Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaćmiona Łapa otworzył oczy. Kiedy jego wzrok przyzwyczaił się do panującej ciemności, zerwał się na równe łapy. Wokół niego rosły karłowate drzewka o czarnych pniach i czerwonych liściach. Stał na bordowej trawie, a przed nim rozciągała się dróżka.

Usłyszał za sobą chichot. Odwrócił się natychmiast. Za nim stała duża, kocica z naderwanym uchem i futrem koloru piaskowca. Jej oczy, niegdyś błękitne i pełne ciepła, teraz są puste i zimne. Podeszła do kocurka tanecznym krokiem i powiedziała:

-Zaćmiona Łapo, zostałeś wybrany

- Ja, wybrany? Ale dlaczego, i co najważniejsze, przez kogo?-zdziwił się uczeń. Przyjrzał się bliżej wojowniczce. Jej futro znaczyły rozmaite blizny, ale najpaskudniej wyglądała ta rozciągająca się od lewej łopatki przez brzuch do prawej tylnej łapy. Momentalnie ją rozpoznał.

-Piaskowy Świt!-wrzasnął. Ta spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem i powiedziała:

-Och, więc dobrze że znasz swojego mentora. -Zaćmiona Łapa się nastroszył i odpalił:

- Moim mentorem jest Omszona Gwiazda, a nie jakaś pospolita zdrajczyni.-Na te słowa kocica rzuciła się z wrzaskiem na młodego ucznia. Ten, zaskoczony, uskoczył prędko i zaraz natarł. Pisakowy Świt wysuniętymi pazurami przejechała po nosie Zaćmionej Łapy, on zatopił zęby w jej łapie. I tak walczyli, ale nagle wojowniczka złapała za kark kocura i rzuciła nim o drzewo. Słychać było niemiły trzask łamanej kości i uczeń legł bezwładnie przy korzeniach. Zaczął się podnosić na łapy, kiedy usłyszał:

- Walczyłeś bardzo dobrze, jak na zaledwie ucznia. Ale i tak jesteś nikim w porównaniu do mnie, mały.-Piaskowy Świt zaczęła podchodzić do biało-szylkretowego kocura. Czuł pulsowanie krwi w uszach. Zaćmiona Łapa zebrał wszystkie siły. Ryknął bojowo i rzucił się na przeciwniczkę. Tuż przy jej boku ona go uderzyła z całej mocy łapą. Zepchnęła go z obranej wcześniej trajektorii ciosu i, zamiast pazurami, przejechał po jej boku tylko ogonem. Piaskowy Świt wrzasnęła z bólu i pokuśtykała do legowiska. Widocznie już miała dosyć. Zaćmiona Łapa ze zdziwieniem obejrzał swój ogon. Pomiędzy luźnym futrem na pędzelku błyszczało coś na kształt piątego pazura. Ledwie zdążył pomyśleć dlaczego to ma, obraz rozmył mu się przed oczami i zapadła ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro