~1~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Harry, Ron?! Zaczekajcie! - do dwójki przyjaciół pobiegła ciemnooka blondynka.

-No wkońcu, myślałem, że ktoś cię już porwał, lub że Fred i George cię zamknęli w namiocie. - rudowłosy mówiąc zaczynał lekko chichotać.

-Ale od nas to się odwal, dziewczynom nie dokuczamy młody. - jeden z bliźniaków potrzepał rudą czupryne Rona i szybkim krokiem wyprzedzili nas.

-ciekawe..  - wymamrotał Ron.

Lucia

Wchodziliśmy coraz wyżej i wyżej, oglądając widoki.

-O rany, tato jak wysoko jesteśmy?- rudowłosy zaczą spoglądać w dół.

-Jesteś na tyle wysoko, że zmokniesz pierwszy kiedy zacznie lać deszcz. - odwróciłam się w stronę tajemniczego głosu.. No tak.. Malfoy'e dwie białe czupryny pod nami spoglądał z pogardą na rodzinę Wesley'ów.
Podeszłam bliżej i spojżałam na potomka Lucjusza.
Odrazu mina mu zrzedła na mój widok.

-Ojciec i ja siedzimy w loży honorowej, dostaliśmy osobiste zaproszenia od samego ministra Knota. - białowłosy odrazu zaczą się przechwalać, lecz po chwili dostał laską swojego ojca na co lekko zaśmiałam się pod nosem.

Gdy mieliśmy już odejść ojciec Malfoy'a zatrzymał Harrego i ze sztucznym uśmiechem życzył mu dobrej zabawy, lecz to nie były zwykłe życzenia, bardziej zabrzmiało to jak jakaś groźba, ale wkońcu odeszli i nie musieliśmy patrzeć na te fałszywe twarze.
I wkońcu mogliśmy zająć też swoje miejsca na mistrzostwach quidditcha.

Ustałam obok Cedrika i odrazu przed nami ukazała się drużyna Irlandczyków zaczynając mecz.

***

Wkońcu gdy tylko wróciliśmy do naszego namiotu było wyraźnie słychać rozpoczynającą się zabawę Irlandczyków po wygranym meczu.
Lecz jednak coś zmartwiło ojca Wesley'ów.

-Irlandczycy nieźle świętują hehe- jeden z bliźniaków skończył dokuczać młodszemu bratu i zwrócił uwagę na hałasy.

-DOŚĆ, PRZESTAŃCIE! To nie Irlandczycy. - podszedł do mnie i  do Ginny.- Trzeba się stąd wynosić JUŻ!

Szybko wybiegliśmy z namiotu i odrazu moim oczom rzucił się wysoki blądyn o ciemnym odcieniu włosów.

-Tu jesteś, szybko trzeba uciekać - rzucił Cedrik po czym szybko chwycił moją rekę i zaczęliśmy biec. Jedyne co zdołałam za sobą zobaczyć to płomienie ognia i palące się namioty.

Po czasie, gdy wszystko ucichło na niebie zawisła wielka czaszka z wężem przechodzącym przez nią. Rozejżałam się szybko dookoła.. Nie.. Tylko nie to.. NIGDZIE NIE BYŁO POTTERA.
Nie tylko ja to zauważyłam ale również Hermiona razem z Ronem.

Równo zaczęliśmy biegać pośród spalonych namiotów i szukać okularnika.

-HARRY! - usłyszałam głos Hermiony i odrazu do niej pobiegła. Na miejscu była cała święta trójca razem z Potterem.

-Uff tu jesteś. Już się przestraszyłam..- brunet jednak nie odrywał wzroku od stojących naprzeciw nas namiotów. Gdy tylko spojżał na znak na niebie w jednej chwili złapał się za blizne.

-Nic ci nie jest? - próbowałam utrzymać chłopaka, jednak usłyszałam wokół nas wypowiedziane saklecie 'Drętwota' i odrazu puściła chłopaka i również schyliłam się na ziemię.

Szybko jednak Pan Wesley oraz Cedrik z jego ojcem zareagowali i obronił nas.

***

Wkońcu jednak nastał czas powrót do  mojej ukochanej szkoły w Hogwarcie.

Jednak jedno psóło urok tej szkoły a raczej jedna osoba: MALFOY, Draco MALFOY. Najbardziej zarozumiałym i arogancki ślizgon jakiego znałam.

O wilku mowa..
Wychodząc z pociągu oczywiście musiałam na niego wpaść..

-Jak leziesz szlamo?! - spojżał prosto w moje tęczówki, natychmiastowo uciekłam wzrokiem. - Lepiej sobie uważaj.

-Szlamą możesz nazywać siebie Malfoy. - powiedziałam oschle.

-Do ciebie bardziej pasuje gryfonko. - lekko się uśmiechnął i zaśmiał typowym dla ślizgonów sposobem i nic już nie mówiąc odszedł.. Naszczeście.

Nie miałam ochoty psóć sobie tego pięknego dnia kłutniami z zarozumiałym Malfoy'em.

Lecz to nie koniec niespodzianek na dziś.. Po rozdzieleniu pierwszaków do ich domów profesor Dumbledore ogłosił iż w tym roku w naszej szkole odbędzie się turniej trójmagiczny.
Już wspaniałe się zapowiada..

Po wytłumaczenie zasad, do wielkiej sali weszły wszystkie damy z akademii magii Popatou.
I co drugi chłopak wzdychał do ich urody.
A zaraz po nich do sali weszli synowie Durmstrangu.
Natomiast do nich wsychała co druga dziewczyna.

-To on! Wiktor Krum. - powiedział Wesley na widok krótkowłosego bruneta wkraczającego do sali.

Wkońcu po całym przedstawieniu dyryktor zaprezentował nam czarne ognia.. Jednak nie każdego ucieszyła jedna ważna wiadomość.. Że jedynie uczniowie po ukończeniu 17 lat mogą brać udział.
Odrazu do głowy przyszła mi jedna myśl.
'ciekawe co wymyślą bliźniaki'

Wkońcu po całej uroczystości mogliśmy wrócić do naszych dormitoriów.

-Czyli jednak nasza wielka Lucia Evans nie będzie mogła zostać wielką legendą w turnieju, a nie, przecież i tak by nie została. 5 minut tam by nie wytrzymała.- oczywiście.. Malfoy..

-Odwal się.

-Co tak ostro?- lekki śmiech

-Jak masz zamiar mi docinać to daj sobie spokój. - szybko odeszłam od Draco i jego małej grupki ślizgonów i wróciłam do swojego dormitorum.

---------------------------------------------------------
Hejka hejka
Chciałam was przywitać w nowej książce tym razem z Harrego Pottera
Mam nadzieję że się wam spodoba i jeżeli znajdziecie tutaj jakieś błędy to przepraszam bardzo za nie, ale nie jestem najlepsza w pisaniu tego typu opowiadań

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro