Sezon 2: Porcja siódma

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Rinuś... -Mruknęłam, by kontynuował, chociaż jestem już tym porządnie poddenerwowana. Od parunastu minut na okrągło woła mnie, po czym nic nie mówi- Rinuś... 

-Kurwa Tsukasa! Mów czego chcesz! -Warknęłam, uderzając otwartą dłonią w pościel, moja dłoń zapadła się w puchowej kołdrze, a ja skwasiłam się, bo wyszłam na idiotkę. Białowłosy spojrzał na mnie obojętnie i wstał z swojego miejsca. Szedł tak niepewnie, że patrząc na niego obstawiałam jedynie, w którym momencie wyrżnie. Miałam rację, bo zdecydowanie się przewrócił, ale dlaczego musiał wylądować akurat na mnie!? Spojrzałam na białą czuprynę, która przylegała do mojego ciała na wysokości piersi i mimowolnie poczułam, że się czerwienie- Eishi... -Próbowałam go odsunąć, ale przez alkohol i jego mocny uścisk, było to bardzo trudne- Eishi!

Powiedziałam głośniej i najwidoczniej podziałało, bo niezdarnie zaczął się podnosić. Od razu jak wstanie, odepchnę go i porządnie opierdolę! Taki miałam plan, ale gdy jego usta przywarły do moich, a całe moje ciało zesztywniało przez szok, wywołany tym ruchem, musiałam zrezygnować z tego pomysłu. Wpatrywałam się przed siebie, zastanawiając się czy naprawdę to zrobił. Przecież to bez sensu! Dlaczego teraz!? Przecież... Poczułam sporych rozmiarów gulę w gardle, gdy objął moją szyję swoimi ramionami i pociągnął mnie do tyłu. W efekcie tego ruchu, leżałam plecami na łóżku oplątana wszystkimi kończynami mojego byłego chłopaka. I do cholery jasnej to jest conajmniej niedorzeczne!

-Rinuś... -Otworzyłam usta, by powiedzieć, że ma mnie puścić, ale słowa nie chciały opuścić moich ust- Nie chciałem cię zranić... -Mruknął, chowając twarz w moich włosach- Nie lubię, gdy jesteś smutna... -Kontynuował, ale każde jego słowo potęgowało tylko mój żal. Powoli czułam, że tracę kontrolę nad swoimi emocjami i jestem pewna, że za chwilę się poryczę, a bardzo tego nie chcę. Zebrałam w sobie resztki siły i spróbowałam się wyrwać, ale okazuje się, że Eishi jest silniejszy niż zapamiętałam- Nie zostawisz mnie. Nie możesz...

Usłyszałam cichy szloch i chyba to przypieczętowało mój los. Jak mogłabym odejść, gdy osoba którą kocham tak rozpaczliwie stara się mnie powstrzymać, prawda? Nie... To wymówka... Ja po prostu chce poczuć jego ciepło. Jego zapach. Jego miłość. Pragnę poraz kolejny wtulić się w niego i uwierzyć, że to wszystko nigdy nie miało miejsca. Chce zapomnieć o naszym rozstaniu, o mojej zazdrości, gdy widziałam go z Rindou, o bezradności którą czułam, gdy nie mogłam zrobić nic, gdy się oddalaliśmy... O tym jak bardzo zawiodłam jako jego dziewczyna... Podpisał nawet ten głupi kontrakt, by móc zostać ze mną możliwie jak najdłużej. Opóźnił swój star w dorosłe życie, by zostać ze mną, a ja nie wiedząc o tym zostawiłam go, gdy on starał się jedynie wypełniać swoje obowiązki. Już nawet nie obchodzi mnie, że zaprzeczam sama sobie. Jest mi po prostu wstyd za to jak uporczywie staram się go odrzucić, by tylko nie musieć znowu przechodzić przez to samo, bym nie musiała już nigdy spojrzeć w oczy dziewczyny, którą pocieszała go kilka dni po naszym rozstaniu. Cały czas patrzę tylko na siebie, podkreślając jego winę, ale prawda jest taka, że to nie on zawinił najbardziej. To byłam ja. Miałam wiele okazji, by powiedzieć mu o tym poza pokojem samorządu. Wiem również jak zwracać jego uwagę, Tsukasa był we mnie tak zapatrzony, że gdybym stanęła zaraz obok niego i chwyciła jego dłoń nie widziałby niczego poza mną, ale ja postanowiłam go przetestować. Mimo że spodziewałam się jak to się skończy, zrobiłam to. On zapewne doskonale zdawał sobie z tego sprawę... Jak to odebrał? Znudzenie naszym związkiem? Wypalenie? Mógł również pomyśleć, że zakochałam się w kimś innym... Zawsze obawiał się mojego ciemnoskórego znajomego z doskonałym węchem. Mógł pomyśleć, że to z jego powodu. Eishi nie jest głupi... Zapewne wszystko co teraz wymieniłam, przyszło mu na myśl i spędzało sen z powiek. Mimo wszystko... Nawet, gdy zrzuciłam winę na niego... Gdy wytknęłam mu stosunek z Rindou czy umyślnie robiłam mu na złość, a nawet lekceważąco do niego podchodziłam... Ani razu nie powiedział mi nic niemiłego. Starał się szanować moją decyzję, nawet kosztem własnych uczuć. Cały czas pokazywał jak bardzo mu zależy... Podczas naszego konkursu, opanował się na tyle, by poczekać z rozmową, aż nie znikniemy w spiżarni. Doskonale wie jak bardzo nie lubię wywlekać prywatnych brudów przy świadkach... To musiało go bardzo boleć... Świadomość tego, że osoba, którą do niedawna poświęcała mu tyle czasu i otwarcie okazywała swoją miłość, nie chciała z nim rozmawiać dłużej niż jest to konieczne. Mimo tego... Na sam koniec, chwilę przed moim wyjściem... Przy wszystkich przyznał się do swoich uczuć. Mimo że na codzień wstydził się powiedzieć mi to przy garstce osób. Tsukasa zawsze był postrzegany jako emocjonalny kaleką, ale wtedy nawet przez chwilę nie zawahał się. Co mam poradzić na to, że tak bardzo go kocham i ciągle o nim myślę, nawet jeśli to głupia? Po prostu nie mogę dłużej wytrzymać... Był tak blisko, a ja nie mogłam go przytulić.

-Eishi... -Chłopak jednak nie odpowiedział, zasnął... Trudno mu się dziwić. W końcu mógł położyć się przy osobie, którą kocha. Sama również mam ochotę leżeć jak najdłużej obok niego i chłonąć całą miłość, którą mnie darzy, ale nie mam zbyt wiele czasu... Mogę jednak zdrzemnąć się przez te dwie godzinki- Dobranoc Tsukasa...

~~~~~

Jeśli wystąpiły jakieś błędy, to pardonsik. Jednak jest późno (3:37) i nie chce mi się sprawdzać. Trochę nie było rozdziału. I postanowiłam coś na szybko wyskrobać. Mam nadzieję, że się spodoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro