22.
Brett:
Po randce z Liamem wróciłem do mieszkania, Dylan czekał na mnie specjalnie by się czegoś dowiedzieć. Oczywiście po domu walały się butelki, bo oglądali z chłopakami mecz i wykręcili numer Williamowi, o czym zdążyłem się dowiedzieć z instagrama.
- Jak było, opowiadaj - nalegał Dylan gdy tylko wszedłem do domu, nawet nie zdążyłem zdjąć butów czy kurtki.
- Fajnie, byliśmy na żarciu i na spacerze i...
- Ruchaliście się? - spytał bezpośrednio. No tak, od tej informacji powinienem zacząć, przecież Dylana to interesuje najbardziej.
- Nie - powiedziałem stanowczo i od razu otworzyłem okno w swoim pokoju, bo zapach alkoholu oraz dym się unosił w całym powietrzu.
- Jak to nie? To co wyście tyle robili? - spytał oburzony. Odwróciłem się i popatrzyłem w jego stronę. Wziąłem głęboki wdech i starałem się na niego nie wydrzeć, opanować, wyjaśnić w spokoju.
- Dylan. Nie każdy na pierwszej randce się rucha. Rozmawialiśmy i tyle - wyjaśniłem. Dyl wyglądał na zawiedzionego, bo myślał, że mu coś opowiem ciekawszego.
- Ja bym na twoim miejscu zaruchał - powiedział i się oparł o futrynę zakładając ręce na piersiach.
- Ale mi na tym nie zależy. Chcę kogoś sobie znaleźć, a nie zabawkę na jedną noc. A Liam jest w porządku i nie mam zamiaru mu na razie tego proponować, nie jesteśmy nawet razem, nie będę wyskakiwał z czymś takim. Zresztą on na pewno jest prawiczkiem i nie mam zamiaru go płoszyć ani zmuszać.
- Jak tam chcesz... Ale ja...
- Kurwa wiem, ty być kogoś wyruchał i zostawił. Wiem Dylan - powiedziałem wkurzony, no ileż można drążyć temat i to jeszcze taki.
- Dobra, nie unoś się. Luz. Pójdę już spać - powiedział i poszedł. Podniósł mi ciśnienie, on tylko o jednym a nie każdy żyje tak ja on. Co on może o tym wiedzieć jak nawet nigdy z nikim nie był. Tego wieczoru już nie rozmawialiśmy, chyba widział że mnie wkurwił.
Rano trzeba było iść na zajęcia, wstałem nawet z chęcią, bo na myśl o wczorajszym spotkaniu z Liamem uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy. Zaczęliśmy pisać smsy i w ogóle miałem więcej chęci do czegokolwiek.
- Co się cieszysz do telefonu? - spytał Dylan gdy jedliśmy śniadanie.
- Romansuję - wyjaśniłem.
- Ah tak. To doradź mi chociaż który filtr na zdjęcie na insta - powiedział brunet przysuwając mi swój telefon. Wspólnie wybraliśmy filtr na zdjęcie, dla Dyla to było bardzo ważne.
- Wczorajszą relację z Willem i Aldonką obejrzało ponad tysiąc osób - powiedział zachwycony.
- Nieźle.
- Ale i tak zasięgi mi jakoś spadają... Zrobimy imprezę i zrobimy patostreama z imprezy. Na żywo, dawno nie było na żywo - stwierdził Dyl.
Wiedziałem, że dla niego instagram i ten jego profil był bardzo ważny, często chodziliśmy na jakieś sesje zdjęciowe i pomagałem Dylanowi robić jakieś pranki chociażby kujonowi żeby więcej ludzi oglądało jego patorelację. Jarało go gdy ludzie mu komentowali zdjęcia, i miał nawet kilka współprac z tego.
Gdy się wyszykowaliśmy poszliśmy na zajęcia. Dylan był na zajęciach zajęty czytaniem komentarzy pod nowym zdjęciem, no a ja oczywiście robieniem notatek. Po zajęciach miałem mieć trening, więc Dylan zapowiedział że na pewno się zjawi i zabierze ze sobą amiszów o ile będą chcieli. Zapytałem Liama czy mają ochotę wpaść na trening i czekałem na odpowiedź.
- Dylan - szepnąłem do chłopaka odłożył telefon i przysunął się bliżej - Tylko ty nie gadaj jakichś bzdur Liamowi. Bo ja relację z nim biorę na poważnie i się jakoś obawiam.
- Nic nie powiem. No, może ewentualnie, że chcesz go rozdziewiczyć - powiedział na co uderzyłem go w ramię - Żartowałem. Nic nie powiem.
Mimo zapewnień Dylana i tak się obawiałem, że coś palnie, a nie chciałem by spłoszył Liama. Naprawdę zaczynałem coś do niego czuć i zaczął mi się podobać, był zupełnie inny niż moja była dziewczyna. Liam był skromny i taktowny, chciało się z nim spędzać czas i nie rozpaczałem już nawet po tym, że rozstałem się jakiś czas temu z dziewczyną.
Liam:
Dzisiaj z Thomasem mieliśmy wolne od zajęć, od rana chodziłem z motylami w brzuchu, nie mogłem zapomnieć o mojej pierwszej randce w życiu. Byłem wręcz zauroczony Brettem. Jednak po głowie mi ciągle chodziły myśli odnośnie rodziców, byłem ciekaw jak sobie radzą i w ogóle ciekawiło mnie co we wspólnocie. Owszem, żyło mi się tu wspaniale, ale jakiś tam sentyment pozostał, a najgorsze jest to, że nie ma możliwości nawet skontaktowania się z nikim stamtąd, bo przecież zostaliśmy wygnańcami.
Po śniadaniu postanowiliśmy zrobić z Thomasem pranie. Zeszliśmy na piętro gdzie znajdowała się pralnia do której ruszyliśmy z koszami pełnymi prania.
- Do tej pory nie mogę się przyzwyczaić do zapalania światła - powiedziałem szukając włącznika. To było coś tak bardzo egzotycznego.
Thomas wyjął karteczkę, na której mieliśmy rozpisane jak nastawić pranie i niczego nie zepsuć. Wpakowaliśmy nasze rzeczy i daliśmy proszku oraz płynu.
- Genialne urządzenie - zachwycił się Thomas, też mi się bardzo podobało, że wystarczy wrzucić rzeczy, a ta maszyna sama pracuje. Jednak włączyliśmy guzik i pralka nie prała. Raz jeszcze nacisnąłem, ale nic, nawet nie drgnęła. Popatrzyliśmy po sobie zdziwieni i lekko przestraszeni, wpadłem w panikę, że zepsuliśmy pralkę akademikową.
- Co teraz - powiedziałem.
- Nie wiem, Liam, zepsuliśmy pralkę - powiedział zrozpaczony Thomas przyglądając się urządzeniu.
- Może pójdę zobaczyć czy jest Scott lub Minho? Może to się da naprawić - powiedziałem spanikowany po czym pobiegłem na górę po któregoś z chłopaków. Otworzył mi Scott.
- Jak to nie działa? - spytał gdy mu opowiedziałem o wszystkim.
- No nie działa, zrobiliśmy wszystko zgodnie z naszą instrukcją, a ona nie pierze - streściłem po krótce. Scott zszedł za mną do pralni, a po drodze chyba z pięć razy mnie uspokajał że na pewno wszystko da się naprawić.
Thomas chodził spanikowany w kółko po pralni, mieliśmy nadzieję, że Scott nam pomoże. Popatrzył na pralkę, po czym podszedł i podłączył jakiś kabelek.
- Nie była podłączona do prądu - oznajmił lekko rozbawiony całą sytuacją.
- J-Jak to? - spytał Thomas.
- Jak jej nie podłączycie, to ona nie zadziała. Tak jak z ładowaniem telefonu - ładowarkę trzeba podłączyć do prądu - wyjaśnił, po czym połączyłem fakty i zrozumiałem już o co chodzi. Cholernie mi ulżyło, że nie zepsuliśmy tej pralki, ale że po prostu ją ktoś odłączył od prądu.Gdy nastawiliśmy pranie i pralka zadziałała z ulgą wróciliśmy do mieszkania, nadal byłem lekko poddenerwowany.
- Sami byśmy zginęli... Dobrze, że chłopaki nam pomagają - stwierdził Thomas.
- Noo, naprawdę, czuję się tu czasem zagubiony.
- Dylan dzwoni - powiedział Thomas wskazując na telefon - Nie mogę odebrać - powiedział spanikowany. Wspólnymi siłami udało nam się odebrać dotykowy telefon.
- Hej, dzwonię by spytać czy chcecie jechać potem ze mną na trening Bretta? - spytał brunet, natomiast Thomas na samo to, że rozmawia z Dylanem zrobił się czerwony na twarzy.
- Tak, możemy pojechać - powiedział mój przyjaciel zerkając na mnie i puścił mi oczko, bo wiedział że mi by na tym bardzo zależało, by pójść na trening Bretta.
Potem wspólnymi siłami rozłączyliśmy się, telefony dotykowe były naprawdę ciężkie w obsłudze, trzeba było uważać by nic nie kliknąć przez przypadek tak jak my ostatnio na zajęciach gdy na całą salę włączyła mi się reklama leku na potencję.
- Popatrzysz sobie na Bretta - powiedział blondyn, uśmiechnąłem się mimowolnie, bo Brett był tak bardzo przystojny, totalnie trafiał w mój gust. Do tego był przemiły i chciało się z nim spędzać czas.
- A ty na Dylana - odpowiedziałem.
- Na Dylana, który nie jest mną w żadnym stopniu zainteresowany, tak - dodał o chwili. No w sumie mogłem się ugryźć w język, bo dla Thomasa to nie był zbyt przyjemny temat.
- Sorki. Może coś kiedyś ulegnie zmianie... - westchnąłem, chociaż wiedziałem że szanse są niewielkie, Brett mi mówił że lepiej żeby Thomas się nie kręcił koło Dylana, bo Dylan nie potrafi z nikim być i go tylko wykorzysta i skrzywdzi, a ja jak wiadomo chciałem jak najlepiej dla mojego przyjaciela.
Jeszcze mieliśmy czas by podlać nasze grządki i rozwiesić pranie i zaczęliśmy się szykować na ten trening. Wewnętrznie skakałem z radości, że bezkarnie będę mógł pogapić na mój obiekt westchnień.
Za jakiś czas przyjechał po nas Dylan, i pojechaliśmy na trening wcześniej zajeżdżając do bankomatu. Dylan miał nas nauczyć wybierać pieniądze, bo dostaliśmy przelewy z uczelni, a nie mieliśmy pojęcia jak obsłużyć tę maszynę która sama z siebie po włożeniu karty i wpisaniu kodu wypłaciła nam gotówkę, kolejny wynalazek ludzkości pod którego wrażeniem byłem. Byłem bardzo wdzięczny Dylanowi i Brettowi za pomoc nam w tym wszystkim i naukę życia w tak zaawansowanym technologicznie świecie.
Po załatwieniu sprawy w bankomacie pojechaliśmy na studencki stadion. Weszliśmy na niewielkie trybuny i usiedliśmy na samym przodzie, co bardzo mnie satysfakcjonowało.
Thomas usiadł oczywiście w środku chcąc być blisko i mnie i Dylana, który właśnie się wgapiał w jakąś skąpo ubraną dziewczynę, której spodenki ledwo zasłaniały tyły, a chłopak się tak tam gapił jakby zapomniał o bożym świecie. Całe szczęście, że Thomas tego nie zauważył, bo coś robił w telefonie, zapewne by mu się zrobiło przykro.
Po chwili rozpoczął się trening, Brett na mój widok pomachał ręką i się uśmiechnął, oczywiście byłem podekscytowany całą sytuacją i mało co nie poderwałem się z miejsca.
- Kurwa no tego za wiele - powiedział Dylan przykuwając tym naszą uwagę po czym wskazał głową na dziewczynę, która właśnie przyszła na trybuny.
- To była Bretta - powiedział, no tak, faktycznie widziałem ją kiedyś, zaniepokoiło mnie jedynie po co ona tu przyszła.
- Idę ją wygonię - powiedział stanowczo brunet po czym wstał i podszedł do dziewczyny, z daleko widać było, że nie jest to przyjemna rozmowa.
- Ciekawe po co przyszła - szepnął Thomas obserwując wymianę zdań między tą dwójką.
- Nie wiem, może chce wrócić do niego - zastanowiłem się i trochę zmartwiłem, nie miałem szans z dziewczynami, byłem taki beznadziejny i nijaki, a przynajmniej taki właśnie się czułem. Po chwili Dylan do nas wrócił, a Stelli już tu nie było.
- Co się stało? - spytałem.
- Pogadać z nim chciała. Niech spierdala, powiedziałem jej, że Brett jest zajęty i tyle. Naprawdę nie chcę żeby ona się znowu plątała, to taka głupia dziewucha - podsumował brunet.
Cieszyłem się, że ją wygonił, było mi to bardzo na rękę.
Po treningu Brett rzucił torbę z rzeczami do auta i zaproponował byśmy się we dwójkę przeszli na spacer, więc Thomas z Dylanem wrócili do akademika autem, a my poszliśmy na miasto by pospacerować i porozmawiać.
- Już nie chciałem nic mówić, ale widziałem kątem oka jak Dylan się wykłóca z moją byłą dziewczyną. Nie wiesz o co chodziło? - spytał chłopak, gdy spacerowaliśmy po pięknym parku.
- Um... Chciała z tobą porozmawiać, ale Dylan ją wygonił - stwierdziłem zgodnie z prawdą, miałem nadzieję, że nie będzie to miało żadnego wpływu na ich przyjaźń.
- Mogłem się spodziewać. Spoko, dobrze w sumie zrobił, bo nie chce mi się z nią gadać - przyznał Brett, a mnie jego słowa bardzo ucieszyły, raczej to znaczyło że już nic do niej nie czuje.
Na dworze się już ściemniało, nadal spacerowaliśmy po rozświetlonym mieście i rozmawialiśmy. Brett był czarujący, rozmawiało nam się cudownie. Gdy byliśmy w parku zobaczyłem w oddali jakąś kobietę, która zaczęła iść w naszą stronę. Ubrana była w jakieś zniszczone ubrania, chyba była pijana. Brett na jej widok pociągnął mnie w drugą stronę i wyglądał na zdenerwowanego.
- Chodźmy może tam - powiedział zakłopotany i z tego wszystkiego złapał mnie za rękę i pociągnął w przeciwną stronę. Odwróciłem się, by zobaczyć, że kobieta dała sobie spokój i już nie szła za nami.
- Stało się coś? Zdenerwowałeś się - powiedziałem, Brett spojrzał na mnie zakłopotany.
- Nieważne, jest w porządku - powiedziałem ze sztucznym uśmiechem - Może już wróćmy, jest późno - zaproponował nadal trzymając moją dłoń, po chwili zorientował się że trzymamy się za ręce i puścił mnie.
- Przepraszam - powiedział krótko i jakby chcąc odgonić uwagę od tego, że złapał mnie za rękę zaczął mi coś opowiadać.
Mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, przeszło mnie przyjemne ciepło i nie chciałem go puszczać, ale zobaczyłem że chyba się zawstydził. Mam nadzieję, że to jeszcze kiedyś powtórzymy.
.
.
Hejka Dylmasowe świry. Zostawiajcie coś po sobie jak się wam podoba to ff, bo aktywność jest trochę słaba 😩 :(
Thomas na dobry wieczór, jedno z nowszych zdjęć. Swoją drogą to zdjęcie daje mi taki vibe Thomasa z tego ff XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro