję. 

— C-Co? — wydukał.

— Oh, Potter — blondyn przewrócił oczami. — Ja jestem szukającym Slytherinu.

Brunet zamrugał kilkukrotnie, nie będąc w stanie określić czy właśnie się nie przesłyszał.

— Ty... szukającym?

— Wygrałem każdy mecz, puchar należy do nas, więc trzymaj się z boku, omego, jeszcze sobie coś połamiesz — prychnął, wiedząc, że prowokuje tym samym Okularnika.

Nie spodziewał się jednak, że zamiast złości, smutku czy zirytowania, usłyszy piękny śmiech.

— Vice Versa, Malfoy. — Harry minął Prefekta, który nawet nie próbował go powstrzymać. — Vice Versa.

***

— ... i on może być bratnią duszą naszego syna? — oburzyła się Lily. — Merlinie, dlaczego. — westchnęła głośna, wtulając się w Jamesa, który nieustannie obejmował ją ramieniem. — I dlaczego ty nigdy nie masz z niczym problemu — warknęła do męża, który jedynie przewrócił oczami.

— Normalnie jak Lily za starych lat — zaśmiał się Syriusz. — Wybuchowa, pełna złości, zdolna do zabicia Rogacza, coś pięknego — czarnowłosy chciał coś jeszcze dodać, lecz gdy napotkał zmrużone miodowe oczy, zwyczajnie zamknął się, uśmiechając lekko, jakby nic nie powiedział. — Kocham cię — wydymał wargi, spoglądając na swego męża.

— Uh, zamknij się — westchnął Remus, a szarooki otworzył usta, lecz nic nie zdołało przez nie przejść. — Ja ciebie też. — Łapa uśmiechnął się szeroko.

— Słuchaj, kochanie. I proszę mi nie przerywaj — zaczął spokojnym głosem James. — Nie pamiętasz jaki ja byłem na początku? Taki sam jak młody Malfoy, pełen złości, nie kontrolowałem się, kiedy widziałem Snape'a na korytarzu, miałem codzienną ochotę zabicia go, kiedy nazwał cię tak, jak nie powinien — przełknął ślinę, a jego oczy przez sekundę zaciemniały. — Ale zawsze pojawiałaś się ty. Potrafiłaś mnie ostudzić, zatrzymywałaś przed doprawdy głupimi pomysłami, działasz na mnie kojąco, przez co moja wewnętrzna agresja zwyczajnie schowała się, gdzieś w głębi mnie. Jedyne czego potrzebowałem, to twoja miłość do mnie.

Lily westchnęła, przytulając swoją bratnią duszę.

— Wiem, że wciąż nie jesteś przekonana. Nigdy nie będziesz przekonana do bratniej duszy Harry'ego w stu procentach, ponieważ jesteś jego matką, chcesz dla niego jak najlepiej i uważasz, że jakiś tam chłoptaś, który zawładnie jego sercem, sprawi, że nie będzie bardzo szczęśliwy. Ale idzie, jak idzie Liluś. Tak to idzie... — mruknął, zakładając kosmyk jej płomiennych włosów za ucho. — Jeżeli to prawda, a Malfoy naprawdę będzie bratnią duszą naszego syna, to ich początek nie będzie łatwy. Każdy będzie gadać, a gazety z tego zarabiać. Będą numerem jeden wszystkiego, więc równie szybko zdobędą wrogów.

— Dobra, nie mądruj się — mruknęła Lily, powodując tym samym głośne parsknięcie Blacków, a sam James przewrócił oczami. — Skarbie — odchyliła swoją głowę, kładąc dłoń na policzek męża, który natychmiastowo zakrył jej dłoń, tą swoją. — Kocham cię.

— Ja ciebie bardziej. — wymruczał, łącząc ich usta w pocałunku.

— Ehkem — wszyscy zwrócili swe głowy z jedną stronę. — Mogę rzygać przez tę słodkość? — Zaśmiał się starszy.

— Spokojnie, bracie, potrzymam twoje włosy — szturchnął go młodszy.

^^^^^^^^

kolejny rozdział — [ 22.01.2021 o 16:00 ]

starszy i młodszy... na dodatek bracia, ciekawe kim oni są ;]

zareklamuje się, bo dlaczego nie

zapraszam na;

— oneshoty " SUNRISE | DRARRY "
— oneshoty " WHAT IF... | WOLFSTAR "
— oneshoty " BAD IDEA! | frank longbottom x regulus black "
— " Padfoot | Wolfstar ", który jest związany z " Among Us | Era Huncwotów ", polecam czytać w kolejności jaką napisałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro