[𝟐𝟔] 𝐅𝐥𝐨𝐫𝐞𝐧𝐜𝐞

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

˜"*°•.˜"*°• ponowny spadek wyświetleń •°*"˜.•°*"˜

zobacz czy nie przegapiłeś poprzedniego rozdziału <3

01.02.20221 godz. 23:02 — pozdro z przeszłości [ 20 min później; mam 400 słów, oglądam w tle edity, nic się nie zmieniło przez ostatnie miesiące, jak widzicie w tych notkach XDDD ( bardziej się opieprzam tylko, love ) ] 23:55, 990 słów, delikatna zmiana fabuły, bo czemu nie, nie lubię trzymać się tego co ustaliłam, a tym bardziej tego co ustaliłam dawno temu.

02.03.21r. — Chyba zawieszę tę książkę, bo nie mam siły

" Kto cię tak bestialsko okłamał, Harry? "

— Przepraszam, że zajmuję tak Panu czas, ale jest Pan jedyną osobą, która mogłaby mi cokolwiek powiedzieć na ten temat z innej perspektywy.

— Tak? — Ucieszył się Slughorn.

— Mógłby Pan opowiedzieć mi więcej na temat Syriusza Blacka, Remusa Lupina teraz Blacka oraz Regulusa Blacka?

— Dobrze, ale zrobię to prędko, ponieważ zaraz zaczynam kolejną lekcję — rzekł mężczyzna. — Z Syriuszem od zawsze były problemy, na szczęście Remus potrafił go uspokoić, jednakże nie było to takie łatwe. Wiele razy się kłócili, nawet grono nauczycielskie wiedziało z plotek, jak łamliwy był ich związek, kłócili się, krzyczeli, przed tym nim zrozumieli, że są bratnimi duszami. Był to z początku trudny, wręcz toksyczny związek, szczerze mówiąc, byłem pewien, że rozejdą się pod niedługim czasie, jednakże Merlin inaczej to zaplanował. Najważniejsze teraz jest to, że po odkryciu tego, nie zdarzają się pewne sytuacje z przeszłości.

— Jakie? — dociekał Potter.

— Zdradzali się.

Zielonooki znieruchomiał. Nie rozumiał, oni zawsze mówili mu, że było łatwo, przyjaciele, poczuli coś więcej, zostali parą, później bratnimi duszami.

— Naprawdę? — zdziwił się. — Mi mówili zupełnie co innego, powtarzali, że od zawsze byli szczęśliwi, nie widzieli poza sobą świata, nawet wtedy, kiedy byli przyjaciółmi.

— Kto cię tak bestialsko okłamał, Harry? — Zrobiło się mu aż smutno nastolatka. — Każdy związek się kłóci, lecz to co oni mieli... Merlinie, musisz się oto sam ich spytać

— Zrobię to przy najbliższej okazji — mruknął zielonooki, czując się, jakby został zdradzony. — A Regulus?

— Mój ulubieniec, na takim samym miejscu co Lily, to zaszczyt, że mogę z nim pracować. To bardzo, bardzo, mądry facet, pełen kultury, dobra, posiada, jak każdy swą ciemną stronę, lecz potrafi nad nią zapanować. Jednak pod maską obojętności, którą przybiera na twarz, kryje się ogromny smutek, pustka. Stracenie bratniej duszy boli mocniej niż cokolwiek innego, przynajmniej tak wskazują wszelakie nauki prowadzone przez naszych specjalistów. Ja swojej bratniej duszy nie znalazłem, nawet nie potrzebowałem, wręcz odrzucałem, od zawsze skupiałem się na sobie, na pracy, którą wkładam, moją bratnią duszą stały się eliksiry, praca. Tkwi we mnie wciąż te młodzieńcze uczucie, pragnące miłości, odszukania przeznaczonej mi miłości, jednakże nie sądzę, aby tam była, co nie smuci mnie, mnie, tylko część mnie, lecz jestem do tego przyzwyczajony, że już nie boli.

Harry patrzył na niego w ciszy, słuchając uważnie każdego słowa padającego z ust mężczyzny.

— Niektóre rzeczy nas tak zabolą, że przestaniemy czuć.

~*~

Po rozmowie z nauczycielem rozumiał wiele, jednak teraz co siedziało w jego głowie, było imię zmarłej kobiety. Źle szukał, dlatego nie mógł znaleźć. Był zdziwiony, że nie znalazł jej na drzewie genealogicznym, ale czuł, że to i tak podpowiedź. Niektórzy z rodu Potter musieli pochodzić z innych krajów, dzięki nim podejrzy inne drzewa, wyszuka coś więcej. Pierwsze co wpadało mu do głowy była Francja, także po zakończonych lekcjach, mierzeniu się wzrokiem z blondynem oraz spowiadaniu się u Hermiony, powędrował do biblioteki, ona była jego aktualnym ratunkiem.

Francja była dobrym trafem. Nie musiał szukać długo, najpopularniejsi ludzie we Francji kiedykolwiek, poszukał odpowiedni rok i znalazł trochę informacji. Jak dobrze, że Horacy lubi gadać i wspominał o tym, że, gdzieś słyszał ją.

Florence Potter, córka Fleamonta i Euphemii Potter, urodzona dwudziestego siódmego marca, tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego roku na terenie Anglii. Wychowywana w dzieciństwie we Francji, przez żonę Henry'ego Pottera. Uczęszczała do prywatnej szkoły dla dziewcząt we Francji. Najpopularniejsze osięgnięcie; 03.05.1980r. Uzdrawiająca maź do oparzeń każdego stopnia, niepozostawiająca blizn.

Okularnik położył czoło na biurko, nie wiedząc co dalej począć. Mało informacji, nawet nie wspomnieli, że ma brata, brata bliźniaka! Jakim cudem ona spotkała Regulusa?

Dlaczego to jest takie skomplikowane? 

Na dodatek Syriusz i Remus... to jakiś żart.

Jakim cudem nagle realistyczna opowieść z ich ust okazał się nagle czymś brutalnym, czymś niepodobnym, czymś surrealistycznym? Skoro został tyle razy okłamany, sprowadzony na zły trop, czy istnieje możliwość, że jego rodzicie...

Nie. To głupie, nie powinien o tym myśleć. Przecież widzi na własne oczy, nie widzą świata poza sobą, wie na sto procent, że są bratnimi duszami, ale czy ich historia była równie krótka, jak ją opowiedzieli?

Sześć lat nienawiści, jeden rok zmienił wszystko, ożenili się szybko, przyszedł na świat on, kochali się ponad wszystko. To jeden ogromny skrót, ale każdy go potwierdza, doprawdy każdy. Ale z drugiej strony tak samo potwierdzali wersję z ust Syriusza i Remusa.

Poza tym, zdradzanie. Czy oni naprawdę zdradzali siebie nawzajem? W imię czego? Zazdrości? Pożądania? To abstrakcja, jedna wielka abstrakcja. Na szczęście teraz tak nie jest, ale co to ma do rzeczy czy byli, czy nie bratnimi duszami? Nie zdradza się osoby, z którą się chodzi, nawet jeśli ta druga zrobiła to pierwsza, bądźmy lepsi, bądźmy mądrzejsi.

~*~

— Nie mogę poradzić na to, że kocham cię ponad wszystko w moim życiu — wyszeptał Black, trzymając w dłoni mokry od deszczu kapelusz.

Nastolatek zmierzył Arystokratę zeszklonymi oczami, przecząc głową. Wskazał mu dłonią na wyjście, nie mając zamiaru na niego patrzeć. Nie chciał na niego patrzeć.

— Nie mogę, Syriusz.

— Proszę.

Brunet złączył ich dłonie, spojrzał wprost w oczy szatyna, doszukując się ostatniej warstwy miłości.

— Zrobiłeś coś, co odrzuca mnie od ciebie, nie wspomnę o Jamesie, nie wiem, jakim cudem się wytłumaczycie.

— Stało się to przez przypadek, wyzwij mnie od kogokolwiek, uderz mnie, plotkuj o mnie, zrób cokolwiek, tylko chcesz. Wąpt w to czy gwiazdy lśnią, wąpt w to czy życie nie jest symulacją, wąpt w kogo tylko chcesz, ale błagam. Nie wąpt w moją miłość do ciebie.

— Nie będę wątpić — Black ucieszył się na słowa szatyna, jednakże to, co dodał, by jedynie dobiciem. — Co nie zmienia tego, że całowałeś się z Lily.

___________

kolejny — 05.03.21r. o 16:00

wyobrażam sobie florence o tak;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro