Rozdział Trzydziesty Szósty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Hej wszystkim.. - zaczął chłopak, wchodząc do pokoju za Beethovenem, który uprzednio wpuścił gościa do domu, lecz urwał, widząc swoją byłą miłość. - Liszt, co ty tu robisz.

- Ja może zapytam o to, co ty tu robisz? - powiedział nieco zakłopotany Franz, spoglądając to na Mozarta, to na Beethovena.

- Betty zaprosił go do siebie, a ja zapomniałem ci o tym wspomnieć. - wzruszył ramionami Mozart, gniewnie spoglądając na swojego przyjaciela.

- Dobra, ok, spoko!! - rzucił sarkastycznie Chopin, siadając obok Franza. - Hej, jestem Fryderyk Chopin, miło mi cię poznać, jak się nazywasz, Franz?

- Zaraz, co? - już nawet Beethoven nie zrozumiał zagrania Chopina.

- Po co pytasz jak się nazywam, jak wiesz o tym doskonale, bo śledziłeś mnie przez jakieś cztery miesiące? - przewrócił oczami wysoki chłopak. - Może się pogodzimy? Nie mam zamiaru spędzić tego cudownego pobytu u przyjaciela na wiecznych kłótniach z Fryderykiem Chopinem..

- Chcesz się pogodzić? - dopytał Freddy, niedowierzając. - Ty? Ze mną?

- Nie, Słowacki z Mickiewiczem. - gdy Liszt wypowiedział trzy ostatnie słowa zdania, jakoś zrozumiał, że takie coś nie należy do rzeczy możliwych. Beethoven usiadł na fotelu i kończył popijać kawę, którą wcześniej zrobił mu Mozart. Chopin zaś, siedział już cicho, a Mozart nucił coś pod nosem.

- No co? Nie mamy nic do roboty? - westchnął Franz, poprawiając swoje okulary.

- Widocznie.

Tymczasem Vincent van Gogh przeglądał książki w znanej księgarni. Szukał tytułu pasującego do kupna dla Claude'a, na dziesiątą rocznicę ich przyjaźni. Wiedział, że przyjaciel interesuje się (oprócz malarstwa) kwiatami, wojnami, Japonią i katolicyzmem.

Na początku planował kupić mu kolorowankę dla trzylatków z księżniczkami, bo często, w obrazkach jego przyjaciela widniały wyjazdy poza linię szkicu, co doprowadzało Vincenta do istnej furii. Mimo wszystko nie wyobrażał sobie życia bez przyjaciela i pomimo ich kłótni, wiedział, że musi z nim zostać jak najdłużej.

Nawet, jeśli nie odwzajemniał jego uczuć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro