12. Kiss Me, Suck teeth

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Suga Pov

Siedziałem na dupie od prawie godziny i nudziłem się jak cholera. Nie mogłem się doczekać następnych zajęć. Mieliśmy w końcu robić coś z muzyką, a nie uczyć się jak powstały pierwsze instrumenty jakie wynaleziono i o kompozytorach. Kogo to interesuje? Gdy wykład dobiegł końca, jak na skrzydłach wyszedłem z sali. Razem z Kookim, nie mogliśmy się doczekać. Na korytarzu wpadliśmy na V.

- Gdzie byłeś? - spytałem

- Ze słodziakiem na fajce

- Z kim?

- J-Hopem

- A, i jak było?

- Gorąco - zaśmiał się, a my razem z nim. Następny wykład zaczynał się za 15 minut, więc mieliśmy trochę czasu

- Masz jeszcze szlugi? - wtrącił kook

- Tak

- Gdzie z nim byłeś?

- Za szkołą

- Chodźmy tam - Tae zaczął nas prowadzić, kiedy znaleźliśmy się na miejscu, Jungkook poprosił, żeby Taehyung odpalił. Tak więc zrobił, Jeon uważnie mu się przyglądał. Po chwili zabrał mu papierosa i przystawił do ust

- Co ty robisz?! - V spytał zdziwiony patrząc na poczynania naszego przyjaciela. On nic nie odpowiedział, jedynie zaciągnął się dymem i zaczął się krztusić. Zacząłem klepać go po plecach. Kookie spróbował raz jeszcze z dwadzieścia razy i za każdym razem dusiło go jak starą kurwe w deszcz. Dopiero przy końcu, był w stanie normalnie się zaciągać, ale był blady i wyglądał jakby miał zaraz zwymiotować. Dałem mu soczek
z plecaka, młody wypił wszystko za jednym razem. Po chwili doszli do nas Jimin, J-hope i Namjoon.

- Co wy tu robicie? - zapytał Nam

- Stoimy nie widać - odparłem opryskliwie

- Trzymaj go krócej Jimin

- Ej, uspokójcię się - wtrącił się J-hope

Złapałem wiewióre za nadgarstek
i zacząłem ciągnąć go bardziej na bok szkoły. Chłopak był zdziwiony, ale szedł posłusznie. W odpowiednim momencie pchnąłem go na ścianę. Wplątałem palce w jego włosy i przyciągnąłem go do nachalnego i agresywnego pocałunku. Czułem mrowienie w podbrzuszu, wiedziałem bardzo dobrze, co to oznacza. Podniecenie rosło z każdą minutą. Włożyłem kolano między jego nogi i mocno dociskałem do jego krocza, wsłuchując się w jego jęki. Nasze języki ocierały się o siebie, jak tylko było to możliwe. Zacząłem głębiej oddychać, a w moich spodniach powoli robiło się ciasno. Moje ręce zawędrowały pod jego koszulkę, delikatnie gładząc skórę jego brzucha, gdy rozległ się dzwonek. Westchnąłem zrezygnowany i zagryzłem jego wargę ciągnąc ją do siebie. Zrobiłem to na tyle mocno, że jego usta zaczęły krwawić. Polizałem stróżkę krwi, która spływała po jego brodzie. Metaliczny posmak jedynie mnie bardziej podniecił. Wyciągnąłem brzęczące urządzenie z kieszeni.

- Co jest Tae? - zapytałem, chłopak szeptem zaczął mi tłumaczyć - Nie, nie wyjdziesz na puszczalską zdzire - zaśmiałem się - Możesz spokojnie się bzykać z Hoseokiem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro