Rozdział 18: Krok w przeszłość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

19.08.20XX, 17:00

Heeded Law Office

*

Stanęłyśmy przed drzwiami do gabinetu mojego mentora. Byłam zdenerwowana...

Mieszkam z nim odkąd moi rodzice zginęli... Byłam w jego gabinecie setki, jeśli nie tysiące razy... Dlaczego więc tak trudno mi tam wejść...?

- Elyssa? - usłyszałam Mayę obok siebie. - Wiem, że to musi być dla ciebie trudne... Gdy zginęła moja siostra Mia, też nie mogłam sobie z tym poradzić... Ale Nick pomógł mi, dzięki czemu udało mi się z tym pogodzić. Tak więc... wierzę, że razem damy radę. Pomogę ci, tak jak Nick pomógł mi!

- Maya... Dzięki - uśmiechnęłam się lekko. - No dobrze... Po prostu... to zróbmy.

Wyjęłam z kieszeni mój komplet kluczy i za ich pomocą otworzyłam drzwi do gabinetu, po czym obie weszłyśmy do środka.

Gabinet był... pusty. Nie w znaczeniu umeblowania, bo pełen był eleganckich mebli... ale był pusty, bo był niczyi. . . . Jego właściciel już do niego nie wróci...

- Strasznie tu cicho... - szepnęłam. Bałam się przerwać ciszę.

- Prawda...

- No dobrze... Stanie nic nam nie da... Powinnyśmy spróbować coś znaleźć - spojrzałam w stronę regału z plikami z rozpraw. - Musimy przejrzeć wszystkie pliki z ostatnich dwóch lat... Niestety trochę tego jest, delikatnie mówiąc.

- Damy radę... Gdzie one są? - Maya podeszła bliżej.

- Jeśli dobrze pamiętam... Tam - wskazałam dłonią na pudło umieszczone na regale. - Pan Heeded odkładał je tam... Zbyt się wstydził przegranych, by móc na nie patrzeć.

- Oh... Rozumiem... Są dość wysoko... Jest tu gdzieś jakiś stołek albo coś?

- Nawet lepiej. Powinna leżeć za kanapą... - podeszłam do niej i sięgnęłam za mebel, po czym wysunęłam z niej małą, rozkładaną drabinkę. - Pan Heeded specjalnie tu chował drabinę, by nie stała na środku pokoju.

- Elyssa... To jest składana drabina - poprawiła mnie.

- A co to za różnica? 

- Eh...

- No dobrze... - ustawiłam drabinkę pod regałem i weszłam na nią, po czym sięgnęłam po karton. - OOF! Ciężki jest...

- Pomóc ci?

- Nie... Dam radę... - mocniej chwyciłam pudło i powoli zeszłam na dół, po czym postawiłam karton na podłodze. - Tu powinno być wszystko...

- Łał... Dużo tego! - Maya zaczęła wyjmować pliki. - Huh? Ostatni ma datę sprzed pół roku...

- Tak... Ostatnio coraz trudniej było mu zdobywać sprawy... Gdyby Phoenix miał taką reputację jak on, pewnie też miałby problem...

- A czasem i tak bywa ciężko... No dobrze, to przeglądamy?

- Tak... W sumie po to je zdejmowałam z półki.

*

Przez dwie godziny przeglądałyśmy pliki, szukając jakichś wskazówek.

- Ten chyba też pasuje - Maya podała mi jeden folder.

- Kolejny do kolekcji... - położyłam go na stertę innych dokumentów. - Wyjdzie chyba 9... To jakaś jedna trzecia całości. 

- Mhm... Myślisz, że coś będzie w którymś z nich?

- Kto wie... Może- Oh... - przerwałam, gdy spojrzałam na jeden z plików, który właśnie chwyciłam do rąk. 13.07.20XX... Sprawa sprzed dwóch lat... To...

- Elyssa? Co to? - Maya usiadła koło mnie.

- To jest... ta rozprawa... To jest rozprawa, od której zaczęły się te wszystkie porażki - powiedziałam i powoli otworzyłam plik. - Pewien mężczyzna, Kaito Mujitsuno, został oskarżony o morderstwo... Mój mentor miał go bronić... Niestety prowadzący sprawę prokurator był tak bezlitosny, że pokonał go w 20 minut... To była pierwsza przegrana... A za nią poszły kolejne.

- Oh... Zaraz... - dziewczyna praktycznie wyrwała mi dokument z rąk. - Prokuratorem był Manfred von Karma?!? Łał... Nic dziwnego... On wszystkich tak miażdżył... Dopiero Nick go pokonał, i to jakiś rok temu!

- Tak, wiem... Wiesz co... - wstałam. - Nie wiem, czemu, ale mam dziwne przeczucie że ten dokument może mieć największe znaczenie z tych wszystkich. Pierwsza przegrana rozprawa, i to w tak krótkim czasie... To na pewno pozostawiło uraz.

- Mhm... 

- Cóż... Nie sądzę, by coś więcej tu było - spojrzałam na leżące wszędzie pliki. - Nie pozostaje nam nic innego jak tylko wrócić na rozprawę i pokazać to wszystko.

- Jesteś pewna?

- Szczerze? Nie - popatrzyłam na nią. - Ale nie mam wyboru. Będę walczyć, bez względu na wszystko! Los pana Bendā zależy od nas!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro