♫ Ból oznacza zmianę ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

tw: samobójstwo, myśli samobójcze, próba samobójcza, wpływ narkotyków na człowieka, przemoc. Jeżeli wywołuje to u ciebie nieprzyjemne uczucia radzę pominąć ten rozdział.

Jeon Jungkook od małego podziewał swojego wujka Jungtu. Zafascynował małego chłopaka swoją pasją do muzyki. W garażu, mieścił różnorodne instrumenty i stopniowo nauczał Jungkooka ich wszystkich. Jednak chłopczyk wtedy skupiał się najbardziej na basie, w końcu był to główny instrument jego wujka. A jako ,że bardzo go podziwiał to chciał być taki sam jak on. Nie zwracał uwagi na swojego tatę ,który również próbował zafascynować go czymś całkowicie innym, przeważnie sportem.

Wstępowały przez to kłótnie w ich domu. Ojciec Jungkooka co chwilę spierał się z bratem o to na czym Jungkook powinien się skupić i rozwijać. Głównie zależało mu na lekcjach taekwondo, na które chciał zapisać syna. Przez jego negatywne odebranie do sportu, poszedł do barta. Właśnie tak zaczęła się cała awantura.

-Czy ty możesz przestać wpajać Jungkookwi swoje pasje? Za dużo siedzi z tobą nad tą "muzyką". Dobrze wiesz ,że nie jest to stabilne marzenie. Nie jest łatwo odnieść sukces w tej dziedzinie.

-Hyung wiem co chcesz przez to powiedzieć ,ale w życiu nigdy nie jest łatwo. Jeżeli Jungkook chce rozwijać się od małego w zakresie muzyki to niech to robi. Ma dopiero osiem lat. Do jego dorosłości jeszcze daleko i zawsze muzyka może mu się znudzić. Nie panikuj tak, poza tym sam wpajasz mu swoje pasje hyung. Zmuszasz go do zapisania się na coś, co go w ogóle nie kręci.

-Bo owinąłeś sobie go wokół paluszka-prychnął- Nie miałbym nic przeciwko muzyce gdyby chociaż spróbował zajęć do taekwondo. A on w ogóle nie chce tam iść, przez ciebie-posłał bratu surowy wzrok- Posłuchaj kiedy w końcu znajdziesz coś dla siebie? Mieszkasz ciągle z nami.

-Mieszkam w waszym garażu. Czysto teoretycznie nie z wami hyung.

-Hong zaczyna tracić też cierpliwość. Chociaż ona, bardziej martwi się o twoje dalsze życie niż to ,że mieszkasz w naszym garażu.

-Wiem, postaram się jak najszybciej sobie coś znaleźć-westchnął.

Całej wymianie zdań przysłuchiwał się mały Jungkook, stojący w przedpokoju. Gdy usłyszał ,że wujek przez niego ma się wyprowadzić, w oczach chłopczyka pojawiły się łzy. Rozpłakał się na tyle głośno, że dwójka mężczyzn spojrzała w jego stronę. Ojciec Jeona jedynie westchnął z rezygnacją ,że syn musiał wszystko słyszeć. Natomiast Jungtu podszedł do siostrzeńca łapiąc za dłonie.

-Ej Jungkookie, nie płacz. Co się stało?-przetarł policzyli chłopczyka pełne od łez- Słyszałeś rozmowę wujka i taty?-mały kiwnął twierdząco głową.

-N-nie chce by wujek się wyprowadzał-wychliptał-Tato proszę nie wyrzucaj wujka. Spróbuję zajęć z taekwondo. Tylko proszę, niech wujek z nami zostanie. Dalej chcę grać z nim na instrumentach-pociągnął nosem spoglądając na ojca.

-Niech będzie.

Od tamtej pory w rodzinie Jungkooka nieco się pogorszyło. Pan Jeon nie przesiadywał zbyt często w domu, miał ważne spotkania w korporacji. Matka Jungkooka całe dnie zajmowała się domem i młodszym rodzeństwem Guka. Co powoli zaczynało ją wykańczać. W takich momentach wujek JungTu pomagał jej w obowiązkach kiedy tylko mógł. Bywały takie dni ,w których wszyscy się śmiali przy zmywaniu naczyń, jednak bez głowy rodziny.

Lata mijały, a Jungkook rozwinął swoją pasję do muzyki jak i zdolności w sporcie ,którego tak bardzo nie chciał uprawiać. Mimo tego chodził na zajęcia by tylko wujek został z nimi na dłużej. Mimo braku większej obecności ojca w domu nie czuł się źle. Czasami tata zabierał ich na dłuższe wakacje czy wypady gdy miał wolne. Kochał swoją rodzinę, jednak jego praca zapewniała im wszystkim dobrobyt. Gdy młodsi bracia Jungkooka wyrośli, rodzicielka również znalazła dla siebie pracę. Nie miała zamiaru spędzając całego cennego czasu w domu.

Po ukończeniu osiemnastu lat, Jungkook postanowił powiedzieć ojcu ,że wypisuje się z zajęć. Sport w ogóle go nie fascynował, bardziej traktował to jak hobby, które doda mu jakiejś rozrywki na określony czas. Jednak to muzyka zapełniała jego pustkę w sercu i spokój. Właśnie w tej dziedzinie chciał się rozwijać, tak jak wujek.

Gdy wracał po ostatnim jak dla niego treningu, usłyszał pod domem donośne krzyki. Biegiem skierował się do garażu, w którym wujek dalej mieszkał. Wszedł do środka, rzucił gwałtownie torbę gdy zobaczył jak ojciec popycha agresywnie brata na póki pełne instrumentów. Jungkook natychmiastowo zareagował na szarpaninę mężczyzn. Niestety nie udało mu się uratować wujka od jednego ciosu ojca w twarz. Chwycił go z całych sił i oddalił od brata.

-Ty parszywa gnido! Mieszkasz, jesz i śpisz w moim domu! A tak mnie traktujesz?! Żartujesz sobie kurwa ze mnie?-wrzasnął na co Jungkook zareagował spięciem mięśni- Jungkook kurwa puść mnie! Muszę pokazać swojemu bratu gdzie jest jego kurwa miejsce. A na pewno nie już w tym domu!

Ojciec niesamowicie się szarpał w uścisku syna. Nie potrafił się opanować. Do pomieszczenia weszła matka Jungkooka, miała szeroko otworzone oczy, a za jej nogami stała dwójka jej dzieci. Momentalnie kazała im wrócić do środka a sama zamknęła za sobą drzwi do garażu. Zeszła powoli po schodach podchodząc do szwagra.

-Czyś ty zwariował? Opanuj się Lanmin!

-Ja mam się opanować?- Jungkook poczuł jak ojciec zaczyna rozluźniać mięśnie na widok żony dlatego puścił go. Dalej był w szoku, nie rozumiał dlaczego ojciec rzucił się na wujka. Rzadko przechodził do rękoczynów, prawie w ogóle nie było to u nich spotykane- Ta gnida nas okrada!

-Co?-tym razem to sam Jungkook zabrał głos- Jak to wujek nas okrada? Nie rozumiem. To nie jest możliwe-spojrzał na Jungtu domagając się wyjaśnień. Ten jednak odwrócił wzrok wstając przy pomocy matki Jeona z ziemi- Powiedz ,że to nie prawda.

-No dalej Jungtu powiedz Jungkookwi prawdę o sobie. W końcu już nie będziesz dla niego taki cudowny- prychnął z irytacją ojciec. Jednak ani jedno słowo nie padło z ust wujka- Dobra jak chcesz! Sam mu powiem. Twój kochany wujaszek od dłuższego czasu bierze. Oczywiście skończyły mu się fundusze na kolejną działkę. Jako iż powiedział mu niedawno ,że nie dostanie ode mnie ani grosza po ostatnim incydencie, to postanowił nas okraść. Przyłapałem go na tym jak zabiera pieniądze ,które idą na twoje studia taekwondo!- zaśmiał się gorzko spoglądając znów na brata- Chciał odebrać ci wymarzona przyszłość przez swoje cholerne uzależnienie! On nie potrafi nie brać. Skończyła mi się już cierpliwość Jungtu, nie ma dla ciebie miejsca w naszym domu. Zabierz ten swój pierdolony fioletowy bas i odejdź z naszego życia.

-Tato!-wrzasnął tym razem Jungkook, co zaszokowało wszystkie osoby w pomieszczeniu- Nie możesz mu tego zrobić. To twój brat do cholery!

-Czy ty nie rozumiesz drogie dziecko ,że ten mój braciszek i przekochany wujaszek chciał pozbawić cię przyszłości?

-Nie obchodzą mnie pieniądze, tym bardziej na to cholerne taekwondo! Chciałem dzisiaj powiedzieć ,że wypisuje się z zajęć. Nie potrafię już tego dalej ciągnąć by zadowolić twoje zachcianki. To muzyka jest moim priorytetem, nic się nie zmieniło. Na niej chcę się skupić.

-Nie po prostu nie wierzę! Widzisz Jungtu co zrobiłeś mi z dzieckiem? Wpoiłeś mu głupotę jak ich mało, że muzyka daje ci sukces i sens oraz dobre zarobki jak oczywiście sobie poradzisz-prychnął z pogardą- Problem w tym ,że Jungtu nie posiada ani sensu życia ani pieniędzy czy sukcesu. Nad niczym tak naprawdę nie pracował. Jungkook on dawno porzucił swoje chęci do próbowania dalej! Jego zespół to banda ćpunów, która gra na alejkach i nic więcej! Takiej chcesz przyszłości?

Nastała cisza, nikt nie zabrał głosu po wypowiedzi ojca. Matka Jungkooka w pewnym momencie wróciła do dzieci w domu, a trójka mężczyzn dalej stała w garażu. Żaden z nich nie potrafił się odezwać. Jungkook patrzył się przejęty na swój autorytet ,który tak naprawdę udawał byciem wspaniałym muzykiem. Wujek nie spojrzał na żadnego z nich. Usiadł na drewnianym krześle ze spuszczoną głową i zaczął płakać. Jego brat tylko westchnął ciężko.

-Jutro ma cię tu nie być. Nie wiem gdzie pójdziesz, nie interesuje mnie to. Nie dam ci żadnym pieniędzy bo i tak byś je przepierdolił na narkotyki czy zioło. Wyczerpałeś mój limit bracie, tak samo jak u rodziców. Dawałem ci tyle szans, czasami myślałem ,że idziesz już na dobrą drogę. Myliłem się-po tych słowach skierował się do wejścia do domu jednak nim wyszedł rzekł do Jungkooka- My jeszcze porozmawiamy na temat twoich zajęć- mówiąc to, wszedł do domu.

Jungkook usiadł na przeciwko wujka, dał rękę na ramię mężczyzny w geście pocieszenia. Ten jednak nie przestawał ronić łez. Po pewnym czasie się uspokoił, zmęczony oparł się o drewniana półkę z instrumentami.

-Czy to co powiedział tata, to prawda?

-Nie chciałem ci pokazywać tej wersji siebie Jungkook tym bardziej jak tak bardzo we mnie wierzyłeś i mówiłeś ,że chcesz być taki sam jak ja. Wtedy kiedy odmawiałem ci nauki na basie, byłem pod wpływem. Prawie cały czas byłem. Nie chciałem byś to widział, czuł.

-A co z twoim zespołem?

-Nie jesteśmy wybitni. Każdy z nas jest jakimś wyrzutkiem z uzależnieniem. Wszyscy kiedyś próbowaliśmy dużo razy zabłysnąć. Nawet nam się udało, miałeś wtedy z osiem, dziewięć lat. Nie trwało to długo. Wytwórnia ,która nas przyjęła okazała się przestępcami. Po pięciu latach dopiero policja ich wykryła, że okradają swoich artystów. My niczego nie byliśmy świadomi. Nasza wytwórnia sama nas zadłużyła i okradała. Pozostaliśmy bez grosza i motywacji do dalszego tworzenia. Wszyscy się poddali. Teraz jedynie spotykamy się dla fanu- przetarł czerwone oczy- Jungkook nie idź w moje ślady. Twój ojciec ma rację, nie da się w stu procentach osiągnąć sukcesu i szczęścia z muzyki. Nawet te instrumenty ,które tu są nie są moje. Twoja matka sama mi je zakupiła, a widząc twój entuzjazm na rozwój w tym kierunku nie chciała ich już sprzedawać. Posłuchaj mnie, nie idź w stronę muzyki. Już dobyłeś kilkanaście medali z taekwondo. Rozwijaj się w tym dalej.

-Co ty mówisz? Mam zrezygnować z muzyki? Po tym wszystkim? Nie potrafię, za dużo dla mnie znaczy, ty za dużo dla mnie znaczysz wujku. Co z tego ,że ci nie wyszło. Dalej możesz sprawić byś zabłysnął.

-Jungkook mam prawie pięćdziesiąt lat.

-Czterdzieści pięć to nie pięćdziesiąt.

-Jungkook, jestem uzależniony i sam zdaje sobie sprawę z tego na jakim etapie życia jestem. Nie mam już szans na rozwój kariery. Bliżej mi to grobu niż do tego-zaśmiał się, ale siostrzeńcowi nie było śmiechu- Błagam nie idź w moje ślady.

-To ,że tobie się nie udało, nie oznacza że ja tego nie dokonam-warknął zabierając agresywnie torbę z ziemi. Wszedł do domu.

Po odejściu wujka, Jungkook nie wiedział co ma ze sobą zrobić. W garażu dalej mieściło się kilka instrumentów jednak to nie był ten ,w którym chciał się rozwijać. Po wielkiej kłótni minęły trzy lata, chłopak nie chodził już na zajęcia z taekwondo. Dał jasno do zrozumienia ojcu ,że nie tak widzi swoją przyszłość. Oczywiście nie obeszło się bez dużej kłótni pomiędzy nimi, ale po dostaniu się na studia związanych z muzyką niechęć ojca do przyszłości syna nieco ustąpiła. W końcu to był inny bardziej porządniejszy wybór od jego nieodpowiedzialnego brata. Przyszedł jednak pewien dzień od ,którego wszystko się zaczęło.

W progu drzwi domu państwa Jeon pojawiła się policja. Sam Pan Jeon nie rozumiał o co tak naprawdę chodziło, ale gdy dowiedział się sensu ich wizyty cały pobladł. Matka Jungkooka momentalnie zaczęła płakać. Jungkook stał w korytarzu, nie miał pojęcia co się dzieje. Gdy ojciec zamknął drzwi po odejściu policjantów ,uściskał mocno żonę. Schował twarz w zagłębie jej szyi. W korytarzu znalazła się również dwójka rodzeństwa Jungkooka. Przypatrywała się tak samo jak on na płaczących ze smutku rodziców.

-Co się stało?

-Dlaczego panowie policjanci byli u nas?

Dwójka bliźniaczek dopytywała się przejęte. Matka podeszłą do nich po chwili, również je przytuliła. Następnie udała się z nimi do ich pokoju. Tak by zostawić swojego męża z synem, samych.

-Co się stało? Czego oni chcieli? Dlaczego płaczesz?-zapytał przejęty Jungkook podchodząc do plączącego ojca.

-Jungkook usiądźmy na chwile.

-Nie chce nigdzie siadać. Powiedz mi teraz co się dzieje.

-Dobrze-pociągnął nosem, uniósł głowę i spojrzał w oczy synowi- Mój brat, twój wujek nie żyje-Jungkook momentalnie poczuł jak jego klatka piersiowa się zaciska, a on powoli przetrawia tak nagłą informację. Wolnym krokiem zajął miejsce na krześle w kuchni.

-Nie, to nie może być prawda-zaczął-Widziałeś ciało? Może to byli jacyś oszuści! Nie wierzę im, wujek dalej na pewno gdzieś żyje. Mieszka w jakimś porządnym mieszkaniu i wiedzie dobre życie!-po jego policzkach zaczęły spływać łzy, a głos mu drżał- Powiedz ,że to cholerny żart!-walnął z całej siły pięścią w stół.

-Jungkook! Opanuj się, to nie jest żart. Funkcjonariusze przekazali mi że zmarł wczoraj w nocy. Jutro możemy odwiedzić kostnicę-oparł ręce na blacie kuchennym.

-Jak zmarł?-ojciec nie odezwał się ani słowem-Jak kurwa zmarł!

-Był odurzony, powiesił się-powiedział ciszej ostatnie słowa. Jungkook na tą informację wstał i po prostu wyszedł.

Od wieści ,że jego wujek zmarł popełniając samobójstwo, Jungkook nie odzywał się do nikogo. Nie uczęszczał nawet na studia ,które tak bardzo go motywowały. Po pogrzebie ,który miał miejsce cztery dni po śmierci wujka, Jeon nie bywał w domu. Sam nie wiedział co się z nim dzieje, jego mama proponowała mu spotkania z psychologiem ,ale od razu odmówił. Przeżywał żałobę gorzej niż nikt inny. Dla niego wujek był jak naukowiec ,który wynalazł w nim chęć pasji i rozwoju nad muzyką. To on odkrył w nim powołanie.

Gdy do pogrzebu przygotowywali zimne ciało, od doktora dowiedział się ,że zażył naprawdę silną dawkę narkotyków, które spowodowały u niego halucynację. Z czego wynikło popełnienie samobójstwa. Nie było one zaplanowane, w końcu wujek nie zostawił żadnego listu.

Nic, po prostu tak o zniknął ze świata. Jungkook nie mógł przetrawić tej informacji nawet na pogrzebie. Wszyscy składali rodzinie kondolencje, ale Jungkook na żadne nie odpowiadał. Opuścił pogrzeb już w połowie. Nie potrafił dłużej tam stać. Pojechał na komisariat dopytać się o instrument wujka, jednak nie dostał pozytywnej odpowiedzi. W pomieszczeniu , w którym starszy odebrał sobie życie nie znajdowało się nic oprócz materaca ciuchów i narkotyków.

Jungkook chodził w nocy po nieznanych mu dotąd ulicach. W pewnym momencie natrafił na chłopaka w podobnym wieku ,który sam podszedł w jego stronę.

-Chcesz trochę?-zapytał pokazując biały woreczek z jakąś substancją w kurtce-Widzę że jesteś nie w sosie. To ci pomorzę. Mówię ci daje ulżyć cierpieniu.

-Nie dzięki-wyminął go.

-Nie daj się prosić. Dam ci za darmo, nie musisz płacić. Tylko spróbuj-zacisnął dłoń na nadgarstku Jungkooka- Nazywam się Jack.

-Jack? Ten z tytanica?-chłopak zaśmiał się głośno i kiwnął głową.

Po rozmowie z nieznanym mu dotąd chłopakiem poczuł się o wiele lepiej. Tym bardziej jak w końcu za jego namową wziął białą substancję. Od tamtej pory Jungkook regularnie pojawiał się w miejscu wyznaczonym przez Jack'a. Nie posiadał rodziny, pochodził zagranicy. Dokładnie z Ameryki ,ale nauczył się koreańskiego od licznych mu tu osób. Jungkook każdego dnia pojawiał się w domu odurzony coraz to mocniejszym narkotykiem. I mimo ,że zdawał sobie sprawę co robi, w końcu zrozumiał co wujek czuł. A chociaż starał się to zrozumieć. Narkotyki powodowały u niego poczucie ulgi i szczęścia. Chociaż przez chwilę. Zobaczył rzeczy ,których wcześniej nie widział. Zdał sobie sprawę jak bardzo sens jego życia był pusty bez proszków.

Pewnego dnia szedł uśmiechnięty w stronę domu. Księżyc lśnił na pustym, gwieździstym niebie. Był naprawdę blisko miejsca zamieszkania, a ku jego wejściu stał ojciec. Wpatrywał się w niego zmartwiony.

-Jungkook! Co ty tam wyprawiasz?-wrzasnął widząc jak jego syn śmieje się cicho przy kwiatkach w ich ogrodzie- Co się z tobą dzieje ostatnio?

-Nic-znów zachichotał wymijając ojca.

-Nie mów ,że ty coś wziąłeś?-szarpnął nim, trzymając za dłoń.

-Puszczaj.

-Jungkook koniec tego. Zabieram cię do psychologa, nie potrafię patrzeć na ciebie jak taki wracasz do domu i o takiej porze! Twoja matka też się martwi!

-Nigdzie nie idę tym bardziej z tobą. Puszczaj.

-Jungkook do cholery!-krzyknął na co Jungkook po chwili ciszy zaczął się śmiać. Na tyle niepokojąco ,że sam ojciec puścił jego rękę.

-To przez ciebie. To przez ciebie on umarł. Nie dałeś mu wsparcia tyko wyrzuciłeś jak śmiecia na pastwę losu. To ty go zabiłeś!-wrzasnął histerycznie- Gdyby został z nami nie skończyłby tak. Gdyby tylko był z nami..-zachliptał siadając na ziemi.

Po całym wydarzeniu Jungkook, nie potrafił spojrzeć ojcu w oczu. Samowolnie spakował swoje rzeczy do walizki. Pewnej nocy wyszedł z nią z domu. Skierował się do miejsca gdzie Jack pomieszkiwał. Stwierdził ,że tak będzie lepiej. Odsunie się od rodziny by nie zabierać im radości. Winił się za to co wtedy powiedział ojcu ale z drugiej strony poczuł ulgę. Nie powinien go obwiniać.

Z Jackem brał narkotyki kilka razy dziennie, nie poprzestając tylko na jednym. Chodził do klubu i wydawał swoje zaoszczędzone pieniądze. Tak minął jego pierwszy rok. Do póki nie usłyszał dźwięku grania na basie.

W jednej z głównych alejek znajdował się mały zespół. Grał jakąś znaną piosenkę jednak to nie na niej się skupił. A na dźwięk strun basowych, które pod wpływem narkotyku coraz bardziej dźwięczały mu w uszach. Łzy samoistnie zaczęły lecieć mu po policzkach, wpatrywał się w instrument z wielkim bólem jak i miłością.

Tłum ludzi rozszedł się na dobre o trzeciej w nocy. A Jungkook wciąż siedział na murku przyglądając się zespołowi. Nie poczuł nawet braku przy sobie Jacka. Zawsze tak było, gdy Jungkook na czymś zawieszał wzrok ten jak najszybciej się ulatniał. Dawka narkotyków ,którą Jeon przyjął zaczęła powoli się wyczerpywać. Poczuł nagle ucisk na ramieniu, odwrócił się przestraszony.

-Hej, podobała ci się ich muzyka?-nieznany mu dotąd chłopak usiadł koło niego. Ledwo widział jego twarz. Wzruszył na jego pytanie tylko ramionami-Jesteś niemową? Wdziałem jak patrzyłeś na nich i beczałeś jak dziecko

-Wcale nie-burknął spoglądając w końcu uważniej na nieznajomego.

-O jednak umiesz mówić. Skoro nie beczałeś to co to było?

-Mój pot z oczu-na te słowa czarno włosy się zaśmiał głośno, klepiąc Jungkooka po plecach.

-Pierwszy raz słyszę by ktoś tak usprawiedliwiał płakanie.

-Bo jestem na końcu swojego haju. Może dlatego-niechcący wymsknęło mu się to zdanie. Zilustrował nieznajomego jeszcze raz i dostrzegł na jego ramieniu jakiś futerał-Grasz?

-A i owszem. Na gitarze, kibordzie, fortepianie i basie. Trochę umiem na perkusji ale wole tamte instrumenty. A ty? Na czym grasz?

-Nie gram. Skąd w ogóle taki pomysł?

-Widzę po zachowaniu, nie sądzę ,że narkotyki nakłoniły cię do płakania przy jakimś randomowym zespole.

-A może tak było?-znów próbował zaprzeczyć chłopakowi jednak widząc jego minę w żółtym świetle latarni westchnął-Grałem na basie. Brakuje mi tego, ale nie potrafię do niego wrócić to zbyt traumatyczne.

-Akurat mam przy sobie bas i żeby nie było nie jestem z tego zespołu-prychnął lekceważąco- To banda przygłupów z okropnymi osobowościami. Jeśli chcesz możesz zagrać. Podłączę ci go.

-Nie. Nie chce-powiedział chłodno aż sam poczuł ciarki na plecach.

-Może jednak warto? Sądzę ,że kochasz muzykę ,ale coś cię blokuje. Nie wiem czy to przez narkotyki czy bóg wie co innego. Sam przechodziłem przez ciężkie chwile i myślę ,że krótkie, kilkusekundowe zagranie na instrumencie ,z którym byłeś bardzo zżyty da ci chociaż nadzieję na lepsze jutro-odparł łagodnie.

Jungkook poczuł wielką irytację na słowa nieznajomego. Chciał już wstać i na niego wrzasnąć, ale przywołał do siebie wspomnienie kiedy to niedawno oddawał całe swoje uczucia instrumentu na widoku całej uczelni. To było niesamowite uczucie. I mimo tego ,że teraz sami siedzieli na pustym rynku wśród nocnych lamp dodało mu odwagi skinąć twierdząco głową.

Tak Jungkook spotkał Yoongiego, z którym stworzył zespół DeepHole. Dzięki starszemu przełamał traumę i nałóg. Bywało ciężko, niekiedy napady braku proszków doprowadzał Jungkooka do histerii i agresji. Mimo tego najciężej były pierwsze dwa miesiące bez używki. Nie potrafił wstać, umyć się bądź po prostu o siebie zadbać. Wtedy pomagali mu chłopaki, niezwykle dobrze jak na nich  radzili sobie z odurzonym bądź odsuniętym od narkotyków Jungkookiem. Niezwykle przykładał się do tego Yoongi ,który słyszał pierwszą grę na basie Jeona, po tak długim czasie. Pragnął zadbać o przyjaciela jak o swojego młodszego brata. Bywało tak ,że nawroty do narkotyków powracały, szczególnie pod koniec roku. Chociaż ciężko było to stwierdzić.

Gdy było już dobrze, zawsze zjawiał się w te miejsce Jack ,który z uśmiechem meldował się przed Jeonem z małym workiem w ręku. Mimo iż Jungkook odmawiał mu wiele razy to tracił nad sobą w pewnym momencie kontrolę. Wracał odurzony do chłopaków. Miał wrażenie ,że mimo ich wielkich starań nie potrafi rzucić tego co zabiło jego wujka i zabija go samego. Wtedy pojawiali się chłopaki ,mówiąc mu ,że nigdy nie będzie łatwo ,ale kiedyś nastanie dzień , w którym wszystko się ułoży. Dawali mu wsparcie i kontrole.

Pewnego razu przechodził się przez galerię. Szukał jakiegoś sklepu muzycznego by zakupić swój pierwszy osobisty bas. Ten ,który używał za czasów studiów, rozwalił na jednym ze spotkań z Jackiem. Natomiast ten ,który używał do grania z chłopakami był Yoongiego. Nastał rok ,w którym już dwudziestoczteroletni Jungkook zakupi własny bas.

Chodząc na najwyższym piętrze galerii zobaczył dwa całkowicie różne sklepy muzyczne. Przy jednym stała niesamowicie długa kolejka, zaś drugi nie był w ogóle pełny. Jednak wzrok chłopaka zatrzymał się na sklepie "MagicShop". Na gablocie zobaczył wręcz identyczny fioletowy bas ,który używał jego wujek. Podszedł bliżej do szyby. Zauważył na basie białe gwiazdki ,które on sam jako dziecko narysował na instrumencie wujka. Bez namysłu wszedł do sklepu.

~~~~~

Rzadko dodaje dodaje do rozdziałów swoje dopiski, ale dzisiaj stwierdziłam ,że się do was tu odezwę.

Na początek chciałam poinformować ,że skończyłam robić korektę do "Kiss an ugly angel". Więc jeżeli nie czytaliście to zapraszam. Jednak ci co czytali również was zachęcam. Bardziej opisałam historie Jungkooka i Jimina i trochę się tam pozmieniało. Jeżeli chcecie znów do nich powrócić to się nie krępujcie. Czytajcie jednak opisy bo są tam ważne tw!

Dziękuję za przeczytanie rozdziału i dania gwiazdki!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro