Rozdział 68: Sore wa chigau yo!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Błyskawicznie się odwróciliśmy. Dos stał w drzwiach do warsztatu razem z Monokumą... I zdecydowanie nie był zadowolony.

Odruchowo cofnęliśmy się na tyle, na ile pozwalał nam blat, i wycelowaliśmy w niego megafonami.

- C-cofnij się! - krzyknął Nico.

- Dobrze wam radzę... Odłóżcie to albo zrobi się nieprzyjemnie.

- Co zrobiłeś z AlterEgo?!? - wrzasnęła Oliwia.

- Uspokój się, jest cały... Po prostu go wyłączyłem. To tylko program, nie dramatyzuj. Ale... że też kurwa nie zauważyłem wcześniej że ten sukinsyn go tworzył... To zdecydowanie psuje moje plany.

- Nie macie prawa zaburzać przebiegu gry! - krzyknął Monokuma. - Jeśli natychmiast nie odłożycie tych gówien, będziemy musieli podjąć drastyczne kroki.

- Spróbujcie tylko! - Obsidian nie zamierzała się poddać.

- Proszę bardzo! Dawaj to kurwa! - nagle Dos ruszył w moją stronę.

Całkowicie odruchowo uniosłam megafon, wycelowałam w niego i nacisnęłam spust. Przez chwilę słyszałam buczenie... Po czym nagle wystrzelił z niego niebieski pocisk (wyglądający nieco jak hologram), trafiając Dosa centralnie w jego lewe oko. Natychmiast padł na ziemię, całkowicie nieruchomy.

Patrzyliśmy na to wszystko z szeroko otwartymi oczami. Monokuma był tak samo zszokowany jak my.

- ...kurwa...! - w końcu się odezwał. - Na niego to gówno też działa?! Choć w sumie...

- "Też"? - zdziwiłam się. Co on ma na myśli...?

- Znam ten rodzaj sygnału... Ktoś używał go by niszczyć moje sobowtóry...! Ale... zaskoczony byłem widząc że na tego tutaj też działa... W końcu nie jest robotem, tylko-

- Z-z-zAmknIj siĘ...! - wydusił Dos, który wyglądał, jakby został porażony prądem. Miejsce, w które dostał pociskiem, wyglądało na mocno uszkodzone. - N-n-Nie mÓw im...!

- A, kurwa, prawie zapomniałem!

- Ej, teraz to już musisz powiedzieć! - Itled wycelował w niedźwiedzia. - To coś było używane na was, tak? Jesteście robotami i pewnie by to cię rozwaliło, co?

- Uh... no tak...

- Ale działa to też na niego - tu spojrzał na Dosa - choć robotem nie jest. Wnioskuję że na ludzi to nie działa?

- Nie do końca... Jakiś tam efekt wywołuje, ale nie aż taki...

- Ale... to nie wasz probl- GH! - nasz dyrektor próbował wstać, ale upadł na ziemię. - ...ngh... czemu... Czemu ja CZUJĘ BÓL PRZEZ TO GÓWNO?!?

- Pewnie musiało zostać zmodyfikowane czy coś... Ale skąd wiedzieli co dokładnie...?

- Nic nam nie powiedzą - mruknęła Oliwia. - Ale... To podobno ma nam jakoś pomóc...

- Zaraz... - spojrzałam na resztę. Myślę że oni myśleli o tym samym co ja.

Podobnie jak Dos. Ten spojrzał na nas nerwowo.

- Wy nie chcecie chyba...!

- Właśnie że chcemy - wycelowałam w niego megafonem. - Kim jest Mistrz lub Mistrzyni Gry?

- Ja... Ja nie mogę tego powiedzieć!

- No trudno - Itled już miał wystrzelić w niego, ale nagle Dos krzyknął:

- NIE! Wy nie rozumiecie... Ja FIZYCZNIE NIE MOGĘ tego powiedzieć! To tak jakbyście kazali paralitykowi wstać i przejść na drugą stronę pokoju, no kurwa nie da się!

- Jak to... fizycznie nie możesz?

- Zasada Masterminda - wyjaśnił Monokuma. - Nie myśleliście że tylko was dotyczą zasady? My też mamy własne! A jedna z nich mówi że nie możemy zdradzać tożsamości Mistrza lub Mistrzyni Gry! Nawet nie możemy wam podać jego lub jej płci! Nie możemy nic na jego/jej temat powiedzieć...!

- Grrrrrrrrrrr...! Wy możecie COKOLWIEK na ich temat powiedzieć?!? - wrzasnęła Obsidian.

- Nie... Zasady jasno mówią że nie, a nie możemy ich łamać-

- Gówno mnie to obchodzi!!! Albo złamiecie je i powiecie, albo będziemy w was strzelać bez końca! Wasz wybór!!! - już Obsidian miała strzelić, ale...

- STOP! Czekaj! - nagle Dos jej przerwał. - Chyba... Chyba mam... rozwiązanie... pośrednie.

- To znaczy? - Nico wyglądał na zainteresowanego, podobnie jak reszta z nas.

- Zasady mówią że nie możemy powiedzieć wam nic na temat Mistrza Gry... Nie znaczy to jednak że nie możecie zdobyć tej wiedzy w inny sposób.

Wtedy domyśliłam się co ma na myśli.

- Pokój Mistrza Gry.

- Ta. Zawrzemy umowę - Dos wstał i spojrzał na mnie. - Pozwolimy wam do niego wejść i się rozejrzeć... A potem rozpoczniemy ostatnią Rozprawę Klasową. Jeśli domyślicie się kim jest Mistrz lub Mistrzyni Gry i zmusicie ich do wcześniejszego jej zakończenia, puścimy was wolno, a my zostaniemy poddani egzekucji finałowej.

- Za to jeśli nie uda się wam... Puhuhu, chyba nie muszę mówić jakie będą konsekwencje? - zapytał Monokuma.

- I jeszcze jedno... Megafony zostawiacie tutaj. To jak będzie? Umowa stoi? - Dos wyciągnął w moją stronę rękę.

Spojrzałam na pozostałych. Obsidian, Itled, Oliwia oraz Nico wyglądali na zdeterminowanych... Każdy z nas chciał poznać prawdę. Tak naprawdę była tylko jedna opcja.

- Tak - uścisnęłam jego dłoń. - Zabierz nas do pokoju.

*

Stanęliśmy przed drzwiami. Nadal wyglądały tak samo jak wcześniej - czarno-białe, z czerwoną literą M.

- Macie godzinę. Po tym czasie zaczynamy Rozprawę. Radzę wam się dobrze rozejrzeć, bo drugiej szansy nie będzie - powiedział nasz dyrektor.

- To nie zwlekaj tylko otwieraj te drzwi! - krzyknął Nico.

Dos podszedł do drzwi i wyciągnął dłoń, a po chwili drzwi zaskrzypiały i powoli się otworzyły...

- ŁOOOOOOŁ!!! - krzyknęliśmy, zaglądając do środka.

Pokój, do którego weszliśmy, był OGROMNY! Miał bardzo proste, czarno-białe barwy z czerwonymi detalami, delikatne oświetlenie i nowoczesne meble. W jednej części znajdował się ogromny telewizor, kanapa i niewielka lodówka, a po drugiej stronie stało gigantyczne biurko z komputerem i masą monitorów na ścianie. W ścianie znajdowały się drzwi do szafy, a obok nich stolik z jakimiś dokumentami. Na wiszących półkach znajdowało się pełno różnego rodzaju przedmiotów.

- Okej, to miejsce jest cool - przyznała Oliwka.

- Ta... - dodał Nico. - Zaraz, nie mamy czasu! Musimy się tu rozejrzeć!

- Rozdzielmy się! - zaproponowałam. Obsidian, Itled, sprawdźcie komputer. Oliwia, ty i ja rozejrzymy się w szafie i przy stoliku. Nico, sprawdź okolice kanapy. A wy - tu spojrzałam na Dosa i Monokumę - dotrzymajcie umowy i nie wchodźcie nam w drogę.

- Macie to jak w banku! - krzyknął niedźwiedź.

- Ale pamiętajcie... - dyrektor spojrzał mi prosto w oczy. - Czas ucieka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro