11. Myślałam, że jesteś innym człowiekiem...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Kamil
Idioto, nie po ją tu ściągałeś żeby teraz stracić jaką kolwiek, choćby najmniejszą, szansę na bycie ojcem! Jesteś pierdolonym idiotą! Zjebałeś! Znowu. Ona już Ci nie wybaczy, nie ma takiej opcji. Za bardzo ją zraniłeś. Nigdy Ci tego nie wybaczy, nigdy. Nawet nie myśl, że wybaczy, bo tak nie będzie i żadna przeprosiny czy błagania tego nie zmienią!

Obrzucając się wyzwiskami w głowie, usiadłem na kanapie i przejechałem dłońmi po twarzy. Czułam wszystkie spojrzenia na swojej osobie. Najgorsze było spojrzenie Majka, pełne wyrzutu, pogardy i złości, bardzo lubili się z Martyną, więc wcale mnie to nie zdziwiło. Zerknął na mnie ostatni raz, pokręcił głową i poszedł na górę, szedłem wzrokiem za nim, zapukał do pokoju Martyny, chwilę później był już w środku.

-Wytłumaczysz nam to?-głos Łukasza przerwał ciszę.
-Nie ma nic do tłumaczenia-wszyscy wiedzieli, że to kłamstwo, bo było wiele do tłumaczenia.
-Jak nie ma?! Masz dziecko i się nie przyznałeś! Udawałeś, że to nie Twoje!-Marta, zwykle cicha, zaczęła krzyczeć głośniej niż ktokolwiek inny w domu.
-No dobra, dobra...-zapadła głucha cisza i wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco-więc, byliśmy razem z Martyną, dość długo, zawsze razem, wiecie, papużki nierozłączki, wspólni znajomi, wspólne wypady, wspólne mieszkanie, wspólne wszystko. Pewnego dnia-załamał mi się głos przez co na chwilę przerwałem-powiedziała mi... powiedziała mi, że jest w ciąży, wkurzyłem się, bardzo. Zostawiłem ją, mimo tego, że ją kochałem... Wszystkim znajomym powiedziałem, że puściła się z jakimś typem w klubie, uwierzyli mi, nie jej... Przecież to było oczywiste, że ona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła! Wszyscy odwrócili się od niej, a zostali ze mną... Wiem, nie mogłem gorzej postąpić, ale bałem się, zwyczajnie się bałem, chciałem bawić się z przyjaciółmi, chodzić na imprezy, a nie opiekować się dzieckiem... Jestem pieprzonym kretynem, tchórzem- ostatnie zdanie szepnąłem sam do siebie.
-Myślałam, że jesteś innym człowiekiem...-Marta wstała z swojego miejsca i poszła na górę, starsznie się wkurzyła, wiedziałem to, z resztą nie tylko ona się wkurzyła, wszyscy patrzyli na mnie wzrokiem, którym, jeśli mogliby, zabiliby mnie.
-Japierdole...-szept Karola usłyszeli wszyscy.
-Ty tak serio mówisz czy to żart? Bo jeśli żartujesz to jest to bardzo...
-Nie żartuje-szybko przerwałem Mikołajowi.
-Co chcesz teraz zrobić?-na wpół opanowany głos wujaszka oznaczał, że może być ze mną źle, bardzo źle.
-Nie wiem-popatrzyłem na niego proszącym wzrokiem.
-Myślałeś żeby do niej wrócić? Albo chociaż jej pomóc?
-Ile to razy... ale zawsze zwyciężał strach...
-Eh... Może... kurwa, nie wiem co możesz zrobić-wstał i poszedł do baru, wrócił chwilę później z szklanką whisky.
-Zjebałeś, wiesz o tym, nie?-Trąbka odezwał się patrząc na mnie z poradą.
-Wiem, doskonale wiem...-szepnąłem.

Później już nikt się nie odezwał. Siedzieliśmy na kanapie, w zupełnej ciszy. Nikt chyba nie chciał na mnie patrzeć, w sumie nie miałem prawa się im dziwić, sam nie chciałem na siebie patrzeć po tym jak potraktowałem kobietę, moją kobietę... Nie zauważyłem kiedy w salonie zostałem tylko ja i Weronika, a za oknem zrobiło się całkowicie ciemno.

-Mogę Ci jakoś pomóc?-cichy i niepewny głos dziewczyny usłyszałem jak zza mgły.
-Nie... raczej nie.
-Pamiętaj, że zawsze będę chciała Ci pomóc-delikatnie się uśmiechnęła.
-I tak już mi nie wybaczy, zabierze Pole, spierdoliłem za bardzo...
-Nie myśl tak... napewno się ułoży-słyszałem w jej głosie nutkę niedowierzania w to co mówi.
-Nic się nie ułoży. NIC.
-Nie możesz być tego pewny...
-Jestem i będę-wstałam z kanapy i udałem się w stronę schodów-dobranoc.

Wszedłem po schodach i poszedłem do pokoju Majka. Otworzyłem drzwi i pomyślałem, że Majk nie chciałby żebym tam spał. Złapłem za piżamę i wyszedłem z pokoju i ponownie zszedłem do salonu, był pusty. Na szczęście. Złapałem za koc i poduszki, przygotowałem sobie wygodne miejsce do spania, a następnie przebrałem się. Położyłem się i próbowałem zasnąć.

~

Nic z tego, nie zasnę.

Podniosłem telefon z podłogi i włączyłem go. Godzina 2⁴⁶. Mam nadzieję, że zasnę za chwilę, bo nie wiem jak wytrzymam cały dzień bez snu... Odłożyłem telefon z powrotem i próbowałem zasnąć znowu.

Nie no, nie zasnę, nie ma takiej opcji!

Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Złapałem za butelkę wody i napiłem się. Odstawiłem ją i wróciłam do mojego tymczasowego łóżka. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Pomyślałem, że mógłbym pojechać do Marty... To był najlepszy plan na tamtą chwilę. Wziąłem telefon i wykręciłem numer mojej dziewczyny.

-Stało się coś?-mruknęła jakby przez sen.
-Nie.
-To po jaką cholerę mnie budzisz?
-Mogę przyjechać?
-W środku nocy?
-Tak, pomyślałem sobie, że...
-Przyjedź. Ale z winem.
-Dobra. Będę za godzinę maksymalnie.
-Okej, pa.
-Pa-rozłączyłem się.

Wstałem, po raz kolejny, i ubrałem się, złapałem za portfel, telefon, słuchawki i ładowarkę po czym schowałem wszystko do kieszeni kurtki, która wisiała w przedpokoju. Założyłem ją i buty. Ściągnąłem kluczyki do samochodu ze specjalnego haczyka, na którym zazwyczaj je wieszałem. Wyszedłem z domu i zamknąłem go na klucz. Poszedłem do samochodu i wsiadłem do niego. Pojechałem najpierw do monopolowego, a później do mieszkania Marty.

~|~
Heeeejka! Sorki, że tak długo nie było rozdziału, ale brak weny doskwiera😅 Podobał się rozdział? Mam nadzieję, że tak.
Miłego dnia/dobrej nocy💕
Bay, bay!🖐🏻
PS. Miałam zaczęty rozdział i zaczęłam od nowa xD, bo nie wiedziałam, że mam zaczęty. Ten początek macie niżej, jakby ktoś chciał to zapraszam
|
|
\/

Pov Kamil
Kiedy Martyna pobiegła na górę wszyscy zaczęli patrzeć na manie. Nie były to przyjemne spojrzenia, raczej takie, które, gdyby mogły, zabiłyby mnie. Majk rzucił mi wkurwione spojrzenie i poszedł na górę.

-Możesz nam wytłumaczyć o co chodzi?-po minie Łukasza widziałem, że nie będzie to miła rozmowa. Nie odpowiedziałem mu, usiadłem na kanapie i przejechałem dłońmi po twarzy-powiesz nam w końcu?-z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zdenerwowany, było to widać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro