Illumi || Dotknij mnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-mefisto-, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

Uczucie dotyku nie było znane Illumiemu, a on sam nigdy nie zrobił nic by je poznać.

Dreszcze prześladowały go zawsze, gdy twoja dłoń znalazła się na jego ramieniu, a obojętność z coraz większym trudem mu przechodziła pod dotykiem twoich palców.

Jak nieprofesjonalnie.

Żółte lampy słabo oświetlają obskurne pomieszczenie, w którym się znajdujecie. Chociaż zdecydowanie wolałbyś znaleźć się gdzie indziej, musiałeś wybierać zaciszne zaułki miasta, gdzie nie znajdował się nikt, kto chciałby dopaść Illumiego.

Czarna sofa w starym magazynie była już obdarta i wiekowa, ale po nałożeniu na nią koca, stała się dość wygodnym miejscem do obejrzenia filmu. Na stosie desek przed wami leżały przekąski, których głównym celem było przytrzymanie Illumiego na dłużej.

Nie żebyś musiał go bardzo nakłaniać do tej decyzji.

Głowa oparta na jego ramieniu i tępo wpatrujecie się w ekran telewizora. Film już dawno ci się znudził i twoją największą rozrywką była zabawa długimi włosami Illumiego. Całkowicie na to nie reagował, do chwili, gdy przez przypadek dotknąłeś jego ramienia.

Wtedy drgnął, ale usilnie dalej wpatrywał się w ekran. A mimo to, czułeś się bardzo obserwowany.

Złośliwy uśmiech wygiął twoje usta.

Porzuciłeś kosmyki jego włosów, pozwalając im opaść za jego plecy. Palcem wskazującym zacząłeś rysować kółka na jego ramieniu, początkowo otrzymując bardzo zadowalającą reakcję. Dopiero po chwili, gdy kółka doszły do jego nadgarstków, wyrwał ci się.

Illumi chwycił twoją rękę.

— Przestań.

Trudno było nie zauważyć groźby w jego głosie. Zimny pot spłynął po twoim karku, ale nadal wdziałeś niepewny uśmiech.

— Dlaczego? Przeszkadza ci to?

— Bardzo. Jeżeli nie oglądasz filmu, to dlaczego mnie zaprosiłeś? — spytał Illumi, ale nie wydawał się czekać na twoją odpowiedź. Znałeś ten ton, którego używał; nie różnił się wiele od jego normalnego głosu, ale po długich miesiącach znajomości udało ci się wychwycić małe zmiany w jego zachowaniu.

Zacząłeś się tłumaczyć.

— Myślałem, że przydałaby ci się przerwa-

— I w jaki sposób ma mi to pomóc? — Illumi odciął twoje kolejne zdanie. Twój uśmiech już całkowicie się zatarł, a w oczach zaczęło błyskać coś innego niż radosne iskierki. Złość. — To co teraz robisz jest bardziej wykańczające od zleceń.

— Hej, nie chcia-

— Przestań, [Imię].

I znowu ci przerwał. Od kiedy zasługujesz na takie traktowanie? Nie, od kiedy on sobie pozwala, by tak cię traktować?

— Może powinienem w ogóle przestać cię spotykać, co? — powiedziałeś te słowa pod wpływem impulsu. Ale, nie widząc żadnej reakcji od Illumiego, kontynuowałeś. — Znalezienie kilku godzin poza domem w ciągu tygodnia nie jest proste. I to zawsze ja muszę się do ciebie dostosować. Poświęciłbyś mi kilka swoich godzin i się postarał!

Illumi już nie słuchał.

Nie wstał z sofy, nie wypowiedział ani jednego słowa protestu, które mogłoby cię zatrzymać, ale patrzył jak ze złością zbierasz swoje rzeczy i wychodzisz z budynku gniewnym krokiem. Nie ruszył się nawet po trzaśnięciu drzwiami, ani nawet kilka minut po całej rozmowie.

To, o czym zapomniał, gdy tylko zdobył wystarczającą moc i potęgę, była droga, którą przeszedł by zdobyć to co chciał - nigdy przed czymś nie uciekał. Mierzył się z tym.

Teraz uczucie słabości zjadało jego serce. Nie potrafił się zmierzyć z niewidocznym wrogiem, nie wiedział nawet jak z nim walczyć.

Illumi chwycił ciastko.

Bez smaku, stwierdził. W jego ustach smakował jedynie żal, który przyprawiał jego język o zdrętwienie i suchość.

A i tak zjadł je wszystkie.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro