Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po chwili podeszła do nas dziewczyna i dotknęła ramienia Janka. On uśmiechnął się do niej i wstał z podłogi.
-Coś się stało?-zapytał się Janek.
-Janku, zmieniłbyś mi opatrunek?-zapytała się dziewczyna i dotknęła jego ręki.
Starałam się ukryć zazdrość, ale nie potrafiłam. Gdyby było tego mało, dziewczyna ujęła jego dłoń, ale Janek od razu ją puścił.
-Ja ci też mogę zmienić opatrunek-oznajmiłam.
-Janek potarfi zrobić to tak, że w ogóle nie boli-powiedziała dziewczyna.
-Skąd wiesz, że ja zmieniam źle opatrunek, skoro ani razu nie zmieniłam Ci go?-zapytałam.
-Moja ukochana Zosia potrafi zmieniać opatrunki najlepiej na świecie-oznajmił Czarny i pocałował mnie w policzek.
Nagle podbiegł do nas Miś.
-Pomóc wam coś jeszcze?-zapytał się Miś.
-Tak, potrzebuję zmiany opatrunku-odpowiedziała dziewczyna i odeszła z Misiem na bok.
-Monia, chyba nie jesteś zazdrosna?-upewnił się Czarny.
-Może...-powiedziałam.-A powinnam?
-Nie powinnaś. Jesteś  najwspanialszą dziewczyną na świecie-odpowiedział Czarny i przytulił mnie.-Gdy Miś opatrzy jej ranę, wracamy.
-Super-oznajmiłam i przytuliłam się do Janka.
Tak bardzo brakowało mi Janka. Nie widziałam go kilka dni, a już stęskniłam się za nim...
Staliśmy z Czarnym przed domem, w którym byli ranni. Nasz generał przysłał im lepiej wykształconych lekarzy. Po chwili doszedł do nas Miś. Pierwszy raz widziałam go aż tak wesołego...
Janek chwycił mnie za rękę i razem w trójkę poszliśmy na pociąg. Wsiedliśmy do środka pojazdu i usiedliśmy na miejscu. Po chwili sprawdzono nam bilety. Oparłam głowę o ramię Czarnego i zasnęłam wtulona do ukochanego. Tak bardzo chciałabym, aby ten moment nigdy się nie skończył. Czasami, podczas akcji, boję się, że stracimy kogoś z naszej szóstki. Nie wyobrażam sobie utraty kogokolwiek z nas...
Młody Broner obudził mnie, gdy byliśmy już na miejscu. Gdy tylko weszliśmy do domu, Arek przywitał się z nami i kazał usiąść na krześle w pokoju. Okazało się, że generał Kamiński załatwił nam lekcje z języka niemieckiego i rosyjskiego. Ten drugi był dla mnie łatwiejszy, lecz pierwszy niezrozumiały. Nie wiem dlaczego, ale zależało mi na nauczeniu się obu języków. Czułam jakąś potrzebę, choć w młodości nie chciałam w ogóle ich znać.
Boję się, że kiedyś zostanę porwana do Auchwitz. Wiem na co się pisałam, ale strach nadal pozostaje. Ta obawa nigdy nie zniknie, ale mam nadzieję, że po wojnie spotkam się z rodziną i, jeśli się uda, nie chcę po raz kolejny przeżyć tego okrucieństwa. Myślę, że gdybym nie poznała Czarnego, całkowicie inaczej zachowywałabym się. Pewnie nie uwierzyłabym w siebie, i kto wie, może nigdy nie wiedziałbym co to znaczy mieć ukochaną osobę obok siebie.
Po lekcji zdecydowaliśmy, że musielibyśmy znaleźć jakąś pracę, aby móc utrzymać dom. Generał mówił, że nie musimy tego robić, ale wolimy żyć na własnym utrzymaniu. Może dzięki dodatkowym zajęciom dowiemy się czegoś więcej o Rosjanach, Niemcach i o panu Meseju.
Razem z Czarnyn zdecydowaliśmy, że zapytamy się o pracę w kawiarni. Janek mówił, że do jednej, na rogu głównej ulicy, przychodzi najwięcej wrogów. Tego samego dnia postanowiliśmy tam pójść.
Zapytaliśmy się głównego zarządcę o to czy moglibyśmy tutaj pracować. Zgodził się. Ucieszeni wrociliśmy do domu.
-Monia, jak Wam poszła rozmowa o pracę?-zapytała się Hala.
-Dostaliśmy się. Od jutra zaczynamy pracę-odpowiedziałam.-A jak wam poszło?
-Razem z Mary będziemy pracować jako kelnerzy, ale w polskiej kawiarence-odpowiedział Ignacy.
-A ja razem z Halą będę pomagał poszkodowanym w szpitalu, gdzie pracuje Miś-powiedział Arek.
-Dobrze, że każdy z nas znalazł pracę-oznajmiła Hala.
-Teraz będziemy żyć na własnym utrzymaniu-dopowiedział Czarny.
-Pierwszy raz, odkąd pamiętam, czuję aż taką odpowiedzialność. Jeśli nie zarobimy pieniędzy, zginiemy-powiedziała Mary.
-Przeżyjemy-oznajmił Ignacy i objął swoją ukochaną.-Przeżyjemy wszyscy.

______________________________________
Czy Waszym zdaniem ostatnie słowa Ignacego się spełnią?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro