12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

Otworzyłam drzwi od pokoju i zobaczyłam ciemno ubraną postać stojąca przy moim biurku.
Szliśmy powoli, aż Finn nie zaczął biec w stronę osoby i atakować jej poduszkami.
- Ała co ty robisz idioto?!
- Sadie? - krzyknęliśmy oboje.
- No a kto, złota rybka?
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Po pierwsze czemu nie odpisujesz ani nie oddzwaniasz, po drugie co wy robicie, po trzecie po cholerę ci ten wazon?
- Myślałam że śpisz, nie chciałam cię budzić. A opowiem co się stało jutro.
- W ogóle... jak ty się tu dostałaś? - zapytał Finn, który próbował przetworzyć fakty.
- Wzięłam drabinę i weszłam przez okno. Duh?
- Nie mogłaś przez drzwi tarasowe?
- Czy widziałaś mnie kiedyś wchodzącą tamtymi drzwiami? Nie? No właśnie. Ja robię wejścia. - zarzuciła włosy do tyłu i założyła ręce na biodra.
- Sadie z tobą naprawdę jest coś nie tak. - zaczęłam się śmiać.
- Dobra gołąbeczki. Co wy robicie?
- Źle się poczułam, więc poprosiłam Finna żeby przyszedł.
- Teraz to ty zajmujesz moje miejsce, co? - wskazała na chłopaka i szturchnęła go w ramię.
- Najwidoczniej tak.
- Masz się nią opiekować bo jeżeli nie to poznasz gniew Sadie Sink. - pomachała mu palcem przed oczami i podeszła do okna.
- Sadie do cholery. Mogę otworzyć ci drzwi na dole żebyś nie schodziła po tej drabinie.
- Spokojna twoja głowa ja mam wszystko pod kontrolą. Dobranoc kochani.
Po chwili usłyszeliśmy huk i podbiegliśmy do okna sprawdzić co się stało. Na dole leżała Sadie, która spadła z dwóch ostatnich szczebli drabiny.
- NIC MI NIE JEST. - krzyknęła, a ja i Finn zaczęliśmy się śmiać.
Wstała i otrząsnęła się z piachu, wzięła deskorolkę i odjechała wskazując na jej oczy i nas.
- Ona jest niemożliwa.
- Racja Wolfhard, racja.

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro