2.12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

Siedziałam przy stoliku i bawiłam się łyżeczką w kubku, w którym było kakao. Rozmyślałam nad dzisiejszą wpadką i niekontrolowanie się zaśmiałam. Kilka osób przechodzących obok mnie spojrzało się i prawdopodobnie uznało mnie za wariatkę. Ups.
- Rosemary sama siedzi, hm? - za chwile przyszedł uśmiechnięty Jack.
- Źle się poczułam i przyszłam tutaj napić się czegoś ciepłego. - uśmiechnęłam się słabo i spojrzałam mu w oczy.
- Ale już w porządku?
- Powiedzmy.
- Ale gdyby coś to przyjdź do mnie.
Skinęłam głową i wróciłam do bawienia się łyżeczką. Jack za chwile odebrał dzwoniący telefon i wyszedł z jadalni.
Po wypiciu ciepłego napoju poszłam odłożyć naczynie i podziękowałam, po czym skierowałam się do pokoju. Poczułam się trochę lepiej, jednak nadal kręciło mi się w głowie.
Wzięłam telefon i napisałam Sadie czy mogłaby przyjść do mojego pokoju dla towarzystwa. Wsiadłam w windę i nacisnęłam 4 piętro. Oparłam głowę o lustro i zamknęłam oczy. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk więc wyszłam i skierowałam się do drzwi. Przeszukałam kieszenie i uwaga... nie znalazłam karty. Szukałam jej wszędzie, w kieszeni spodni i bluzy, w telefonie, wszędzie. Super.
Usiadłam pod drzwiami wiedząc, że wszyscy są na stoku, a Jack nie ma karty. Głowa mnie rozbolała a ja próbowałam wstukać litery, aby napisać na grupie.

Rose 🦋

Ma ktooś z waas kartę i przyjjdzie mi otworxyc?

Sadie ❣️

Jesteśmy na górze? Coś się stało?

Rose 🦋

Źle się czuje i chce się poołożyć.

Sadie ❣️

Ktoś zaraz do ciebie zajrzy. Jak coś to dzwoń.

Zablokowałam telefon i spojrzałam się na drzwi na przeciwko mnie. Wpatrywałam się w nie z ogromną ciekawością, a po chwili oczy zaczęły mi się same zamykać.

SADIE

- Dobra czy ktoś z was ma kartę do pokoju?! - krzyknęłam do wszystkich.
Każdy z nich zaczął przeszukiwać kieszenie i po chwili usłyszałam głos.
- Mam! - powiedział Finn unosząc kartę ponad głowę.
- Moglibyśmy wrócić do hotelu i sprawdzić co z Rose? Mówiła, że się źle czuje.
Chłopak zmarszczył brwi i zmrużył oczy po czym skinął głową i szybkim krokiem wyszedł z domku. Pobiegłam za nim i gdy on szedł jakby nigdy nic, to ja musiałam wręcz biec przy jego ogromnych krokach.
- Finn może zwolnijmy?
- Nie ma czasu, jak chcesz to możesz zostać. - chłopak odwrócił się i spojrzał mi w oczy.
- Mhm.
- Wiesz może czy brała dziś leki cokolwiek?
- Po co? - odpowiedziałam szybko.
- Insulinę? - spojrzał się na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
- Ah tak.
- Więc?
- Nie wiem.
- Super. - chłopak mruknął pod nosem i założył kaptur.

Szliśmy tak już może 10 minut, a przez te minuty mogłabym się wywalić z 50 razy. Tu było ślisko, a Wolfhard nawet nie drgnął. Szedł i nawet nie spojrzał się na mnie.
Dotarliśmy do hotelu, a w oczy rzucił się nam roześmiany Jack.

FINN

- Gdzie jest Rosie? - spytałem się wyraźnie zdenerwowany.
- Wyluzuj. Co się stało?
-  A właśnie to, że nie wzięła insuliny i może być z nią źle. - wziąłem wdech i położyłem rękę na ramieniu Jack'a.
Grazer zasłonił ręką twarz i zaczął biec w stronę windy.
W tym momencie wiedziałem, że nie było żadnych żartów i teraz chodziło mi tylko o Rosie.
Wsiedliśmy do windy, która nie chciała ruszyć, więc w końcu wyszedłem i pobiegłem schodami. Za sobą słyszałem wołanie Sadie, jednak nie odwróciłem się.
Biegłem po schodach na 4 piętro i myślałem o Rose. Co jeżeli jej coś się stało? Co jeżeli jej zabraknie? Niee.
Otworzyłem drzwi z klatki schodowej i podbiegłem do pokoju.
Przy drzwiach leżała Rose, a ja zamarłem.
Czy ona nie żyje?
Zza pleców usłyszałem krzyk Jack'a i Sadie, którzy podbiegli i przytrzymali się mojego ramienia.
- Jest tu jakiś szpital?! - krzyknęła Sadie.
- Musi być. - powiedział Jack.
Podeszłem do dziewczyny i wziąłem ją na ramiona, po czym skierowałem się do windy.
- Sadie zawołaj nauczycielkę, a Jack weź z pokoju jej leki. - powiedziałem wciąż wpatrując się w dziewczynę.

Nie odchodź od nas, moja mała słodka Rosie.

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro