Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ugh... Moja głowa...

To pierwsze słowa, jakie pojawiły się w moim umyśle. Czułam ból, jakby coś rozsadzało mi głowę od środka.

Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Miałam zawroty głowy... I nie miałam pojęcia, czemu leżałam na ziemi.

Gdzie... Gdzie ja jestem? Co to... za miejsce...?

Powoli rozejrzałam się. Siedziałam w jakimś małym pomieszczeniu. Wokół stały chyba jakieś regały - było zbyt ciemno, by coś zobaczyć.

- Czy to... jakiś schowek...? - spytałam sama siebie. Oparłam się ręką o jedną z półek i powoli wstałam. - I co ja tu robię? Zaraz... Ja?

Kim ja jestem tak właściwie?

Zamknęłam oczy i próbowałam sobie coś przypomnieć. Cokolwiek, co by mi podpowiedziało, kim jestem i co robię w schowku.

Dawaj... Cokolwiek... Dawaj, Elyssa... Zaraz...! Elyssa... Nazywam się Elyssa... Elyssa Justine! Pamiętam!

Odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej jedna rzecz była jasna.

- No dobrze... Nazywam się Elyssa Justine... Co jeszcze? - szepnęłam. - Ja... Ja... zaraz... chyba... jestem uczennicą liceum... Byłam w szkole i... nagle znalazłam się tutaj...? Ktoś mnie przyniósł do schowka czy co?

Westchnęłam. Z jakiegoś powodu nie miało to sensu.

- No dobrze... Nie ma co się nad tym zastanawiać. Muszę stąd wyjść... - stwierdziłam i podeszłam do drzwi. Jednak... gdy próbowałam je otworzyć, nie byłam w stanie. - Huh?

Spróbowałam znowu, ale drzwi były zamknięte. Zanim się zorientowałam, waliłam w panice w drzwi i krzyczałam:

- POMOCY!!! NIECH MNIE KTOŚ WYPUŚCI!!! BŁAGAM!!!

Po długim czasie osunęłam się na kolana i zaczęłam płakać. Niech ktoś mnie wypuści... Błagam...

Nagle usłyszałam jakiś odgłos po drugiej stronie. Uniosłam głowę. To brzmiało jakby ktoś... próbował otworzyć drzwi?

Po kilku sekundach drzwi się otworzyły i zobaczyłam za nimi jakąś postać. W pierwszej chwili nie widziałam, kto to, bo nagle wpadające światło raziło mnie w oczy.

- Wszystko w porządku? Słyszałam, że ktoś wali w te drzwi... Zobaczyłam, że wystaje z nich klucz, więc użyłam go do otwarcia ich... - usłyszałam damski głos.

- T-tak... Dziękuję... Dziękuję! - krzyknęłam i przytuliłam tą osobę. - Myślałam, że zostanę już tam na zawsze...!

- H-hej...!!! Spokojnie... Wszystko jest już w porządku...! Możesz mnie puścić...? Czuję się nieco niekomfortowo...

- Huh? Oh, p-przepraszam...! - krzyknęłam, zawstydzona, i cofnęłam się. Przy okazji przyjrzałam się osobie, która mnie uwolniła. Była ubrana w zwyczajny, szary sweter i ciemne spodnie. Miała brązowe włosy średniej długości i szare oczy. Wyglądała na bardzo spokojną osobę. - Um... Jeśli mogę spytać... Kim jesteś?

- A, no tak...! Nie powiedziałam... - zaśmiała się nerwowo. - Jestem Tessa Author, ale... chyba czasem mówią na mnie Superlicealna Kreatorka.

- Superlicealna... Kreatorka...? - zdziwiłam się. Brzmiało to dość... niecodziennie.

- Tak... Niektórzy tak na mnie mówią... Wszystko dlatego że piszę książki, tworzę do nich ilustracje i okładki, a nawet filmiki reklamowe... To nic wielkiego, ale z jakiegoś powodu ludzie to uwielbiają. Twierdzą, że mam pewnego rodzaju... talent.

- Czyli w pewnym sensie jesteś pisarką i artystką w jednym! - podsumowałam. - Według mnie to niesamowite jak na uczennicę liceum! 

- Oh... - Tessa spojrzała w dół, nieco zawstydzona. - D-dzięki...

- Nie ma za co... Zaraz... - w tym momencie coś mi zaczęło świtać. - Chwila moment... Teraz jak o tym myślę... Ja chyba też mam jakiś talent!

- Naprawdę? - spojrzała na mnie.

- Tak... Właśnie, ja też się powinnam przedstawić - przypomniałam sobie. - Jestem Elyssa Justine, Superlicealna Prawniczka!

- Prawniczka? - zapytała Tessa. - W sensie taka jak w sądzie? Skąd taki talent?

- Cóż... Kiedyś byłam na wycieczce szkolnej w sądzie... Oglądaliśmy rozprawę, w trakcie której obrońca nagle stracił przytomność. Nawet nie wiem kiedy to się stało, ale pobiegłam do przodu i zajęłam jego miejsce, wygrywając rozprawę. Tak więc... od tego czasu oprócz zajęć szkolnych uczę się, by zostać prawdziwym prawnikiem. Możliwe, że nawet niedługo czeka mnie egzamin!

- ŁOŁ!!! To niesamowite! Znacznie ciekawsze niż historia mojego talentu...!

- Czy ja wiem... - odwróciłam wzrok. - Dzięki, ale... według mnie to nic imponującego. Poza tym, to był przypadek że to się stało.

- Na pewno nie według mnie... Właśnie, na pewno wszystko okej?

- Raczej tak... Zaraz... Gdzie my tak właściwie jesteśmy? - dopiero w tym momencie rozejrzałam się.

Korytarz był... bardzo nowoczesny. Ściany były idealnie białe, z materiału przypominającego szkło. Podłoga wyglądała podobnie, a gdy się dokładnie przyjrzałam, zauważyłam masę kamer.

- Też mnie to zastanawia... - odparła Tessa. - Obudziłam się w łazience i na początku zupełnie nie miałam pojęcia, co się dzieje. Później zaczęłam sobie przypominać jakieś fragmenty... Ale to niewiele pomaga niestety. Jedyne co wiem na 100% to fakt, że to miejsce nie jest moją szkołą.

- Ani moją - westchnęłam. - I co teraz?

- Nie wiem... Może rozejrzyjmy się? Być może znajdziemy wyjście albo przynajmniej kogoś, kto wie coś więcej...

- Prawda... Prowadź.

---

Mordercza gra się rozpoczyna...

Za pomysł i inspirację dziękuję użytkownikowi DemonicznyBudyn oraz firmie Spike Chunsoft, która stworzyła Danganronpę :) 

Kto przetrwa? A kto ulegnie rozpaczy...? Ciąg dalszy nastąpi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro