16.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jakoś udało mi się udobruchać swoją dziewczynę. Starałem się być dla niej miły. Podziałało. Jednak nie pozwoliłem jej się do siebie zbliżyć. Na samą myśl o seksie z Harper czułem się źle. Wiedziałem, że będzie kombinować. Wpakowanie mnie w dziecko to najlepszy sposób, żebym został z nią na zawsze. Nie chciało mi się wierzyć, że nawet przez chwilę o tym nie pomyślała. Była przebiegła jak ojciec.

Niestety musiałem przestać spotykać się z Lily przez jakiś czas. Inaczej narobiłbym nam kłopotów, których nie potrzebowaliśmy. Dziewczyna jednak to zrozumiała. Kontaktowaliśmy się tylko w pracy i ograniczaliśmy swoje rozmowy do służbowych. Musieliśmy przeczekać. Nie wiedziałem, ile. Jednak jeśli chcieliśmy się nadal spotykać, nie powinniśmy wzbudzać niczyich podejrzeń.

Chodziłem wkurzony każdego dnia. Na niczym nie mogłem się skupić. To zasługa Harper, która już płaczem próbowała zaciągnąć mnie do łóżka. Role się odwróciły. Nie błagałem jej o nic. To bez sensu. Były momenty, kiedy zastanawiałem się, kto kogo wykończy pierwszy. Oboje mieliśmy dość. Jednak dziewczyna chciała mnie zatrzymać. Po co? Nic nie miałem jej do zaoferowania. Beze mnie poradzi sobie o wiele lepiej. Harper mogła mieć każdego faceta. Chociaż po tym, co odwalała, zacząłem się zastanawiać, czy któryś wytrzyma z nią dłużej. Zapewne nie. Byłem jej pierwszym chłopakiem. Może właśnie dlatego chciała, żebym z nią został. Nie umiałaby ułożyć sobie życia z kimś innym, bo sobie tego nie wyobrażała.

– Niszczysz mnie! – wrzeszczała ze łzami w oczach.

– To ode mnie odejdź – odpowiedziałem spokojnie.

Nie miałem zamiaru się denerwować. Ta rozmowa nie wnosił nic nowego. Do Harper nie docierały moje słowa. Wydawało jej się, że mnie złamie. Oczywiście nie chciałem, żeby cierpiała, ale sama mnie do tego zmusiła. Nie kochałem jej, o czym wiedziała od dawna. Byłem z nią szczery. Nic już nie sprawi, że zmienię zdanie. Chciałem ułożyć sobie życie bez Harper.

– Nie ułatwię ci tego. - Otarła twarz. – Czekasz, żeby się uwolnić.

Po co miałem udawać, że było inaczej? Dziewczyna doskonale wiedziała, że jej nie kochałem. Byłem z nią szczery. Ucieszyłbym się, gdyby kazała wynieść mi się z domu. Zabrałbym swoje rzeczy i więcej by mnie nie zobaczyła. Byłem nawet gotowy odejść z firmy Greena. Zrobiłbym to od razu byle tylko uwolnić się od Harper. Tyle że ona mi na to nie pozwoli. Nawet nie robiłem sobie nadziei.

– Oczywiście.

– Przecież mnie kochałeś. - Złapała mnie za koszulę. – Możemy to naprawić.

Owszem, ale moje uczucia się zmieniły. Nikt nie mógł tego przewidzieć. Zresztą, gdyby to Harper się odkochała, musiałbym się z tym pogodzić. Odeszłaby, nie zastanawiając się, co się ze mną stanie. Nie zatrzymywałbym jej przy sobie siłą. Nie byłem w stanie wybaczyć Harper. Tym bardziej że poświęcałem czas innej dziewczynie. Wpakowałem się w niezłe bagno i za jakiś czas pożałuję wszystkich swoich decyzji.

– Nie, Harper. Nie możemy.

– Nie dam sobie rady bez ciebie. - Płakała.

Chyba była głupia, jeśli myślała, że w to uwierzę. Doskonale poradzi sobie beze mnie. Znajdzie faceta, który pochodził z bogatej rodziny. Bez problemu wda się w łaski Greena. Dziewczyna nie będzie musiała przedstawić rodzicom chłopaka, który tylko czekał, żeby wdać się w łaski jej ojca. Gdyby tylko mnie zostawiła, zobaczyłaby, że to łatwiejsze niż myślała. Oboje męczyliśmy się w związku.

– Przestań. - Odsunąłem ją od siebie.

Starałem się zachować spokój. Nie dam się kolejny raz wyprowadzić z równowagi. Harper nie wzbudzała we mnie ani trochę współczucia. Jej łzy nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Była tak samo żałosna, jak ja, gdy prosiłem ją, żeby pozwoliła mi odejść. Mógłbym zacząć się śmiać. Okazałbym się dupkiem i może zniechęcił dziewczynę do siebie. Zastanawiałem się, co mogło ją ode mnie odepchnąć.

Przez tydzień wysłuchiwałem żali swojej dziewczyny. Wypominała mi wszystkie błędy. Nie byłem w stanie zliczyć, co jej się we mnie nie podobało. Nie prowokowałem Harper do kłótni, licząc, że w końcu da mi spokój. Gdy dotarło do mnie, że się uspokoiła, znowu zacząłem jeździć do Lily. Długo bez niej nie wytrzymywałem. Przerażało mnie, że dziewczyna stała się dla mnie ważna. Zgubi mnie. Stracę czujność i wpakuję ją w kłopoty. Nie zasłużyła, żeby zrujnować jej życie.

– Wróciłeś. - Uśmiechnęła się na mój widok.

– Dobrze cię widzieć. - Przytuliłem ją.

Tęskniłem, ale nie chciałem się do tego przyznać. Lepiej, jeśli Lily na razie nie będzie wiedziała, że znaczyła dla mnie coś więcej. Ułatwi jej to życie, gdy odejdę. Będę musiał to zrobić. Wyjadę na jakiś czas. Chciałbym wtedy się z nią kontaktować. Chociaż o wiele łatwiej byłoby, gdyby zgodziła się wyjechać ze mną. Zgromadzę gotówkę. Poza tym zamierzałem szybko znaleźć pracę. Nie zostanę z niczym. Tyle że nie mogłem prosić Lily, żeby zrezygnowała ze swoich marzeń.

– Ciebie też. - Pocałowała mnie.

Od razu zaczęła dobierać mi się do rozporka. Nigdy nie traciła czasu, którego i tak zostawało nam mało. Miałem ochotę na seks, ale nie dlatego tutaj przyszedłem. Chciałem porozmawiać. Widocznie dziewczyna nie zamierzała słuchać moich wynurzeń o Harper. Jednak wcale nie o niej chciałem gadać. Chociaż o przyszłości też nie mogliśmy rozmawiać. Nie wiedziałem, co nas czekało.

– Lily, zaczekaj. - Złapałem ją za dłonie.

– O co chodzi? - Spojrzała na mnie zaskoczona.

Zawsze witała mnie w ten sam sposób. Jakby uznała, że musiała zaciągnąć mnie do łóżka i dać się przelecieć. Wcale nie byłbym zły, gdybyśmy chociaż raz nie uprawiali seksu. Wystarczyłoby mi, gdybyśmy po prostu ze sobą posiedzieli. Chciałem nacieszyć się czasem spędzonym z Lily. Zapamiętać jak najwięcej dobrych rzeczy. Obawiałem się, że wbrew temu, co mówiła, za jakiś czas mnie znienawidzi. Uwierzy w oskarżenia Harper.

– Nie musisz. Nie przyszedłem na seks.

– Ale możemy.

Oczywiście. Tylko że chciałem z nią porozmawiać. Zastanawiałem się, jak spędzała dnie beze mnie. W pracy była uśmiechnięta jak zawsze. Zachowywała się, jakby w jej życiu nic się nie zmieniło. Było mi trochę przykro, że wcale mnie nie potrzebowała. Poradzi sobie, gdy wyjadę o wiele lepiej ode mnie. A może nawet od razu o mnie zapomni i gdy padną oskarżenia, wmówi Greenowi, że nie chciała mieć nic wspólnego z kimś takim, jak ja.

– Później. - Pocałowałem ją.

Nie miałem problemu, żebyśmy po prostu spędzili czas w swoim towarzystwie. Cieszyłem się każdą chwilą z Lily. Nie wiedziałem, ile nam ich zostało. Żałowałem, że nie mogłem zabrać ją na normalną randkę i pokazać, że byłem dobrym facetem. Nie zasłużyła na ukrywanie się po kątach. Co zrobię, gdy pod moją obecność pozna chłopaka, który da jej wszystko, czego ja nie mogłem?

– Dobrze.

– Jak spędziłaś weekend? - Przyglądałem jej się dokładnie.

Lily niewiele o sobie mówiła. Zazwyczaj musiałem od niej wyciągać wszystkie informacje. Nie podobało mi się to, bo odnosiłem wrażenie, że chciała coś przede mną ukryć. Wolałbym, żeby była ze mną szczera. Sam gadałem ciągle o swoim związku. Nie chciałem skupiać się na sobie. Lily na pewno miała o wiele ciekawsze życie. I radosne. Wyobrażałem sobie, jak wychodziła ze znajomymi na miasto i cieszyła się wolnością. Nie musiała oglądać się za siebie ze strachem, że ktoś ją obserwował, czekając na jej potknięcie. Tak czułem się za każdym razem, gdy wychodziłem gdzieś bez Harper. Obserwowany.

– Dobrze.

– Coś więcej?

Zastanawiałem się, czemu nie powiedziała nic więcej. Przecież na pewno nie siedziała w domu sama. Spotkała się ze znajomymi? Chciałbym, żeby opowiedziała, jak spędzała dnie beze mnie. Podejrzewałem, że nadal wychodziła po pracy na miasto z innymi stażystami. Nie miałem nic przeciwko. Przynajmniej nie siedziała sama w mieszkaniu, licząc na moje odwiedziny. Niestety nie mogliśmy widywać się codziennie.

– Byłam u rodziców. - Wzruszyła ramionami. – Wysłuchałam tysiące kazań.

Interesowało mnie, czy jej rodzice dopytywali o chłopaka. Na pewno chcieliby, żeby córka spotykała się z kimś poukładanym i założyła z nim rodzinę. Nie byłem odpowiednim kandydatem. Mnie nie mogła nikomu przedstawić. I też chciałem, żeby Lily znalazła sobie kogoś lepszego. Byłbym wtedy spokojny. Zapewne trochę zazdrosny, ale poradziłbym sobie z tym. Nie chciałem utrudniać jej życia.

– I?

Oczekiwałem, że z radością powie, o czym rozmawiała z rodzicami. Mógłbym dowiedzieć się, jacy byli. Wyobrażałem sobie, że rozpieszczali córkę, która była jedynaczką. Liczyłem też, że chociaż zacznie na nich narzekać. Niestety Lily wolała zachować to dla siebie. Szkoda. Nie chciałem, żebyśmy ciągle gadali o mnie i moim związku. To było nudne. Poza tym byłem pewny, że dziewczyna wcale nie chciała słuchać o Harper i moich problemach.

– Nic. Nie są to miłe spotkania.

– Nie chcesz o tym gadać?

– Nie.

Uznałem temat za zakończony. Wrócimy do niego za jakiś czas. O ile nasza relacja będzie miała szansę się rozwinąć. Nie wiedziałem, co stanie się z nami za kilka tygodni. Wszystko zależało od mojej decyzji w związku z Harper. Jedno wiedziałem na pewno. Nie zamierzałem zostać z nią dłużej niż to konieczne. Jeśli nie znajdę nic na Greena, odejdę. Wyjadę z nadzieją, że to sprawi, że jego córka mi odpuści.

– Harper mi nie odpuści. - Przymknąłem powieki.

Musiałem się wygadać. Do tej pory nie miałem komu. Wiedziałem, że dziewczyna nie znała magicznego sposobu, żeby mi pomóc, ale wystarczyło, że wysłucha, co miałem do powiedzenia. Przynajmniej jedna osoba była w stanie mnie wysłuchać. Nie musiałem się bać, że od razu poleci do Greena i wszystko mu powtórzy.

– Ale znajdziesz sposób. - Pogłaskała mnie po policzku.

Nie byłem tego pewny. Chciałem, żeby wiedziała, że być może niedługo będziemy musieli zakończyć nasze schadzki. Musiałem chronić Lily. Ona nie zasłużyła, żeby cierpieć za moje błędy. Nie pozwolę, żeby się narażała. Miałem nadzieję, że bez żadnych wyrzutów sumienia odwróci się ode mnie, gdy padną oskarżenia.

– Obawiam się, że nie.

– Nie możesz się poddać.

A co niby miałem zrobić? Nie miałem żadnego pomysłu. Mogłem pogodzić się ze swoim losem albo zostać z Harper u pozwolić, żeby całe życie miała mnie w garści. Lily wydawało się, że sam wymyśliłem sobie problem. Nie poznała Greena i jego córki tak dobrze, jak ja. Wtedy wiedziałaby, dlaczego chciałem się od nich uwolnić. Zrozumiałem, że nie pasowałem do ich rodziny.

– Nie wiem już, co zrobić. - Przetarłem twarz dłonią.

– Daj się pocieszyć.

I to by było tyle z naszej rozmowy. Dziewczyna wróciła do rozbierania mnie. Nie protestowałem. Pozwoliłem Lily, żeby się mną zajęła. Zawsze wiedziała, jak mnie podniecić. Brała sobie mnie. Starałem jej się odwdzięczać, ale czasami miałem wrażenie, że była bardziej doświadczona ode mnie. Chociaż nie zostawiałem jej niezaspokojonej. Na brak orgazmów nie mogła narzekać.

– Zawsze tak będzie? - Spojrzałem na nią.

Zastanawiałem się, kiedy znudzi jej się zaspakajanie mnie. Wcale nie musiała tego robić. Nie oczekiwałem, że przy każdym naszym spotkaniu Lily od razu rozłoży dla mnie nogi albo zrobi mi loda. Chciałem czegoś więcej. Naiwnie robiłem sobie nadzieję na stworzenie trwałej relacji, gdyby udało mi się zerwać z dziewczyną. Chociaż do tego jeszcze długa droga, a nie miałem pewności, czy coś na tym ugram.

– Jak? - Zmarszczyła brwi.

– Przychodzę ci się wygadać, a ty chcesz seksu.

Kurwa, każdy inny facet cieszyłby się, że nie musiał rozmawiać z kochanką. Tyle że traktowałem Lily jak kogoś więcej. Gdyby nie Harper pewnie bylibyśmy razem i nie musielibyśmy się ukrywać. Może niepotrzebnie skomplikowałem dziewczynie życie. Jeśli za jakiś czas okaże się, że się rozstaniemy, będzie tego żałowała. Pewnie bardziej niż ja. Straciła kilka miesięcy na faceta, z którym nie miała żadnej przyszłości, ale to nic w porównaniu z tym, ile sam straciłem przy Harper.

– Nie podoba ci się? Myślałam, że tego właśnie chcesz. - Usiadła.

Podobało mi się. Jak mógłbym narzekać, skoro Lily bardzo starała się, żebym wracał do domu zaspokojony. Cieszyłem się, że mogłem oddać jej całego siebie przynajmniej, dopóki byliśmy razem. Na chwilę, zanim wrócę do domu. Jednak po powrocie nie musiałem już lgnąć do swojej dziewczyny. Unikniemy wrobienia mnie w dziecko. Tylko tego najbardziej bałem się, jeszcze zanim zacząłem bzykać się ze stażystką.

– Nie, Lily. Chcę cię. - Położyłem jej dłoń na udzie. – Nie przychodzę po seks.

– Co mam zrobić?

Nic nie musiała robić. Powinna być sobą i pozwolić, żebym ją zadowolił. Miałem wrażenie, że dziewczynie wydawało się, że tylko dzięki zaciągnięciu mnie do łóżka za każdym razem, gdy ją odwiedzałem, zatrzyma mnie przy sobie. Zastanawiałem się, czy miało na to wpływ moje gadanie o Harper, czy jej wcześniejsze doświadczenia z facetami. Liczyłem, że będzie ze mną szczera.

– Czy tak właśnie wyglądały twoje związki?

– Tak.

W końcu powiedziała coś o sobie. Szkoda, że sam musiałem się tego domyślić. Jednak cieszyłem się, że odpowiedziała na moje pytanie. Niewiele informacji, ale dało mi to do myślenia. Widocznie Lily trafiła na idiotów, którzy myśleli tylko fiutami, ale wiedziałem już, gdzie nabyła umiejętności. Próbowałem nie myśleć o tym, ilu chłopaków miała. Nie przyniesie mi to nic dobrego. To nieważne.

– Przykro mi.

– Myślałam, że tobie też o to chodzi. - Spojrzała na mnie. – Po co niby byś się ze mną spotykał?

Poważnie? Czy nie zauważyła, jak ją traktowałem? Wydawało mi się, że od samego początku dałem jej do zrozumienia, że chciałem się zaprzyjaźnić. Potrzebowałem się komuś wygadać, a moje tajemnice były u niej bezpieczne. Taką miałem nadzieję. Byłbym rozczarowany, gdyby okazało się, że Lily opowiadała komuś o tym, co jej mówiłem. Wolałbym, żeby zachowała wszystko dla siebie.

– Bo jako jedyna dojrzałaś we mnie kogoś więcej niż pupilka Greena. - Usiadłem naprzeciwko niej. – Chciałaś mnie poznać. Lily, nic nie mogę ci obiecać, ale nie przychodzę tutaj tylko po to, żeby cię bzyknąć. Chcę, żebyś ze mną rozmawiała, żebym mógł cię lepiej poznać.

– Dobrze. - Pocałowała mnie.

– Chciałbym, żebyś była ze mną szczera. Nie udawaj, że wszystko jest dobrze. Każdy z nas ma swoje problemy, a nie może być tak, że za każdym razem ty słuchasz moich żali. Role mogą się odwrócić.

Chociaż lepiej mi z myślą, że życie Lili nie było skomplikowane. Poza romansem ze mną.

– Ale jestem nudna. - Wtuliła się we mnie.

– A twoim zdaniem jestem lepszy? Wolę nudę z tobą niż to, co mam teraz. - Głaskałem ją po plecach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro