Judal || Jak słońce do księżyca

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

AmaraMerigold, podano do stołu. 

◇ ──────── ◇

Nie wiedziałaś czemu cię tak nienawidził.

Byłaś jedną z nowo zatrudnionych służących - byłaś jedną z 4 osób przydzielonych do Judala i zdecydowanie nie byłaś jego ulubienicą. Z powodu ostatnich potężnych walk, postanowiono jeszcze bardziej podwyższyć komfort i do każdej ważnej osoby w imperium Kou, przydzielono parę dodatkowych służących.

Judal od samego początku podchodził do ciebie z dystansem i traktował cię naprawdę chłodno, mimo że nic o tobie nie wiedział.

Czy to przez twój wygląd? Nie wyglądałaś jakoś okropnie - zawsze starannie układałaś swoje włosy, a strój służbowy jaki nosiłaś podczas pobytu w pałacu, wyglądał jakby został zaprojektowany właśnie dla ciebie, zważając na krój i kolorystykę.

A może to była wina charakteru? Nie mogłaś sobie przypomnieć ani jednej sytuacji, gdzie mogłabyś się źle do niego odnieść. 

— [Imię]-san? — zapytała jedna z 'czwórki', [Imię dziewczyny]. Była jedyną osobą, która traktowała cię przyjaźnie, bo reszta traktowała cię pogardliwie, biorąc przykład z Judala. — Zostało nam jedynie 15 minut do pobudki kapłana.

Westchnęłaś głęboko i jeszcze raz umyłaś zimną wodą twarz, aby się obudzić i zebrać resztki motywacji, aby ponownie rozpocząć dzień w pałacu.

Przez Judala ostatnio zaczęłaś coraz bardziej myśleć o odejściu z tej pracy, mimo że byłaś tu jedynie półtora miesiąca. Nie chciałaś jednak zostawiać [Imię dziewczyny] samej. 

─ ◇ ─

Stojąc przed drzwiami do pokoju Judala zaczęła się gotować w tobie irytacja na myśl, że będziesz musiała znosić jego zachcianki kolejny dzień. I to ty i [Imię dziewczyny] musiałyście zawsze zaczynać dzień, gdy miał ogromne wahania nastroju. Przynajmniej kończyłyście swoją zmianę po południu...

— Kapłanie, już czas wstawać — powiedziałaś pukając do jego pokoju, po czym otworzyłaś drzwi.

Czarnowłosy magi leżał w naprawdę dziwnej pozycji i wyglądał jak student w poniedziałki, z którym trzeba negocjować, aby wstał i nie spóźnił się na wykład.

— Kapłanie, jest już - — nie miałaś możliwości dokończyć, gdyż "poniedziałkowy student" cisnął w ciebie poduszką.

— Głupia — powiedział przewracając się na bok. — Jest cisza dzienna.

Nie odpowiedziałaś nic. Po prostu stałaś w tym pokoju i czekałaś, aż Judal jednak postanowi zmienić cel życiowy i stać się produktywny na skalę swoich możliwości.

Najwyraźniej, świadomość, że ktoś próbuje zabić cię wzrokiem, była bardzo skuteczną bronią przeciwko sennym nastrojom Judala. Wyrzucił cię z pokoju, ale przynajmniej wstał.

─ ◇ ─

Judal traktował cię podobnie przy każdej innej okazji: czy to śniadanie, czy to jego 'czas wolny' na swoim ulubionym brzoskwiniowym drzewie, a nawet treningów.

Co więcej, naprawdę złościło cię zachowanie niektórych pokojówek, które nie miały okazji nawet zamienić słowa z kapłanem. Jak one mogły sobie pomyśleć, że praca dla kogoś tak przystojnego może być przyjemna?! On nawet nie jest tak ładny jak one mówią...

Chociaż, jeżeli dobrze się mu przypatrzeć...

— Nie wiem czy wiesz, ale swoim wzrokiem nie możesz mi nic zrobić — powiedział Judal biorąc kolejny kęs brzoskwini.

Szybko odwróciłaś swój wzrok, spłoszona. Czy serio aż tak długo się w niego wpatrywałaś?

— Ktoś kiedyś musiał mi to w końcu powiedzieć — odpowiedziałaś, a magi spojrzał na ciebie z irytacją.

— Weź idź zawołaj tą drugą dwójkę [Imię] — powiedział, kiedy zauważył, że trójka służących Koumei'ego, przechodziła koło placu. — I możesz już nigdy nie wracać.

W ciszy odeszłaś od niego, aby ogłosić drugą zmianę. To była najprzyjemniejsza część dnia. I akurat o tej samej porze, swoją służbę kończył twój przyjaciel z dzieciństwa, który został przydzielony do Kouen'a. Był dla ciebie ogromnym wsparciem - zawsze pomagał ci w kryzysach i był w stanie nawet poświęcić swoją pozycję, aby ci pomóc w trudnych sytuacjach.

Inną zabawną rzeczą był fakt, że Judal miał naprawdę przesadzone reakcje, kiedy [Imię przyjaciela] był w pobliżu. 

Wyglądał na... zazdrosnego. I nie wiedziałaś czemu, ale czułaś się trochę szczęśliwa, kiedy myślałaś, że czarnowłosy magi jest zazdrosny o waszą relację.

Ty i [Imię przyjaciela] wyglądaliście tak blisko... natomiast kiedy byłaś z Judalem, wydawało się, że wasze serca są tysiące kilometrów od siebie. Tak jak słońce i księżyc.

─ ◇ ─

Ludzi z drugiej zmiany nigdzie nie było widać. [Imię dziewczyny] też już poszła do domu, chcąc spotkać się ze swoją rodziną.

Zostałaś więc skazana na towarzyszenie Judalowi przez resztę dnia.

Westchnęłaś głęboko, kiedy przypatrywałaś się jego treningowi z Hakuryuu. Walka wyglądała bardzo imponująco. Można by było przypuścić, że po połączeniu mogą w mgnieniu oka przepołowić planetę na pół. Oczywiście, to było jedynie mniej czy bardziej trafne złudzenie.

— [Imię]-san! — krzyknął Hakuryuu. 

Podniosłaś wzrok aby zobaczyć, że ogromny kryształ lodu owinięty roślinami leci prosto na ciebie. Nie wierzyłaś, że Judal zrobi cokolwiek, aby ochronić znienawidzoną przez siebie osobę przed śmiercią.

A jednak... zrobił wszystko, abyś nie została nawet muśnięta przez jakiś malutki odłamek.

To wywołało u ciebie szok. Trudno było powiedzieć czy to dlatego, że przed chwilą prawie nie umarłaś czy dlatego, że kapłan cię uratował. W każdym razie potrzebowałaś czasu, aby wszystko przeanalizować.

─ ◇ ─

*Puk puk* — usłyszałaś stukanie w twoje drzwi. Od czasu wypadku siedziałaś skulona w pokoju służbowym. Nie było korzyści z wrócenia tak późno do domu, więc postanowiłaś tym razem przenocować w pałacu.

Podeszłaś do drzwi i uchyliłaś je lekko, aby ujrzeć Judala, który wyglądał, jakby miał ogromne wątpliwości.

— Tak? — zapytałaś cichym głosem. — Czy czegoś ci potrzeba?

— ...Nie podziękowałaś mi za uratowanie cię — powiedział.

Spojrzałaś na niego pytająco, po czym westchnęłaś.

— Dziękuję. Wystarczy? Czy będziesz jeszcze mówić, jaki miłosierny byłeś, że uratowałeś osobę której nienawidzisz przed ogromnym pociskiem, którego nikt inny nie dałby rady odeprzeć? — rzekłaś chłodno. Miałaś dość ignorowania każdej krytycznej opinii skierowanej w twoją stronę. Jutro poprosisz o zwolnienie ze służby.

Pomiędzy wami nastała cisza.

Judal odchrząknął.

— Nie nienawidzę cię — powiedział szeptem.

— Co? Mógłbyś powtórzyć, nie dosłyszałam — odpowiedziałaś zdziwionym głosem. Chciałaś się upewnić, że dobrze zrozumiałaś jego słowa.

— Nie — powiedział i odwrócił się od ciebie. — Mam nadzieję, że nie będę żałował, że wybrałem cię, abyś ze mną została. 

Spojrzałaś na niego pytająco, na co on westchną i uśmiechnął się szyderczo.

— Jako że czas luksusowych warunków minął, musiałem przeprowadzić selekcję wśród was. Ty jesteś najbardziej interesująca — spojrzał na ciebie raz jeszcze, po czym znikł.

Czy... — pomyślałaś w duchu — ...to był swego rodzaju komplement? 

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro