Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stanęliśmy przed drzwiami. Generał odwrócił się do mnie i zapytał:
-Wymyśliłaś już swój pseudonim?
-Tak-kłamię.
-Więc jaki?-dopytuje się generał.
-Monia-odpowiedziałam szybko.
Skąd wzięłam pomysł? Powiedziałam mu swoje trzecie imię.
Weszliśmy do małego pomieszczenia, w którym znajdowali się młodzi chłopcy i dwie dziewczyny.
-Poznajcie Zofię Lendor-zaczął generał.-Mówcie do niej Monia. Monia, dołączysz do grupy Ruchu Oporu. Arek nim dowodzi.
Chłopak podszedł do mnie i przywitał się ze mną.
-Jestem Tadeusz Liwada, ale mów do mnie Arek-powiedział Arek.
-Miło mi Ciebie poznać-oznajmiłam.
-Hania Kiliańska. Mój pseudonim to Hala-powiedziala Hala.
-Cześć-przywitałam się z nią.
-Basia Brokel. Pseudonim Mary-oznajmiła Mary.
-Cześć-powiedziałam.
-Maciek Darlowy. Pseudonim Ignacy-dopowiedział Ignacy.
-Cześć-powiedziałam.
-A my się chyba już skądś znamy-zauważył chłopak.
Po jego słowach od razu uśmiechnęłam się.
-Przepraszam, że na Ciebie wpadłam. Naprawdę nie chciałam. Za bardzo się zamyśliłam-powiedziałam.-Stresowałam się przed rozmową z waszym, teraz już naszym, generałem.
Chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Przecież nic się nie stało. Nie przedstawiłem się-oznajmił chłopak.-Jestem Jan Broner. Mów do mnie Czarny.
-Miło mi Ciebie poznać-oznajmiłam.
-Mnie również Monia-powiedział Czarny.
-Na dzisiaj dosyć tych "amorów"-śmieje się Arek.-Chodźmy do naszej "kryjówki". Omówimy wszystko.
Na pierwszy rzut oka grupa Ruchu Oporu jest wspaniała, a wręcz wymarzona! Może i każdy różni się od siebie; ale to przecież niczemu nie przeszkadza!
-Monia, jesteś u nas nowa. Na razie uczestniczyliśmy tylko w jednej akcji. Rozdawaliśmy ulotki, aby umocnić nadzieję Polaków. Może Ty masz jakiś inny pomysł. Każdy się sprzyda. Nie możemy dopuścić do braku nadzieji naszych rówieśników-powiedział Arek.
-Zrobiłabym jakiś plakat, który podbudowałby nadzieje Polaków. Nasi wrogowie muszą wiedzieć, że jesteśmy tutaj i będziemy walczyć-oznajmiłam.
-Świetny pomysł-chwali Czarny.
-Wiecie o tym, że powstał kolejny obóz zagłady?-zmienił temat Ignacy.
-Gdzie?-dopytuje się zaciekawiona Mary.
-Tego na pewno nie zgadniecie-oznajmił Ignacy.
-W górach?-zapytała się Mary.
-A może w wieżowcu-powiedziała Hala.
-Nie i nie-oznajmił Ignacy.
-Więc gdzie?-zapytała się Hala.
-W muzeum Auschwitz-Birkenau-odpowiedział Ignacy.
-Jak?!-zdziwiłam się.
-Zajęli to-oznajmił Igancy.-Przecież nie muszą aż tak dużo budować. Starczy tylko odnowić.
-Jak można być aż tak okrutnymi ludźmi?!-zdziwiłam się.
-Monia, takich ludzi będziesz spotykała często na swojej drodze podczas wojny-oznajmił Arek.
-Ale nie martw się. Przyzwyczaisz się do nich-dopowiedział Czarny.
-Ale jak można być aż tak bezdusznym!-krzyknęłam.-Przecież to miejsce pamięci zmarłych podczas drugiej wojny światowej!
-Oni już tacy są. Zachłanność nimi włada-powiedziała Mary.
-Na pewno ten obóz będzie gorszy-oznajmiłam.-Wiecie ile osób już zostało tam wysłanych?
-Około dwustu tysięcy-odpowiedział Ignacy.-Z czego ponad połowa pracuje. Powoli kończą odbudowę tego obozu. Dzisiaj zostali wywiezieni nowi do obozu...
-Ile?-zapytałam, a łzy spływają mi po twarzy.
-Około dwustu-odpowiedział Ignacy.
-Jak można być tak brutalnym?-zapytalam, a Czarny delikatnie obejmuje mnie.
-Wiecie, że za to co robimy, możemy zostać zabrani do obozu?-upewnił się Ignacy.
-Jesteśmy tutaj doskonale wiedząc co nas czeka-powidział Arek.
-Prawda-potwierdziła Hala.
-Ale przeżyjemy-oznajmiłam.
-Tak-potwierdza Czarny.
-Monia, pokaże ci twój pokój-oznajmiła Hala.
-Dziękuję-powiedziałam.
-Pierwszy raz widzę jak Czarny się uśmiecha. Zmieniłaś go-oznajmiła Hala, gdy odeszliśmy od nich.
-Nie, na pewno nie ja. Po prostu ma lepszy humor-powiedziałam.
-Zakochał się w tobie-oznajmiła Hala.
-Nie...-zaprzeczyłam.-Pomóc wam w obiedzie?
-Jeśli chcesz-powiedziała Hala.
-Bardzo chcę-odpowiedziałam i idę z Halą do kuchni.
-Mary, mogłaś na nas zaczekać-oznajmiła Hala.
-Pomożemy Ci, tylko mów co mamy robić-powiedziałam.
-Monia, możesz zrobić sałatkę, a Ty Hala obierz ziemniaki-oznajmiła Mary.
-Dobrze-odpowiadamy.
Kiedy zrobiłyśmy obiad, wszyscy w szóstkę usiedliśmy przy stole.
-Monia, mieszkasz w Warszawie?-zapytała się Mary.
-Nie, mieszkam w Karpanach-odpowiedziałam.
-To nowe miasto na południu Polski?-upewnia się Czarny.
-Tak-odpowiedziałam.
-Monia, zostawiłaś tam swoją rodzinę?-zapytała się Hala.
-Nie, razem z bratem wysłaliśmy ich do Grecji, aby byli bezpieczni-odpowiedziałam.
-A twój brat tam został?-dopytuje się Mary.
-Nie, on jest pilotem. Został wysłany do Anglii, aby pomóc im w bitwie powietrznej-odpowiedziałam.
-My też tak zrobiliśmy, ale wysłaliśmy naszych rodziców do Francji-oznajmiłbArek.
-Znacie się już wcześniej?-zapytałam i robię łyk wody.
-Tak, od podstawówki-odpowiedziała Hala.-Co robiłaś podczas pierwszych miesięcy wojny?
-Byłam nauczycielką polskiego i historii, ale później przejął po mnie rolę lepiej wykształcony nauczyciel-odpowiedziałam.
-Mamy w naszym zespole chodzącą encyklopedię-śmieje się Czarny i uśmiecha się do mnie.
-Naprawdę bardzo śmieszne-śmieję się, a Czarny mnie obejmuje. Uśmiechnęłam się do niego.-A wy jaki macie zawód?
-Ja jestem pediatrą-odpowiedziała Hala.
-Ja zostałam stomatologiem-oznajmiła Mary.
-Od zawsze marzyłem o byciu fizykiem. Spełniło się-powiedział Arek.
-Ja też miałem być fizykiem, ale wolałem chemię i zostałem chemikiem-oznajmił Ignacy.
-Ja zostałem górnikiem-powiedział Czarny.
Zapadła cisza. Nienawidzę, kiedy tak się dzieje...
Po zjedzeniu obiadu umyłam naczynia, a Hala i Mary powycierały je.
-Hala, idziemy obejrzeć okolicę-oznajmił Arek.
-Uważajacie na siebie-powiedziała Hala.
-Będziemy-oznajmił Arek i wychodzi z chłopcami z naszej grupy.
W domu zostałyśmy same.
-Hala, zauważyłaś, że Czarny się zmienił. Chodzi taki rozpromieniony. A na Ciebie Monia patrzy się tak pięknie. Super byłaby z Was para-zaczęła Mary.
-Podoba się tobie?-zapytała się Hala.
-Znam go tylko dzień-powiedziałam.
-Przecież widzę jak się na siebie patrzycie-oznajmiła Mary.
-Zobaczymy później-powiedziałam.-Pójdę pomyśleć nad plakatem.
-Pomóc Ci?-zapytała się Hala.
-Gdybym potrzebowała pomocy to Was zawołam-oznajmiłam.
-Dobrze-powiedziała Mary i zaczyna czytać książkę.
Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam kartkę. Najpierw w głowie obmyśliłam cały plan dotyczący wyglądu tego plakatu, a zaraz potem wzięłam się do roboty. Kiedy skończyłam, chłopcy wrócili do domu.
-Arek, skończyłam już plakat-oznajmiłam i pokazuję mu plakat.
Spojrzałam się ponownie na swoją pracę. Mężczyzna idący z kobietą trzymają biało - czerwoną flagę, a nad nimi widnieje napis "Wolna Polska". Za dwójką osób idzie tłum ludzi.
-I jak?-zapytałam.
-Jutro zaniesimy ten plakat do drukarni i wywiesimy go-oznajmił Arek.-Jutro czeka nas również akcja. Podzielimy się na trzy grupy. W pierwszej będę ja i Hala, w drugiej Ignacy i Mary, a w trzeciej Czarny i Monia. Każdy z nas będzie musiał obejrzeć dokładnie jedną ze stacji kolejowych. Powoli zaczynamy już działać.
-Tak jest-odpowiedział cały zespół.
Kolejnego dnia, od razu po śniadaniu, poszliśmy na pierwszą akcję. Arek poszedł już wcześniej do drukarni, aby skserować plakat. Rozdał nam kilka kopii, które musimy rozwiesić w Warszawie. Byłam z Czarnym. Nie ukrywam, że najbardziej chciałam z nim pójść.
-Gdzie proponujesz rozwiesić te plakaty?-zapytałam.
-A gdzie ty uważasz?-zapytał się Czarny.
-Nie znam Warszawy tak dobrze jak Ty-oznajmiłam.-Więc gdzie je rozwieszamy?
-Na słupach i murach-odpowiedział Czarny i zaczynamy rozwieszać plakaty.-Więc Ty mieszkasz w Karpanach?
-Tak-potwierdziłam.
-Przypomnisz mi dlaczego Kraków został podzielony na dwie części, czyli na Kraków i Karpany?-zapytał się Czarny.
-Przez małe powstanie dotyczące sukiennic-odpowiedziałam.
-A no tak-oznajmił Czarny.-Zapomniałem...
Nagle z rąk wypadła mi taśma. Chciałam po nią sięgnąć, ale potknęłam się o kamień i upadłam.
-Monia!-krzyknąl Czarny i podbiega do mnie.-Monia, nic Ci nie jest?
-Nic-powiedziałam, a Czarny pomaga mi wstać.-Dziękuję.
-Czarny uważaj!-krzyknęłam i popycham go na bok.-Jesteśmy na ulicy. Raczej byliśmy na niej przed chwilą.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Chodźmy na te tory-proponuje Czarny.
-Masz rację-powiedziałam.
-Monia, co jest twoim ulubionym zainteresowaniem?-zapytał się Czarny.
-Uwielbiam historię i polski-odpowiedziałam.-A ty dlaczego wybrałeś pracę na kopalni jako górnik?
-Mój tata nim był, a mi się to spodobało-odpowiedział Czarny.-Wiem, że to głupio zabrzmiało. Ale nie wiem dlaczego nim zostałem.
-Nie boisz się, kiedy zjeżdżasz pod ziemię?-zapytałam.
-Boję się-odpowiedział Czarny.-Boję się, że nie wrócę...
-Skoro się boisz, to po co to robisz?-dopytuję się.
-Nie widzę siebie w innym zawodzie niż górnik-odpowiedział Czarny.
-Ja na twoim miejscu bałabym się okropnie-oznajmiłam.-Jesteś taki odważny...
-Monia...-popycha mnie na bok Czarny.-Biegnij jak najszybciej tą ulicą i skryj się za ostatnim blokiem! Nie stój i nie pytaj się o nic! Biegnij!
Spojrzałam się na Czarnego i zauważyłam kilka zielonych ciężarówek. Zrozumiałam o co może chodzić i zrobiłam to co mi kazał. Skryłam się za ostatnim blokiem i kucnęłam. Po chwili dobiegł do mnie Janek.
-Łapanka?-upewniłam się.
-Tak-odpowiedział Czarny.-W czasie wojny trzeba rozglądać się przez cały czas. Powinniśmy być czujni.
-Dzięki za radę-powiedziałam.
-Monia, chodźmy zobaczyć te tory i wracajmy do domu-proponuje Czarny.
-Racja-oznajmiłam i idę za Czarnym.-To tutaj.
-Czyli tutaj siedzi ten Niemiec, stamtąd jedzie pociąg, las...-powiedziałam.-Coś jeszcze?
-Chyba nie-oznajmił Czarny.-Wracajmy już.
-Racja-powiedziałam.
-Od Arka dostaniemy reprymendę-śmieje się Czarny.
-Już się boję-uśmiechnęłam się.
Weszliśmy do bloku, w którym mieszkamy. Czarny otworzył mi drzwi.
-Czarny? Monia?-upewnił się Arek.-Gdzie wy byliście?
-Łapanka, moglibyśmy być złapani do obozu-wyjaśnił Czarny.
-Ale zadania wykonaliśmy-oznajmiłam.-Plakaty rozwieszone, plan torów przejrzany.
-Dobrze się spisaliście. Od Lidera dostaliśmy kolejne zadanie-powiedział Arek.
-Po co w ogóle mieliśmy obejrzeć te tory?-zapytałam.
-Aby zaliczyć kolejną akcję-odpowiedział Arek.-Lider chce, abyśmy wysadzili jutro rano tory. Dzięki temu pociąg z nową dostawą broni nie dojedzie do Niemców lub Rosjan. Wyśpijcie się dobrze. O siódmej musimy już wychodzić. Wiem, że to niebezpieczny czas, ale nie możemy pozwolić na przewagę naszych wrogów.
-Wiadomo-oznajmił Czarny.-Dobranoc wszystkim.
-Dobranoc-odpowiedzieliśmy i rozeszliśmy się do pokoi.

______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro