2.8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

Ten tydzień minął mi zasadniczo szybko. Pogodziłam się na szczęście z Jack'iem i całe dnie śmiałam się z nim z różnych rzeczy. Brakowało mi tego. Jest sobota i chłopak powinien już mieszkać u siebie w domu, jednak nadal jest u mnie. W sumie nie przeszkadza mi to. Oczywiście rodzice nie mogli przyjechać, jednak razem z Patricia dajemy sobie radę, więc po części nie brakuje mi ich.
Siedziałam właśnie z Sadie i pakowałam swoje walizki na wyjazd.
- To.. jak z Caleb'em? - odezwałam się do zamyślonej dziewczyny.
- W sumie jest dobrze. Ciekawi mnie to jednak co wymyśli na naszą rocznicę w piątek.
- To już rok? Wow nie spodziewałam się.
- No widzisz ile z nim wytrzymałam. - dziewczyna zaśmiała się i pomogła mi pakować bluzki.
- Nie narzekaj. - rzuciłam w nią bluzą i uśmiechnęłam się.
Do pokoju wbiegł zdenerwowany Jack.
- Nasze plany się pokrzyżowały!
- O co ci chodzi? - spojrzałam się zdezorientowanym wzrokiem na Sadie, a ona na mnie.
- Jedziemy z tą nawiedzoną nauczycielką! A ona nigdy nie pozwala siedzieć jak się chce, żeby nie gadać w autokarze. To będzie katorga tyle godzin z kimś innym! - krzyknął Jack i rzucił się z wyrzutem na łóżko.
- Ugh, super. - położyłam głowę na ścianie i westchnęłam. - Jak będę siedziała z tą dziwną dziewczyną z klasy to już na pewno nie będę spać spokojnie.
- Będziemy mieć telefony więc będziemy ze sobą pisali, nie martw się. - poklepała mnie po ramieniu przyjaciółka.
- Ale ona zabiera telefony! - krzyknął chłopak trzymając głowę z poduszkę.
- Ta wycieczka zapowiada się cudownie.. - westchnęłam i wróciłam do pakowania rzeczy zimowych.

NIEDZIELA WIECZÓR

Siedziałam z Jack'iem i z Patricia pijąc gorącą czekoladę na tarasie i rozmawiając na temat jutrzejszego dnia.
- Rose, nie może być tak źle nie martw się. - zaśmiała się Patricia.
- Znając moje szczęście na pewno usiądę z kimś kogo nie lubię.
- Spokojnie, ja... - Jack zaciął się gdy dostał wiadomość i odpowiedział - Czekajcie za chwilę wrócę. - spojrzał się ze zmarszczonymi brwiami na telefon i wyszedł.
- A temu co?
- A bo ja wiem? - okryłam się kocem i założyłam kaptur, bo zrobiło się chłodno.

JACK

Wstałem i wyszedłem, gdy dostałem wiadomość od niejakiego Finn'a. Nie wiem po co nadal mi jego numer, ale nie wnikam. Założyłem bluzę i buty, po czym spojrzałem się czy aby dziewczyny na pewno są na swoich miejscach.
Otworzyłem drzwi i podeszłem do domu chłopaka. Stał i nerwowo chodził w kółko.
- Co chcesz? - powiedziałem i ustałem patrząc się na niego.
- Chciałem ci coś wyjaśnić. - westchnął i spojrzał się w niebo.

Wróciłem po godzinie do domu i poszedłem od razu do pokoju gościnnego. Rose na szczęście mnie nie widziała, a Patricia była w swoim pokoju.
Usiadłem na łóżku i zacząłem rozmyślać o rozmowie z chłopakiem. Powiedział mi coś, co zmieniło moje poglądy.

PONIEDZIAŁEK - WYJAZD

ROSE

Siedziałam i nerwowo przebierałam nogami w aucie z Patricia i Jack'iem. Nie wiem czemu, ale denerwowałam się tym wyjazdem. Jack był dziwnie zadowolony z samego rana. Przyszedł uśmiechnięty i ledwo zdjął mnie z łóżka. Nie dość, że trzeba było wstać o 3 w nocy, bo na 4:30 był wyjazd, to jeszcze staliśmy w korku. Świetnie się zapowiada.

Razem z chłopakiem wybiegłam z samochodu, wcześniej żegnając się z Patricia. Szliśmy szybkim krokiem z dwoma walizkami na głowę. Nie wiem po co tyle tego brałam, ale cóż. Jack cały czas siedział z nosem w telefonie, więc przez niego byliśmy w tyle.

- Spóźniliście się. - powiedziała nauczycielka, która wyglądała jakby uciekła z psychiatryka.
Jej czarne jak smoła oczy potrafiły wypalić ci spojrzenie, jej czerwone usta i zmarszczki przyprawiały każdego o dreszcze.
- Ups, przepraszamy. - powiedział znudzony Jack.
- Wsiadać, ale już. Ale wcześniej wylosujcie osobę do siedzenia. - kobieta podała nam 2 ostatnie papierki i poprawiła swoje okulary.
Wsadziliśmy z chłopakiem walizki i otworzyliśmy karteczki.
- Malcolm? Kto to jest? - westchnęłam i położyłam rękę na czole.
- Nie wiem. - Jack poprawił plecak i otworzył swoją karteczkę.
- I co kogo masz?
Chłopak spojrzał się raz na kartkę, raz na mnie po czym się uśmiechnął.
- Wolfhard. Finn Wolfhard.

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro