Noé Archiviste || Bajki i mity

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Patimiet, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

— Jak to jest być wampirem?

Noé dał sobie kilka sekund, by poprawić srebrne włosy, które teraz wpadły mu na twarz. Od razu gdy je odgarnął, fioletowe oczy padły na ciebie a mimowolny uśmiech pojawił się zarówno na ustach jak i na źrenicach.

— Pytasz mnie z ciekawości? Czy aby zapełnić ciszę między nami? — zapytał łagodnym głosem, tonem przeznaczonym tylko dla kilku bliskich mu osób. Nie dla Vanitasa, jednak, bo Vanitas szybciej doprowadziłby go do każdego typu kryzysu i problemu nim udałoby się przeprowadzić wspólną miłą, uprzejmą i przyjemną rozmowę. Taką jak teraz. — Oba powody są dobre.

Tu oderwał wzrok od ciebie i spojrzał na dachy paryskich domów.

Nie dziwiłaś się, że Vanitas tak często spędzał tu poranki: teraz to ty zajmowałaś jego miejsca na dachówkach, gdy on sam stąpał obiema nogami po ziemi i (jak podejrzewałaś) po raz kolejny zwiedzał Paryż z Jeanne. Gdy ona próbowała się wyrwać z jego uścisku. Rozpaczliwie.

Hotel hrabiego Orloka nie był niski, więc wejście na samą górę gwarantowało zapierający dech w piersiach widok na najwspanialsze na Ziemi miasto miłości i kwiatów.

Europejskie kamienice i rezydencje z czerwonymi dachami wyrastały spod ziemi, a u ich podnurzy toczyło się życie. Albo spektakl top model, patrząc na wszystkie suknie i surduty, których dziesiątki tkanin były udekorowane prawdziwymi kamieniami szlachetnymi lub finezyjnie obrobionymi ozdobami.

Labirynt ścian, roślin, straganów i sklepów rozpościerał się pod twoimi stopami, które teraz dyndały kilkanaście metrów nad ziemią. Nie odważyłabyś się siedzieć tak blisko krawędzi dachu, którego układ niemalże spychał cię do przepaści, gdyby nie Noé, który teraz siedział obok ciebie, gotów złapać cię w każdej sekundzie i z chęcią odpowiedzieć na twoje pytania.

— Nie sądzę, że bycie wampirem aż tak bardzo się różni od bycia człowiekiem — przyznał Noé, prostując się. — Gdybym miał się stać człowiekiem... Myślę, że najbardziej odczuwałbym brak nadludzkich umiejętności. Zmysły byłyby mniej wyczulone, przez co pewnie czułbym się - ironicznie - przytłoczony...

Popołudniowa cisza pochłonęła jego słowa, gdy szybkim ruchem głowy przytaknęłaś na jego słowa.

Szkoda by było jednak przepuścić okazję na rzecz siedzenia w ciszy, gdy Noé wydawał się chętny do odpowiedzi na twoje pytania. Kolejne zostało zainspirowane mieszanką zapachów (i imaginacją z czasów, kiedy częściej czytałaś baśnie (i romanse)), które przyniósł podmuch wiatru znad targu.

— Czy działa na ciebie czosnek?

Noé uśmiechnął się na to pytanie, na czas przygryzając policzek by nie parsknąć. — Wzięłaś to z legend? — spytał. Na szczęście Noé był zbyt uprzejmy by zapytać się skąd bierze się twoja faktyczna wiedza na temat wampirów. — Nie, czosnek na nas nie działa. Czyżbyś już znudziła się moją obecnością i chciała się mnie pozbyć, [Imię]?

— To znaczy, że możesz się rozkoszować dobrym spaghetti bolognese.

Tym razem wydobyłaś z Noé prawdziwy śmiech.

— Czy to nie włoskie?

— Czy twoja wiedza nie powinna ograniczać się do ciast? — odpowiedziałaś, czując jego śmiech zaraził i ciebie; nie potrafisz przestać się uśmiechać i nie przestałabyś, nawet gdybyś mogła. Jest to zbyt uzależniające w towarzystwie Noé'go. Z kolejną próbą nabrania powietrza i uspokojenia się od środka, po raz kolejny spotkałaś się z silnym zapachem paryskiego jedzenia. — I patrz. Przez ciebie zgłodniałam.

— Pozwól mi cię przeprosić i zabrać na coś do jedzenia — Noé wstał, nie czekając na twoją odpowiedź. Podał ci rękę, którą skwapliwie chwyciłaś, nim z łatwością pomógł ci podnieść się z dachówek. Ostatni raz posyłacie spojrzenie paryskim dachom. — Naprawdę nie sądzę, że Vanitas i Jeanne wrócą w najbliższym czasie.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro