Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yuuji usnął. Sukuna zaniósł go do pokoju, jak dziecko i położył na łóżku. Gdy upewnił się, że jest dobrze przykryty kołdrą, a jego poduszki są wygodnie poprawione, podłączył jego telefon do ładowarki i zapalił małą lampkę w kształcie wieży Eiffla, którą przywiózł z Francji. Itadori tak bardzo polubił przy niej spać, że Ryomen oddał mu ją, aby mógł zapalać ją w nocy. Pogłaskał go jeszcze po głowie i zaśmiał się pod nosem.

- Whiskey ci szkodzi. - powiedział, mimo że jego młodszy brat spał, jak zabity. W końcu zgonował.

Wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Przeczesał dłonią włosy i ruszył z powrotem do salonu, gdzie czekał na niego Megumi. Jak się okazało nie odrywał wzroku od telewizji i zawzięcie zajadał się czipsami.

- Ty też chcesz iść spać? - zapytał, wchodząc do pomieszczenia.

Czarnowłosy spojrzał na niego i przygryzł dolną wargę, teraz bez skrępowania lustrując nagi tors Ryomena. On nie pozostawał mu dłużny, też zapatrzył się na tę śliczną istotę. Piżama Fushiguro była urocza, przez co on też wyglądał uroczo, niczym niewinny chłopiec. Ryomen przez chwilę naprawdę uwierzył w to, że Megumi nie wiedział, jaki Sukuna ma wobec niego zamiar. Sam nie do końca rozumiał dlaczego facet działa na niego w zbyt pobudzający sposób, ale nie narzekał. Był rozkoszny, słodki i śliczny, a przede wszystkim drobniejszy od Ryomena. To go kręciło.

- Posiedzę jeszcze jeżeli to nie problem. - odpowiedział spokojnie i lepiej nakrył się kocykiem.

- Posiedzę z tobą. - usiadł obok niego i wygodnie się rozłożył. - Chcesz jeszcze, drinka?

- Chętnie. - kiwnął głową.

- Wow... Podejrzane, że jesteś dla mnie tak miły. - parsknął śmiechem i zaczął rozlewać do szklanek whiskey i colę.

- Bo nie gadasz i nie robisz głupot. - odstawił miskę z czipsami na stolik i wziął drinka do ręki. - No i nie wkurzasz mnie. - dodał i skosztował procentowego napoju, przymykając nieco oczy. Był mocny, ale dobry.

- Zostaliśmy sami, więc... Możemy trochę bardziej się zrelaksować. - również napił się alkoholu, patrząc wymownie na czarnowłosego.

Megumi nie rozumiał, jak Sukuna może kusić go w tak zachęcający sposób. Był przystojny, miał seksowne ciało i w dodatku przekonał się już, jakie cuda potrafił robić swoim językiem i dłońmi. W dodatku to, że nie miał na sobie koszulki nie pomagało mu myśleć trzeźwo w tej sytuacji. Był pijany i chyba pierwszy raz otwarcie przed sobą przyznał, że bardzo ma ochotę na bliskość z tym seksownym gitarzystą.

- Co masz na myśli? - zapytał w nieco figlarny sposób. Przygryzł dolną wargę i dużymi oczami spojrzał na siedzącego obok Sukunę.

- Nie wiem, może... Może masz ochotę się przytulić?

- Przytulić? Tylko? Nic nie kombinujesz?

- Powiedziałem, że nie tknę cię bez twojej zgody.

- Czyli nie będziesz mi pchać rąk pod spodenki?

- Cóż...

- Sukuna.

- A nie chcesz tego spróbować?

- Nie mówię, że nie chce.

- Więc czemu się przed tym tak bronisz?

Fushiguro nie wiedział co odpowiedzieć. To było dobre pytanie. Dlaczego po prostu nie mógł się zrelaksować i dać się ponieść. W końcu alkohol dodawał mu odwagi, a nowe doświadczenia były dobre.
Megumi wziął głęboki wdech i odstawił drinka. Nic nie mówiąc wślizgnął się między nogi Ryomena i oparł się wygodnie o jego nagi tors, jakby był poduszką.

- Żadnych gwałtownych ruchów, bo ucieknę do Yuujiego.

- Jasne, panienko. - uśmiechnął się, a jego dłoń od razu wylądowała na brzuchu czarnowłosego.

- W zasadzie to... Czemu na mnie lecisz?

- A ty dlaczego na mnie lecisz?

- Nie lecę.

- Nie? - uniósł brwi. - To dlaczego się przytulasz?

- Z Yuujim też się przytulam, kiedy mam gorszy czas.

- Masz gorszy czas?

- Nie interesuj się.

- Mogę ci poprawić humor.

- W jaki sposób?

- W jaki zechcesz. - szepnął do jego ucha i przejechał wierzchem dłoni po jego ramieniu.

- Przestań... - powiedział cicho i mało przekonująco. Odchylił głowę, aby spojrzeć Sukunie w oczy. Płonęły.

- Mój niewinny dotyk tak na ciebie działa?

- Nie jest niewinny. - parsknął Fushiguro i ułożył się tak, aby teraz leżeć przodem do Ryomena. - Przestań mnie uwodzić.

- Przestań mnie prowokować.

- Nie prowokuję cię.

- Twój wzrok błaga, abym cię rżnął, Megumi Fushiguro.

Oddech Fushiguro zadrżał. Uchylił usta i spojrzał Sukunie w oczy. Płonęły. Krzyczały, aby Megumi w końcu uległ i grzecznie rozłożył nogi przed tym bogiem seksu. Ale on wciąż pozostawał nieugięty. Mimo tak gorących słów nie uległ pokusie. Podniecenie też dawało o sobie znać, czuł to szczególnie dobrze w swoim brzuchu.

- Ale ty jesteś grzecznym chłopcem, Sukuna i nic nie zrobisz bez mojej zgody. - odpowiedział równie wyzywająco i przejechał dłonią po szyi starszego.

- Nie drocz się ze mną. - uśmiechnął się seksownie.

- Ja tylko stwierdzam fakty.

- Nie rozumiem skąd bierze się twój opór, świętoszku. Dwa drinki więcej i sam byś mnie ujeżdżał.

- Taki jesteś pewny? To polej. Przekonamy się.

- Nie. Nie mam zamiaru cię skrzywdzić.

Megumi uśmiechnął się lekko. Sięgnął po swoją szklankę i wypił drinka do dna, mimo że naczynie było wypełnione do ponad połowy. Zaraz po tym wrócił do Sukuny z tą różnicą, że teraz usiadł na nim okrakiem.

- Musisz mi coś obiecać. - zarzucił dłonie na jego kark. Niemalże od razu poczuł przyjemny dotyk na swoich pośladkach, który wzbudzał w nim chęć na więcej zabawy.

- Co takiego? - zamruczał Sukuna, patrząc mu wyzywająco w oczy.

- Że... Nie zrobisz nic poniżej pasa.

- Czyli chcesz się całować?

- Mhm... - mruknął dość nieśmiało i pogładził tors mężczyzny. - Twoja wina.

- Cóż... Nie będę zaprzeczać. Jestem dojebany pod każdym względem.

- Urody nie można ci odmówić, ale charakter... Trzeba cię wychować. - zażartował i złapał go za policzek. Zaczął bardzo delikatnie go gładzić, jakby bał się dotknąć go mocniej.

- O tobie mogę powiedzieć to samo. Pasujemy do siebie. - Sukuna ścisnął mocniej pośladki czarnowłosego i zaraz po tym zaczął wodzić dłońmi po jego udach. - Powinieneś się zgodzić.

- Na?

- Na bzykanie bez zobowiązań. Rozluźniłbym cię... Jesteś za bardzo spięty, jak na tak młodego chłopaka. - powiedział szczerze i wsunął dłoń pod nogawkę bokserek Fushiguro, dotykając jego nagiego pośladka.

- Miałeś mnie tu nie dotykać.

- Zamknij się i w końcu mnie pocałuj. Bo nie wytrzymam...

Megumi spojrzał mu w oczy i zaśmiał się cicho. Pogładził policzek Sukuny i powoli pochylił się do niego. Nieświadomie wypiął się do jego dłoni, przez co Ryomen seksownie się uśmiechnął. Ten chłopak był taki słodki i kuszący... I zdecydowanie niewinny. Nie zdawał sobie sprawy, jak wyzywający był. Nie rozumiał dlaczego, ale czuł się przy nim tak męsko, jak przy nikim innym.

- Umh... Przestań. - jęknął w zabawny sposób.

- Bo co? Bo się podniecisz?

- Bo takich facetów, jak ty trzeba trzymać na krótkiej smyczy.

- Jestem na bardzo krótkiej smyczy, laleczko. Nie mogę nawet przestać myśleć o tobie i o tym co mogłbym z tobą robić.

- Jesteś nienormalny.

- Bo nie mogę ci się oprzeć? - drugą dłonią złapał go za talię i mocno go do siebie przyciągnął.

- Idiota... - powiedział cicho i pogładził dłonią nagi tors Sukuny. - Powiedz... Co chcesz ze mną zrobić?

- Zerżnąć. - odpowiedział pewnie. - Zgódź się.

- Ale ja się boję.

Ryomen wywrócił oczami i westchnął. - Okej, laleczko... To pomiziajmy się trochę. Poczekam, aż nabierzesz do mnie zaufania i wtedy cię zerżnę.

- O ile się zgodzę.

- Już się zgodziłeś.

- Nie wydaje mi się.

- Gdyby było inaczej, nie byłoby cię tu, a przynajmniej na moich kolanach.

- Może tylko się tobą bawię? - przejechał nosem w górę po policzku starszego, a kiedy był na skroni wysunął język i polizał ją, ruszając przy tym biodrami.

- Uff... Laleczko. Nie prowokuj mnie. - Sukuna spiął się cały, wzdychając seksownie i mocniej zacisnął dłoń na jego nagim pośladku czarnowłosego. Po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz.

Może Fushiguro faktycznie zrobił to dla zabawy, jednak wyobraźnia Sukuny posunęła się zdecydowanie zbyt daleko. Rozbierał go swoimi myślami, pragnieniami ostro pieprzył. Ten chłopak był równie nieznośny co figlarny i Ryomen nie wiedział, czy to bardziej go pociąga, czy wręcz denerwuje. Ostatecznie doszedł do wniosku, że pijany Megumi, to jego ulubiony Megumi.

Fushiguro zaśmiał się cicho i przygryzł dolną wargę, widząc reakcję starszego. Czuł, że ma nad nim kontrolę, a nawet swego rodzaju władzę. Był pewien, że gdyby obiecał mu parę buziaków w zamian za mały wypad do spożywczaka o drugiej w nocy, Sukuna już zakładałby buty. Jednak nie miał zamiaru stosować tej zagrywki. Miał ochotę na jego towarzystwo. Chciał ciągnąć tę przyjemną grę.

- Ciągle tylko gadasz, a nic nie robisz. - przeczesał dłonią swoje włosy i odchylił się nieco do tyłu. - Chyba pójdę spać...

- Jesteś pewien? Jeżeli się położymy to na pewno zdejmę ci majtki. - parsknął śmiechem i ułożył dłoń na piersi młodszego, lekko ją ściskając.

- Mhm... - mruknął i ułożył ręce na karku Ryomena. Spojrzał mu w oczy i bardzo powoli zaczął się do niego zbliżać. Ich nosy zetknęły się ze sobą delikatnie, co wywołało uśmiech na ustach czarnowłosego. - I co teraz?

- No nie wiem. Ty mi powiedz?

- Jesteś taki niedomyślny... Pocałuj mnie w końcu. - wyszeptał, a jego oddech zadrżał.

- To ty miałeś pocałować mnie.

- Cicho.

Sukuna już darował sobie dalsze droczenie z Megumim, mimo że było cholernie podniecające. Znów złapał go w pasie i powolnym ruchem złączył ich wargi. Czarnowłosy westchnął z przyjemności i całkowicie się rozluźnił oddając się Ryomenowi. Był zdany tylko na niego. Czuł, że sam nie potrafiłby utrzymać się w pozycji siedzącej, jego ciało stawało się przy tym mężczyźnie zbyt rozluźnione. Pocałunki Sukuny były obezwładniające, a Fushiguro całkowicie im ulegał. Z każdym ruchem warg starszego dawał się dominować coraz bardziej i odpowiadało mu to. Lubił tę gorącą presję Sukuny, którą wywierał na nim i na jego ciele. 
Ryomen nagle złapał czarnowłosego mocno w pasie i jednym ruchem położył go na kanapie, przez co znalazł się między jego nogami. Nie przerywał pieszczoty, co więcej włączył język do zabawy z tym uroczym chłopakiem. Wsunął go do jego ust i niczym bóg seksu zaczął namiętny francuski pocałunek. Fushiguro zajęczał w wargi starszego chłopaka i zaczął gładzić jego ramiona, jakby w podzięce za sprawianą przyjemność. Bo było bardzo przyjemnie.

- Sukuna... - Megumi przerwał pocałunek i schował twarz w szyi starszego. - J-ja...

- Shh... Tylko się całujemy, króliczku.

- Ale twój... Naciska na mnie.

- Podniecasz mnie, więc to normalnie. - zamruczał, jak kot i przyssał się ustami do jego szyi. - Nic nie zrobię bez twojej zgody. Przecież wiesz... - zaczął składać drobne, wręcz leniwe pocałunki na bladej skórze, korzystając przy tym w dużej mierze z języka. - Jesteś najlepszym przyjacielem mojego braciszka. Jak mógłbym cię skrzywdzić... Szanuję cię bardziej, niż kogokolwiek innego na tym jebanym świecie.

- O-oh... Okej. - westchnął i spiął się nieco, ale mimo to odchylil głowę do boku, eksponując swoją szyję i obojczyki przed Sukuną. - Ale chyba muszę się napić. - dodał i przymknął na chwilę oczy.

- Masz zjazd? - oderwał się od niego, aby spojrzeć w jego oczy.

- Mhm...

- Przynieść więcej whiskey?

- Tak.



---

Mam nadzieję, że się podobało <33

Prawdopodobnie jeszcze upiększę ten rozdziałhehe

Zapomniałam wstawić na czas hjsjdjsns

Wybaczcie


Floo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro