4.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Regulus czekał na swojego brata w jego pokoju. Martwił się, bo Sirius długo nie wracał. Mogło to oznaczać dla niego kłopoty, jednak udało mu się wrócić na czas. Starszy Black był podpity, wszedł po cichu do domu i zakradł się do pokoju. Nie spodziewał się zobaczyć tam brata, którego nie zauważył początkowo w ciemności. Przestraszył się widząc ludzką sylwetkę w ciemności. Modlił się, żeby nie była to matka.

- Cholera, Regulus, co ty tu robisz? - szepnął zły.

- Martwiłem się o ciebie. Gdzie byłeś? - odszepnął ze smutkiem.

- Nic mi przecież nie jest, widzisz? - machnął rękami wskazując na całego siebie.

- Nie chodzi o to czy coś jest, ale co może być. Gdzie byłeś cały dzień?

Sirius wywrócił tylko oczami.

- Zobaczyłem się ze znajomym. Nie będę siedział cały dzień w domu tak jak ty.

- Nie byłem cały czas w domu, wyszedłem i nawet kogoś poznałem.

- Nie obchodzi mnie to, wyjdź już. Idę spać - prychnął i zaczął się rozbierać.

- Ja się o ciebie martwię... - Reggie jeszcze bardziej posmutniał.

Starszy brat zaczął powoli tracić cierpliwość, zdarzało mu się to bardzo szybko. Nie lubił spędzać czasu z Regulusem, raczej było to coś, co musiał robić. Bronił go od małego, ale miał już tego dość, szczególnie kiedy ostatnimi czasy za często popierał matkę w strachu przed karą, a on nie tolerował tchórzostwa.

- Idź już sobie. Jestem zmęczony.

Dotknięty tymi słowami Regulus wstał i wyszedł z pokoju. Podszedł prosto do siebie, gdzie mógł sobie delikatnie popuścić, nikt w końcu nie widział tam jego słabości. Z oczu pociekły mu łzy, którym dał spłynąć po policzkach. Jak zawsze Siriusa nie interesuje jego życie, tylko on sam. Nikogo nie obchodzi co stało się u niego. Może zaciekawi to Lily.

***

Nocą do miasteczka przybył jeszcze jeden wczasowicz, który nie znalazł się tam z własnej woli, a woli ojca. Barty został odprowadzony do domu cioci przez jedną z asystentek jego ojca. Nie lubił żadnej z nich, były młode, ładne i nie do końca mądre. Wykorzystywał to w miarę często, ale Agatha była jedyną z głową na karku. Nie pozwoliłaby mu uciec, tak samo ciocia

- Doskonale wiesz czemu tu jesteś - powiedziała oschli kiedy byli już w środku domu. - Musisz nauczyć się żyć jak człowiek i nie mówię tu teraz o twoich „powinnościach" - pokazała palcami cudzysłów. - Nie tylko reputacja twojego ojca jest ważna, ale też twoje zdrowie i przyszłość. Może tutaj wreszcie się ogarniesz.

Chłopak tylko wywrócił oczami. Nie chciał nic zmieniać, pasowało mu to co miał, lubił imprezy i zażywanie różnych substancji. Nie do końca potrafił się odnaleźć w rzeczywistości, wolał się bawić, udawać, że wszystko jest super.

- Słuchasz mnie w ogóle? - pstryknęła palcami przed jego twarzą.

- Tak, tak, słucham - odpowiedział od niechcenia.

- Oby te wakacje wreszcie coś zmieniły. Naprawdę marnujesz sobie życie - westchnęła. Agatha go rzeczywiście lubiła, nie to co większość asystentek, zależało jej na nim, ale on nie mógł tego dostrzec. - Idź już lepiej do pokoju i się wypakuj.

- Twój pokój to ten na poddaszu, rozgość się. Czeka na ciebie już tam świeża pościel i ręczniki - odezwała się ciotka. Zawsze odnosił wrażenie, że nawet pod otoczką z miłych słów chowa się prawdziwy demon.

Chłopak puścił im jeszcze nieprzyjemne spojrzenie, wziął torbę i ruszył schodami na górę. Nie przejmował się pogróżkami czy zasadami panującymi w domu. Wiedział, że wszędzie może zrobić cokolwiek, żeby wkurzyć ojca. Taki miał właśnie plan. Wkurzyć go jeszcze bardziej.

Najpierw wszedł na pierwsze piętro, a potem na poddasze. Ściany były pokryte kwiecistymi tapetami odchodzącymi już od ścian, a podłoga skrzypiała ze starości. Dobrze pamiętał brązowe meble i zapach starego domu, którego tak nie lubił. Pobyt tutaj rzeczywiście był dla niego jak za karę. Będzie przez większość czasu pewnie poza domem, żeby nie musieć znosić tego miejsca. Rzucił rzeczy na podłogę. Oczywiście pościel znowu musiała być wzorzysta i koronkowa, ręczniki też wyjęte z babcinej szafy. Może było to modne, ale nie dla niego, wolał prostą pościel, jednokolorową, najlepiej szarą, nie brudziła się tak jak biała i nie było wszystko tak widoczne jak na czarnej. Nie chciało mu się już myć, rzucił się na niskie łóżko lekko uderzając się o niski sufit. Od razu przeklął. Przynajmniej tu były deski, a nie te okropne tapety.

Długo nie mógł zasnąć, słyszał jeszcze szczątki rozmowy cioci i Agathy. Nie obchodziło go co mówią, bo doskonale zdawał sobie sprawę o czym rozmawiają. Polityka i jaki to on jest niedobry dla swojego ojca. Słyszał jeszcze jak auto odjeżdża a ciotka idzie spać mówiąc coś jeszcze do siebie i wołając, że ma nadzieję, że już śpi. Później przez jakiś czas myślał, że zwyczajnie nie może zasnąć przez natrętne myśli, ale potem zdał sobie sprawę, że to przez okropny gorąc panujący w pomieszczeniu. I on tu ma wytrzymać całe wakacje?

***

Regulus następnego dnia po przebudzeniu myślał tylko o tym co się będzie działo tego dnia oraz o Lily. Nie mógł się doczekać ponownego spotkania z nią, do tego wszystkiego miała pożyczyć mu jakąś książkę, wreszcie coś, co mógłby przeczytać bez większego zagłębiania się w treść. Ubrał się wygodnie, na wszelki wypadek pod spód ubrał też kąpielówki by wskoczyć do jeziora jak będzie zbyt gorąco. Dzielnie zniósł śniadanie z rodziną i przed wyjściem powiedział matce gdzie idzie. Nie chciał powiedzieć jej co konkretnie będzie robił, dlatego delikatnie skłamał, że idzie się przejść.

Sam nie wiedział czemu uśmiecha się po prostu idąc nad jezioro. Czuł się szczęśliwy, nie potrafił tego ukryć, a to nie było do niego podobne. Czuł się znowu jak kilka lat temu idąc znowu bawić się z Jamesem, ale tym razem miał Lily, którą zaczął się przyjaźnić.

Ona też uśmiechała się do siebie idąc na spotkanie z nim. Rano jak tylko wstała to szybko się ubrała, zgarnęła koszyk, który przygotowała sobie dzień wcześniej, chwyciła kanapkę ze śniadania i wybiegła z domu rzucając szybko rodzicom gdzie idzie. Chciała znaleźć się jak najszybciej przy jeziorze z pięknym chłopakiem. Może za dużo sobie wyobrażała, ale nie obchodziło ją to. Na swoje nieszczęście zatrzymał ją znajomy głos wołający jej imię. Całkowicie zapomniała o ostatniej sytuacji, która zaszła między nią a jej przyjacielem Severusem. Zastygła w bezruchu.

- Nie mam teraz czasu, Sev... - powiedziała szybko.

- Lily, proszę, porozmawiajmy... Nie chciałem, żeby tak to wyszło. Nie chciałem, żebyś poczuła się dziwnie - było mu bardzo przykro.

- To już nie ważne - wywróciła oczami i odwróciła się do niego. - Nie chcę Cię ranić dając ci nadzieję albo rozkochując Cię bardziej. Myślę, że powinniśmy zrobić sobie przerwę na wakacje - bardzo lubiła swojego przyjaciela i wiedziała, że jest samotny, a jednak nie chciała z nim przebywać w wakacje. Od jakiegoś czasu już nie przepadała za nim jak wcześniej, wiele się między nimi zmieniło, nie byli już dziećmi.

- Daj mi szansę, możemy o tym zwyczajnie zapomnieć i żyć dalej. Nie chce cię tracić...

- Przepraszam, ale muszę już iść. Nie szukaj mnie już.

Nie dała mu dokończyć. Odwróciła się i odeszła w stronę jeziora. Chciała jak najszybciej się tam znaleźć.

Regulus na nią już tam czekał. Tym razem to on siedział lekko zgarbiony na molo patrząc na jezioro, od którego odbijało się światło słoneczne. Jego sylwetka była przez to trochę ciemniejsza, otaczana przez jasność. Wstrzymała na chwilę oddech. Zostawiła właśnie przyjaciela na rzecz wciąż nieznajomego chłopaka. W tamtym momencie uważała to za dobrą decyzję.

- Cześć, Reggie! - cała uśmiechnięta ruszyła w jego stronę. - Przyniosłam kilka rzeczy i książkę, którą ci obiecałam.

- Hej - odwrócił się do niej z lekkim uśmiechem. - Nie mogłem się doczekać aż przyjdziesz.

Zaśmiała się na to lekko.

- Właśnie teraz przyszłam.

Odłożyła koszyk, z którego najpierw wyjęła koc. Rozłożyła go na deskach, usiadła i wyciągnęła dwie książki.

- Jedna dla mnie, a druga dla ciebie - podała mu jedną, przygotowaną dla niego.

Chłopak się uśmiechnął szerzej w wziął od niej książkę. Najpierw przyjrzał jej się uważnie. Chciał zapamiętać dokładnie jak wygląda okładka. Kiedy już wszystko przeanalizował, otworzył książkę i zaczął czytać. Lily chwilę się mu przyglądała, była ciekawa jakiejś reakcji, niestety nie dostała jej. Wzięła się za swoją książkę. Nie skupiała się za bardzo na lekturze rozmyślając o rozmowie, którą potem przeprowadzi z Regulusem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro