Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Adrian"Undertaker":

    Przez wiele nocy nie zmrużył oka. Był ciągle rozdrażniony, po tym jak Grell podczas egzaminu księżniczki zrobił mu świństwo. Przez to musiał zrezygnować z odwiedzin, by ją chronić. Nie mógł sobie znaleźć miejsca.

   Jeszcze w dodatku te kolejne zaginięcia dziewczyn, gdzie ktoś zrobił sobie konkurencyjny zakład pogrzebowy, by zabijać, a trumny brali od niego. No po prostu ironia losu, ponieważ ktoś go wrabia, i wiedział kto i dlaczego.

    Ostatnio coraz częściej wracał myślami do swoich początków, czasach swojej świetności, kiedy to żaden z innych bogów śmierci nie był mu w stanie się przeciwstawić. A teraz... Uniósł swój łańcuch pogrzebowy, gdzie miał wszystkie medaliony, w tym także jeden od osoby żywej. Od niej właśnie i nikt na razie mu nie przeszkadzał, a minęło dopiero dwie godziny od wyjścia Michaelisa. Wyraził się jasno, bez hrabiego nie udzieli mu informacji i tyle.

     Leżałby sobie tak dalej w trumnie, gdyby ktoś nie wszedł. Zapewne kolejni klienci lub Sebastian z hrabią Cielem. Jakie było jego zdziwienie, gdy po otwarciu wieka napotkał ostrze piły mechanicznej. Uniósł tylko brew.

- No, doprawdy, serio chcesz się w to bawić, Grell?

Czerwonowłosy tylko się zaśmiał wrednie.

- Willuś kazał cię sprawdzać, czy jesteś grzeczny i czy nie kontaktujesz się z tą zasmarkaną gówniarą, Crevan - powiedział z drwiną w głosie.

- Po pierwsze, od kiedy jesteśmy po nazwisku? Nie masz prawa tak się do mnie zwracać. A po drugie, jeżeli jeszcze raz nazwiesz księżniczkę gówniarą, to nie ręczę za siebie - wycedził Adrian przez zaciśnięte zęby.

- Dla mnie to jest zwykła, demoniczna gówniara, którą trzeba sprzątnąć, jeżeli tylko pojawi się tutaj. A ty nam w tym pomożesz i przy okazji oddasz po dobroci jej księgę.

Grabarz tylko się roześmiał.

- He, he, chyba po moim trupie, Grell. Jeszcze trochę i wkrótce sam sprawisz mu dowód na to, że jesteś zdrajcą - zachichotał.

- Zamknij się.

- Och, bo co mi zrobisz? Wiesz dobrze, że nigdy nie miałeś szans ze mną wygrać. Ileż to razy cię pokonałem, że uciekałeś z podkulonym ogonem, hm? Dwa razy? A nie, było z co najmniej siedem razy, hahahah.

Czerwonowłosy tylko prychnął i odwrócił się na tych swoich czerwonych botkach.

- Kiedyś tego pożałujesz, Undertakerze.

Srebrnowłosy tylko zmrużył niebezpiecznie oczy pod grzywką.

- I wice versa, Grell, a teraz z łaski swojej wynoś się z mojego zakładu - syknął grabarz.

- Phi. Lecę do swojego skarba, Sebas-chana. Bay, Bay! - Czerwonowłosy wyszedł z wrednym uśmiechem z zakładu pogrzebowego i tyle go widziano.

    Undertaker był wściekły i nic nie mógł na to poradzić, bo w jednym Grell miał racje. Nie mógł wyjść z zakładu pogrzebowego ot tak, jedynie mógł pojawiać się w domku w lesie, w którym tymczasowo sobie mieszkał po śmierci ukochanej Celestii. Ale także nie mógł pozwolić, by coś stało się jego małej księżniczce .



  Jedno wiedział na pewno. Gdy nadejdzie czas, będzie musiał zrobić to, czego nie zrobił wcześniej.


Ech może być trochę bez ładu i składu ten rozdział.

Ale cóż stresuje się przed jutrzejszą komisją w Poznaniu o rentę.

Trzymajcie kciuki i do następnego .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro