Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po szkole postanowiłam odwiedzić rodziców. Sprawdziłam w torebce czy na pewno mam pięć biletów, a następnie zapukałam do drzwi.
-Mamo, tato, dziadku, babciu, Elizo-powiedziałam, kiedy weszłam do domu rodziców.-Mam coś dla Was. Razem z Aspenem ustaliliśmy to. Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów.
-Ale o co chodzi?-zapytała się mama.
-Kupiliśmy dla Was pięć biletów do Grecji. Wyjeżdżacie jutro. Tam będziecie bezpieczni-odpowiedziałam.
-Zosiu...-zaczęła mama.
-Zosiu...-powiedział tata.
-Zosia, co Ty mówisz?-zapytała się Eliza.
-A ty?-zapytała się babcia.
-Chcę tu zostać-odpowiedziałam.-Chcę pomóc... Boję się o Was, dlatego pojedziecie tam. Po wojnie na pewno się zobaczymy.
-Wnuczko..-zaczął dziadek.
-Nie namówicie mnie, abym pojechała z wami. Każdy w życiu musi podjąć jakąś decyzję. Właśnie taką podjęłam. Zostanę tutaj, ale wy wyjedziecie-poeiedziałam.-Zgadzacie się?
Nastała chwila ciszy. Każdy myślał co mi odpowiedzieć.
-Skąd wiesz, że wojna się zacznie?-zapytała się mama.
-Te wszystkie ruchy Rosji i Niemiec mają znaczenie. Najpóźniej za trzy dni, w poniedziałek, rozpocznie się wojna-odpowiedziałam.
-Pojedziemy pod warunkiem, że przeżyjesz wojnę-powiedział tata po chwili ciszy.
-Obiecuję, że wrócę-oznajmiłam.-A wy obiecajcie, że wrócicie cali i zdrowi z Grecji, oczywiście po wojnie.
-Obiecujemy-odpowiadają.
-Więc zgadzacie się?-upewniłam się.
-Tak-odpowiedzieli.
-To dla Was-powiedziałam i podaję każdemu bilet.-Wyjazd macie o dziesiątej. Do jutra.
-Do jutra-powiedział tata.
-O dziewiątej przyjadę po Was-oznajmiłam.-To pa.
Wyszłam z domu moich rodziców i poszłam do siebie. Usiadłam na krześle i zadzwoniłam do brata.
-Aspen, masz czas?-zapytałam.
-Właśnie przyleciałem-oznajmił Aspen.-Rodzice, dziadkowie i Eliza zgodzili się?
-Na szczęście tak-odpowiedziałam.
-Jak Ty to zrobiłaś?!-zdziwił się Aspen.
-Sama nie wiem-oznajmiłam.-Uważaj na siebie.
-Będę, ale Ty również uważaj na siebie-powiedział Aspen.
-Będę-oznajmiłam.-Napiszę do ciebie, jak dolecą.
-Dzięki. Muszę już kończyć. Pa-powiedział Aspen.
-Do zobaczenia-powiedziałam.
Kolejnego dnia pojechałam po rodziców, dziadków i Elizę, a następnie na lotnisko.
-Mamo, tato...-zaczęłam i przytulam każdego po kolei.-Nie zapomnijcie, że nadal Was kocham. Jesteście moimi ukochanymi i najwspanialszymi rodzicami. Uważajcie na siebie.
-Kocham Cię córeczko-powiedziała mama.-Mój mały skarbie, uważaj na siebie.
-Będę uważała-oznajmiłam.
-Moje słoneczko...-zaczął tata.-Uważaj na siebie. O nas się nie martw. Nic nam nie będzie.
-Wnuczko, jesteś dzielna...-powiedział dziadek, a z jego oczu spływają łzy.
-Moja wnuczka...-zaczęła babcia.-Uważaj na siebie.
-Wy też uważajcie-oznajmiłam.-Elizo, uważaj na siebie. Masz pozdrowienia od Aspena.
-Dziękuję-uśmiechnęła się Eliza.
-A tak w ogóle, gdzie będziesz pomagała jako harcerka?-zapytał się tata.
-Jeszcze nie wiem-odpowiedziałam.
-Samolot do Grecji za dziesięć minut wylatuje. Prosimy o podejście-oznajmiła pani.
-Musicie już iść-zauważyłam.
-To pa-pożegnał się tata.
-Pa-pożegnała się mama.
-Pa-powiedzieli dziadkowie.
-Pa-oznajmiła Eliza.
Przed wejściem, ich, na pokład samolotu pomachałam do nich i uśmiechnęłam się. Kiedy odlecieli, wróciłam do domu.
W niedzielę obudziłam się rano. Spojrzałam na telefon i zauważyłam wiadomość.
-Jesteśmy już na miejscu-czytam.-Cieszę się-odpisuję im.
Była siódma, więc nie chciałam dzwonić do Aspena, aby go nie obudzić. Wstałam z łóżka, umyłam się i zjadłam śniadanie. Ubrałam granatową sukienkę i ciepły płaszczyk. Spojrzałam przez okno i zauważyłam, że pada deszcz. Zabrałam ze sobą parasolkę i poszłam do kościoła.
-Boże spraw, aby wojna nie zrobiła wielkiej krzywdy Polsce. Ochroń każdego z mojej rodziny. Nie mogę ich stracić. Nie wytrzymam tego. Błagam...-proszę.
Po mszy wróciłam do domu. Od razu poszłam do kuchni i zaczęłam patrzeć przez okno. Po co? Nie wiem. Nagle usłyszałam, że coś spadło na ziemię. Przestraszyłam się. Niepewnie poszłam w stronę swojego pokoju. Na ziemi leżał obraz mojej rodziny. Podniosłam go i rozpłakałam się. Przestraszyłam się, że to może być jakiś znak. Wzięłam go ze sobą i położyłam się na łóżku. Obudził mnie telefon od mojego brata. Niechętnie odebrałam połączenie.
-Aspen-zaczęłam.-Zapomniałam dać Ci znać, że dojechali już na miejsce.
-Dzięki za informację-oznajmił Aspen.-Płakałaś?
-Nie, tak Ci się tylko wydaje. Po kościele położyłam się spać...-skłamałam.
-Obudziłem cię?-zapytał się Aspen.
-Nie, przed chwilą wstałam-kłamię.-Może dlatego mam taki głos.
-To dobrze-uspokoił się Aspen.-Muszę już kończyć. Mamy kolejne wezwanie. Do usłyszenia.
-Pa-kończę rozmowę.
Odłożyłam telefon na łóżko i poszłam zrobić sobie obiad. Ugotowałam zupę brokułową i zaczęłam oglądać telewizor. W każdym programie mówili tylko o wojnie. Miałam już tego dosyć!
Kolejnego dnia obudził mnie jakiś strzał. Szybko wstałam i podeszłam do okna. Z daleka widziałam, jak coś się pali.
-To naprawdę już?!-zdziwiłam się.
Miałam nadzieję, że to nie żadna wojna. Postanowiłam pójść do pracy. Spotkałam tam przestraszonych nauczycieli. Dyrektorka chciała wszystkich uspokoić, więc zaczęła mówić.
-Niektórzy będą chcieli uczyć się podczas wojny-zaczęła dyrektorka.--Kto z Was jest chętny?
-Ja-odpowiedziałam.
-Zosiu, zaraz zaprowadzę Cię do tych uczniów. Tylko w szkole nie za bardzo będziesz mogła prowadzić lekcje-powiedziała dyrektorka.
-Wiem-oznajmiłam.-Gdzie oni są?
-W twojej sali-odpowiedziała dyrektorka.
-Pójdę już-oznajmiłam i idę do swojej sali.
-Proszę pani...-zaczął Aleksy, gdy weszłam do sali.
-Chodźcie ze mną. Nic wam się nie stanie-przerwałam mu.
-Wojna minie?-dokończył Aleksy.
-Tak-odpowiedziałam.
Chłopcy poszli za mną. Postanowiłam zaprowadzić ich do mojego domu.
-Będziemy potem mogli tutaj przychodzić?-zapytał się Aleksy.
-Jeśli będziecie chcieli, możecie tutaj przychodzić. Lekcje zaczniemy o dziesiątej. Pasuje wam?-powiedziałam.
-Tak-odpowiadają.
-Ale wojna się skończy, prawda?-upewnił się Aleksy.
-Tak-odpowiedziałam.
Miesiąc później...
-Pani Lendor?-upewnia się harcerz.
-Ben?!-zdziwiłam się.
-Zosia?!-zdziwił się Ben.
-Cześć. Dawno się nie widzieliśmy-zauważyłam.
-Racja, od podstawówki-oznajmił Ben.-Muszę ci coś powiedzieć. Dobrze uczysz dzieci, ale twoją, jakby to nazwać, rolę przejmie teraz profesor Dark.
-Dobrze-oznajmiłam.-Będę mogła jakoś wam pomóc? Chcę pomóc Polsce znowu być wolną...
-Tak-odpowiedział Ben.-Chcesz zostać harcerką?
-Pewnie-powiedziałam.-Chcę nią bardzo zostać.
-U nas nie ma miejsca. Musiałabyś pojechać do Warszawy-oznajmił Ben.
-Jutro tam pojadę-powiedziałam.-Do kogo będę musiała się zgłosić?
-U nich generałem jest Henryk Kamiński-odpowiedział Ben.
-Dzięki. Pójdę spakować się. Pa-powiedziałam.
-Pa-pożegnał się Ben.
Wróciłam do domu i od razu wyciągnęłam walizkę, aby spakawać najpotrzebniejsze rzeczy. Położyłam się spać po dwudziestej drugiej. O dziesiątej wyruszyłam do Warszawy. Po drodze mijałam niemieckich i rosyjskich żołnierzy. Mówili coś w ich językach. Niestety nie za bardzo ich rozumiałam. Dojechałam do domu, który był strzeżony przez kilku ludzi. Kiedy weszłam do niego, przeraziłam się ilością osób, jaka przemieszczała się w tą i w tamtą stronę. Nie chciałam tracić więcej czasu, więc postanowiłam pójść prosto. Szłam szybko przed siebie i nagle wpadłam na kogoś. Chyba za bardzo się zamyśliłam...
-Przepraszam-powiedziałam.
Spojrzałam się na chłopaka, na którego wpadłam. Był szczupły i wysoki. Miał piękne, brązowe włosy oraz czerwoną kamizelkę, białą koszulę i granatowe spodnie.
-Nic się nie stało-oznajmił chłopak.
-Wiesz, gdzie znajdę generała Henryka Kamińskiego?-zapytałam.
-Idź tam-pokazuje mi chłopak.
-Dzięki-powiedziałam i idę we wskazane miejsce.
Zapukałam do drzwi i otworzyłam je.
-Dzień dobry. Czy doszłam do generała Henryka Kamińskiego?-powiedziałam.-Jakie głupie pytanie. Jestem aż tak zdenerwowana, że nie umiem zadać pytania-myślę.
-Tak-oznajmił generał.-Ty jesteś tą Zofią Lendor?
-Tak-odpowiedziałam
-Wytłumacz mi, dlaczego chcesz zostać harcerką?-zapytał się generał.
-Pragnę nią zostać, ponieważ chcę pomagać Polsce, aby znowu była wolna-odpowiedziałam.-Mam kilka pomysłów na to, aby umocnić nadzieję Polaków.
-Chodź za mną-rozkazał generał.
-Dobrze-powiedziałam.
Szłam za nim zdenerwowana. Mogę nią zostać czy nie? Sama już nie wiem.

______________________________________
Hej! Czy Zosia zostanie harcerką?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro