Rozdział 24: Głosowanie nr 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nikt się nie odzywał.

Nikt nie mógł wydusić z siebie słowa. Nawet ja ledwo byłam w stanie dokończyć podsumowanie.

- Impact... - w końcu Oliwia zdołała zabrać głos. - Dlaczego... Dlaczego to zrobiłeś...?

- ... - przez chwilę się nie odzywał.

- Impact...

- Ja... Ja wyjaśnię, ale... Najpierw zagłosujcie. Proszę - wyszeptał. - Chcę to mieć za sobą.

- No w końcu! Czas na głosowanie! Pamiętajcie by kogoś wybrać! Puhuhuhu! - zaśmiał się Monokuma i wcisnął przycisk przy swoim fotelu.

Ponownie ujrzeliśmy ekrany do głosowania. 16 portretów, 3 zgaszone. Uniosłam rękę i dotknęłam podobizny chłopaka, po czym potwierdziłam.

Po chwili ekrany się schowały, a na środku pokoju pojawił się wielki hologram. Pokazywał on wynik:

Impact Black: 13 głosów

- Oto wyniki... I znowu mieliście rację! Mordercą jest Impact Black, Superlicealny Haker! - ogłosił Monokuma.

- Dwa razy pod rząd? Nie najgorzej - przyznał Dos.

- Ale... Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś Impact? - Darron spojrzał na niego.

Właśnie... Dlaczego?

- Ja... Ja nie chciałem go zabić... On nawet nie chciał skrzywdzić mnie... - zaczął mówić cicho. - To... to po prostu się stało...

- Każdy tak mówi - mruknęła Obsidian. - Weź kurwa wyjaśnij, a nie pierdolisz pod nosem!

- Obsidian, zamknij się! - Patrycja spojrzała na nią. - Wiem, że wcześniej zachowałam się niezbyt miło wobec ciebie i że masz dość chujową przeszłość, ale teraz to jesteś kompletną suką! Przestań!

Czarnowłosa nic nie powiedziała, odwróciła się tylko od nas.

- To ja... wyjaśnię... - powiedział Impact. - Jak się domyśliliście... Dell poprosił mnie o spotkanie w warsztacie. Chciał porozmawiać o sekrecie, jaki miał w kopercie... MOIM sekrecie. Nie tylko on zresztą.

- Miałeś jego sekret, zgadza się? - spytała Andżelika. - Wiedziałeś, kim naprawdę jest?

- Tak... I nie chciałem w to uwierzyć. Mimo że nie znaliśmy się długo... Dell był moim przyjacielem. Nie chciałem wierzyć, że ukrywa coś takiego...

- Więc poszedłeś tam. I... co było dalej...? - spytała TT.

- W pierwszej kolejności spytałem, czy to prawda... Czy to prawda, że jest w rzeczywistości Superlicealnym Zabójcą. Liczyłem, że zaprzeczy, powie że to nieprawda... A wiecie co powiedział? "Więc to wiesz, huh? Zrób z tą informacją co chcesz... Nie obchodzi mnie czy inni się dowiedzą czy nie". Zareagował, jakby to nie było dla niego nic wielkiego...! A zaraz potem... pokazał mi swoją kartkę... Z moim sekretem.

- Właśnie... CO było twoim sekretem...? - zapytałam.

Impact wyjął kartkę i podał mi ją. Ja chwyciłam fragment, który znaleźliśmy wcześniej, i dopasowałam do niej, po czym przeczytałam całość:

- "Impact Black wygląda na bardzo beztroską i wesołą osobę... Jednak tylko z zewnątrz. W rzeczywistości całym sobą stara się nie stracić nad sobą kontroli. Cierpi on bowiem na bardzo rzadką chorobę genetyczną objawiającą się w momentach dużego stresu napadami agresji i nieufności, które z wiekiem stają się coraz gorsze i coraz bardziej niebezpieczne dla otoczenia. Cóż, byłaby wielka szkoda gdyby stres wywołał u niego kolejny atak, co nie?"

- Że co?!? - krzyknął Nico. - To był twój sekret?!?

- Tak... Samo w sobie nie brzmi źle... Ale... Ja w tym momencie... byłem tak zdenerwowany... Zacząłem panikować i wtedy... wtedy... - Impact zaczął się trząść.

- Nastąpił atak choroby - podsumowała Nemesis. - W szale zaatakowałeś Del-2 i śmiertelnie go zraniłeś. A gdy doszedłeś do siebie i zobaczyłeś co zrobiłeś, uciekłeś. Zgadza się?

Białowłosy kiwnął głową.

- Nie chciałem tego... Nie mogłem nad sobą zapanować... Ja... Ja... - upadł na kolana. - Ja zabiłem swojego przyjaciela! Zamiast choćby próbować mu pomóc, uciekłem i zostawiłem go na pewną śmierć! Jestem potworem! Nawet nie byłem w stanie się przyznać do tego wszystkiego... Nie zasługuję nawet żeby żyć!!! To ja powinienem był umrzeć, nie on!!! - w tym momencie Impact zaczął płakać. Dosłownie mogłam poczuć, jak na ten widok łamie mi się serce.

Wszyscy staliśmy wokół niego, nie wiedząc co powiedzieć.

- Impact... - w pewnym momencie podeszła do niego Oliwia i kucnęła przed nim. Słyszałam, jak siłą powstrzymuje łzy. - Dlaczego... Dlaczego nic nie powiedziałeś...?

- A ty byś powiedziała? - zapytała Delta. - Nie sądzę by ktoś w jego sytuacji przyznałby się do czegoś takiego.

To prawda... Kto by się przyznał do czegoś takiego?

- Przepraszam... J-ja... nie wiedziałem co robić... Bałem się co o mnie pomyślicie... Co ty o mnie pomyślisz...

- Słuchajcie, wiem że sobie tak gadacie i tak dalej, ale musimy kontynuować z rozprawą, nie? - nagle przerwał nam Monokuma. - CZAS NA EGZEKUCJĘ!

- AH! - Oliwia spojrzała na nich. - P-p-poczekajcie...!

- Oliwa... Muszę iść - powiedział Impact, wstając. - Zrobiłem coś okropnego, więc muszę ponieść konsekwencje.

- Ale... Nie! Ja... Ja potrzebuję cię...!

- Nie mogę zostać tu dłużej, nawet gdyby było to możliwe. Gdybym to zrobił... Boję się co by się mogło stać. Jeszcze nie mam 20 lat, a już zabiłem swojego przyjaciela... Muszę ze sobą skończyć, zanim skrzywdzę kogoś jeszcze. Kogoś... na kim zależy mi jeszcze bardziej...

- Przygotowaliśmy bardzo wyjątkową karę dla Impacta Black, Superlicealnego Hakera! - ogłosił Dos.

- Więc... to tyle - Impact zdjął z siebie bluzę i nałożył ją na stojącą przed nim dziewczynę, po czym ruszył w stronę Dosa i Monokumy. - Żegnajcie, wszyscy. Trzymajcie się.

- Nadeszła pora, by dać z siebie wszystko! - krzyknęli jednocześnie Dos i Monokuma, przy czym ten drugi wyjął wielki, czerwony przycisk. - CZAS NA KARĘ!!!

- Impact, nie! - Oliwia wyciągnęła rękę. - Ja... Ja cię kocham, Impact!

Odwrócił się. W jego oczach widziałam łzy.

- ...ja ciebie też kocham.

W tym właśnie momencie Dos uderzył w przycisk.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro