Sezon 2: Porcja ósma

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zaciągnęłam się cygaretką, wpatrując się w nocny pejzaż Moskwy. Nie palę często, a właściwie nie paliłam, bo jestem tu już dwa dni i wypaliłam to co starcza mi na rok! Jestem zdesperowana do tego stopnia, że przerzuciłam się na cygaretki! Wszystko przez ten pocałunek! Odgarnęłam włosy z twarzy, gasząc peta w popielniczce. Wyłożyłam się na schodach, patrząc w niebo. Eishi... Jak mam teraz na ciebie patrzeć? Tak bardzo chcę cię znowu dotknąć... Kurwa... Nie mogę przestać o nim myśleć, a przez to jestem strasznie rozkojarzona podczas pracy. Westchnęłam przeciągle, wygrzebując z kieszeni dzwoniący telefon. Wcisnęłam zieloną słuchawkę, nawet nie próbując dowiedzieć się kto do mnie dzwoni.

-Słucham.

Mruknęłam chłodno, przecierając twarz jedną dłonią. Jestem tak kurewskie zmęczona tym dniem...

-Dobry wieczór Rinuś.

Od razu się rozbudziłam. Dlaczego Tsukasa do mnie dzwoni? Dlaczego wydaje się taki wesoły? Dlaczego jego głos brzmi tak cholernie dobrze? Co mam mu odpowiedzieć? Na pewno chce porozmawiać o tym co się wtedy stało. Co ja mam zrobić? Wrócić do niego i cierpieć jeśli znowu mnie zrani? Ale jeśli do niego nie wrócę i tak będę wrakiem siebie. Powinnam posłuchać rozsądku czy serca? Dlaczego to musi być tak skomplikowane? Chciałam tylko wieść szczęśliwe życie... Pragnęłam tylko jego i nie wiem na czym mam się teraz skupiać... Praca nie jest już tym samym odkąd on się pojawił.

-Sugerujesz, że jest dobry, ponieważ ty się dobrze czujesz, czy może narzucasz mi, że jest dobry, bo twój był?

Spytałam i od razu strzeliłam się mentalnie w twarz, gdy usłyszałam jego melodyjny śmiech. Mogłam się spodziewać, że to go rozbawi. Mimo prób nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który wpełzł na moje usta. Uwielbiam jego śmiech... Taki delikatny i spokojny. Zupełnie jak opadający płatek śniegu.

-Właściwie liczę na to, że miałaś dobry dzień. -Jak można być tak słodkim? Czy on nie widzi jak bardzo utrudnia mi podjęcie poprawnej decyzji? Pojawia się ze swoją słodką minką, głosikiem i tym całym urokiem osobistym, a ja ponownie chce z nim być- Chyba, że stało się coś złego? 

Powiedział zmartwionym głosem, a ja widziałam przed oczami jego smutną twarz. 

-Kurwa... -Jęknęłam, przecierając twarz dłonią- Dlaczego to robisz Tsukasa? -Mruknęłam, czekając kilka sekund na odpowiedź, która ostatecznie nie padła- Szło mi tak dobrze... Miałam już wszystko poukładana, przyzwyczaiłam się do życia bez ciebie, pogodziłam się z naszym rozstaniem, a potem znowu się pojawiłeś... -Oblizałam suche usta, chcę by coś powiedział, chce by wyjaśnił mi dlaczego tak usilnie stara się mnie odzyskać... Dlaczego nie pójdzie do Rindou? Przecież coś musi między nimi być! Musi...- Ponownie zniszczyłeś moje bariery... -Pociągnęłam nosem, czując łzy, których nie mogłam już powstrzymać- Dlaczego? -Szepnęłam, ale on na pewno to usłyszał. Przez niego znowu jestem kłębkiem sprzecznych uczuć i myśli. Wczoraj myślałam, że naprawdę mnie kocha, a dzisiaj, że bawi się moim kosztem- Bawi się moim kosztem... -Powtórzyłam na głos, czując falę złości- No tak. Bawi cię to, prawda? Lubisz patrzyć jak cierpię? -Warknęłam, marszcząc brwi do granic możliwości. Ponownie nie odpowiedział, więc mam rację... Mój słodki Eishi był jedynie maską tego dupka. Moja zazdrość o Rindou była dla niego formą rozrywki... Doskonale... Wszyscy zapewne o tym wiedzieli. Tylko ja byłam idiotką, która mu ufała, aż do końca... Nawet dłużej skoro mimo wszystko go kurwa kocham- Zresztą do już nie ważne... 

Mruknęłam, ścierając łzy, które w połączeniu z niską temperaturą, zadawały mi więcej bólu. 

-To nie tak Rinuś... -Powinnam się rozłączyć, kurwa powinnam- Chciałem tylko byś do mnie wróciła... -Jego głos się łamał... Udaje czy naprawdę płacze? Nie mogę teraz ufać swoim wspomnieniom- Starałem się... -Chlipał coraz głośniej, a to powodowało, że jego głos stawał się niewyraźny- Robiłem wszystko byś czuła się komfortowo... Nie naruszałem twojej przestrzeni osobistej. Nigdy nie prosiłaś mnie o pomoc w dopracowaniu jakiegokolwiek przepisu, więc nie pojawiałem się w kuchni, gdy gotowałaś! Nie mówiłaś mi o swoich konfliktach, więc nawet, gdy o nich wiedziałem, nie dopytywałem! Nigdy nie poznałaś mnie ze swoimi przyjaciółmi! Nigdy nie wprowadziłaś mnie w swoje szkolne życie! Bolało mnie to, czułem, że się ode mnie izolujesz! -Nie było wiele sytuacji, w których jego głos był tak emocjonalny... Nigdy nie pomyślałam o tym, że robi to dla mnie, myślałam, że po prostu nie jest zainteresowany tym co się dzieje w moim życiu, dlatego zaczęłam unikać tych tematów, nie chciałam by czuł się obciążony moimi problemami- Robiłem wszystko, byś czuła się przy mnie dobrze... Byś nie myślała, że chce przejąć kontrolę nad twoim życiem... Byś nie myślała, że jestem wścibski... Zawsze mówiłaś, że tego nie lubisz... -To prawda... Mówiłam tak, ale nigdy nie mówiłam o nim, chciałam by taki był- Dlaczego wszystko co robiłem z myślą o tobie... -Pociągnął nosem, ale to nie uspokoiło jego drżącego głosu- Sprawia, że teraz cię tracę? 

Między nami zapadła cisza, przerywana jedynie naszym chlipaniem. Potrzebowaliśmy telefonicznej rozmowy, by wszystko sobie wyjaśnić... Oboje błędnie odczytywaliśmy swoje sygnały, a to nas zniszczyło...

-Eishi... -Zaczęłam spokojnie, ale mój głos i tak drżał- Ty... Myślałeś, że cię odtrącam? Dlatego tyle pracowałeś? 

-Tak... -Odparł, pociągając nosem- Przepraszam... To wszystko moja wina... 

-Ei... -Rozłączył się. Nieważne ile razy dzwoniłam, czy ile wiadomości wysłałam, nie dostawałam odpowiedzi. Co mam zrobić? Leżeć tu czekając na to co się stanie? Zostawić wszystko w rękach losu? A może zareagować?- Teraz wszystko układa się w spójną całość... Wszystko jasne... 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro