Walka o karpie i zarzygany dywan

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Fukuzawa: Szybkie pytanie - Kto w tym roku idzie od nas po karpie do Lidla?

Dazai: Moim zdaniem powinien iść Kunikida, ponieważ (muszę mu to ze szczerą niechęcią przyznać) najlepiej poskłada konkurencję czekającą pod sklepem od piątej rano.

Kunikida: W moim ideale pisze, że nie mogę bić staruszek.

Dazai: Higuchi też nie była chętna, ale znalazła sobie w werwę. Bądź jak ona.

Dazai: Gdyby nie spotkała babci Pudziana, to ta historia miałaby nawet happy end.

Kunikida: Jak się w ogóle czujesz po tym starciu @ Higuchi?

Higuchi: Połamała mi dwa żebra, ale dzięki pomocy waszej doktor Yosano doszłam już do siebie.

Yosano: Możemy być z wrogich organizacji, lecz nie mogę patrzeć na taką brutalność.

Akutagawa: To dobrze się składa Higuchi, bo jutro o piątej ruszasz na podbój.

Higuchi: Dlaczego znowu ja ;-;

Nakajima: Powinniśmy wysłać kogoś innego. Ledwo przeżyła tamto.

Ranpo: Śmieszne, że jak jeszcze byłeś popychadłem w Agencji, to wysyłaliśmy Ciebie. Może Mafia powinna zrobić to samo?

Mori: To jest dobry plan.

Nakajima: Ja się już nie daję wykorzystywać, wypraszam sobie.

Kunikida: Weźmy i wyślijmy naszego największego menela. Jak coś mu się stanie, to nie poczujemy żadnej różnicy, bo i tak nie pojawia się w pracy, ani nikomu nie będzie smutno.

Dazai: Mówisz o swoim kumplu, który całe dnie śpi w futonie?

Kunikida: O Tobie zabandażowana imitacjo detektywa.

Dazai: Jak mogłeś ;-;

Ranpo: Niestety nie możemy na nim polegać. Pewnie to oleje i w ogóle nie pójdzie.

Dazai: Taki miałem plan.

Ranpo: Dazai, jak dorwiesz dla nas dwa karpie, to wspólnymi siłami znajdziemy Ci kobietę, z którą popełnisz podwójne samobójstwo.

Dazai: Umowa stoi.

Fukuzawa: Łatwo poszło.

Ranpo: Zawsze miałem łeb do interesów.

Higuchi: Dlaczego nie wyślemy Pana Chuuyi? Ma potężną zdolność.

Akutagawa: Chyba do picia jak na umór. Przecież on chleje już teraz i będzie chlał do piątej. Jakim cudem chcesz, żeby był o tej pod sklepem?

Higuchi: Może równie dobrze pić pod sklepem.

Akutagawa: Wtedy osiągnąłby już maksymalny poziom zmenelenia.

Dazai: Zapomnieliście o ważnej kwestii. Ja też idę wtedy do Lidla.

Ranpo: Zróbcie na facebooku wydarzenie - Wielkie Gejparty pod Lidlem.

Mori: To skończyłoby się wielkim terrorem, a chcemy tylko spokojnie przeżyć święta.

Nakajima: Dlaczego nie wyślemy Akutagawy? Przecież podobno lubi zabijać.

Akutagawa: Ale małe dzieci, a nie staruszki. One mają mnie za miłego kawalera. Nie mogę zniszczyć sobie u nich reputacji, bo zawsze dają mi słodycze.

Nakajima: Naprawdę robi Ci to wielką różnicę?

Mori: To też by się zakończyło terrorem, Atsushi. Chcemy w tym roku spokojnych świąt. 2020 i tak jest już wystarczająco zjebany.

Ranpo: Dlatego powinniśmy zaakceptować fakt, że te święta nie będą normalne. Jak samodzielnie nie wyrównamy balansu spierdolenia, to walnie w nas jakiś meteoryt lub ziemię najadą kosmici.

Mori: Ej, kurwa. Zapomniałem o tym na dwadzieścia trzy rozdziały tej książki, ale jestem szefem największej, nielegalnej organizacji w Jokohamie. 

Mori: Mogę zwinąć je rybakom, po co ja w ogóle się kłopoczę.

Ranpo: Mafia PORTOWA i dopiero teraz to sobie uświadomiłeś?

Mori: TAK.

Ranpo: Nie mam pytań.

Nakajima: Naprawdę będziemy terroryzować rybaków?

Mori: A wolisz być terroryzowany przez stare baby? Nawet Tomasz Hajto Ci wtedy nie pomoże.

Chuuya: Poza tym jesteśmy w Mafii, a szef miał już gorsze pomysły, więc nie narzekaj.

Nakajima: No dobra, niech będzie...

Akutagawa: Chuuya, ja podziwiam, że Ty jeszcze jako tako kontaktujesz.

Fukuzawa: A weźcie też trochę dla nas.

Mori: Przecież to nielegalne. To jak kupowanie kradzionego samochodu.

Higuchi: Skąd porównanie ryb do samochodu...

Mori: To BARDZO cenny towar w okresie przedświątecznym.

Fukuzawa: Nikt nie musi się o tym wiedzieć. Przemyśl to, Mori.

Kunikida: W dalszym ciągu boję się zaufać Dazai'owi.

Dazai: Nie dziwię się. Sam sobie nie ufam.

Oda: Jak robi to wam taką wielką różnicę, to ja mogę iść.

Dazai: Oda, oszalałeś? Nie chcę, żebyś znowu umarł na cztery lata.

Oda: Jest to poświęcenie, które mogę wam ofiarować, przyjaciele.

Kunikida: Wzruszyłem się, chociaż prawie się nie znamy ;-;

Ranpo: Kochany ;-;

Fukuzawa: Mam pomysł. Chodźmy wszyscy razem. 

Kunikida: To jest dobry pomysł. Wszystkich nas nie wezmą.

Dazai: Tym razem Cię uchronię, przyjacielu...

Higuchi: Jak dobrze widzieć coś takiego na święta ;-;

Chuuya: Zrzygałem Ci się na dywan @Akutagawa.

Mori: Musiałeś w takim momencie Chuuya?

Akutagawa: Jak to na mój dywan?

Nakajima: Popsuliście tę piękną atmosferę.

Akutagawa: Pytam Cię Ty pieprzona moczymordo jak to na mój dywan?!

Chuuya: Nie zdążyłem do kibla.

Akutagawa: Przecież ja Cię zaraz zajebię.

Fukuzawa: No to ten... Wesołych świąt.

Mori: Nawzajem.

...........

A więc wesołych świąt kochani i oby ten dziwny rok przynajmniej skończył się szczęśliwie! 

Chociaż przed nowym rokiem pojawi się jeszcze jeden rozdział, bo zakaz wychodzenia z domu po 19:00 31 grudnia jest czymś, co samo prosi się o wplecenie. Już widzę oczami wyobraźni, jak pijany Chuuya spieprza po ulicy przed policjantami.

Po pierwsze dziękuję tym dwóm osóbkom za inspirację:

Plus trzy inne komentarze, ale wspomnę, że wszystkie wasze reakcje są super i robią mi dzień, dając motywację do pisania ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro