Kyoujuro || Szczęście

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Akane_Hideki, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

To Kyoujuro dopilnował, żeby nawyk żegnania się całusem w policzek przed każdą jego misją przetrwał we krwi przez tyle lat.

Samą myśl podchwycił od jakiejś rodziny ze wsi, która ugościła go po tym, jak oczyścił ich okolicę z pewnego demona. Chętnie przyjęli go do siebie na noc i nie pozwolili mu wyjść przed świtem, gdy tylko dowiedzieli się jak długą drogę przebył do tego miejsca.

Z samego ranka zobaczył jak żona żegna męża pocałunkiem, a ten uśmiechał się serdecznie, wypowiadał kilka ciepłych słów, i znikał w drzwiach. Ryż, który jadł na śniadanie Kyoujuro, popadł w zapomnienie, gdy próbował wypełnić myśli tą chwilą.

Tego samego dnia, kiedy wrócił do ciebie, zażądał, byście też wprowadzili taką tradycję.

Czy to była zła decyzja?

Natychmiastowe zgłoszenie, misja, obudziło go nim słońce wzeszło. Słyszał obok siebie twój cichy, śpiący oddech i zaczął stawiać kroki tak, by nawet osoba z wyczulonymi zmysłami nie zauważyła jego chodu; za nic nie chciał cię obudzić.

Dopadł szafę i łazienkę, w ciągu kilku minut był gotowy do wyjścia. Stanął w drzwiach, podświadomie czekając aż każesz mu się zatrzymać i nie zapomnieć o śniadaniu i rytualnym pożegnaniu. Wtedy przypomniał sobie, że śpisz i z wahaniem wyszedł z domu.

Obejrzał się jeszcze dwa razy przez ramię. Nie chciał zdradzać napięcia, ale nadal prawie spodziewał się, że zaraz wyjdziesz z domu i spróbujesz go dogonić. A wtedy on cię zatrzyma, zacznie się śmiać z twojego instynkt, który zmusił cię do wstania nim by sobie poszedł. (Może by to zadziałało, gdyby nie starał się zachować dyskrecji, która wyeliminowała większe czynniki, które mogłyby cię obudzić).

Ale nie. Nie wyszłaś, żadne światło w domu się nie zapaliło, a on musiał się spieszyć tam, gdzie go potrzebują.

...

Prawie nie pamięta na czym polegała jego misja.

Kyoujuro westchnął cicho, gdy jego ręka delikatnie przejechała przez plaster na policzku. Chociaż dostał zaledwie dwie rysy, smugi zadane szponem (jedna pod skronią, druga przy łydce), nadal były to rany, co było bardzo nieczęstym zjawiskiem w jego przypadku.

Demon z jakim walczył, nawet nie był silny. Kyoujuro wykończyłby go przy pierwszym ciosie, gdyby się nie potknął. Mimo, że szybko odzyskał równowagę i nie upadł nawet na ziemię, zdążył już przyciągnąć do siebie niechcianą uwagę.

Dzisiaj spotykało go nieszczęście i obwiniał za to to, że nie miał swojego amuletu na sprzyjającą fortunę w postaci pocałunku. Jego dusza była niekompletna, umysł niespokojny, a ciału brakowało tego znajomego ciepła.

Wszystkie zasady spokoju wewnętrznego jakich uczył się każdy pogromca demonów jako podstawy do tego zawodu, były u niego zachwiane. Zaczął podejrzewać, że dzisiejszą misję wykonał dobrze, bo potrafił celnie wymachiwać swoim mieczykiem.

Doprowadzało go to do szaleństwa.

Poczuł na swoim ramieniu nieznajomy dotyk i odwrócił się by zobaczyć jedną z dziewczyn, której pomógł się wydostać z objęć demona, tuż przed tym jak miała stracić życie. Musiała mieć stalowe nerwy, bo już po kilku godzinach, potrafiła zachować spokój w swoim głosie.

— Czy nie zechciałby pan towarzyszyć nam przy obiedzie? Będzie na pewno wystawniejszy - nie musimy już martwić się o nasze farmy! A to wszystko dzięki panu!

Na pewno te słowa wcisnęła jej w usta rodzina, która uznała, że najlepszym sposobem na podziękowanie, będzie zaproszenie na posiłek przez osobę, którą Kyoujuro kojarzy i dla której miałby powód by pójść coś zjeść. Zwykle przyjąłby propozycję, zarówno po to by porozmawiać z miłymi mieszkańcami (Ach, jakie przyjemne są te rodzinne rozmowy! Czuć ciepło w każdym słowie i sercu!) i wymusić życzliwym spojrzeniem przepisy na najsmaczniejsze dania jakie w domu spróbował. Albo by ci go później dał, albo próbowałby swoich sił w kuchni.

Kyoujuro odpowiedział uśmiechem. Chwycił w swoje dłonie ręce kobiety, która zaproponowała mu posiłek, ale, mimo, że jego głos brzmiał ciepło i entuzjastycznie, pokręcił głową.

— Bardzo dziękuję za zaproszenie! Ale, niestety, muszę już wracać — powiedział. Z kolejnym zdaniem, gdy otrzymał od niej skinienie głowy, uśmiechnął się. Kobieta odczuła, że akurat ten uśmiech nie jest skierowany dla niej, ten był bardziej przeznaczony dla niego samego. — Muszę odzyskać chociaż część mojego szczęścia.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro