To jest chyba prawdziwa miłość ||Sonamy||

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sonic pov

Sally zaczyna przeginać. Rozumie, że długo mnie nie było ale od razu zabraniać mi spotkania się z przyjaciółmi. To jest już przegięcie. Mam tego już dość. Idę z nią o tym porozmawiać.

-Sally! Musimy poważnie porozmawiać.
-A niby oczym kochanie. Wszytko się w porządku.
-Nie. Nie jest w porządku. Ty nie widzisz co robisz? Nie pozwalasz mi nigdzie wyjść. Czuje się jak w więzieniu. Mogę zrozumieć tęsknotę, ale więzienie mnie w domu? Tego już nie mogę zrozumieć.
-Po prostu. Już prawie szystko jest gotowe...
-Co jest gotowe?
-A jak ci się wydaje.
-Ty chyba sobie żartujesz. A to niby z jakiej racji!?
-No ale się nie denerwuj.
-Jak mam się nie denerwować! Ustalasz coś za moimi plecami i to jeszcze bez mojej zgody!? A pozatym nie przypominam sobie abym się tobie oświadczył!
-Ojciec jest chory! Nie daje rady już rządzić! A że jestem jego następczynią tronu to muszę przejąć władzę! Ale do tego...
-Potrzebujesz męża! Tak! Ja nie jestem gotowy na taki ciężar! Już ledwo co wyrabiam z odparciem natarci Eggmana.
-Oj nie przesadzaj-machneła na to ręką. Nie wieże. Co się stało z ta Sally którą kiedyś pokochałem. Mam tego dość. Długo to ale dotarło to do mnie.
-To już koniec Sally.
-C-co...? Nie mo...
-WŁAŚNIE MOGĘ! To zaszło za daleko! Od momentu mojego powrotu na Mobius zaczęłaś się podejrzanie zachowywać. W stosunku do mnie i moich przyjaciół jak i znajomych! Wiesz co nie chce Cię już znać. Z nami. To koniec. Tak samo jak ciebie nie obchodziło cie moje zdanie, tak teraz mnie nie obchodzi jak sobie poradzisz. Żegnaj-skierowałem się do drzwi i po prostu wyszedłem. Pobiegłem w kierunku Niebiańkich Pól. Ładne tu jest. Mimo że miasto jest nowoczesne to dobrze współgra z naturą. Siedziałem sobie spokojnie do czasu kiedy usłyszałem szelest. Ehhh...przyszła moja stalkerka. Chociaż jak na to teraz spojrzę...polubiłem to. Dobra fakt jest dość denerwujące...ale na swój sposób urocze. Na planecie Marmolin przegieła z tymi czarami. Ale teraz jak o tym wspominam...jest to nawet zabawne. He...Uśmiechnąłem się.

-Wyjdzi. I tak wiem, że tam siedzisz.
-A z kąd?-spytała mnie zdziwiona
-Za dobrze cie znam Amy-odwruciłem się do niej. Wstałem i podeszłem do niej.-Może się przejdziemy? Musze trochę ochłonąć, a twoja obecność jakoś mnie uspokaja.
-N-no skoro tak mówisz. To dobrze, zatem prowadź.

Time Skip

Amy pov

Fajnie spędziłam ten czas z Sonic'em. Kocham go ale on mnie nie kocha. Życie jest nie sprawiedliwe. Byliśmy pod moim domem...szkoda, że się wyprowadził ale to był jego wybór.

-Dobranoc Sonic. Do jutra!
-Z-zaczekaj.
-Tak-odwróciłam się do niego. On wtedy do mnie podszedł i...pocałował mnie w policzek...ON MNIE POCAŁOWAŁ! Co mnie ominęło?
-S-Sonic?
-Chyba już zrozumiałem...ale daj mi czas. Nie chce popełnić tego samego błędu.
-Rozumiem
-Dzięki Amy. Do jutra-pomachał jeszcze na do widzenia i pobiegł gdzieś.

Nie wiem co mnie ominęło ale mogę się tylko domyślać. Z jednej strony cieszyłam się z tego ale z drugiej strony nie powinnam. Obym się dowiedzała co między nim a Sally zaszło. Ale to przyjdzie z czasem. Zobaczymy co przyniesie nam nowy dzień...
_____________________________

Nie wiedziałam jak mam go wstawić do mojej książki "Nigdy cię nie zapomnę". Wiec wstawiam go tu. To powinno również trochę wyjaśnić parę spraw.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro