Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Mamy cały ten czas tylko i wyłącznie patrolować okolice? - Eizō złapał się dłońmi twarzy załamany nudą jaką mu będzie doskwierać przez kilka najbliższych dni. Gardzi egzaminami jak niczym innym. Kij, że kiedyś sam musiał takie przechodzić, ale nudność tych była tak widoczna, że się załamał. - Nie wiedziałem, że dożyje czasów, kiedy egzaminy na chunina będą takie łatwe. Dzisiejsze zadanie jest tak bajecznie ani trochę ekscytujące, że mam ochotę powiesić się na gałęzi hańbiąc swoje życie jako shinobi.

-Za bardzo przeżywasz.- Narze pasowało to jak najbardziej. Musiał zasłonić usta dłonią, bo zaczął ziewać. W końcu będzie miał czas na drzemki jak dawniej. Coś cudownego. Uwali się na pierwszej lepszej polanie i zatopi się w błogim śnie by za nim dać otulić się ramionami krainy snu, patrzeć w chmury i wypatrywać cudacznych kształtów na wacie cukrowej.

-Zadanie jak zadanie. - Uchiha związała włosy w niskiego kucyka.  Pierwsze krótsze kosmyki poszybowały do przodu i tam w spokoju ostały. 

-Za dobrze cię znamy by wiedzieć, że te zadania tak samo nudzą mnie jak i ciebie, a może nawet bardziej. - Parsknął blondyn. Dziewczyna chuchnęła w kosmyk, który opadł przed oczami. Mruknęła coś pod nosem i odwróciła się na pięcie odchodząc na skraj lasu. Za pleców słyszała śmiech przyjaciela. Pokręciła głową i założyła maskę na twarz. 

Nero, który siedział cicho na ramieniu w końcu otrzymał zadanie. 

-Karasu patrolujesz z pomocą Nero, a Eizō wiadomo. - Rzucił od niechcenia ponownie ziewając. - A ja, będę gdzieś obok. - Machnął ręką i wygodnie rozsiadł się przy wielkim konarze drewna.

Wywrócili oczami ale dołączyli do Shikaro. Hyūga dzięki byakuganowi i jemu wielkiemu rozwinięciu, mógł widzieć o wiele więcej, a jego umiejętności były bardzo szanowane w klanie. Mimo, że na początku prawie go nikt nie akceptował za swoją inność ale z czasem dzięki swojemu niezłomnemu charakterowi pokazał, że zasługuje na szacunek i uznanie. Nie pokazywał tego nigdy, ale w nieliczne dni, w jego oczach było coś innego. Jakby cała historia jego dzieciństwa wracała do niego i pokazywała mu się przed oczami jak długo godzinny film. Klatka po klatce pokazywały się coraz szybciej by zlać się w jedno i lecieć bez zatrzymywania.

Dziś był taki dzień. Karasu wraz z Shikaro starali się nie pokazywać, że wiedzą. Rozumieli, że może mieć słabsze dni. Dlatego rano kiedy się spotkali w miejscu gdzie dostawali misje od Hokage, Uchiha poprosiła o zwykły patrol. Eizō akurat się spóźnił i nie usłyszał prośby przyjaciółki. Naruto tylko skinął zadowolony i potwierdził prośbę o coś zwykłego i nudnego.

Spojrzał uśmiechnięty z przymkniętymi oczami na szatynów by po chwili skupić się i unormować oddech.

-Byakugan. - Mruknął, a przy jego oczach wyskoczyły bardzo widoczne żyłki. Karasu ostatni raz spojrzała na niego i sama skupiła się i zaraz widziała oczami Nero. Za to Nara skupił się na swojej drzemce. 

Obserwacja okolicy była żmudna i skupiała się wyłącznie na wykrywaniu ruchu i ewentualnej eliminacji. Czas ciągnął się i ciągnął i nic nie nastawało. Uchiha wraz z Nero skupiali się na najmniejszym nawet ruchu przez co ciągle musieli gdzieś podlatywać. Niestety za każdym razem było pusto.

W końcu się opłaciło. Niezmiernie po 25 minutach rozpoczętego egzaminu przez geninów, Karasu wychwyciła dwa podejrzane ruchy. Eizō potwierdził, że ktoś się zbliża. Dziewczyna w ekspresowym tempie wystrzeliła jak z procy. Chłopacy nie zdążyli się zorientować, a Uchiha była już daleko od nich. Shikaro został siłą szarpnięty przez osobnika z gigantyczną baterią energetyczną w tyłku. Westchnął zawiedziony, myślą, że zostanie zignorowany, ale ruszył się. Oboje wiedzieli, że jak już przybędą, będzie po sprawie. 

I miał rację, jak zawsze z resztą. Karasu była już przy intruzach. Rozpoznała ich z księgi Bingo. Posiadali dobre umiejętności do skradania się i okradania na większą skale oraz cichymi zabójstwami.

Ale tylko, dobre i tylko tyle.

Zabłysła szkarłatna czerwień, a w lesie rozniósł się dźwięk setek ćwierkających ptaków. Przyszli oprawcy zdążyli jeszcze tylko pokazać swoje pełne przerażenia spojrzenie. Oddech uciekł z ich płus, a serca przestały bić. Pompująca się krew płynęła coraz wolniej i wolniej. Stawała się chłodna i gęstniała,  aż po pewnym czasie zaskrzepnie całkowicie. Przebite ciała techniką chidori, zsunęły się i opadły głucho na zimie. Karasu by nie marnować czasu, podpaliła ciała by spaliły się na popiół. Z książki wyrwała dwie następne kartki. 

Nero przysiadł na gałęzi niedaleko i zakomunikował iż zbliżają się dwie osoby.

-I po co mnie szarpałeś, jak było wiadomo, że wszystko już zrobi, he? - Z wyrzutem patrzył na blondyna obok, a ten wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. Ostatnie płomienie tlące się na spalonych kościach przygasły, a wiatr zebrany szary proch rozsypał po ziemi i dał połączyć się z resztą świata natury. 

Kolorowooka patrzyła z dziką satysfakcją na spalone pozostałości. Ściągnęła maskę i z na szybko zmienionym wyrazem twarzy na beznamiętny odwróciła się do drużyny i podarowała im dwie wyrwane kartki. 

W ciągu czasu kiedy odbywał się pierwszy etap egzaminu, nic więcej się nie działo. 

Ciemna storna medalu, która była po drugiej stronie na równi z pokojem. Niewiele osób wiedziało lub nie zdawało sobie sprawy jak bardzo niektóre rzeczy są zakłamywane. Takie jak pokój. By go pozyskać trzeba się nieźle nasilić. Nic nie da bezsensowna gadka. Niektóre sprawy trzeba naprostować za pomocą siły... I tym zajmowała się storna ANBU. Tuszował sprawy, które nie powinny wyjść na świat zewnętrzny, trzymała w ryzach ciemną stronę i ukrywała jej prawdziwy zamiar. Kiedy zdrajcy umierali to szczęśliwe dzieciaki, naiwne jak większość świata, radośnie zdawała egzaminy nie wiedząc co się dzieje w cieniu obok nich. 

***

-Naprawdę to tam chcecie mnie zaciągnąć? - Synchronicznie z Nero wykręciła głowę na bok. Nie widziało jej się jadać jakiś dziwnych wymysłów ludzkości. Co to tak właściwie było?

-Właśnie dlatego, że nigdy nie jadłaś fast food'a. - Eizō kiwał głową zgadzając się sam ze sobą. - Jak ci nie zasmakuję, to nikt nie będzie kazał ci tego przecież jeść. - Wyrzucił ramiona do góry i  przez przypadek uderzając w plecy Karasu.

Uchiha niefortunnie musiała się jeszcze potknąć o coś wystającego, przez co poszybował prosto na osobę obok. Nara zareagował szybko, łapiąc w locie dziewczynę. Blondyn zatkał usta dłonią nie mogąc uwierzyć, że dokonał niemożliwego. Miał ochotę zapiszczeć, jak dziewczyną widząca swoją odwieczną miłość jak pije wodę, a krople potu spływając po jego czole po wysiłku fizycznym. Żałował, że nie miał ze sobą aparatu. Uśmiechnął się miło i wyprzedzając ich wszedł powoli do środka, z lokalem fast foodów wraz z Nero na ramieniu. W tym czasie Shikaro zabarwił się na czerwono, a całe ciało zaczynało piec. Nie zdziwił by się nawet wylatującą parą z uszy. 

-Przepraszam. - Karasu odsunęła się od Nary i skinęła głową w geście przeproszenia. 

-Nic się nie stało. - Podrapał się po głowie zakłopotany i nabrał więcej powietrza. Jego serce niezmiernie mocno zaczęło bić. - Chodźmy, bo zaraz Eizō nakrzyczy na nas, że się wleczemy. - Skierował się do lokalu, a tuż za nim poszła starsza z sióstr Uchiha. Zatrzymała się na chwile czując dziwne uczucie w brzuchu jak i w sercu, które strasznie szybko zniknęło. Odetchnęła i przyłożyła dłoń do policzka. Nie wiedzieć czemu, delikatnie piekły. Zamrugała nie wiedzieć co o tym myśleć, ale później zignorowała to i już w lokalu dosiadła się do chłopaków. 

-Co chcesz? Będę dziś tak dobry, że zapłacę. - Wyszczerzył się szesnastolatek. 

-Cokolwiek. - Mruknęła patrząc na menu. Nie znała nic co było tam zapisane, aż tak bardzo była zacofana w społeczeństwie i ignorowała rozwój kulinarny?

-Shikaro? A ty? - Ciemnooki spojrzał na niego wymownie. -Taaa, to zaraz wracam. 

Tak jak mówił. Musieli czekać dobre 15 minut a już przyszedł z trzem tackami naraz, które umiejętnie rozdał.

Karasu w skupieniu przyjrzała się bułce z mięsem sałatą, serem i czymś jeszcze. Obok były żółte chyba ziemniaczane pokrojone w cienkie plastry, długie prostokąty. Jej zestaw kończył się na jakimś napoju. Spojrzała na wszystko nieprzychylnie. Jednak zachęcający wzrok przyjaciół zmusił ją do skosztowania tego... dziwnego dania. 

-No i jak? - Poganiał ją. Przechylił się nad stolikiem bliżej niej.

-No, dupy to, to nie urywa. - Mruknęła w końcu w odpowiedzi. 

-Kto by się spodziewał. - Zawiedziony rozłożył się na siedzisku pochłaniając swoje jedzenie. 

-Ej! To nasze miejsce! - Cała czwórka pokierowała wzrok na tyły lokalu. Nero szybko podkradł jedną frytkę blondynowi i uważnie patrzył na dzieciarnie. Dzieciaki z egzaminów z innych wiosek wraz z Konoszańskimi zajadali się tutejszym jedzeniem.

Uzumaki Boruto miał problem do dzieciaków z wioski ukrytej w chmurze. Zajęli niby jego miejsce. 

-Byliśmy tu pierwsi. - Odpowiedział i robiąc z gumy balona, który po chwili pękł. Żyłka na czole Boruto wyskoczyła natychmiastowo. Już chciał coś powiedzieć ale mu przerwano. 

-Nie jesteście tu sami. - Chłodny ton głosu Shinkiego dotarł do każdego. Genini się uciszyli i patrzyli z obawą na chłopaka. Znaczy takie odebrał wrażenie, które było inne. 
Poczuł na ramieniu ciężar małych nóżek. Czarny kruk zaczął ocierać się o jego policzek. Zamrugał zaskoczony. - Nero?

-Mam nadzieje, że przez jakiś marne miejsce i wasze zachowanie, nie zaczniecie się bić. - Lodowaty głos przeszył plecy każdego młodego shinobi. Każdy od  razu się wyprostował widząc strój ANBU. - Robicie awanturę o byle gówno. Ogarnij się synalku nanadaime. - Każde kolejne słowa było pokryte jadem. Jeżeli ktoś by podszedł z pewnością osoba ryzykująca została by śmiertelnie ukąszona. Nie lubiła jak ktoś uważa się za jebany pępek świata. Od razu taranowała takich ludzi i mieszała z błotem. - Kim niby jesteś by mówić innym gdzie mają siedzieć, a gdzie nie? Sodówka uderzyła do głowy? - Zakpiła. Nero zakrakał. Nie tylko ona kpiła z blondaska z paskami na policzkach. Boruto patrzył z obawą na starszą dziewczynę. Przełknął wielką gulę w gardle. Nawet nie miał czasu by spalić się ze wstydu. Doznał mocne i silne upokorzenie.

-Karasu-sensei. - Shinki odwrócił się do niej bokiem. Jej lodowate spojrzenie bardzo szybko złagodniało kiedy ujrzała ucznia.

-Witam w wiosce, Shinki.

-SENSEI?! - Shikro i Eizō słysząc to, aż wypluli napój, który wcześniej zdążyli już upić. Sarada patrzyła z otwartą buzią na siostrę, a Boruto zmienił mimikę twarzy i teraz z zazdrością patrzył na dzieciaka z innej wioski. Nigdy by czegoś takiego się nie spodziewała. Wszyscy znający Karasu, powiedzieli by to samo. Ona nigdy by nie przyjęła nikogo na ucznia. Dlatego rozumiała ich reakcje. Położyła rękę na głowie chłopaka i potargała jego włosy. Coś na twarzy mu drgnęło ale nic nie powiedział.
Uchiha Sarada przypatrzyła się siostrze. Była szczęśliwa, że się przełamała i jednak dokonała niemożliwego. Wiedziała też, że widzi w tym chłopaku wielki potencjał, dlatego go przyjęła. Dokonał czegoś nieosiągalnego dla normalnej osoby. Musiał naprawdę być niesamowity by być uznany przez jej siostrę, która nie powalała wylewnością emocji.

-Naprawdę, to jest aż tak dziwne? - Jednak musiała zapytać. Shinki skinął głową, na co westchnęła. 

 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro