~3~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I wkońcu nadszedł ten dzień..
Dzień wyboru reprezentantów.
Wszyscy już zajęli swoje miejsca. Usiadłam szybko razem z innymi gryfonami i czekałam już na wyniki.
Dyryktor przygasił wszystkie palące się światła i podszedł do Czary.
Nagle z naczynia wyleciała pierwsza karteczka.

-Reprezentant Durmstrangu Wiktor Krum! - przeczytał Dumbledore. Na całej sali rozbrzmiały się brawa. Zaraz po odejściu Krum'a z Czary wyleciała kolejna karteczka.

-Reprezentantka Popatou panna Fleur Delacour!- i znowu na całej sali rozbrzmiały się brawa.

-Reprezentant Hogwartu Cerdik Diggory! - Szybko przytuliłam chłopaka z uśmiechem na twarzy. Nie sądziłam kiedy kazaliśmy mu wrzucić kartkę, że Czara ognia wybierze akurat jego. Lecz chyba cały Hogwart był zachwycony tą wieścią, oczywiście oprócz ślizgonów..
Ale chyba najbardziej cieszyli się puchoni, wraz ze mną.
Po odejściu Diggory'iego Dumbledore ukazał nam puchar zwycięzcy.
Nagle jednak coś zaczęło się dziać..
Czara ognia zaczęła jakby 'wariować' wszyscy nauczyciele jak i dyrektor którego mowa została przerwana byli w szoku.
Płomień przemienił swoją barwę na czerwoną i wyrzuciła z siebie jeszcze jedną karteczkę.

-Harry Potter..- przeczytał cicho Dyryktor - HARRY POTTER!

Jak?! Było jasno powiedziane, udział mogą wziąść tylko osoby powyżej 17 roku życia. Ale nie.. Harry by nigdy tak nie oszukał, to nie mógł on zrobić.
Spojżałam się lekko przerażona na szatyna.
On sam był niezmiernie przerażony. Powoli wstał i poszedł w stronę Dumbledora. Za nim były rzucane nie zbyt przyjemne przezwiska.

***

-Idziesz z nami do biblioteki? - rzuciła nadal rozkojażona Hermiona.

-eemm.. Nie, nie.

-No dobra.. To jak coś to wiesz gdzie mnie szukać, pa! - odeszła razem z Ronem w stronę biblioteki.

Na końcu korytarzu jednak ujrzałam zmierzające w moją stronę Diggory'iego z wielkim uśmiechem. Odrazu odwzajemniłam uśmiech i podeszła do chłopaka.

-Gratuluję Ced.- wyszczerzyłam wszystkie moje białe ząbki.

-Aa bardzo dziękuję - lekko objął mnie ramieniem. A potem jak dobrzy znajomi zaczęliśmy rozmowe o dotalnych pierdołach.

-Uu zobaczcie kogo tutaj mamy. Pan reprezentant hogwartu i jego nowa dziewczyna tak? - oczywiście Malfoy.. Miałam już go powoli dosyć. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać i najwyraźniej Ced to zobaczył.

-A co zazdrosny? - boże.. Nie proszę.. byłam pewna, że zaraz zacznie się żeś, chodź i tak wiedziałam, że Diggory by ją wygrał.

-Ja?! O gryfonkę? - zabaczyłam na jego twarzy lekkie zakłopotanie, o co mu znowu chodziło?

- Tak właśnie o nią.

-ee.. - naszczęście tą niezreczną kłutnie przerwała nam profesor McGonagall, każąc nam już wracać do naszych dormitorów. Fakt było już dosyć późno.

***

Na długiej przerwie razem z Cedrikem i paroma innymi gryfonami oraz puchonami przesiadywaliśmy na zewnątrz.
Nagle na korytarzu było można dobrze usłyszeć okrzykiwania 'Cuchniesz Potter' to znaczyło jedno. W naszą stronę podążał Harry.
Wszyscy już chyba wiedzieli, że posprzeczał się że swoim najlepszym przyjacielem Ronem.
Szybko podszedł do nas i zabrał ze sobą Diggory'iego.

Po chwili jednak blondyn wrócił z nie za wesołą miną.

- Co jest Ced? - spojżałam na jego lekko przerażone i zmartfione oczy.

-Potem ci powiem..- zza chłopaka zauważyłam Rona oraz Harrego, sprzeczających się. No to teraz napewno już każdy wie, że mają kłutnie.

-Co tak ostro Potter? - krzyknął Draco z drzewa.
Ten to zawsze musi dodać swoje 3 grosze..
I z tego wyszła kolejna kłutnia.
Gdy Harry już odchodził Draco wyjął z kieszeni szaty swoją różdzke i już miał wycelować w Pottera gdy..

-ANI MI SIĘ WASZ!- krzyknął psofesor Moody, rzucając zaklęcie na Malfoy'a. Z jednej chwili z wysokiego blądyna stał się małą, białą fretką. Lekko się tym przestraszyłam. Oczywiście wokół całego zdarzenia zebrała się cała widownia obserwójąc to ze śmiechem.
Mnie jednak tak do śmiechu nie było. Nie lubiłam przemocy. Odrazu pobiegła do szkoły i zobaczyłam Panią McGonagall.
Razem z nią wróciliśmy do całego incydentu.

-Profesorze Moody, co Pan wyprawia?

-Uczę.

-Czy to jest uczeń?

- W tej chwili to fretka.- powiedział nadwyraz spokojnie wkładając zwierzę w spodnie Crabbe'a.

-Niech profesor przestanie. - powiedziałam przestraszona.
Chodź dziwnie się z tym czułam. Broniłam włałanie Draco. Jednego z największych egoistów tej szkoły.
Choć wszyscy dookoła się śmieli mi, aż tak do śmiechu nie było.

Pani McGonagall, gdy tylko Alastor się odwrócił odczarowała Dracona.
Chłopak był niezmiernie przerażony, gdy tylko zobaczył Moody'iego jednak jego złość powróciła.

-Mój ojciec dowie się o tym!- tak, standardowy tekst Malfoy'a.

-Grozisz mi? GROZISZ MI?!- Profesor pognał za nim, a tleniono włosy uciekł jak najszybciej tylko mógł.

---------------------------------------------------------
Hej, hej, hej
Chciałam powiedzieć tyle. Chyba kupię sobie tlenioną fretke xD
A teraz wszystkiego dobrego, całusy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro