21.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thomas:

Z samego rana poszliśmy z Liamem na zajęcia, wstaliśmy specjalnie wcześniej by podlać nasze grządki i poszliśmy na uczelnię. Było mi trochę głupio przez ten alarm, swoją drogą nie wiedziałem że coś takiego istnieje, gdybym wiedział nie stanąłbym pod nim. Ale Dylan powiedział, że weźmie to na siebie i nas wybroni, ogólnie było mi wstyd za tamten wieczór. Dopiero w poniedziałek poczułem się dobrze, niedziela była dniem beznadziejnym, przesadziłem w sobotę z alkoholem i wszystkim.

- Gdy byliśmy w klubie wyłączyły mi się hamulce - przyznałem, gdy szliśmy z Liamem do szkoły. Na samo wspomnienie tego wieczoru zrobiło mi się wstyd, jak ja się zachowywałem...

- Wiem, widziałem. Ale pilnowaliśmy was - wspomniał Liam.

- Wstyd mi, ale alkohol mi uderzył do głowy no i jakoś dobrze się bawiłem z Dylanem, nie umiałem mu odmówić nawet tańca na tym stole. Musieliśmy wyglądać jak debile.

- Wiesz, to normalne w takich miejscach. Dużo osób tam szalało, więc wiesz. Tak w ogóle... Ah... Wiesz, w klubie całowaliśmy się z Brettem - powiedział Liam, a ja aż przystanąłem w miejscu.

 - I ty mi dopiero to mówisz? - zbulwersowałem się, no taka informacja, a ja się dopiero dowiaduję.

- Wstydziłem się jakoś.

- A czego tu się wstydzić. Ale super... Coś z tego będzie? - spytałem zainteresowany, Brett wydawał się fajnym chłopakiem i z Liamem fajnie razem wyglądali.

- Nie wiem. Dziś po zajęciach Brett powiedział, że po mnie przyjedzie i pojedziemy coś zjeść. Nie będziesz zły na mnie? - spytał lekko speszony.

- Zły? No coś ty, cieszę się - powiedziałem szczerze, widziałem jak Liamowi się podoba Brett, więc super że gdzieś wychodzą. Mi się podobał Dylan, ale co z tego, skoro on nie wykazywał mną większego zainteresowania niż koleżeńskie i mogłem zapomnieć o czymkolwiek większym z nim. A szkoda, Dylan był szalony, bezpośredni i czułem się przy nim świetnie, jakby uwalniał moje hamulce i mógłbym stać się sobą. Ale tylko przy nim miałem większą odwagę, gdy byłem sam raczej nie lubiłem się zbytnio wychylać. 

Dzień zaczynaliśmy zajęciami laboratoryjnymi, których nie mogliśmy się doczekać. Gdy profesorka pytała o znaczenie zdrowotne niektórych ziół tylko my się zgłaszaliśmy, nikt nie wiedział, nawet dostaliśmy plusy za aktywność. My byliśmy z tym dosyć obeznani, bo we wspólnocie leczyliśmy się ziołami, stąd nasza obszerna wiedza w tym temacie.

Potem mieliśmy zrobić preparat z ziół, zerkaliśmy do osób siedzących obok, nie mieliśmy z takimi rzeczami nigdy do czynienia, ale szybko nam poszło. Liam co jakiś czas się szczerzył do telefonu za sprawą Bretta który do niego pisał.

- Ciekawe jak przebiegnie randka - szepnąłem do niego.

- To nie randka.

- A co? A co jak nie randka? - spytałem, Liam przybrał minę zakłopotanego i się chwilę zamyślił.

- Thomas, co się robi na randkach? - spytał przerażony chłopak.

- Hm... Nie byłem nigdy, ale wydaje mi się, że się z kimś całuje, trzyma za rękę i tym podobne - powiedziałem rozmarzonym głosem, marzyłem zawsze by iść na randkę, ale nikt mnie nigdy nie zabrał i zapewne nie zabierze. 

Ćwiczenia trwały, ale my mieliśmy już wykonane preparaty i czekaliśmy w sumie aż reszta skończy, więc postanowiliśmy ten wolny czas wykorzystać.

- Sprawdzę w internecie co się robi na randce - szepnął Liam i wyjął telefon. Wspólnymi siłami odpaliliśmy internet i wpisaliśmy hasło, które brzmiało nieco głupio, a mianowicie: "co się robi na randce", po czym weszliśmy na jakąś stronę, nagle na całą sale rozbrzmiał z telefonu Liama męski głos:

- Problemy z erekcją? Chcesz by trwała dłużej i zadowoliła twoją kobietę?  - gwałtownie klikaliśmy w telefonie by to wyłączyć, ale dopiero po chwili to nastało, wszyscy w sali na nas patrzyli i się śmiali, nawet prowadząca nie kryła rozbawienia.

- Takie rzeczy może po lekcjach, panowie - powiedziała na co zrobiliśmy się czerwoni jak buraki, Liam odłożył telefon i postanowił go nie tykać do końca lekcji. Mnie z jednej strony ta sytuacja bawiła, ale z drugiej strony czułem się jak debil, wszyscy nadal zerkali  i się śmiali, a to nie nasza wina, my tylko chcieliśmy poczytać co się robi na randce, a tu włączyło się nam coś takiego, do tego tak głośno, była to chyba jakaś reklama. Z niecierpliwością czekaliśmy na skończenie zajęć, bo było nam wstyd za tę reklamę, gdy tylko zajęcia dobiegły końca z ulgą opuściliśmy salę laboratoryjną.

Po zajęciach Liam czekał na Bretta, a ja poszedłem do akademika. Dobrze, że na co dzień mieszkałem z Liamem, bo sam bym się zanudził, siedzenie tu samemu byłoby bardzo dołujące. Gdy coś zjadłem i naprawdę nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić napisał do mnie Dylan z zapytaniem czy wpadnę na oglądanie meczu. Uśmiechnąłem się i oczywiście z największą chęcią złożyłem wizytę Dylanowi.

- Pomyślałem, że może obejrzysz ze mną mecz. Bretta wcięło z Liamem - powiedział i zaprosił gestem do pokoju, na łóżku leżał laptop i stał ten dzbanek z rurami jak to określił Liam, ten dzbanek do palenia, nie wiem nadal jak się to nazywa. No i oczywiście piwo, które Dylan mi wręczył. Niezbyt chciało mi się pić, ale nie wypadało odmawiać. W międzyczasie Dylan poduczył mnie jeszcze obsług telefonu i tych dziwnych aplikacji, rzecz jasna nie wspomniałem mu o dzisiejszej akcji na zajęciach z tą wstydliwą reklamą. Swoją drogą ludzkość wymyśliła nawet leki wspomagające erekcję? U nas raczej używało się do tego niektórych mieszanek ziołowych, dlatego się zdziwiłem.

- Dobrze, że Brett się z kimś spotyka, bo jak jest długo sam to mu odpierdala - wspomniał brunet otwierając puszkę z piwem, która wydała z siebie charakterystyczny dźwięk.

- W jakim sensie odpierdala?

- Czepia się wszystkiego, poważnieje. Mam nadzieję, że uda mu się z Liamem. A Liam ma wobec niego poważne zamiary? - spytał. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, ale nie było to też jakąś już wielką tajemnicą, skoro spotkali się na jakby randkę.

- Tak, poważne - przytaknąłem.

- No i świetnie, Liam jest chociaż normalny, nie to co jego była lafirynda - wspomniał Dylan. Cisnęło mi się na usta by go zapytać czy się z kimś spotyka mimo tego co mówił mi Liam, że Dylan do związku nie bardzo ale jakoś nie miałem odwagi. 

To co mi Liam mówił nie zniechęcało mnie, Dylan był taką osobą, z którą chciałem spędzać dużo czasu, przy której czułem się świetnie i która mi się po prostu podobała. Po chwili cudowny wieczór spędzony we dwoje prysł, bo przyszedł Minho ze Scottem którzy z nami zasiedli i nagle zrobiło się głośno, bo zaczęło się głośne komentowanie meczu zapijane piwem i gadanie Dylana do telefonu by to wrzucić na instagram. Często to robił, mówił że dużo osób go obserwuje i często wstawia jakieś relacje, ta akurat była z meczu. Taki fajny wieczór zamienił się w... No właśnie.

Po chwili Minho wrócił z łazienki i powiedział, że William, ten jak to go nazywa Dylan "kujon" jest w naszej łazience i chyba poszedł się umyć.

- Co on robi w kiblu na tym piętrze - zastanowił się Scott.

- Oh, nieważne co robi. Ważne, że ja mam pomysł. Aldonka wchodzi do akcji - powiedział po czym ruszył do szafy i wyjął z niej dmuchaną lalkę ubraną w samą bieliznę, z której już trochę zeszło powietrze, chłopaki zaczęli się śmiać, a jak dla mnie to zabawne zbytnio nie było. Co więcej byłem zdegustowany. 

- Minho, pompuj, ja nie dam rady - powiedział Dyl, więc azjata wziął się do roboty. 

- Po co ci to? - spytałem wskazując na lalkę.

- Wiesz Thomas, jak Dylanowi żadna nie chce dać to do akcji wchodzi Aldonka - wyjaśnił Scott.

- Ej, nieprawda. Mi nie odmawiają Scott, nie to co tobie. Aldonka jest ważną lokatorką, czasem bierzemy ją na imprezy i robimy żarty - wyjaśnił brunet.

Poczułem się niezbyt fajnie, bo Dylan znowu utwierdził mnie w przekonaniu, że seks jest dla niego bardzo ważny, ale nieważne z kim. Postanowiłem robić dobrą minę do złej gry i udawać, że jest wszystko w porządku, że mnie również ta dmuchana lalka bawi i ogólnie, że jest super. 

Gdy lalka została napompowana poszliśmy do łazienki do miejsca, gdzie znajdywały się kabiny z prysznicami. Dylan oczywiście postanowił wszystko nagrać, by to potem pokazać Brettowi. 

Po zostawionych przed kabiną klapkach wiadomo było gdzie jest William. Ja nie miałem zamiaru brać w tym udziału, nie lubiłem takich zachowań jak poniżanie kogoś czy wycinanie głupich kawałów, nie było to według mnie w porządku, ale chciałem się przypodobać Dylanowi, więc udawałem, że mnie to również bawi i ciekawi. 

Minho wrzucił górą dmuchaną lalkę, która wpadła do kabiny i po chwili usłyszeliśmy pisk chłopaka, który się zapewne przestraszył, i wcale mu się nie dziwię, też bym się wystraszył gdybym się mył, a z góry spadłoby na mnie coś dużego.

Chłopaki się zwijali ze śmiechu na pisk chłopaka, ja grzecznie czekałem na rozwój sytuacji oparty o ścianę. Po chwili z kabiny wyszedł William z lalką w dłoni i rzucił nią w Dylana.

- Co, twoja pierwsza dziewczyna? - spytał Dyl.

 - Jesteś taki obleśny, tylko ty możesz trzymać takie obrzydliwe rzeczy - warknął poirytowany chłopak zasłaniając się ręcznikiem.

- Coś mokra ta lalka, czyżbyś pierwszy raz próbował kogoś zaliczyć? - spytał Dylan.

Poirytowany William nic nie odpowiedział tylko wyszedł z hukiem z łazienki zabierając swoje rzeczy i trzasnął z całej siły drzwiami okazując w ten sposób swoje wkurzenie. Chłopaków to bardzo bawiło, jak dla mnie to było niedojrzałe. 

- Wysyłam do Bretta i na insta - powiedział Dylan zalewając się łzami śmiechu.

- Już chyba nie przyjdzie do tej łazienki - podsumował Scott. 

Gdy towarzystwo się już wyśmiało wróciliśmy do pokoju Dylana, nie miałem odwagi mu powiedzieć by dał temu chłopakowi spokój. Dylan miał zbyt dużą siłę przebicia i zbyt dużą pewność siebie. Spędziliśmy resztę wieczoru na oglądaniu meczu, jednak mi się już nie chciało z nimi siedzieć i postanowiłem wrócić do siebie i porobić notatki na zajęcia, to będzie bardziej pożyteczne. 

Zaparzyłem sobie ziół i zabrałem się za robotę, dochodziła dwudziesta pierwsza, a Liama nadal nie było. Pewnie dobrze się bawi z Brettem. Zazdroszczę mu, ja nawet nie mam co liczyć na to, że ktokolwiek mnie zabierze na randkę a już szczególnie mój obiekt westchnień, który jednocześnie mnie pociąga i zniechęca swoim szczeniackim zachowaniem. 

Późnym wieczorem usłyszałem jak zamek w drzwiach się przekręca, domyśliłem się, że to musi być Liam. Najpierw wszedł wielki bukiet kwiatów, a za im mój przyjaciel. Aż otworzyłem buzię ze zdziwienia na te piękne kwiaty, tak bardzo zazdrościłem Liamowi.

- Ale piękne - powiedziałem i od razu wyjąłem wazon i nalałem do niego wody. Liam wstawił bukiet i wyglądał jakby przyleciał z innej planety, był rozmarzony, z przysłowiową głową w chmurach.

- Było tak super - westchnął Liam i nalał sobie soku. Czekałem jak na szpilkach aż mi coś opowie. 

- Najpierw byliśmy na kolacji, potem na spacerze w takim pięknym parku i było tak romantycznie - wspomniał chłopak, słuchałem jego opowieści z uśmiechem na twarzy, to co opowiadał było tak bardzo romantyczne. Z tego co mówił Liam, Brett go traktował bardzo dobrze i raczej na poważnie. Liam tak czy siak był bardzo zauroczony. 

Gdy skończyliśmy rozmawiać położyłem się do łóżka, ale nie spałem. Nie mogłem, postanowiłem przejrzeć profil Dylana na instagramie. Oczywiście robiłem to z największą ostrożnością by nic nie nacisnąć i nie narobić hałasu, od razu włączyłem tryb cichy by obyło się bez większych niespodzianek. 

Wszystkie jego zdjęcia miały po kilkaset serduszek i mnóstwo komentarzy, większość była od dziewczyn, które zachwycały się jego wyglądem. Wiedziałem, że nie mam u niego szans, mógł mieć praktycznie każdego, więc dlaczego miałby się zainteresować akurat mną. Obejrzałem nawet relację z dzisiaj gdy komentował mecz, wrzucił nawet filmik kompromitujący tego chłopaka na którego się uwzięli. Mógł to sobie darować, naprawdę. No cóż, jeśli dalej tak pójdzie Liam pewnie będzie z Brettem i będą szczęśliwą parą, a ja będę samotny i będę patrzył jak Dylan sobie sprowadza kogo chce na noc. 

.

.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro