13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od miesiąca potajemnie spotykałem się z Lily. Nie potrafiłem ograniczyć naszego kontaktu. Nawet nie chciałem tego. Podobało mi się to, jak wyglądał nasz wspólnie spędzony czas. Czułem się swobodnie. Nie tylko się bzykaliśmy. Mieliśmy wiele tematów do rozmów. Starałem się nie gadać o swoim związku. Nie po to uciekałem od Harper, żeby rozmawiać o niej. Tym bardziej z dziewczyną, z którą ją zdradzałem. Poza tym Lily na pewno nie chciałaby tego słuchać. Wiedziałem, że któreś z nas na tym ucierpi. Nie mogłem pozwolić, żeby dziewczyna się we mnie zakochała. To wiele by utrudniło w naszej już skomplikowanej relacji. Poza chwilami w ukryciu nie miałem jej nic do zaoferowania. Nie odejdę od Harper i doskonale o tym wiedziała.

– Lily, masz przed sobą lepszą przyszłość. - Oparłem swoje czoło na jej ramieniu.

Nie byłem jej w stanie nic zapewnić. Przeze mnie mogła stracić pracę. Green na pewno będzie chciał się zemścić na stażystce, gdy dowie się o naszym romansie. Najgorsze, że w żaden sposób nie miałem możliwości ochronić Lily. Poza tym, gdy trafię do wiezienia z zarzutem gwałtu, dziewczyna nie będzie miała życia. Zniszczą ją ludzie, gdy zdecyduje się przy mnie trwać mimo wszystko. Wcale nie byłbym zły, gdyby tylko się mną zabawiła.

– O czym ty mówisz? - Roześmiała się.

Lily nie była głupia. Doskonale zdawała sobie sprawę, co ją czekało, gdy Harper zacznie coś podejrzewać. Green na pewno się o tym dowie. Przecież dziewczyna z każdym problemem leciała do tatusia. Nie chciałem, żeby wyżywał się na stażystce. Jeśli nie wyrzuci jej z pracy, to zniszczy ją psychicznie. Zrobi to, co jego córeczka robiła ze mną od dawna. Szkoda, że wcześniej nie widziałem nic złego w ich zachowaniu. Było mi głupio, że jeszcze do niedawna chciałem być taki, jak Green. Miałem go za przykład.

– Nawet nie mogę rozstać się z Harper.

– To chwilowe. - Głaskała mnie po głowie.

Nie. To trwało już od ponad rok. I nic nie zapowiadało, żebym mógł skończyć. Nie czekałbym ani chwili dłużej, gdyby nie groźba Harper. Męczyłem się w tym chorym związku. Nic nie mogłem zrobić. Nadal nie znalazłem nic na Greena i musiałem udawać, że byłem zadowolony ze związku z jego córką. Aż dziwne, że żadne z nich jeszcze nie domyśliło się, że wcale nie byłem szczęśliwy.

– Nie.

– Nie bzykasz jej? - Spojrzała na mnie poważnie.

Nie zbliżyłem się do Harper, odkąd pierwszy raz uprawiałem seks z Lily. To wystarczyło, żeby trzymać się od swojej dziewczyny z daleka. Nie zależało mi już na uprawianiu seksu, skoro spotykałem się z inną i wracałem do domu zaspokojony. Lily nie musiała się martwić. Czekałem na moment aż moja dziewczyna zacznie coś podejrzewać. Nie będę w stanie zapanować nad jej gniewem. Zastanawiałem się, czy zechcę się tłumaczyć i co się wtedy stanie? Nadal będzie chciała zatrzymać mnie przy sobie, czy od razu złoży zeznania na policji? Już nie miałem wpływu na to, co się stanie.

– Wiesz, że nie. - Pocałowałem ją.

Nie ukrywałbym tego. Wracałem do domu zaspokojony, więc starania mojej dziewczyny nic nie dawały. Jednak to nie przeszkadzało jej w kompromitowaniu się każdego dnia. Czasami było mi jej szkoda. Uciekała się do beznadziejnych sztuczek, żeby zatrzymać przy sobie faceta, który jej nie kochał. Jak długo tak pociągnie? W sumie sam nie byłem o wiele lepszy. Prosiłem ją o to, żeby pozwoliła mi odejść. Oboje byliśmy mocno popieprzeni.

– Na razie tyle mi wystarczy.

– A później? - Patrzyłem jej w oczy.

Byłem pewny, że Lily zacznie czegoś oczekiwać. Była młoda, ale niektórzy ludzie w jej wieku zakładali już rodziny. Sam o tym w ogóle nie myślałem. Nie chciałem być ojcem, chociaż zdawałem sobie sprawę, że ludzie, kiedyś będą ode mnie tego oczekiwać. Na szczęście nie musiałem się spieszyć z ostateczną decyzją. Chociaż nie wiedziałem, kiedy rodzice Harper zaczną naciskać na mnie w kwestii oświadczyn. Greenowi nie spodoba się, że byłem z jego córką tyle lat i nawet nie pomyślałem o pierścionku, ale to oznaczałoby przygotowania ślubne. Nie czekaliby zbyt długo z zarezerwowaniem sali i wszystkimi innymi rzeczami z tym związanymi. Wystawienie Harper przed ołtarzem byłoby okropne. Chciałem rozstać się w zgodzie albo przynajmniej bez większych afer, jeśli to możliwe.

– Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość.

– Ale chcesz zostać u Greena.

Nie miałem prawa oczekiwać, że odejdzie z firmy razem ze mną. Chociaż to wiele by nam ułatwiło. Nawet po tym, czego dowiedziała się o Harper, nie zamierzała zrezygnować. Problem polegał na tym, że ja odejdę. Bałem się, co czekało wtedy Lily. Zapewne Green sam ją wyrzuci. Wtedy nie będzie miała szansy na znalezienie dobrej pracy. Facet o to zadba. Uwielbiał niszczyć ludzi. Chciałbym, żeby dziewczyna zniknęła ze mną. Wierzyłem, że udałoby nam się ułożyć życie z dala stąd. Chociaż nie miałem pewności, że za kilka lat nie znudzę się Lily tak samo, jak Harper. Nic nie mogłem jej zagwarantować. Miała zbyt wiele do stracenia.

– Tak.

Przerażało mnie to. Nie chciałem jej tam zostawić. Jednak nie mogłem oczekiwać, że zrezygnuje dla mnie ze swojej kariery. Musiałem poważnie przemyśleć, co zrobić, żeby dziewczyna nic na tym nie straciła. Właśnie dlatego nie powinniśmy się spotykać. Komplikowałem Lily życie i nie byłem w stanie zapewnić jej bezpieczeństwa. Nie mogłem o nią zadbać.

– Nawet jeśli wyjadę? - Upewniałem się.

Zastanawiałem się, czy by mi się to udało. Harper mogła mnie straszyć, ale gdybym zniknął z jej życia, zanim zawiadomiłaby policję, nikt by mnie nie znalazł. Może zrezygnowałaby z oskarżenia mnie. Odpuściłaby. Przecież i tak bym od niej uciekł, a zależało jej tylko na zatrzymaniu mnie przy sobie. Gdy wyjadę, to nie będzie już miało zdarzenia. Zapewne szybko o mnie zapomni.

– Linc, nie myślałam o tym. Po prostu chcę tam pracować. - Kręciła głową. – Marzyłam o tej pracy.

Jak wielu innych ludzi, którzy dostali się na staż. W porównaniu do nich Lily i tak wiele wytrzymała. Nie zamierzała się poddać. Tyle że przeze mnie jej wszystkie starania mogły pójść na marne. Kolejny dowód na to, że dziewczyna powinna się trzymać ode mnie z daleka. Nie wiedziałem już, co zrobić. Niestety było za późno, żeby się wycofać. Miałem już przerąbane. Tylko nie chciałem, żeby ucierpiał ktoś poza mną.

– Rozumiem.

– Wierzę, że jest szansa na to, żebyśmy oboje mieli, czego chcemy. - Przytuliła mnie.

Była naiwna. W moim świecie wszystko było skomplikowane. Od dzieciaka miałem pod górkę. Przyzwyczaiłem się już, że w życiu nic nie przychodziło łatwo. Jedyne, czego chciałem to dostać się do firmy Greena. Udało mi się, a okazało się, że będę musiał z tego zrezygnować. Nie żałowałem. Może dlatego, że lepiej go poznałem i nie chciałem stać się taki, jak on. Nie wiedziałem, jak ogarnąć swoje życie. Musiałem odejść od Harper.

– Nie w moim życiu. - Pokręciłem głową.

Nie wierzyłem, że czekało mnie coś dobrego. Miałem kiepską perspektywę przyszłości przed sobą. Cieszyły mnie tylko chwile spędzone z Lily, ale nie mogła zostać ze mną na zawsze. Szkoda, że o tym zapominałem. Nawet nie chciałem sobie wyobrażać, że dziewczyna o mnie zapomni, gdy zniknę. Chociaż wiedziałem, że tylko to uchroni ją przed stratą wymarzonej pracy. Będzie musiała mnie pogrążyć i wcale nie będę miał jej tego za złe.

– Przestań już. - Zaczęła mnie całować.

Nie podobało mi się, że próbowała odwrócić moją uwagę. Rozmawialiśmy. To dla mnie bardzo ważne. Musiała wiedzieć, w co się wpakowała. Dobrze byłoby ustalić cokolwiek, mimo że wiedziałem, że na wiele rzeczy już nie miałem wpływu. Chciałem ochronić Lily. Dziewczyna miała szansę się uratować i na tym powinna się skupić. Poza tym zależało mi nie tylko na seksie z nią. Czemu tego nie zauważała?

– Nie załatwisz wszystkiego seksem. - Spojrzałem na nią.

Chociaż to o wiele lepsze niż gadanie o moim beznadziejnym życiu. Na pewno dla niej. Była młoda i nie zamierzała przejmować się problemami innych. Nie powinno mnie denerwować, że wolała się skupić na sobie. Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że nie byłem dla niej ważny i nie interesowało ją, co się ze mną stanie po tym, jak Green i jego córka dowiedzą się o mojej zdradzie.

– Ale przynajmniej sprawię, że poczujesz się lepiej. - Uśmiechnęła się i rozpięła moje spodnie.

Miała rację. Chwile z nią sprawiały, że czułem się dobrze. Nie chciałem później wracać do domu, ale przynajmniej nie chodziłem sfrustrowany. Lily była w stanie mnie zaspokoić. Zresztą seks z nią sprawiał mi przyjemność. Chciałem zapewnić jej orgazmy, które nie pozwolą o mnie zapomnieć.

Pożegnania z Lily było coraz trudniejsze. Tym bardziej że nie mieliśmy szansy na zostanie ze sobą na noc. Nie chciałem tylko seksu. Zależało mi, żebyśmy mogli spędzić ze sobą więcej czasu. Chciałem ją lepiej poznać. Chyba się zakochiwałem, ale nie mogłem się temu poddać. Tylko bym skrzywdził dziewczynę.

– Do zobaczenia. - Pocałowała mnie.

– Uważaj na siebie.

Nie mogliśmy stracić czujności. W firmie na pewno ktoś znajdzie sposób, żeby mnie zniszczyć. Jeśli dowiedzą się o moim romansie z Lily, jej kariera dobiegnie końca. Już nie martwiłem się tylko o siebie. Przeze mnie dziewczyna zrujnuje sobie życie, a tego nie chciałem. Musiałem znaleźć sposób, żeby ją ochronić. Najlepiej byłoby trzymać Lily na dystans, ale to mi nie wyszło.

Nie udało mi się uniknąć Harper. Gdy podjechałem pod dom, zauważyłem zapalone światła. Wiedziałem, że czekała mnie kolejna kłótnia. Dziewczyna na pewno nie zamierzała mi dzisiaj odpuścić. Zacznie znowu mieć do mnie pretensje o późne powroty. Nie zmieni tego. Wolałem być gdziekolwiek byle nie z nią.

– Gdzie byłeś? - Harper czekała na mnie w salonie ze skrzyżowanymi ramionami.

– W pracy.

Doskonale wiedziałem, że mogła to sprawdzić w każdej chwili, ale wcale się tym nie przejmowałem. Dziwne, że wcześniej tego nie zrobiła. Widocznie wcale nie przeszkadzały jej moje późne powroty do domu. Nie musiałem się tłumaczyć. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że wolałem spędzać czas bez niej.

– Czemu ci nie wierzę?

– To twój problem. - Przetarłem twarz dłonią.

Miałem jej dość. Wolałem, gdy się unikaliśmy. Przynajmniej mogłem spokojnie udawać, że nie przeszkadzało mi jej towarzystwo i się nie kłóciliśmy. Wcale nie chciałem ubliżać Harper, ale prowokowała mnie wiele razy. Nie znosiłem, jak wytykała mi błędy i rzucała fałszywe oskarżenia.

– Pożałujesz. - Zbliżyła się do mnie. – Okłamujesz mnie.

Żałowałem tego, że kiedyś uważałem ją za normalną dziewczynę i że ją kochałem. Nie udawałem. Kilka lat temu Harper naprawdę była dla mnie bardzo ważna. Myślałem, że spędzimy razem życie. Niestety nie przewidziałem wtedy, że przestanę kochać swoją dziewczynę.

– Może to najlepszy moment, żeby się rozstać? - Patrzyłem na nią.

Moje próby przekonania jej do tego były żałosne. Jednak czasami jeszcze próbowałem. Żałosne. Przecież była córką Greena, a to znaczyło, że nie odpuści, póki kogoś nie zniszczy. Niedługo się o tym przekonam.

– Znowu zamierzasz o to prosić? - Wybuchnęła śmiechem.

Wcale nie. Po co? Harper wcale nie da mi odejść. Rzeczywiście powinienem przestać. Dawałem jej tylko powody, do tego, żeby znalazła kolejny sposób do szantażowania mnie.

– Gdybym wiedział, że to w ogóle zadziała.

– Spróbuj.

– Nie podpuścisz mnie.

Doskonale wiedziałem, że wcale nie zamierzała mi odpuścić. Chciała tylko osiągnąć swój cel. Nie dam się jej. Musiałem być nieugięty, jeśli chodziło o Harper. Zastanawiałem się, czy dziewczyna znała sekrety ojca. Szkoda, że wcześniej nie pomyślałem o tym, żeby wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji o Greenie. Może dowiedziałbym się, czegoś, co pozwoliłoby mi sprawić, że Harper poświęciłaby się dla ojca.

– No to nadal masz problem.

– Wcale nie.

– Dowiem się, jeśli mnie zdradzisz. - Wysyczała.

Miałem tylko nadzieję, że Harper znalazła sobie innego faceta. To by wiele ułatwiło. Liczyłem, że w złości o nim powie, a wtedy będę mógł od niej odejść. Chyba nie myślała, że zostałbym, wiedząc, że mnie zdradzała. Mógłbym całą winę zgodzić na nią. Chyba powinienem zacząć śledzić swoją dziewczynę. Chociaż miałem lepsze zajęcie. Wolałem bzykać się z Lily niż przyłapać Harper na zdradzie.

– Obyś nie zrobiła tego pierwsza.

– Pierdole się, Linc! – wrzasnęła.

Znowu udało mi się wyprowadzić ją z równowagi. To znaczyło, że miałem przewagę. Cieszyła mnie tak chwilowa satysfakcja. Dziewczynie wydawało się, że mogła mnie prowokować i nie odezwę się słowem. Akurat nie bałem się powiedzieć, co myślałem. Sama powiedziała, że tylko moje odejście sprawi, że zgłosi gwałt. Także tolerowała przytyki i wyzwiska. Była popieprzona bardziej niż ja. Wydawało jej się, że mogła mieć nade mną kontrolę. Na razie tak było, ale to nie potrwa wiecznie.

– Nie kocham cię, ile razy jeszcze mam ci to powtórzyć?

Wcale mnie nie słuchała. Miałem wrażenie, że udawała, że było inaczej. Co z nią, do cholery, nie tak? Każda inna dziewczyna już dawno by mnie pogoniła. Po co być z facetem, który cię nie kochał? Harper mogła znaleźć sobie gościa, który sprawi, że poczuje się lepiej. Nie miałem kasy. Żerowałem na niej i jej rodzinie. Chciałem wygryźć Greena. Byłem najgorszym wyborem, a mimo to rodzina Harper przyjęła mnie pod swoje skrzydła.

Następnego dnia dziewczyna udawała, że nic się nie stało, czym mnie wkurzyła. Nie podobały mi się jej gierki. Powinna być obrażona. Wtedy wyszedł z domu bez słowa. Przynajmniej nie dziwiłaby się, czemu kolejny raz nie wróciłem do razu po pracy. Ciągle szukałem pretekstu, żeby być z dala od Harper, jak najdłużej.

– Wróć dziś wcześniej do domu. - Uśmiechnęła się, kładąc mi dłoń na ramieniu.

To było dla mnie ostrzeżenie. Nie spotkam się z Lily. Nie narażę jej. Harper mogła mnie śledzić. Chciała, żebym się przestraszył. Zapewne liczyła, że wyciągnę telefon i napiszę sekretną wiadomość do kochanki albo zdradzę się w jakikolwiek sposób. Wcale nie okazałem ani odrobiny strachu i niepewności. Wiedziałem, co mogło mnie zgubić. Musiałem udawać. Dla dobra stażystki, która zawróciła mi w głowie.

– Nie wiem. Mam dużo pracy.

– Nie tak wiele, żeby siedzieć do późna.

To wcale nie powinno ją interesować. Chociaż podejrzewałem, że chwilę po moim wyjściu z domu zadzwoni do ojca i zadba, żebym nie dostał zbyt wielu obowiązków. Sprawi, że Green zainteresuje się, czemu okłamywałem jego córkę. Wcale nie zamierzałem mu się tłumaczyć. Nie musiał wiedzieć o mnie wszystkiego. Poza tym lepiej byłoby, gdyby nie wtrącał się w związek córki. Przecież była dorosłą kobietą. Nie potrzebowała, żeby tatuś cały czas pomagał jej rozwiązywać problemy.

– Nic lepszego do roboty nie mam. - Wzruszyłem ramionami.

Chciałem, żeby w końcu zrozumiała, że wszystko było lepsze od siedzenia z nią. Nawet nie zastanawiałem się, co robiła Harper pod moją nieobecność. Zapewne wcale nie przeszkadzało jej, że miała dużo czasu dla siebie. Mogła plotkować godzinami ze swoimi snobistycznymi koleżankami, które ciągle na coś narzekały.

– A ja? – spytała zaskoczona.

Nie zamierzałem podjąć tej rozmowy. Bez sensu. Stracę tylko kolejną godzinę i okażę jej więcej zainteresowania, niż chciałem.

– Odpuść. - Wyszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro