4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział dedykowany KopConnor, za to, że we mnie wierzy.

Doszliśmy na miejsce. Okazało się, że mieszka całkiem blisko mnie. Jego dom, był duży, dwupiętrowy, z jasną elewacją i miał mały ogródek z przodu. Wyglądało to bardzo uroczo, zwłaszcza że w okolicy było mało domów z ogródkami.

- Ładnie tu - zagadnęłam, bo wcześniej szliśmy w ciszy.

- Dzięki, mama się stara, żeby ogród wyglądał jak teraz przez cały rok. Tylko z zimą ma problem.

- Wiadomo, przecież zimą jest za zimno na rośliny - zaśmiałam się, a on mi zawtórował.

Podszedł do drzwi i otworzył je przede mną, jak prawdziwy dżentelmen. Zaśmiałam się cicho, na co on również się roześmiał.

- Panie przodem - zaprosił nie do środka.

Weszłam do środka, rozglądając się na wszystkie strony.

- W środku też jest bardzo ładnie...

- Dzięki - odparł - ojciec jest z zawodu projektantem wnętrz.

- Gdzie jest twój pokój? - spytałam.

- Chodź, zaprowadzę cię.

Szliśmy przez dość długi korytarz, potem po schodach w górę i następnym korytarzem. Skręciliśmy w lewo, zobaczyłam przed sobą drzwi.

- Zapraszam - powiedział i otworzył wejście do pomieszczenia.

Kiedy weszliśmy do jego sypialni, po prostu mnie zatkało. Myślałam, że w jasnym domu, będą też jasne pomieszczenia, a tym czasem...
Jego pokój był upiornie mroczny. Tapeta na jednej ze ścian w jakieś czaszki, na podłodze z czarnych paneli równie ciemny dywan. W sumie... czego można się było spodziewać po rodzinie Devilów?

- Jeju... Ale masz urządzony pokój... Myślałam że będzie jasny jak reszta domu. Zaskoczyło mnie to.

- Tak naprawdę, to rodzice nie wiedzą że... Co chwila zmieniam wystrój.

- Ale jak? - spytałam i usiadłam na jego łóżku, które było bardzo starannie pościelone.

- Wiesz... chyba nie powinienem ci tego mówić... ale... mam pewne zdolności, podobne do demonich...

W tym momencie mnie zatkało. On ma magiczne moce? I to podobne do demonich? Skąd on wie, jak wyglądają demonie zdolności?

- Naprawdę? Rety, na pewno? Czy wiesz w ogóle, jak wyglądają takie moce?

- Tak, bo wiem, jak wyglądają twoje - odparł, a mnie zaparło dech w piersi.

- Czy ty mnie śledzisz?!

- Właściwie to śledziłem. Proszę, nie pytaj dlaczego. Nie lubię o tym mówić...

- Ale ja chcę wiedzieć! - żachnęłam się.

- Skoro wasza wysokość sobie tego życzy...

- Jaką znowu "wasza wysokość" - zapytałam, pokazując cudzysłów palcami.

- Nie przyszło ci nigdy do głowy, że możesz być księżniczką świata demonów?

- Jakoś nie bardzo...

- Przecież twoim ojcem jest Trygon! Nie mów, że nie wiedziałaś że jest królem.

- Wiedziałam... ale myślałam że to jest ustalane na zasadzie "najsilniejszy rządzi"!

- Najwidoczniej się myliłaś księżniczko.

- Nie mów tak do mnie!

- Tak jest! Ale... jak w takim razie mam się do ciebie zwracać?

- Na przykład po imieniu?

- W takim razie Angel...

- Chcesz mi coś powiedzieć?

- Tak... To znaczy nie! To znaczy... - wąchał się.

- Ach, wysłów się wreszcie!

- Chodzi o to... Że ja... cię kocham - wyrzucił z siebie i spóścił głowę.

Zatkało mnie. Całkowicie nie wiedziałam o co chodzi. On mnie kocha? Znamy się przecież tylko jeden dzień!

- M-muszę już iść - zająknęłam się lekko.

Wstałam i wyszłam szybko, trzaskając drzwiami. Nie mogłam nic zrozumieć.

Nawet nie zauważyłam, że zrobiło się późno.

- Lepiej pójdę już do domu... Ojczulek będzie dumny, że postanowiłam wrócić dopiero teraz. A właśnie, która godzina - spojrzałam na zegarek - 19:04... super. Siedziałam u Lucyfera dobre dwie godziny.

[time skip]

- Jestem! - krzyknęłam, gdy weszłam do domu.

- Witaj skarbie, dlaczego wróciłaś tak późno?

- Byłam... u kolegi.

- U kolegi? Angel, kotku, od kiedy masz kolegów? - zapytał zaskoczony - Zawsze myślałem że nikt cię nie lubi...

- Bo tak jest... on... on mnie kocha.

Trygona zamurowało. Stał po prostu, z wielkimi oczami (a kto jak kto, ale jak on je wytrzeszczy...)

- Jak to cię kocha? Kto to jest?

- To Lucyfer Devil... Chyba znasz jego rodziców.

[P.O.V. Trygon]

Tego się nie spodziewałem. Lucyfer Devil, syn najważniejszych i najlepszych szpiegów w całym podziemiu, zakochał się w mojej córce. Tak nie może być!

- Kiedy się poznaliście?

- Ja jego od dzisiaj... Ale on pewnie znacznie dłużej...

No proszę... Znają się jeden dzień, a ten jej mówi, że ją kocha. Tak nie może być!

- Mogę już iść do pokoju? Muszę odrobić lekcje - wyrwała mnie z zamyślenia.

- Jasne, już możesz iść...

[P.O.V. Angel]

Poszłam do siebie i rzuciłam się na łóżko. Byłam strasznie zmęczona po szkole i po rozmowie z Luckiem. On mnie szpiegował! I w dodatku się zakochał... Nie no, to jest po prostu nie możliwe... Muszę pogadać z ojcem... Ale jak? Przecież on jest... no... Trygonem! Jak mu powiem, że chcę wyjaśnień na temat jego świata, będzie wściekły, bo nic nie rozumiem.

Wiem że długo mnie nie było, bardzo przepraszam.
Zdaję sobie sprawę że zepsułam to opowiadanie... Wybaczcie.
Tak wiem... Rozdział krótszy niż zwykle ale przynajmniej jest... Wiem, że chcecie wiedzieć kiedy next. Powiem tak: jeszcze nie zaczęłam go pisać. Wena mi ostatnio nawala. Próbuję pisać, ale wychodzi... Coś takiego jak to.
Dzięki, że mnie wspieracie. Dzięki temu wiem, że ktoś jeszcze czyta moje wypociny. Do następnego!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro