Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy zaczęło wschodzić słońce, Will był już gotowy do działania.

Czekał cierpliwie aż statek skandian przybije do brzegu i zacznie się wtedy zamęt, bo trzeba zejść na ląd.

I rzeczywiście, kiedy statek dobił do brzegu, skandianie rzucili się do relingu chcąc jak najszybciej zejść na brzeg.

Zarzucił swoją skórzaną torbę na ramię, zawczasu przykrywając ją zieloną peleryną, aby nie była ona widoczna i nie psuła jego kamuflarzu, potem ukrył się za wielkimi, drewnianymi skrzyniami.

Will uważnie przypatrywał się, co też skandianie robią z Nikiem. Chodziło mu głównie o to ,aby szybko i nie spostrzeżenie zabrać im chłopca sprzed nosa .

Skandjanin zwany jarlem Erakiem, chwycił Nika, wcześniej związanego linami, szarpiąc nim i popychając wyrzucił go na ląd.

- Oła! Nie szarp mną tak!- powiedział buńczucznie mały chłopiec i wstał z kolan.

Will uśmiechnął na dzielną postawę Nika.

Rozbawiony Erak popatrzył na stojącego przed nim, zapewne 4-latka i zaczął się zastanawiać, skąd na zęby Gorloga jest tyle odwagi w tym chłopcu.

Przez całą drogę obserwował go i zdążył nawet zapałać sympatią do Nika, który nie bał się rozmawiać z całą jego załogą, choć przecież to był tylko dzieciak i po porwanym dziecku należałoby się spodziewać jakiegoś lęku , czy też może płaczu. Ewentualnie obydwu. A ten malec był inny. Był niemal jak prawdziwy skandianin.

To się Erakowi podobało.
Swoją drogą, zanotował sobie w pamięci Erak, muszę uważać na użycie swojej siły. Wkońcu on jest tylko dzieckiem. Kalina by mnie chyba zabiła jakby się dowiedziała, że skrzywdziłem jakieś dziecko.

Na myśl o żonie, którą zapewne niedługo spotka , poprawił mu się humor.

- No dobra mały, tylko nie waż mi się gdzieś uciekać. Posłuchaj , ja to jestem jeszcze w miarę wyrozumiały, ale są tu inni skandianie,  co nie są tak łagodni jak ja, nawet ze względu przedziału wiekowego niewolników.- przestrzegł go Erak.

Chłopczyk dumnie się wyprostował, podniósł głowę do góry i patrząc hardo na jarla odpowiedział :

- Ja i tak tutaj nie zostanę. Uratuje mnie mój brat lub tata! Albo nawet obaj! Mój braciszek jest najdzielniejszą osobą jaką znam!

Cała załoga skandian zaśmiała się na to ogłoszenie, zaś Erak odwrócił się plecami i zaszmerał pod nosem :

- Biedne dziecko...

Zato Will schowany pośród skrzyń oraz lin, wzruszony walczył z dumą i łzami, jakie go ogarnęły po ogłoszeniu Nika.

Wytrzymaj jeszcze trochę mój mały. Wytrzymaj...

------------------------------------------->

Will zerkając przez szparę obserwował pracujących skandian. Znajdował się jakieś 200 metrów od portu. Czekał na stosowną okazję , aby wyjść z kryjówki, zabrać Nika i uciec stąd jak najdalej.

Kiedy zauważył, że chłopiec znajduje się niedaleko,  siedząc i opierając się o jedną z pobliższych  skrzyń, Will otworzył wieko swojej w której się znajdował i powoli oraz na tyle cicho jak tylko mógł, zaczął wychodzić ze swojej kryjówki, aby następnie wejść do innej, lecz tym razem większej i ( takie miał wrażenie) bezpieczniejszej.

Will w jednej chwili wydostał się ze skrzyni, a już w następnej szybkim ruchem chwycił Nika ( wcześniej jednak zatykając mu ręką usta, żeby przez zaskoczenie chłopiec nie krzyknął , tym samym sprowadzając na nich zgubę) i przetoczył się razem z nim pod wielki i rozgałęziony krzak, który ( jak się później okazało ) miał dziurę pod sobą w ziemi i oboje stoczyli się do jej wnętrza.

- Nie krzycz tylko.- odezwał się cichym głosem Will.

Jednak chłopiec dalej wierzgał się w mocnym uścisku Willa i brzmiał tak, jakby chciał coś krzyknąć.

Najwidoczniej nie poznał jeszcze Willa po głosie. Chociaż nic dziwnego, bowiem Will przez dłuższy czas nic nie mówił i jego głos stał się lekko zachrypnięty.

Tak więc Will lekko odchrząknął , poczym znów spróbował :

- Niko, to ja Will. Bądź cicho i przestań się tak wiercić. Inaczej nas złapią.

Na te słowa chłopczyk nagle znieruchomiał , a Will mógł wkońcu zabrać rękę z jego ust i go wypuścić.

- Will?- Pisnął cichym głosikiem Niko i odwrócił się twarzą do Willa.

Will wziął go za rękę i podprowadził do miejsca gdzie padało trochę światła z wejścia do nory.

- Will! Will! Wiedziałem, że po mnie przyjdziesz braciszku!- poczym rzucił się starszemu chłopakowi na szyję, cicho pochlipując.

Chłopak objął młodszego ramionami, mocno przytulił go do siebie i głaszcząc go po plecach , powiedział :

- Zawsze po ciebie przyjdę Niko. Kiedy tylko będziesz mnie potrzebować. Widziałem jaki byłeś tam dzielny. Jestem z ciebie taki dumny. Ale nie płacz już. Wszystko będzie dobrze.

Minęło parę chwil zanim chłopczyk się upokoił, poczym wytarł nos i oczy w rękach i powiedział :

- Tęskniłem za tobą bardzo. Poszedłem cię szukać, ale ciebie nie było. Gdzie byłeś Will? Czemu odszedłeś?

Will umilkł na chwilę.
Przecież nie mógł powiedzieć prawdy 4 latkowi.

- Musiałem Niko. Dla bezpieczeństwa twojej rodziny.- powiedział.

- Naszej rodziny. Przecież tata to nasz tata, tak jak i mama.- powiedział niewinnie Niko. Zupełnie nie wiedział w czym problem

Will uśmiechnął się smutno.

- Niko...Halt nie jest moim biologicznym tatą. Jest moim mentorem.

- Nie prawda. Słyszałem jak tata mówił do mamy o jego "synach", mówił o nas. A ty przecież jesteś moim bratem. Nawet tata tak kiedyś mi mówił, kiedy ty wyjechałeś kiedyś gdzieś z Horacey'em. Tata chyba mówił wtedy, że pojechaliście do Celtii.- upierał się dalej chłopiec.

Willowi  na tę wiadomość zrobiło się ciepło na sercu. Zawsze traktował tego ponurego zwiadowcę jak ojca, ale nie wiedział czy to uczucie jest odwzajemnione.

Teraz zyskał pewność.

- No dobrze...tak więc musiałem was zostawić,  żebyście nie mieli przeze mnie problemów.

- Ale jeśli coś się działo,  to czemu nie powiedziałeś tego tacie i mamie? Przecież od tego są. Zawsze mi tak mówili.

Will tak właściwie to nie dokońca wiedział. Owszem, nie mógł powiedzieć , wynikało to z gróźb, ale gdyby powiedział...
Nie tkwili by tu teraz z Nikiem. A dla Halta groźby to pestka i chleb powszedni.

- Nie wiem już sam Niko. Byłem po prostu głupi i zagubiony...

C.D.N.

To jest rozdział ostatni prawdopodobnie na dwa tygodnie, ponieważ wyjeżdżam na wycieczkę za granicę i nie będę miała jak pisać.

Do zobaczenia!

willtreateyandhalt

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro