XXXIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez następne dni Danny nie chciał nawet słyszeć o wymówkach typu "Boli mnie brzuch". Jadłam przy nim każdy posiłek i dodatkowo jakieś słodycze które ukradkiem we mnie wpychał. Ewidentnie chciał mnie roztyć. A potem zostawić, żebym była gruba i sama.

Właściwie Jullietta wróciła do domu około godziny dwunastej. Gdy Dan ją przywiózł wyglądała normalnie, niczym nie różniła się od naszego ostatniego spotkania. Może była bledsza, nic poza tym.

Przytuliła mnie bez entuzjazmu i dała buzi w policzek. Zapytałam ją czy jest głodna, czy czuje się źle, czy czegoś potrzebuje, a jako, że jej odpowiedź na każde pytanie była przecząca, wróciłam do grzebania w telefonie. Danno wszedł do salonu kilka chwil później i rzucił mi rażące spojrzenie.

- Maja przywitaj się z siostrą - Powiedział, po czym zdjął bluzę i zawiesił ją - Dopiero wróciła ze szpitala.

- Przywitałam, nawet spytałam czy czegoś chce - Mruknęłam.

Mężczyzna westchnął głośno i popatrzył na Jull, ona na niego. Zazdrość ukuła mnie w serce i narodziła się obawa, że mała spouchwali się z moim Danny'm. Odrzuciłam telefon na miejsce obok mnie i wstałam, przeciągając się. Ale Dan nawet na mnie nie zerknął, kucnął przed Jull i powiedział ojczynym tonem, że jeśli zje możemy iść na spacer.

- Tatu... Dan - Powiedziałam wreszcie.

Jego spojrzenie utkwiło natychmiast w moich oczach, mimowolnie przewiercając mnie na wylot. Mądre, dorosłe spojrzenie właśnie zetknęło się z moją niemal dziecinną postawą, przez co poczułam się skrępowana. Tak, jakbym była przed nim naga. Zupełnie naga, a Danno klękając przed moją siostrą i wpatrując się we mnie właśnie zaglądał w moją duszę.

- Tak?

- J-ja zrobię dzisiaj obiad - Mruknęłam, zabrałam telefon z kanapy i czym prędzej ulotniłam się do kuchni na nogach jak z waty.

Byłam pewna, że odprowadził mnie spojrzeniem, czułam je niemal na plecach. Przekroczywszy próg kuchni ciśnienie uderzyło mi do głowy niemal zwalając z nóg. Pociemniało mi przed oczami ale podejrzewam, że powodem było zwrócone śniadanie i szybkie wstanie z kanapy. Miałam możliwość wymiotowania dzięki temu, że Dan pojechał po moją siostrę i około godzinę siedziałam sama w domu. Gorzej z obiadem będzie.

Odblokowałam telefon i zastanowiłam się co mogłabym zrobić.  Poszukałam w internecie łatwych przepisów, nie byłam kaleką przy garach ale zbyt skomplikowane danie na pewno przerosłoby moje umiejętności.

Zdecydowałam na naleśniki. Do nich akurat nie potrzebowałam przepisu i całkiem łatwo było je zwymiotować. Zbliżyłam się do aneksu kuchennego i schyliłam do piekarnika po patelnię. Padłam na kolana.

Podpierając się na dłoniach wzięłam oddech i uniosłam wzrok. W szybcie piekarnika odbijała się kuchnia, moja twarz i Dan, stojący w progu.

- Wszystko gra?

- Ta, wszystko.

Podszedł do mnie powoli, nachylił się i mnie podniósł. Gdy stałam stabilnie na nogach on nadal trzymał dłonie blisko mnie w razie gdybym miała ponownie stracić równowagę, ale nie stało się to. Wszystko wróciło do normy, po prostu zrobiło mi się słabo. Odwróciłam się przodem do Danny'ego, zaś on posadził mnie na blacie i stanął między moimi nogami.

- Maja co się dzieje? - Zapytał matowym tonem.

- Nic, wszystko jest okay.

- Widzę, że nie. Jesteś zazdrosna o Julliet?

- Może - Uciekłam wzrokiem.

Dan nachylił się i złożył długi, ciepły pocałunek obok mojego ucha. Oparłam dłonie na jego ramionach, zaś on swoimi owinął moją talię.

- Będę się nią opiekował kochanie. Sama widziałaś co się stało parę dni temu. Co nie znaczy, że przestanę poświęcać czas tobie - Powiedział prawie szeptem, łaskocząc mnie mnie lekko nosem - Dzisiaj wieczorem mam dla ciebie niespodziankę.

Lekko się odsunął, żeby spojrzeć mi w oczy. Chciałam go pocałować, ale lekko mi uciekł, nie dając się. Widząc moją reakcję, uśmiechnął się i mrugnął do mnie rozbrajająco.

- Zasłabłaś?

- Zakręciło mi się w głowie, za szybko wstałam z kanapy.

- Pomóc ci w czymś?

- Nie, nie trzeba. Zajmij się Jull, zrobię naleśniki.

Popatrzył na mnie tak, jakby szukał w mojej minie jakiegoś podstępu. Spuściłam szybko wzrok w dół, na co zabrał dłoń z mojej talii i chwycił za brodę. Spoważniał.

- Tatusiu, naprawdę.

Obserwował mnie wyczekująco, zaś ja nie byłam pewna o co chodzi. Mam coś na twarzy?

- Teraz możesz mnie pocałować.

Zamilkłam. Czas i moje serce chyba stanęły, a wszystko wokół nabrało magii. Na pewno jego słowa utkwią mi w pamięci i będę je sobie wspominała tysiące nocy, tuląc do snu albo jego albo poduszkę. Przybliżyłam się do niego i przymknęłam oczy. Dłoń Dana powędrowała z brody na policzek, zaś palce utknęły w moich włosach. Czułam jego oddech na ustach, ale nie pocałowałam go. Napawałam się chwilą, dla nas.

- Tatusiu.

Otworzyłam szeroko oczy. Ja i Dan odwróciliśmy wzrok w stronę wejścia do kuchni, gdzie Jullietta stała patrząc na nas.

- Wujek Dan to twój tata? Nasz? - Zapytała.

Nieco spanikowana chciałam zejść z blatu, ale mężczyzna powstrzymał mnie.

- Jully wytłumaczę ci to. Cholera - Ostatnie słowo wyszeptał.

- Tatuś?

- Jully...

- Tatuś Dan?

Powoli odsunął się ode mnie i podszedł do małej. Zaprowadził ją do salonu. Sytuacja może i wydawała się błaha, ale popatrzcie na to z mojej strony. Siostra zobaczyła mnie i Danny'ego. Usłyszała jak nazywam go tatusiem, więc gdy mama zadzwoni o piątej na pewno Jull zapyta ją o to i powie co i jak. Powie też co widziała, mój związek i Dan'a wyjdzie na jaw a przez różnicę wieku jestem pewna, że rodzice za nic w świecie nie zaakceptują tego. Ponadto Dan opiekował się mną jak byłam mała, jest przyjacielem ojca... Jezu chryste, pomocy.

Siedziałam zgarbiona na blacie i czekałam. Adrenalina znacznie uderzyła mi do głowy a ja myślałam, że zwymiotuję na podłogę. Jezus maria, w tym momencie szczerze nienawidziłam wścibskości własnej siostry. Danny wrócił po kilku chwilach.

- Co? Co jej powiedziałeś?

- Wyluzuj skarbie, zbladłaś. Wytłumaczyłem jej, że nie jestem waszym ojcem a nazwałaś mnie w ten sposób bo byłem nadopiekuńczy i zażartowałaś. Jak spytała co robiliśmy odparłem, że wpaldło ci coś do oka. A na blacie usiadłaś bo tam lepiej pada światło z okna a poza tym łatwiej mi było zobaczyć, nie musiałem się nachylać.

- Łyknęła to?

- Ma dziewięć lat.

- Fakt, ale... Może zajmij ją czymś, żeby zapomniała o sytuacji?

- Nie przejmuj się. Zadzwoniłem do Hannah, dawno jej nie było. Zgodziła się przyjść, będzie za dziesięć minut. Zrobię te naleśniki a ty przypilnuj dzieciaka, żeby nic sobie nie zrobiła.

Patrzyłam nieobecnym wzrokiem w podłogę. Gdy Danno zrobi naleśniki, dowali mnóstwo cukru do ciasta. Ja bym zrobiła dwa oddzielne, dla siebie maksymalnie z wody zamiast mleka i bez cukru, dla nich normalne. Do tego zapewne doda czekoladowego kremu, gdybym robiła sama złożyłabym same ciasto i udawała, że coś jest w środku. W ten sposób zamiast stu sześćdziesięciu kalorii zjem czterysta...

- Idź skarbie. Kocham cię.

- Ja ciebie też - Odparłam, nieco podniesiona tymi słowami ale nadal przerażona.

Skoro przyjdzie Hannah, zostanę z Dan'em i nie będzie mowy o wymiotowaniu. Czyli "gruba i sama" prędzej czy później się sprawdzi.

Minęłam go bez słowa, które nie padło także z jego strony. Nawet nie zerknęłam mu w oczy, bo wiem z jakim spojrzeniem bym się zetknęła.

Przysiadłam na kanapie obok Jully i zabrałam jej pilota. Dziecko nie zareagowało bo grzebało w telefonie Dan'a. Zapewne dał jej żeby się czymś zajęła. Do głowy jednak przyszła mi myśl.

- Jull mogę na chwilkę? - Spytałam cicho.

- Chcę twój w zamian.

Oh, od kogo się tego nauczyłaś smarkulo?

Wróciłam do kuchni i zabrałam telefon z blatu. Tym razem spojrzenie Danny'ego było nieuniknione, ale czym prędzej wyszłam i wróciłam na miejsce obok siostry.

Wymieniłyśmy się telefonami. W tym momencie miałam wszystkie kontakty Dan'a w dłoniach. Wiadomo, weszłam w spis połączeń. Na rozgrzewkę. Gdzieś tam mignęła mi też nieodczytana wiadomość, ale to za chwilę.

Od razu mówię, nie oceniajcie. Wiem co robię, wiem, że źle, wiem, o czym to świadczy. Ale po prostu m u s i a ł a m.

Przed moimi oczami przelatywały połączenia z tego tygodnia. Hannah, Fredo, Fredo, Hannah, Tania... Tania... Tania, Tania... Fredo, George, Michael, Tania...

Imię Tania zdawało się pojawiać za dużo razy. Nieco przestraszona tym weszłam w wiadomości. I oczywiście pierwsza, na samej górze była Tania. A konkretniej - Nowa, od niej.

Tania: Mam nadzieję, że jednak wpadniesz wieczorem, Danny. Mamy calutkie mieszkanie dla siebie :).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro