𝐒𝐋𝐄𝐄𝐏𝐋𝐄𝐒𝐒 𝐍𝐈𝐆𝐇𝐓

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Koniec września i pierwsze dwa tygodnie października minęły wszystkim wyjątkowo szybko. Amy, Remus, Syriusz, James i Peter spędzili ze sobą przez te tygodnie tyle czasu na wspólnym czyszczeniu toalet, gablot, wycieraniu kurzów, zmywaniu naczyń i pomaganiu skrzatom w jedzeniu, że mieli siebie dość. A przynajmniej tak mówili. 

Marlene i Lily z kolei oddaliły się nieznacznie od Huncwotów i Amy, spędzając więcej czasu we dwie. Głównie chodziło o szlabany, ale kwestią przez którą postanowiły obrazić się na jakiś czas to fakt, że wydało się, że Carver i Potter nie byli razem na serio (choć Marlene odczuwała satysfakcję, że się co do nich nie pomyliła).

Co prawda wiedzieli o tym tylko Huncwoci, Lily i McKinnon; reszta szkoły myślała, że po prostu zerwali. Jak to się stało? Amy "rozstała się" z Potterem zarówno przez bójkę, jak i przez szlaban.

Z jednej strony Huncwoci i Amy twierdzili, że mają odruchy wymiotne na widok całej reszty, a mimo to spędzali ze sobą znaczną większość czasu — nawet tego poza szlabanami. To pokazywało, że tak na prawdę się do siebie zbliżyli. Ale nie chcieli przyznać, jak bardzo ci drudzy byli teraz dla nich ważni.

Pewnej nocy, po ostatnim już szlabanie, siedzieli w piątkę w Pokoju Wspólnym. W piżamach i z kubkami kakao wyglądali jakby robili sobie ten sławny "babski wieczór"; rzeczywiście można było tak to nazwać.

Siedzieli przy rozgrzanym kominku i śmiali się z ich piżam, nieśmiesznych sucharów Syriusza i Pottera... Opowiadali sobie "straszne" historie (i tak nikt się ich nie bał), wspominali poprzednie lata i opowiadali najbardziej żenujące historie ze swojego życia.

— ...i wtedy moja mama wchodzi do pokoju.

Wszyscy parsknęli śmiechem, kiedy Potter dokończył historię.

— Wiecie co — zaczęła Amy, jednak zrobiła pauzę na dopicie kakao. — Rzygać mi się chce jak na was patrzę.

Wszyscy się z nią zgodzili, jednak chwilę potem i tak rozmawiali o ich pierwszym pocałunku.

— Mój był z Tessą Clayton z Hufflepuff'u— powiedział dumnie Peter, wypinając pierś.

— Ona była twoją dziewczyną rok temu, nie? — upewniła się Amy. — Ja pierwszy raz całowałam się z Patrikiem z Gryffindoru. Wiecie, ten co rok temu skończył szkołę.

Wszyscy spojrzeli na Carver jak na idiotkę.

— No co! Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że serio ma iq na minusie! — powiedziała na swoją obronę, zaczynając jeść fasolki wszystkich smaków, które dostała od Petera.

— Ja nie pamiętam — Black wzruszył ramionami, oblizując kubek po kakao. — Chyba to było na pierwszym roku z Yvonne Rottings, ale nie jestem pewien.

— Ha! A ja po raz pierwszy całowałem się z Ophelią Harrings — pochwalił się dumnie James, wspominając o niegdyś szkolnej piękności, której już w zamku nie było.

— Całowałeś się z moją kuzynką?! — Amy poderwała się do góry, patrząc na chłopaka ze zdziwieniem. — I ja o tym nie wiem?!

Potter wzruszył ramionami.
Wszyscy spojrzeli na Remusa, bo tylko on się nie pochwalił, z kim po raz pierwszy się całował.

— Um, ja się nigdy nie całowałem — powiedział cicho, wyraźnie zawstydzony.

W pomieszczeniu zapanowała cisza.

— Co?! — zdziwił się nagle głośno Black, a szczęka mu opadła. Wszyscy byli wyraźnie bardzo zdziwieni i poruszeni wyznaniem Remusa.

— Nie chce tu tylko teraz słyszeć, że zaraz mi kogoś znajdziecie — Lupin uniósł ręce w geście obrony. — Ja po prostu czekam na odpowiednią osobę — dodał stanowczo.

Mina Amy zmiękła. Usiadła obok Remusa i ścisnęła go za rękę w geście wsparcia.

— Wiecie co? — zwróciła się do Huncwotów. — Demoralizujecie mnie, bo przez was mam ochotę na nielegalną wycieczkę do Hogsmeade.

Wszyscy w pomieszczeniu parsknęli śmiechem.

— To kiedy idziemy? — zapytał w końcu Syriusz.

— Teraz?

—————

Syriusz siedząc na kolacji w Wielkiej Sali był tam tak na prawdę jedynie po to, żeby nie dostać minusowych przez nieobecność, gdyby go złapano gdzieś poza Salą. Dumbledore zwołał obowiązkowo "zebranie", jak to nazywał. Mieli ogłosić coś ważnego.

Black był zmęczony. Strasznie chciało mu się spać po zeszłonocnej wycieczce do Hogsmeade, gdzie chodzili całą noc, aż do otwarcia sklepów. Zrobili jakieś zakupy i spędzili bardzo miłe kilka godzin. A kiedy wrócili nie mogli nawet na chwilę się położyć, bo Lily i Marlene nakrzyczały na nich i zrobiły im kazanie.

Tak więc Syriusz siedział, czekając na to wielce ważne ogłoszenie. Naprzeciwko niego Amy leżała na stole, chrapiąc cicho. Jej okulary leżały na talerzu, obok tosta, natomiast jej włosy zamoczyły się w soku dyniowym. James i Remus ziewali, ledwo dając radę mieć otwarte oczy, natomiast Peter po prostu jadł, co mu wpadało pod rękę.

Black oparł łokcie o stół, a potem położył głowę na rękach. Przymknął powieki i poczuł, że usypia akurat w momencie, kiedy po sali rozległ się głos dyrektora.

Otworzył lekko oczy, patrząc na Amy, która nagle zerwała się z siedzenia. Widząc, że wszyscy na nią patrzą, mruknęła tylko coś pod nosem i z powrotem usiadła. Zdziwiło go lekko, że się nie zmieszała. Dobrze wiedział, że raczej nie przepadała za byciem w centrum uwagi.

Może rzeczywiście ją demoralizowali?

Zaśmiał się pod nosem, a Lily siedząca obok spojrzała na niego jak na idiotę, po czym wróciła do dyskusji z Marlene.

Potter i Remus natomiast zdawali się w ogóle nie przejmować tym, że Dumbledore zaczął mówić. Dalej zajęci byli próbami nie zasypiania.

— Moi drodzy! — Amy wzdrygnęła się na głośny dźwięk, jakby była na kacu. Wzięła okulary i wsunęła je na nos. Po chwili jednak z powrotem je zdjęła, widząc jak są utłuszczone. — Chciałbym ogłosić coś ważnego!

— Panie psorze, z całym szacunkiem, ale można szybko? — krzyknął zaspany Potter, ziewając teatralnie.

W Sali rozległy się śmiechy, a Dumbledore uśmiechnął się do chłopaka.

— Na życzenie pana Pottera nie będę owijać w bawełnę. Uczniowie, z pewnością nawet o tym nie wiecie, ale w przyszłym roku — a konkretnie pierwszego sty...

— Owija pan w bawełnę! — odezwał się tym razem Black.

Znów śmiechy. Czy ci ludzie na prawdę muszą się śmiać jak tylko coś powiedzą?

— Black, Potter, Lupin, Pettigrew, Carver, ja rozumiem, że uczenie się w nocy jest ważne — tym razem głos zabrała profesor McGonagall. — Ale proszę nie przerywać. 

Cała piątka parsknęła śmiechem, a razem z nimi kilka innych osób. Wszyscy na tej sali doskonale wiedzieli, że nie uczyli się w nocy.

— Dziękuję, profesor McGonagall — Dumbledore znów zabrał głos, uśmiechając się do uczniów dobrodusznie. — Tak więc pierwszego stycznia przyszłego roku odbędzie się bal z okazji tysięcznych urodzin Hogwartu!

W Wielkiej Sali najpierw zapadła cisza, a potem wybuchło mnóstwo głosów, które mówiły naraz. Potter i Lupin nagle rozbudzili się, tak jak Black. Jedynie Carver i Evans nie przejęły się tym za bardzo (no i Peter, ale on w ogóle nie zwracał uwagi na nic poza jedzeniem). Ta pierwsza być może dlatego, że właśnie znów zasnęła. Tym razem na ramieniu Jamesa.

— Cisza! Dajcie mi dokończyć, moi drodzy! — znów rozległ się głos Dumbledore'a. — Możecie przychodzić w parach, a możecie przychodzić osobno. Ważne, żebyście byli odświętnie ubrani i mieli dobre nastroje. A teraz już nie zawracam wam głów. Ci, którzy chcą, mogą iść spać — tu spojrzał na piątkę szesnastolatków.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro